Koszarek: Jak mistrzowie przegrają, to od razu się robi "fajnie" w tabeli
Jesteśmy tylko ludźmi. Z drugiej strony każdy rywal przygotowuje się na nas jak na mecz play off, a dla nas to jest po prostu kolejne spotkanie, na które wychodzimy z wielką presją: że niskie zwycięstwo jest traktowane jak porażka - mówi Polsatsport.pl Łukasz Koszarek.
Łukasz Majchrzyk: Mistrzowie trzymają się mocno? Pogłoski o waszych problemach były przesadzone?
Łukasz Koszarek: Absolutnie przesadzone. W styczniu wygraliśmy wszystkie mecze, więc nie można mówić, że jesteśmy w dołku. Wiem, że jest fajnie, kiedy mistrzowie przegrają, czy mają jakiś gorszy okres i wtedy fajnie się robi w tabeli, zaczyna się robić tak... równo...
Amerykanin dostał polskie obywatelstwo
W mediach jest ruch od razu.
Jak najbardziej, ale myślę, że w meczu z King Wilkami, bardzo dobrą drużyną, udowodniliśmy, że trzymamy się na kursie.
Skąd się w takim razie biorą takie głosy, że Stelmet nie jest taki, jakiego by wszyscy chcieli?
Bo jest nudno ciągle pisać, że wygrywamy. Wiadomo, że zaczyna się szukać niestworzonych historii. Faktem jest, że mieliśmy dwa słabsze mecze w EuroCupie, ale byliśmy świadomi tego, że zagraliśmy słabiej. Bardzo ważne pod względem mentalnym było dla nas zwycięstwo w Rosji. Tam udowodniliśmy samym sobie, że potrafimy grać na wysokim poziomie.
Jak się patrzy na to, kogo macie w składzie: ciebie, Dee Bosta, Mateusza Ponitkę, Karola Gruszeckiego, Dejana Borovnjaka, Szymona Szewczyka i jeszcze kilku innych. Wszyscy się spodziewają, że w lidze będziecie się toczyć jak walec. Czemu tego nie robicie?
Gramy co trzy dni. Jesteśmy tylko ludźmi. Z drugiej strony każdy rywal przygotowuje się na nas jak na mecz play off, a dla nas to jest po prostu kolejne spotkanie, na które wychodzimy z wielką presją: że niskie zwycięstwo jest traktowane jak porażka. Akceptujemy swoje powinności. Wiemy, że musimy ciągle udowadniać na tytuł "mistrzowie".
Takie mecze jak z King Wilkami, Siarką, Stalą Ostrów, Startem Lublin to są dla was tylko przystanki w drodze po mistrzostwo Polski. Bywa tak, że się oszczędzacie?
Może nie oszczędzamy, ale są mecze, w których możemy częściej rotować składem, kiedy prowadzenie jest wyższe, to rzeczywiście w głowie się zapala lampka "za trzy dni jest kolejny mecz, jeszcze ważniejszy". Staramy się unikać takiego myślenia. Każdy mecz chcemy wygrać, czasami może sie wydawać, że chcemy to zrobić jak najmniejszym nakładem sił, ale to też tak nie jest, bo inne drużyny się na nas napalają i wychodzą im czasem mecze życia.
Jaka jest prawda o Stelmecie: ta z pierwszego meczu z Zenitem, przegranego 76:90 czy z tego drugiego, który wygraliście na wyjeździe 73:69?
Myślę, że prawda jest po środku. Musimy mieć super mecz, żeby zagrać tak jak w rewanżu z Sankt Petersburgiem. Czasami mieliśmy jakieś choroby, lekkie kontuzje, kurczy się rotacja, ktoś wypada. Skład na papierze niby mamy olbrzymi, ale potem na boisku już takiego pola manewru czasami nie ma.
Stelmet-walec zobaczymy w play off, czy to nie jest nawet potrzebne?
Coś takiego nie jest potrzebne, zresztą takie podejście to byłby brak szacunku dla przeciwników. Trzeba pamiętać, że oni też będą walczyć.
Przechodził obok Nemanja Djurisić i dopominał się, żebyś coś o nim powiedział. Masz okazję pochwalić kolegę.
To jest jeden z superchłopaków, którzy dołączyli do nas przed tym sezonem. Miał trochę pecha, jak już doszedł do formy, to łapał kontuzję, jak choćby to złamanie nosa, po którym gra teraz w masce. W meczu z King Wilkami zagrał super i jeśli nie będzie miał kontuzji, to na pewno udowodni, na co go stać.
Powiedz na koniec, jak ty fizycznie znosisz ten sezon?
Coraz lepiej się trzymam. Zacząłem pracować indywidualnie z naszym trenerem przygotowania fizycznego Jure Drakslarem. Bardzo wzmocniliśmy nogi. Śmiejemy się, że jeszcze jest duże pole do poprawy. Trochę się boję, że jeszcze trochę pracy trzeba będzie wrzucić.
Komentarze