Szukała w Kulisach Sportu: Byłem w dziurze. Uratował mnie wyjazd do Rumunii

19 sierpnia 2012 roku Łukasz Szukała podpisał kontrakt ze Steauą Bukareszt. Z klubem, który umożliwił mu grę na najwyższym europejskim poziomie. Świetne występy zaowocowały powołaniem do reprezentacji Polski oraz sprawiły, że otrzymał bajeczną ofertę z Arabii Saudyjskiej. Rosły obrońca w "Kulisach Sportu": - Debiutując z orzełkiem na piersi spełniłem swoje marzenie!
Życiowe perypetie Łukasza Szukały są niezwykłe. Urodził się w Gdańsku, ale decyzją rodziny jeszcze jako dziecko przeniósł się z Pomorza do Niemiec, konkretnie do miasteczka Saarburg koło Trewir czyli jednego z najstarszych miast w Niemczech. To właśnie tam stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Następnie jako 15-latek kształtował się we Francji w szkółce FC Metz. Sam piłkarz w „Kulisach Sportu” mówi: - Marzenie o byciu zawodowym piłkarzem zaczynało się spełniać. W Metz zobaczyłem, co znaczy profesjonalizm - wspomina po latach niespełna 31-letni obrońca. Do naszych zachodnich sąsiadów powrócił po trzech latach i trafił do TSV 1860 Monachium. W bawarskim klubie zaistniał na poważnie w seniorskiej piłce. Po blisko czteroletnim pobycie w stolicy Bawarii związał się na dwa lata z Alemannią Aachen. Tam podobnie jak w Monachium wiodło mu się ze zmiennym szczęściem. - Grając w TSV bywało różnie. Raz byłem podstawowym zawodnikiem, raz tylko rezerwowym. W jednym sezonie prawie wywalczyliśmy awans do Bundesligi, zabrakło naprawdę niewiele. Przedłużyłem kontrakt w Monachium, ale zmienił się trener i wtedy wpadłem w dziurę. Musiałem walczyć o swoje, ale byłem młody i często brakowało cierpliwości - opowiada w rozmowie z Romanem Kołtoniem 11-krotny reprezentant Polski.
Kierunek - Rumunia! Strzał w dziesiątkę?
Po długiej przygodzie na zapleczu Bundesligi Szukała wybrał dość zaskakujący kierunek. - Po tym jak wygasł mój kontrakt z Alemannią znowu wpadłem w dziurę. Nie miałem klubu, a jak ktoś się po mnie zgłaszał to oferta nie była przekonywująca. Zainteresowanie moją osobą wyraziła m.in. Arka Gdynia oraz klub z Norwegii, jednak nie były to propozycje, których oczekiwałem. Zgłosiłem się wówczas do urzędu pracy i trenowałem z drugą drużyną FC Metz - mówi filar polskiej kadry. Rosły środkowy obrońca trafił do Rumunii. Zmieniał tam kluby błyskawicznie, ale jego kariera dopiero w lidze rumuńskiej nabrała właściwego tempa. Zanim związał się ze Steauą Bukareszt reprezentował barwy trzech rumuńskich klubów, w których zyskał dobrą renomę. Markę, która pozwoliła mu podpisać kontrakt życia z arabskim Al-Ittihad Dżudda wyrobił sobie grając dla Steauy. To właśnie ze stołecznym zespołem dwukrotnie świętował zdobycie mistrzostwa Rumunii oraz grał w europejskich pucharach (w Lidze Europejskiej oraz w Lidze Mistrzów). - Rękę wyciągnął do mnie Laurențiu Reghecampf, który był wówczas trenerem Glorii Bystrzycy czyli ten sam, który sprowadził mnie później do Steauy. Zgodziłem się dopiero za trzecim razem przyjąć ofertę Glorii, ale z perspektywy czasu cieszę, że tak wyglądała moja droga - wyznaje Szukała. „Szuki” z wielkim sentymentem wspomina grę w barwach Steauy. Przygodę w klubie z Bukaresztu określił jako bajkę. – Fantastyczny klub, wspaniali kibice do tego mieliśmy rewelacyjny zespół. W moim pierwszym sezonie potrafiliśmy wygrać z Chelsea w rozgrywkach Ligi Europejskiej. W Bukareszcie zaczęło się dla mnie granie na najwyższym europejskim poziomie - kontynuuje doświadczony obrońca.
Chciał do Polski, ale…
Menadżer Łukasza Szukały podjął rozmowy z największymi polskimi klubami, ale zarówno Legia Warszawa oraz Wisła Kraków nie skorzystały z możliwości sprowadzenia go do swoich szeregów. Biała Gwiazda kupiła wówczas Osmana Chaveza, klub z Łazienkowskiej również wolał postawić na zagranicznych graczy. - To prawda, że mój przedstawiciel negocjował z Legią, ale ostatecznie nie chcieli na mnie postawić. Potem, gdy przyjechałem do stolicy Polski jako piłkarz Steauy wyjeżdżałem stamtąd bardzo zadowolony, bo wywalczyliśmy w Warszawie awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Po meczu nie udzieliłem żadnego wywiadu, bo musiałem biec na kontrolę antydopingową - wspomina z uśmiechem była gwiazda Steauy.
Z Bukaresztu do Dżuddy
O ile o kierunku rumuńskim można mówić, że w przypadku Szukały był zaskakujący, to wyjazd do Arabii Saudyjskiej był wręcz szokujący. Etatowy stoper reprezentacji Polski to prawdziwy obieżyświat. Dotychczas mieszkał w czterech europejskich krajach, ale przenosiny do kraju azjatyckiego to coś zupełnie innego. - Na początku pojawił się temat Al-Hilal gdzie trenerem jest doskonale mi znany Laurențiu Reghecampf. Jednak były to wstępne dyskusje. Decyzja o wyjeździe do Arabii nie była łatwa. Dwukrotnie odrzuciłem oferty wyjazdu do Azji. Myślałem nad tym, aby zostać w Europie i trafić do mocniejszej ligi. Chciałem grać w Bundeslidze, ale przekonałem się, że Al-Ittihad bardzo na mnie zależy. Udowodnili mi, że jestem dla nich bardzo ważny i ostatecznie nie mogłem im odmówić. Czekałem na taką ofertę, która ustawi życie moje i mojej rodziny - mówi szczerze defensor reprezentacji Polski.
Łukasz Szukała trafił do reprezentacji dzięki Waldemarowi Fornalikowi. To właśnie były selekcjoner zdecydował się powołać zawodnika z ligi rumuńskiej do kadry narodowej. - Mam olbrzymi szacunek do trenera Fornalika. Grałem na wysokim poziomie, gdy dostawałem powołanie, ale jednak nie byłem już młodym graczem. Miałem 29 lat kiedy selekcjoner Fornalik się mną zainteresował. Jestem mu wdzięczny, że dał mi tę szansę. Debiutując z orzełkiem na piersi spełniłem swoje marzenie - oznajmił w „Kulisach Sportu” reprezentant Polski.
Całą rozmowę z Łukaszem Szukałą zobacz w materiale wideo.
Komentarze