Wokół kortu: O magii halowych turniejów
W piątym odcinku serii "Wokół kortu" Tomasz Lorek i Katarzyna Nowak spojrzeli na życie tenisisty pod kątem występów po Australian Open. Czy zawodnicy powinni wrócić do Europy i uczestniczyć w tamtejszych turniejach?
Tomasz Lorek: Co ma robić tenisista dobrej klasy po Australian Open? To jest temat arcytrudny, bo w głowie jest plątanina myśli. Czy opłaca się wybrać na przykład do Buenos Aires, czy jednak udać się do Europy na turniej halowy?
Wozniacki chorążym reprezentacji? Duńczycy są na nie
Katarzyna Nowak: Zwłaszcza kiedy terminarz turniejowy dla kobiet i mężczyzn zawiera różnorodne turnieje na różnych nawierzchniach. Z jednej strony wydaje się to fantastyczne, bo można dokonać odpowiedniego wyboru pod kątem prezentowanego stylu, ale z drugiej strony ta różnorodność czasami wprowadza zamieszanie. Ustawienie programy wymaga poświęcenia czasu, aby rozpatrzyć to z różnych punktów.
Koneserzy tenisa pamiętają rok 1996 i absurdalny skład finału mężczyzn na Wimbledonie. MaliVai Washington - nierozstawiony - kontra Richard Krajicek. Wygrywa ten drugi i po latach zostaje dyrektorem turnieju w Rotterdamie. To dobra tendencja, że utytułowany zawodnik pełni taką rolę czy jednak może znać za dużo detali z szatni?
Z takim doświadczeniem, jakie mają tenisiści i tenisistki, to wszystko jest fajne! Zawodnicy kodują w głowach te wieloletnie przeżycia z kortu i spoza niego. Oni nie tylko grają, ale także grają w całej organizacji turnieju - po prostu są w tym całym procesie. Muszą wiedzieć, dokąd mają się udać, gdy pojawią się na turnieju. Czy się chce, czy się nie chce - są wchłonięci przez organizację danej imprezy. To może wyjść tylko na plus, lecz to nie znaczy, że były tenisista będzie lepszy od kogoś, kto nigdy zawodowo nie grał. Może i ma niezły background, ale cały czas musi mocno pracować.
Pamiętam rozterki Stana Wawrinki. Dzisiaj wszyscy mówią o nim "spełniony tenisista". Zdobył Puchar Davisa, wygrał dwa szlemy, ale miał kiedyś przestój. Powiedziano mu: "nie leć do Europy, leć do Buenos Aires. Nauczysz się języka hiszpańskiego i zobaczysz, że wolniejszy tryb życia pomaga". To były podwaliny - Szwajcar po latach zobaczył, że ten przestój dał mu tytuły. Czasami warto zejść piętro niżej, by później wejść na szczyt.
To zdecydowanie jest sprawą indywidualną i zależy od tego, w jakim momencie zawodnik czegoś potrzebuje. Imprezy w różnych zakątkach świata dają wiele możliwości tenisistom.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo!
Komentarze