Australian Open: Agnieszka Radwańska bez straty seta w 3. rundzie

 Pojedynek krakowianki z będącą rewelacją 2014 roku Bouchard zapowiadał się jako jeden z najciekawszych meczów drugiej fazy rywalizacji. Tak też uznali organizatorzy i postanowili, że zawodniczki te wystąpią na Rod Laver Arena - korcie centralnym Melbourne Park.

Początkowo czwarta na światowej liście Polka, która na lewej łydce miała specjalne plastry, wydawała się nieco przygaszona i bez energii. 37. w tym zestawieniu Bouchard z kolei przystąpiła do spotkania bardzo zmobilizowana - grała bardzo ofensywnie i z wiarą, że może pokonać wyżej notowaną przeciwniczkę.

W pierwszej części inauguracyjnej partii obie zawodniczki pilnowały swojego podania. Jako pierwsza "breaka" zaliczyła zawodniczka z Ameryki Północnej, obejmując prowadzenie 4:2. W ostatniej akcji szóstego gema posłała skrót, do którego krakowianka nawet nie ruszyła. Ta ostatnia po nieudanych akcjach wydawała się zrezygnowana, ale zdołała od razu odpowiedzieć przełamaniem powrotnym. Pomogła jej w tym rywalka, która zaczęła popełniać błędy - na koniec zepsuła dwa serwisu z rzędu.

W dalszej części seta Polka zdominowała sytuację na korcie, grając tak, jak do tego przyzwyczaiła swoich sympatyków - cierpliwie, regularnie i z wykorzystaniem umiejętności technicznych. Pomogły jej w tym kolejne pomyłki po stronie Kanadyjki. Zawodniczka Tomasza Wiktorowskiego po kolejnych zdobytych punktach zaciskała znacząco pięść.

Bouchard starali się zmobilizować zasiadający na trybunach członkowie jej fanklubu. Niespełna 22-letnia tenisistka nieco przebudziła się w 10. gemie i kibice obejrzeli efektowną, długą wymianę zakończoną jej zwycięstwem. Obroniła cztery piłki setowe, ale ostatecznie górą była "Isia".

Na początku drugiej odsłony kontynuowała dobrą passę. Prowadziła 2:0, zapisując na swoim koncie łącznie sześć gemów z rzędu. Kanadyjka czasem miała pecha, raz minimalnie posłała piłkę na aut. Obu zawodniczkom przydał się challenge - każda z nich zdobyła dzięki temu po punkcie. Fani tenisa obejrzeli jeszcze kilka ładnych, dłuższych wymian w tym spotkaniu. Polka po raz kolejny dała popis technicznego wyszkolenia - rozprowadzała rywalkę po całym korcie i zmuszała ją do biegania. Z radością z awansu krakowianka musiała się chwilę wstrzymać, bowiem Bouchard, która zaliczyła w ostatniej akcji autowe zagranie, zgłosiła chęć sprawdzenia tej sytuacji na powtórce.

Spotkanie trwało godzinę i 23 minuty. Tym razem Radwańska nie posłała ani jednego asa serwisowego, a Kanadyjka jeden. Pierwsza z zawodniczek miała dziewięć uderzeń wygrywających i 12 niewymuszonych błędów, druga - odpowiednio - 23 i 34.

W obu poprzednich pojedynkach tych tenisistek, które miały miejsce dwa lata temu - w 1. rundzie turnieju WTA w na kortach ziemnych Madrycie i w rozgrywanym na twardej nawierzchni Pucharze Hopmana - także lepsza była zawodniczka trenera Tomasza Wiktorowskiego.

Polka na otwarcie w Melbourne pokonała Christinę McHale 6:2, 6:3. W kolejnej rundzie zmierzy się z 52. Portorykanką Monicą Puig, która pokonała Kristynę Pliskovą 4:6, 7:6 (8-6), 9:7. Czeszce nie pomogło 31 asów posłanych w tym meczu. Triumfatorka ostatniej edycji WTA Finals, która po raz pierwszy w karierze zmierzy się z Puig, będzie miała okazję "pomścić" Magdę Linette, która została wyeliminowana przez Portorykankę w pierwszej rundzie.

Najlepszym wynikiem Radwańskiej w Australian Open jest półfinał sprzed dwóch lat. Takim samym osiągnięciem i z tego samego roku może pochwalić się Bouchard.

26-letnia krakowianka jest jedyną reprezentantką polskiego tenisa, która rywalizuje jeszcze w singlu w Melbourne. W pierwszej fazie zmagań wyeliminowani zostali: Urszula Radwańska, Magda Linette i Jerzy Janowicz.

Wynik meczu 2. rundy gry pojedynczej kobiet:

Agnieszka Radwańska (Polska, 4) - Eugenie Bouchard (Kanada) 6:4, 6:2.