Najdroższy mecz świata. Stawką jest nawet 290 milionów funtów!
Już w poniedziałek Huddersfield oraz Reading powalczą o awans do Premier League. Stawka jest jednak znacznie większa, bo oprócz gigantycznego prestiżu w grę wchodzą także miliony funtów. To właśnie dlatego będzie to najdroższy mecz świata.
Już w najbliższą sobotę odbędzie się finał Ligi Mistrzów, w którym wystąpią naszpikowane gwiazdami jedenastki Juventusu i Realu Madryt. Wartość obu zespołów jest gigantyczna, a zainteresowanie piłkarskiego świata - jeszcze większe. Kilka dni wcześniej, konkretnie w poniedziałek, na Wembley odbędzie się za to finał barażów o awans do Premier League. Na mitycznym stadionie zagrają Reading oraz Huddersfield. Wydaje się, że każde porównanie musi wypaść na korzyść tego pierwszego spotkania, lecz nic bardziej mylnego. To właśnie angielska bitwa będzie najdroższym meczem w futbolu, a na stole znajdzie się prawie 200 milionów funtów.
Przepływ pieniądza na Wyspach Brytyjskich zwiększa się z sezonu na sezon. Nie ma już nawet sensu wspominać o kwotach transferowych, tygodniówkach ponad 250 tysięcy funtów, gdyż wystarczy zerknąć, ile jest w stanie zarobić drużyna bijąca się choćby w barażach. W 2006 roku Watford, jeszcze na Milennium Stadium, gdyż Wembley było w trakcie przebudowy, ograło w finale Leeds United i zgarnęło 60 milionów funtów. Zwycięstwo w Lidze Mistrzów czy mistrzostwach świata nie zapewni takich pieniędzy! Dziesięć lat później Hull City ograło Sheffield Wednesday, bogacąc się o 110 milionów funtów. Rekord należy jednak do piłkarzy Norwich City (2015 rok) oraz Crystal Palace (2013 rok), którzy zainkasowali po 120 milionów funtów.
Tak jednak będzie tylko do poniedziałku. Zwycięzca pary Reading - Huddersfield nie dość, że awansuje do Premier League i będzie mógł mierzyć się z najlepszymi, to jeszcze zapisze na koncie rekordowe 170 milionów funtów, a to nie jest koniec. Suma może wzrosnąć nawet do ponad 290 milionów, jeśli tylko w pierwszym sezonie drużyna nie spadnie z elity.
- Nagroda finansowa dla Reading lub Huddersfield oraz Brighton wynosi przynajmniej 290 milionów funtów. Jeśli klub przetrwa pierwszy sezon w Premier League! Burnley udała się ta sztuka - powiedział Dan Jones, członek Deloitte.
Dlaczego nagle kwota jest znacznie większa niż w poprzednich sezonach? W 2015 ogłoszono, że prawa do pokazywania Premier League zostały sprzedane za 5,14 miliarda funtów, co dało wynik o 70% większy niż do tej pory. Nic więc dziwnego, że jakiś odłamek tej sumy trafi do zespołu przychodzącego z zaplecza.
Warto jeszcze zatrzymać się na chwilę przy "parachute payment" wypłacanym zespołom, które spadają z Premier League. Temat ten budzi w Anglii bardzo skrajne emocje, a najlepsze kluby są zdania, że suma, jaką otrzymują kluby, jest zdecydowanie zbyt wysoka. Zdaniem tych najlepszych, pieniądze, które mają być w teorii włożone w inwestycję, są magazynowane na koncie. I na tym się kończy. Wiele zespołów skazanych głównie na walkę o ligowy byt nie przykłada zbyt dużej wagi do wzmocnień, co bardzo często kończy się w oczywisty sposób.
Weźmy na tapet przykład Blackpool z 2010 roku. Wielu obserwujących spodziewało się, że po niespodziewanym awansie, właściciele przeznaczą na transfery odpowiednią sumę. Skończyło się na wydaniu... 3,5 miliona funtów, a "Mandarynki", choć grały bardzo efektownie, po roku wróciły do Championship - rzecz jasna z regularnie wypłacanym "parachute payment". Podobnie zostało odebrane zachowanie Hull City, które w tym sezonie broniło się przed spadkiem, a zimą sprzedało swojego najlepszego piłkarza - Roberta Snodgrassa. Ostatecznie "Tygrysy" również pożegnały się z ligą.
Co więc składa się na wstępną sumę 170 milionów funtów? Prawa telewizyjne, prawo do uczestnictwa w programie "Match Of The Day", wpływy z biletów, klubowych koszulek, pamiątek itp. oraz oczywiście "parachute payment", które dzieli się jednak na kilka rat. Przykładowo Hull City oraz Sunderland otrzymają trzy raty: najpierw 47 milionów funtów, w kolejnym sezonie - 38 i jeszcze w kolejnym - 17. Wszystko dlatego, że oba te kluby nie spadają z Premier League rok po awansie z zaplecza. Ta "sztuka" udała się Middlesbrough, które trzeciej części nie otrzyma.
Tak to więc wygląda z finansowego punktu widzenia. Nie dziwi więc, że bardzo często te decydujące mecze nie są porywające - stawka potrafi przecież przytłoczyć. Jak będzie w tym roku? Reading i Huddersfield spotkały się w tym sezonie dwa razy: raz lepsi byli jedni, raz lepsi byli drudzy. Warto zaznaczyć, że oba mecze zakończyły się wynikiem 1:0, co idealnie wpasowuje się w finał. Mało bramek, mnóstwo emocji.
Faworytem bukmacherów jest Huddersfield, które w półfinale po rzutach karnych uporało się z Sheffield Wednesday. Awans byłby historyczny, bo "The Terriers" jeszcze nigdy nie grali w Premier League. Z kolei Reading wyeliminowało faworyzowane Fulham i po raz kolejny jest skazywane na porażkę. Wiele razy w tym sezonie udowadniało jednak, że nie są im straszne wyzwania.
Przewidywane składy:
Huddersfield: Ward - Smith, Hefele, Schindler, Loewe - Hogg, Mooy - Kachunga, Brown, van La Parra - Wells.
Reading: Al-Habsi - Ilori, Moore - van den Burg, Gunter, Evans, Williams, Blackett - Swift, Kermorgant, Grabban.
Komentarze