Bramkarze w rolach głównych. Podział punktów w hicie

Arsenal zremisował bezbramkowo z Manchesterem United w hicie kolejki. Zawiedli głównie gracze ofensywni, którzy często nie potrafili zachować zimnej krwi w podbramkowych sytuacjach. Na wielkie słowa uznania zasługuje dwójka bramkarzy. I Wojciech Szczęsny, i David de Gea popisali się fantastycznymi interwencjami.
Wobec wtorkowej wpadki Chelsea na The Hawthorns, Arsenal stał przed dobrą okazją, by wrócić na fotel lidera Premier Leauge. Przeciwnikiem był przeciętny w tym sezonie Manchester United. Mimo kiepskiej dyspozycji w obecnych rozgrywkach, „Czerwone Diabły” w pierwszym spotkaniu wygrały 1:0. Gola strzelił Robin van Persie.
Dwie szanse Holendra
Spotkanie zaczęło się z wysokiego „C”. Już w drugiej minucie fatalny błąd popełnił Mikel Arteta, który stracił piłkę na rzecz Robina van Persiego. Holender przebiegł kilka metrów, ale nie oddał zbyt precyzyjnego strzału. Wojciech Szczęsny nie miał problemów z interwencją. W odpowiedzi próbował Jack Wilshere.
Jednak to właśnie najskuteczniejszy zawodnik poprzedniego sezonu miał najlepsze sytuacje w pierwszej odsłonie. Po znakomitym podaniu Juana Maty, znalazł się niemal oko w oko z Davidem de Geą. Jednak szybko wrócił Bacary Sagna, co zmusiła Holendra do przełożenia piłki na prawą nogę, a uderzenie tą nogą nigdy nie było jego mocną stroną.
Arsenal nie miał jakichś klarownych okazji. Ich atak pozycyjny był prowadzony w dosyć powolnym tempie, co przy głębokiej obronie Manchesteru nie mogło przynieść efektów. Jedynymi szansami były strzały głową Olivera Giroud, lecz nie mogły one sprawić żadnych problemów bramkarzowi gości.
Bramkarze w rolach głównych
W przeciwieństwie do pierwszej połowy, druga zaczęła się w zdecydowanie bardziej sennym tempie. Z jednej strony Mesut Ozil, z drugiej Wayne Rooney byli bardzo niewidoczny. Ten pierwszy niby pokazywał się do gry, ale nie podejmował ryzykownych decyzji. Drugi częściej kłócił się z arbitrem Markiem Clattenburgiem.
Kolejne minuty może nie przyniosły zmiany nastawienia obu drużyn, ale za to pojawiły się jakieś sytuacje. Najpierw gości uratował Antonio Valencia, który wybił piłkę z linii bramkowej, a po chwili odpowiedział van Persie. Znakomita kontra Manchesteru powinna zakończyć się golem, ale kapitalną interwencją popisał się Szczęsny. Polak zbił futbolówkę na poprzeczkę.
W ostatnim kwadransie znowu niebezpiecznie. Pod obiema bramkami. Szczęścia spróbował Giroud, ale minął się z piłką. Z drugiej strony akcja duetu Ozil-Cazorla zakończyła się strzałem tego drugiego, ale widocznie de Gea pozazdrościł interwencji Szczęsnemu i także w świetny sposób odbił piłkę.
ARSENAL FC – MANCHESTER United 0:0
Sędzia: Clattenburg. Widzów: 60 021.
ARSENAL: Szczęsny – Sagna, Mertesacker, Koscielny, Gibbs – Arteta, Wilshere – Rosicky (74 Oxlade-Chamberlain), Ozil, Cazorla – Giroud.
MANCHESTER: De Gea – Rafael (46 Ferdinand), Smalling, Vidic, Evra – Carrick, Cleverley – Valencia (82 Young), Rooney, Mata (75 Januzaj) – Van Persie.
Żółte kartki: Sagna - Valencia, Young.
Dwie szanse Holendra
Spotkanie zaczęło się z wysokiego „C”. Już w drugiej minucie fatalny błąd popełnił Mikel Arteta, który stracił piłkę na rzecz Robina van Persiego. Holender przebiegł kilka metrów, ale nie oddał zbyt precyzyjnego strzału. Wojciech Szczęsny nie miał problemów z interwencją. W odpowiedzi próbował Jack Wilshere.
Jednak to właśnie najskuteczniejszy zawodnik poprzedniego sezonu miał najlepsze sytuacje w pierwszej odsłonie. Po znakomitym podaniu Juana Maty, znalazł się niemal oko w oko z Davidem de Geą. Jednak szybko wrócił Bacary Sagna, co zmusiła Holendra do przełożenia piłki na prawą nogę, a uderzenie tą nogą nigdy nie było jego mocną stroną.
Arsenal nie miał jakichś klarownych okazji. Ich atak pozycyjny był prowadzony w dosyć powolnym tempie, co przy głębokiej obronie Manchesteru nie mogło przynieść efektów. Jedynymi szansami były strzały głową Olivera Giroud, lecz nie mogły one sprawić żadnych problemów bramkarzowi gości.
Bramkarze w rolach głównych
W przeciwieństwie do pierwszej połowy, druga zaczęła się w zdecydowanie bardziej sennym tempie. Z jednej strony Mesut Ozil, z drugiej Wayne Rooney byli bardzo niewidoczny. Ten pierwszy niby pokazywał się do gry, ale nie podejmował ryzykownych decyzji. Drugi częściej kłócił się z arbitrem Markiem Clattenburgiem.
Kolejne minuty może nie przyniosły zmiany nastawienia obu drużyn, ale za to pojawiły się jakieś sytuacje. Najpierw gości uratował Antonio Valencia, który wybił piłkę z linii bramkowej, a po chwili odpowiedział van Persie. Znakomita kontra Manchesteru powinna zakończyć się golem, ale kapitalną interwencją popisał się Szczęsny. Polak zbił futbolówkę na poprzeczkę.
W ostatnim kwadransie znowu niebezpiecznie. Pod obiema bramkami. Szczęścia spróbował Giroud, ale minął się z piłką. Z drugiej strony akcja duetu Ozil-Cazorla zakończyła się strzałem tego drugiego, ale widocznie de Gea pozazdrościł interwencji Szczęsnemu i także w świetny sposób odbił piłkę.
ARSENAL FC – MANCHESTER United 0:0
Sędzia: Clattenburg. Widzów: 60 021.
ARSENAL: Szczęsny – Sagna, Mertesacker, Koscielny, Gibbs – Arteta, Wilshere – Rosicky (74 Oxlade-Chamberlain), Ozil, Cazorla – Giroud.
MANCHESTER: De Gea – Rafael (46 Ferdinand), Smalling, Vidic, Evra – Carrick, Cleverley – Valencia (82 Young), Rooney, Mata (75 Januzaj) – Van Persie.
Żółte kartki: Sagna - Valencia, Young.
Komentarze