Swoboda: Nadal nie wierzę w to, co się stało (WIDEO)
Dalej nie wierzę w to, co się stało. Jak skończyłam bieg, patrzę na ten zegar: 7,08. Myślę: co się dzieje? Potem korekta: 7,07... Naprawdę nie wiem jak to zrobiłam - mówiła przed sobotnimi mistrzostwami Polski juniorek lekkoatletka Ewa Swoboda, która w piątek poprawiła halowy rekord świata na 60 metrów również w kategorii juniorskiej.
Polsatsport.pl: Dotarło w końcu do Ciebie to, co się w piątek stało?
Ewa Swoboda: Nie, jeszcze nie. (śmiech)
Ewa Swoboda pobiła rekord świata!
Obudziłaś się rano i?
Dalej w to nie wierzę. Jak skończyłam bieg, patrzę na ten zegar: 7,08. Myślę: co się dzieje? Potem korekta: 7,07... Naprawdę nie wiem jak to zrobiłam.
A wczoraj tak miało być czy tak wyszło?
Chyba tak wyszło. Liczyłam na 7,12, a 7,10 to już szczyt moich marzeń... 7,07? Aha, okay. (śmiech)
Co dalej?
Będę biegać. Będę trenować i zobaczymy.
Na igrzyskach finał, medal czy start?
Start w półfinale zdecydowanie mi wystarczy. Walka o medal chyba dopiero w Tokio.
Czujesz, że oczekiwania co do Twojej osoby teraz zdecydowanie wzrosną?
Już wzrosły! To widać i słychać. Wszyscy pytają: "To co, dzisiaj kolejny rekord świata?". Ale ja staram się tonować nastroje. Nie mogę przecież osiąść na laurach, bo potem nie zrobię progresu. Chciałabym po prostu, żeby z roku na rok było coraz lepiej.
Jak koleżanki zawodniczki przyjmują ten rekord?
(śmiech) Te, z którymi się przyjaźnię się cieszą. Inne zazdroszczą i hejtują. Życie.
Twoja trenerka konsekwentnie nie chce rozmawiać z dziennikarzami, więć zapytam Ciebie: ile włożyła w ten sukces?
Moim zdaniem 90 procent tego sukcesu to jej zasługa.
Nie za skromnie?
Nie, tak jest. Już samo to, że ze mną wytrzymuje to wielki sukces. (śmiech)
Rozmowę z Ewą Swobodą obejrzysz w załączonym materiale wideo.
Komentarze