Różalski: Zmieniam dewizę. Pomyślę o MMA, a nie tylko o wojnie

Sporty walki

Walka jest dla mnie, ale widowisko tworzy się dla kibiców i fani muszą chcieć oglądać twoje pojedynki. Ja do tej pory nie miałem do tego szczęścia. Postaram się wizualizować walki przed rozpoczęciem i mam nadzieję, że to się ułoży trochę inaczej - mówi Marcin Różalski w rozmowie z Polsatsport.pl.

Marcin Różalski (5-4) w MMA nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. "Płocki Barbarzyńca" po porażkach z Peterem Grahamem (11-9) oraz Jamesem McSweeneyem (15-13) zapowiada powrót do klatki KSW w nowej odsłonie. Różalski nie będzie tylko myślał o ostrych wymianach, ale zajmie się również analizą pojedynków i swoich rywali. 37-latek najprawdopodobniej wystąpi na KSW 35, a z kim chciałby się zmierzyć w trójmiejskiej Ergo Arenie?

 

Jak powstają trailery KSW? Nowy Bond i niezłe sianko (WIDEO)

 

Maciej Turski: Co zmieniło się w Pana życiu od ostatniej walki?

 

Marcin Różalski: W końcu skończyłem budowę domu. Kilka etapów na to się złożyło, ale nikomu nie polecam budowy domu. Zdecydowanie lepiej wziąć kredyt i kupić gotowy. Na szczęście od kilku tygodni mieszkam już na swoim. Oczywiście wybudowaliśmy dom troszkę pod moim kątem: mam swoją salę do treningów, weźmiemy kilka psów z fundacji AST, mamy trzy koty, wybudujemu stajnię. Będę miał to o czym zawsze marzyłem. Wszystko jest zasługą mojej dziewczyny, bo ja nigdy nie podjąłbym się budową domu i za to ją kocham.

 

Czy z budową domu wiąże się nowy etap w Pana życiu, a może nowy etap w karierze sportowej?

 

Życie to jest ciągły ruch, a u mnie cały czas coś się dzieje. Są rzeczy, na które największe głowy tego świata nie wymyśliły recepty. Chodzi m.in. o czas i czasu nie da się oszukać. Moja kariera nigdy się nie skończyła i nigdy się nie zatrzymała. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie ile jeszcze czasu będę się bił. Jestem po przegranych dwóch walkach i dla właścicieli KSW jest to sygnał, że trzeba patrzeć w stronę młodych, perspektywicznych zawodników. Kolejna walka może być dla mnie starciem o "być albo nie być" w KSW.

 

Oczekuje Pan od właścicieli KSW po porażkach walki na tzw. przetarcie, na poprawę rekordu?

 

Wykluczone! W dawnych czasach jak ktoś cię atakował nie miałeś wyboru i nie wybierałeś sobie przeciwników. Nie było mowy o dwóch, trzech wojnach na przetarcie. Moja życiowa dewiza jest podobna. Chcę walczyć z zawodnikami, z którymi pojedynek coś mi da.

 

Saidov: Na KSW 34 miałem walczyć o pas

 

Czy w MMA takie podejście się sprawdza?

 

Wchodząc do MMA nie miałem priorytetów. Nie myślałem w kategoriach rankingów, pasów, mistrzostwa. Chciałem po prostu się bić. Z biegiem czasu mogę przyznać, że to może był błąd. Do walki z Jamesem McSweeneyem wychodziłem nastawiony na wymianę w stójcę i to mnie zgubiło. On wyczuł moją słabość i sprowadził walkę do parteru. Teraz postaram się wizualizować walki przed rozpoczęciem i mam nadzieję, że to się ułoży trochę inaczej.

 

Na kogo Pan teraz ustawił swój celownik w KSW?

 

Jest nas w KSW około dziesięciu w kategorii ciężkiej, którzy walczą w miarę regularnie. Włodarze muszą zestawiać zawodników, którzy są po porażkach, aby zrobić miejsce dla młodszych, perspektywicznych. Obojętnie z kim mnie nie zestawią to zapowiada się naprawdę ciekawa walka.  Walka jest dla mnie, ale widowisko tworzy się dla kibiców i fani muszą chcieć oglądać twoje pojedynki. Ja do tej pory nie miałem do tego szczęścia.

 

Z jakiego występu w KSW jest więc Pan najbardziej zadowolony?

 

Zdecydowanie pojedynek z Nickiem Rossborough. Od początku do końca ta walka bardzo mi się podobała, ale przystąpiłem do niej ze skręconym kolanem. W tym pojedynku było sporo zwrotów akcji i dobrze się to oglądało. W trakcie walk z Peterem Grahamem i Paulem Slowinskim też wszystko zapowiadało się fajnie, ale potem coś musiało przeszkodzić. Teraz nie nastawiam się na wojnę, ale na pojedynek MMA. Może tak po prostu musi być?

 

Materla: O pasie KSW na razie nie myślę

 

Mówi Pan, że sam zadecyduje o końcu swojej kariery, ale czy ewentualna porażka w następnej walce może być przysłowiową kropką nad "i"?

 

To wszystko zależy od przebiegu pojedynku i zdania włodarzy KSW. Jeśli nie będę walczył dla organizacji KSW, to będę bił się po piwnicach... Ostatnio myślałem nad znaczeniem zwrotu "nie chcę mi się". Wydaję mi się, że nie można myśleć w takich kategoriach. W życiu przyjdzie w końcu taki moment, że czegoś nie będziesz mógł robić i nie będziesz miał wyboru. Nie chcę za kilka lat pluć sobie w brodę i mówić "K***a, jak mogłem robić, to mi się nie chciało...".

 

Wywiad z Marcinem Różalskim w załączonym materiale wideo!

Maciej Turski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie