Władimir Nikołow: Pojadę na mundial tylko, jeśli na to zasłużę

Siatkówka
Władimir Nikołow: Pojadę na mundial tylko, jeśli na to zasłużę
Władimir Nikołow w roli kapitana reprezentacji Bułgarii. / fot. Cyfra Sport

W październiku skończy 37 lat. Chciałby z medalem na szyi zakończonych nieco wcześniej mistrzostw świata siatkarzy. Choć tak naprawdę ma raczej uratować kadrę przed kompromitacją, jaką zaliczyła w Lidze Światowej. Sam skompromitować się nie chce. – Pojadę na MŚ tylko jeśli na to zasłużę – mówi Władimir Nikołow, powracający do gry atakujący reprezentacji Bułgarii.

Marta Gula: Zaczął Pan już treningi?

Władimir Nikołow: Tak, już trenuję.

I jak się Pan czuje? Fizycznie? Psychicznie?

Psychicznie - to nie jest ważne. Fizycznie - jak na razie nieźle. Jest ciężko, ale tego się spodziewałem, więc jest ok.

Pytam o samopoczucie, bo to dla Pana niecodzienna sytuacja, żeby walczyć o miejsce w drużynie. Przez ostatnie lata Pan po prostu w niej był i to był jej nieodłącznym elementem.

To nie działa w ten sposób. W sporcie, jeśli jesteś dobry - to grasz. Jeśli nie - ktoś inny przychodzi zająć twoje miejsce. Ja zawsze musiałem o to miejsce walczyć. Ok, może i wtedy byłem dobry. Teraz już tak nie jest, ale jestem za to wystarczająco doświadczony. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. To pokaże tylko przyszłość.

Myśli Pan, że doświadczenie, to jest to, czego potrzeba waszej drużynie? Macie przecież wielu doświadczonych zawodników.

Tu nie jest ważne, co ja sądzę, tylko co myśli trener. Według niego moja obecność w zespole może pomóc i może coś wnieść do zespołu. Dlatego wspólnie zdecydowaliśmy się na tę przygodę.

To był Pana pomysł czy Plamena Konstantinowa?

Plamena.

I jak się Pan czuje trenując pod okiem byłego kolegi?

Dla mnie jest w porządku. Plamen to facet, który bardzo dobrze rozumie siatkówkę. Ma dużo doświadczenia. Jako trener pracuje już od kilku sezonów. Z mojej strony nie widzę żadnego problemu.

Jak się Pan czuł widząc tyle porażek z rzędu reprezentacji Bułgarii? To nie zdarza się często.

To prawda. To był bardzo ciężki rok dla nas. Kilku zawodników było kontuzjowanych a walczyliśmy przecież w bardzo silnej grupie. Od początku nie mogliśmy znaleźć swojego rytmu. Rosjanie, którzy pierwsze mecze zagrali rezerwowym składem, dopiero na spotkania z nami wystawili najsilniejszą szóstkę. Było więc jeszcze trudniej o zwycięstwo. Tak, to był najgorszy sezon w Lidze Światowej w historii naszej reprezentacji.

I jak się z tym czuli zawodnicy?

Widzę, że zespół jest bardzo zmotywowany. Chcą pokazać przede wszystkim sami sobie, ale i wszystkim dookoła, że to był wypadek przy pracy i mamy wielki potencjał, który chcemy pokazać na mundialu w Polsce.

A co się działo z Cwetanem Sokołowem? W LŚ był cieniem samego siebie. Też miał jakieś problemy zdrowotne?

Cwetan był bardzo zmęczony po zakończeniu ligi włoskiej. Zaraz po rozgrywkach Serie A poleciał do Brazylii na Klubowe Mistrzostwa Świata. W Lidze Światowej wystartował ledwo po trzech treningach. Tak więc to była tylko wina ogromnego zmęczenia. Poza tym nic mu nie dolegało.

Czy w Bułgarii nie ma innych atakujących, którzy byliby w stanie zagrać na MŚ i dlatego Pan wraca? Czy może chodzi o to doświadczenie, o którym Pan mówił?

I jedno, i drugie. Mamy kilku atakujących, ale poza Sokołowem każdy ma jakieś zdrowotne problemy, kontuzje. W tym wypadku, trener pomyślał, że z moim doświadczeniem, jeśli będę w formie, a przecież zimą jeszcze grałem, mogę się przydać drużynie.

A czego się Pan spodziewa na MŚ? To będzie długi turniej.

Tak, to niezwykle długi turniej, którego nie da się zagrać w 6-9 zawodników. Nawet te najlepsze zespoły będą musiały korzystać z większej liczby graczy. Drużyna, która chce zagrać w finale, musi rozegrać 13 meczów w 21 dni, co będzie bardzo wymagające. My akurat znaleźliśmy się w nieco łatwiejszej części tabeli. Mamy trochę słabszych rywali. Oczekuje więc bardzo ciężkiego turnieju, ale mamy na nim pewne szanse.

Pojedzie Pan na te mistrzostwa, bez względu na to, w jakiej formie się Pan znajdzie?

O nie! Będę częścią tego zespołu jedynie, gdy na to zasłużę. Teraz jestem czwartym atakującym na naszym zgrupowaniu. Są jeszcze Milushev i Kadankov. Pracuję bardzo ciężko, ale szybko formy nie da się zbudować.

Marta Gula, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze