Zdemolowany Fabiański. Lider nie miał litości

Aż 5:0 wygrała Chelsea ze Swansea Łukasza Fabiańskiego. Polski bramkarz nie miał szans przy straconych bramkach. Gole strzelali Oscar (dwa), Diego Costa (dwa) i Andre Schuerrle.
Jednak Chelsea to Chelsea – także nie patrzy, kto jest rywalem. I to było widać od początku, bo ofensywnie grający goście zupełnie nie przejmowali się piłkarzami Swansea, którzy grali poniżej pewnego poziomu. Szczególnie obrona pozostawiała wiele do życzenia.
Dominacja absolutna
Wyjazdy na Liberty Stadium do Swansea nigdy nie należą do najprzyjemniejszych. Wie o tym każda drużyna, grają na co dzień w Premier League. Łabędzie wielokrotnie udowadniały, że nie ma znaczenia, kto staje po drugiej stronie, czy to mistrz Anglii, czy beniaminek.
Nie tak dawno Fernando Torres, były gracz Chelsea, pokonał bramkarza Realu Madryt w 50 sekundzie pierwszej połowy i w 39 drugiej połowy. Dlaczego więc The Blues mieli być gorsi, skoro zawodnik, który nie poradził sobie w ich szeregach, potrafił w tak szybkim tempie zranić rywala? Choć Hiszpana nie udało się pobić, to Oscar z pewnością mógł być dumny. Gol po 50 sekundach to wyjątkowa sprawa. Fatalny błąd popełnił Gylfi Sigurdsson, który myślami był jeszcze w szatni.
Później poprawy nie było, bo Chelsea postanowiła urządzić sobie trening. I nie miało żadnego znaczenia, że Swansea wysoko pressowała, że podchodziła nawet w okolice 30 metra od bramki Petra Cecha. Po kilku próbach, kiedy goście z łatwością ich ośmieszyli, przestali. Bramki były kwestią czasu. Po kapitalnej kombinacji między Willianem, Oscarem i Fabregasem akcję wykończył Diego Costa. Najlepszy strzelec Premier League trafił też kilka minut później, kiedy fatalny błąd popełnił Federico Fernandez.
Jak najwyżej, jak najmocniej...
17 goli w 18 meczach. Wcześniej wspomniany Torres potrzebował aż 110… Wynik 3:0 nie utrzymywał się długo, bo po chwili gola strzelił Oscar. To był pogrom, ale Jose Mourinho szalał przy linii i otwarcie ganił swoich piłkarzy za każde błędy. Największym pechowcem pierwszej części był Willian, który chyba obiecał sobie, że będzie starał się uderzyć jak najmocniej i jak… najwyżej. Raz trafił w słupek, a raz w poprzeczkę.
Po przerwie było już spokojniej. Gospodarze jakby napili się melisy, bo nie byli już tak spięci. Także zorganizowanie w grze obronnej było na wyższym poziomie. Stąd Chelsea strzeliła tylko jednego gola. Do siatki trafił rezerwowy Andre Schuerrle. Łukasz Fabiański nie miał szans przy żadnej z bramek. Kilka razy jednak potrafił uratować swoją drużynę.
Kolejne zwycięstwo odniósł Manchester United. Choć długo męczył się z QPR ostatecznie gole Marouane'a Fellainiego i Jamesa Wilsona wystarczyły, by skarcić ambitnego beniaminka. Kolejny mecz w końcówce wygrał za to... Christian Eriksen. Tak jest, Duńczyk po raz czwarty strzelił gola w 88 minucie lub później! Tym samym zapewnił Kogutom trzy punkty w starciu z Sunderlandem. Siedem z ostatnich ośmiu meczów Tottenham wygrał w stosunku 2:1! Niesamowita statystyka. 90 minut w barwach Leicester rozegrał Marcin Wasilewski. Punktów nie udało się zdobyć - Stoke wygrało 1:0.
Wyniki:
Aston Villa - Liverpool 0:2 (Borini 24, Lambert 79)
Burnley - Crystal Palace 2:3 (Mee 12, Ings 16 - Gayle 28, 87, Puncheon 48)
Leicester - Stoke 0:1 (Krkic 63)
QPR - Manchester United 0:2 (Fellaini 58, Wilson 90+4)
Swansea - Chelsea 0:5 (Oscar 1, 36, Diego Costa 20, 34, Schuerrle 79)
Tottenham - Sunderland 2:1 (Vertonghen 3, Eriksen 88 - Larsson 31)
Newcastle - Southampton 1:2 (Gouffran 29 - Elia 14, 62)
Tabela [KLIK]
Komentarze