Wlazły: Musimy uważać na prowokacje
Siatkarze PGE Skry Bełchatów w pierwszym meczu rundy play off Ligi Mistrzów zmierzą się w środę z tureckim zespołem Ziraat Bankasi Ankara. Przed spotkaniem w łódzkiej Atlas Arenie Mariusz Wlazły podkreślił, że w tej fazie rozgrywek nie ma słabych drużyn.
Rywale bełchatowian w tym sezonie debiutują w Lidze Mistrzów dzięki dzikiej karcie, ale w spotkaniach grupowych spisywali się dobrze. Z bilansem pięciu zwycięstw i jednej porażki Ziraat wyprzedzili Dynamo Moskwa, VfB Friedrichshafen i Paris Volley.
Rywale Skry i Lotosu w LM grali ze zmiennym szczęściem
Nie tylko z tego powodu siatkarze PGE Skry, którzy do play off awansowali z drugiego miejsca, nie zamierzają w środę zlekceważyć debiutantów, choć jak przyznali po losowaniu słyszeli opinie, że trafili na najsłabszego zwycięzcę grup. "Uważam, że w tej fazie rozgrywek nie ma już słabych zespołów i nikt nie znalazł się tu przypadkiem. Jeśli na parkiecie nie pokaże się tego, co najlepsze można przegrać z każdym i odwrotnie" - powiedział kapitan PGE Skry, Mariusz Wlazły.
Atakujący bełchatowian określając styl gry Ziraatu nazwał go "agresywnym" i zaznaczył, że tureckie zespoły zawsze walczą o każdy punkt. "Musimy uważać też na ich prowokacje. Podejdziemy do meczu z koncentracją, by się od tego odciąć i zagrać jak najlepiej" - zapewnił.
W poprzednim sezonie tureckich rozgrywek drużynie z Ankary w wywalczeniu brązowego medalu pomógł Israel Rodriguez, obecnie przyjmujący PGE Skry. Hiszpan powiedział, że spędzony w Ankarze rok wspomina dobrze i podkreślił, że w składzie Ziraatu jest m.in. kilku doświadczonych reprezentantów Turcji, Holandii oraz Szwecji.
Najbardziej znani z nich to przyjmujący Jeroen Rauwerdink i mierzący 209 cm wzrostu atakujący Marcus Nilsson, który w 2013 roku z Lokomotiwem Nowosybirsk wygrał Ligę Mistrzów i został uznany za najlepszego zawodnika Final Four. Trenerem drużyny zaś jest Fernando Munoz Benitez, który w latach 2011-2015 prowadził reprezentację Hiszpanii.
W Bełchatowie, po nieudanym ligowym meczu z Lotosem (0:3), jest duża chęć rehabilitacji. Trener Miguel Falasca zapewnił, że forma zespołu jest dobra, co pokazały wcześniejsze spotkania, a porażka w Gdańsku była wynikiem braku koncentracji oraz zmęczenia podróżami.
"Musimy wytrzymać presję i przede wszystkim skupić się nad sferą mentalną, bo dla nas każde spotkanie jest jak finał" - zaznaczył. Dodał też, że w środę do jego dyspozycji będzie Facundo Conte, ale pod znakiem zapytania stoi występ Nicolasa Marechala.
Mecz z Ziraatem dla bełchatowskiego klubu będzie powrotem do Atlas Areny, w której rozegrali dwa mecze grupowe. "Cieszymy się, że ponownie zagramy w Łodzi, gdzie zawsze czujemy tu wsparcie trybun. Wszystko wskazuje na to, że w środę znów się zapełnią, bo w sprzedaży zostały już tylko dwa tysiące biletów, a z doświadczenia wiemy, że najwięcej wejściówek sprzedaje się w dniu meczu" - powiedział prezes PGE Skry, Konrad Piechocki.
Środowy mecz w łódzkiej hali Atlas Arena rozpocznie się o godz. 18. Rewanż w Ankarze odbędzie się 2 marca. Transmisja w Polsacie Sport.
Komentarze