De Giorgi: Moje spotkanie z władzami PZPS trwało trzy godziny
Ferdinando de Giorgi znalazł się w finałowej czwórce kandydatów, którzy walczą na finiszu o stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski siatkarzy. Po tym jednak jak Marcelo Mendez potwierdził, że nie zostawi brazylijskiego klubu Sada Cruzeiro, wydaje się, że w grze pozostali tylko trener ZAKSY Kędzierzyn Koźle, Mauro Berruto i Radostin Stojczew. W czwartek jako pierwszy w Warszawie na spotkaniu z władzami PZPS stawił się „Fefe” De Giorgi.
Szkoleniowiec aktualnych mistrzów kraju do Polski przyjechał przed sezonem 2015/16. W krótkim czasie zdołał zbudować w Kędzierzynie Koźlu świetnie funkcjonującą maszynkę siatkarską. W aktualnych rozgrywkach także utrzymuje drużynę w doskonałej dyspozycji, co sprawia, że jest ona głównym kandydatem do obrony mistrzowskiego tytułu. A niewątpliwie celem jest także walka o finał Ligi Mistrzów. Czy po dwóch sezonach na południu Polski Ferdinando de Giorgi przejmie drużynę mistrzów świata po Stephanie Antidze?
Marcin Lepa: Udało się Panu przedstawić plan pracy z reprezentacją Polski na kolejne lata?
Ferdinando De Giorgi: Moje spotkanie trwało trzy godziny i był to czas intensywnych rozmów, wymiany poglądów. Padło wiele pytań i poruszyliśmy mnóstwo tematów, ale nie chciałbym zdradzać szczegółów. Konkurs na selekcjonera trwa, ja jestem wciąż związany umową z mistrzami Polski, a przed władzami związku jeszcze kolejne spotkania. Nie chcę wywierać żadnej presji i przez szacunek do działaczy wolę szczegóły pozostawić dla siebie.
Jest Pan jednak zadowolony ze spotkania? Czuje Pan, że wciąż liczy się w walce o stanowisko selekcjonera?
Tak, to była sympatyczna rozmowa, w której nie zabrakło poruszenia kwestii zarówno indywidualnych i detali dotyczących reprezentacji, jak i ogólnego zarysu ewentualnej pracy w kolejnych miesiącach, ale proszę mnie zrozumieć – nie będę zdradzał szczegółów. Chcę być w porządku w stosunku do działaczy PZPS.
Abstrahując więc od spotkania w Warszawie – czy widzi Pan szansę na postęp w grze naszej reprezentacji? Jaki jest prawdziwy potencjał biało-czerwonych?
Oczywiście, że widzę. Poziom siatkówki na świecie się wyrównał. Różnice są niewielkie. Ma to swoje plusy i minusy. Nie ma jednej drużyny, która ma wielką przewagę nad innymi, jest silniejsza. To powoduje, że przy odpowiedniej pracy, możesz coś wygrać. Z drugiej strony nawet dobrze grając, możesz skończyć na czwartym, czy piątym miejscu i wtedy pozostaje niedosyt. Potencjał w Polsce jest i musi być on poparty odpowiednią pracą.
Jaki to jest więc potencjał ludzki?
Jestem tutaj półtorej roku i jestem zbudowany całym ruchem siatkówki w Polsce – liga jest silna, jest wielu zawodników. Reprezentacja ma możliwości rozwoju tego pokolenia i ewentualnej zmiany w kolejnych latach.
Widzi pan rzeczywiście szersze zaplecze za grupą, która w ostatnich latach nadawała ton reprezentacji? Szersze grono 20-25 siatkarzy, z których potem można wybrać docelową grupę na igrzyska olimpijskie w 2020 roku?
Zdecydowanie tak – ale podobnie jest nie tylko „u nas”, to znaczy w Polsce... Podobny potencjał ma jeszcze kilka krajów. Widzę uzdolnione, ciekawe pokolenie siatkarzy z grupy Under 23. Teraz trzeba z nimi pracować, żeby powoli wchodzili do dorosłej siatkówki.
W krótkim czasie odniósł Pan sukces z drużyną ZAKSY. Co było kluczem do zbudowania zwycięskiej drużyny w Kędzierzynie Koźlu?
Przede wszystkim organizacja klubu! Mam tu na myśli grono ludzi gotowych do pracy i pomocy w odpowiednim momencie. Oczywiście udało nam się także ściągnąć świetnych siatkarzy i zbudować dobrą sportowo drużynę, ale to nie zawsze wystarcza. Nigdy nie ma jednego elementu, który decyduje o wygranych. Siatkarze muszą być gotowi do ciężkiej pracy, muszą mieć wsparcie w klubie, w kibicach – to tworzy całe środowisko, które potem daje możliwość zwyciężania.
W czasie naszej rozmowy nieustannie powtarza pan słowo „praca”. Czy to jest najważniejsze hasło, hasło przewodnie Pana warsztaty szkoleniowego?
W czasie kariery zawodniczej i trenerskiej nauczyłem się jednej rzeczy – jeśli chcesz dotrzeć wysoko, nie ma skrótów. Jest kilka dróg, które prowadzą na szczyt, ale nie ma skrótów, ułatwień. Tak, praca jest więc niezwykle ważna, ale trzeba pamiętać także o jej jakości. Nie zawsze liczy się ilość, a jakość. To jakość robi później różnicę!
Mendez: Mam plan, jestem gotowy. A wy wierzycie we mnie?
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze