Pindera: Tego się nie da skleić
Wszystko wskazuje na to, że misja Łukasza Kruczka, trenera polskich skoczków narciarskich, zakończy się po tym sezonie. Sezonie na razie nieudanym, zmuszającym do stawiania trudnych pytań i pochylenia się nad tymi, którzy nie wiedzieć dlaczego zapomnieli, że potrafią daleko skakać.
Tyle, że w tej dyscyplinie nie jest to czymś nadzwyczajnym. Kamil Stoch nie jest pierwszym, wielkim mistrzem, który wpadł w dołek i nie potrafi się z niego wygrzebać. A fakty są takie, że dwukrotny złoty medalista igrzysk w Soczi, były mistrz i zdobywca Pucharu Świata męczy się od długiego czasu na skoczniach okrutnie. Ale Simon Ammann też się męczył po największych sukcesach, dłuższe chwile słabości miał Adam Małysz, Janne Ahonen, ostatnio zaś Gregor Schlierenzauer, który pogubił się zupełnie. A przecież Austriak, to jeden z największych talentów w historii skoków.
Kruczek po zakończeniu sezonu przestanie być trenerem polskich skoczków
Dlaczego więc winić za gorsze niż oczekiwano skakanie Stocha tego, który do największych sukcesów go doprowadził ? Ano dlatego, że problem jest znacznie szerszy. Prawda jest taka, że nie tylko Stoch skacze znacznie poniżej możliwości. Prawie wszyscy zawodnicy kadry A są bez formy, a to oznacza, że błędy chyba jednak popełniono. Nikt jednak nie chce o tym głośno mówić. Często słyszymy natomiast, że nie ma już dawnej chemii w zespole, że to co było najlepsze już się wypaliło.
Nie można tego wykluczyć, najwybitniejsi trenerzy też odchodzą, bo po latach tłustych przychodzą lata chude. Przypomnijmy, że Łukasz Kruczek już wcześniej był krytykowany i niewiele brakowało, by stracił pracę. Ale skoczkowie stanęli wtedy za nim murem. I warto było, historyczne sukcesy przyszły szybko. Teraz wygląda jednak na to, że nikt nie będzie czekał na cud. Sam Kruczek już znacznie wcześniej poinformował prezesa Apoloniusza Tajnera, że myśli kończyć swoją misję. Prezes być może nie dowierzał, być może wierzył, że przyjdą lepsze dni i będzie można zapomnieć o rozmowie, ale zdaje się, że mleko już się wylało. Teraz tylko trzeba poczekać do końca sezonu i podziękować trenerowi za pracę. Bardzo ładnie podziękować, bo sobie na to zasłużył.
Rozmowy z Kruczkiem o skokach nigdy nie były łatwe, ale były bardzo pouczające. On wiedział co mówi, wiedział czego chce, ale w tej materii to nie zawsze jest warunek sukcesu. I Kruczek doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Myślę, że nową pracę znajdzie bez problemów, bo fachowcem jest wyśmienitym. Zobaczymy tylko jak się sprawdzi w innym otoczeniu.
Wiem, że chętni, by zająć jego miejsce już są. Pojawiły się pierwsze nazwiska, choć do końca sezonu zostało jeszcze trochę czasu. Miejmy nadzieję, że to będzie naprawdę dobra zmiana, ale Kruczkowi do ostatnich konkursów w Planicy dajmy pracować spokojnie.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze