Dacewicz przed Ligą Światową: Jestem spokojny, że z pierwszego weekendu przywieziemy zwycięstwa
Czas rozpocząć kolejną edycję turnieju Ligi Światowej. Polscy siatkarze w premierowym weekendzie we włoskim Pesaro zmierzą się z gospodarzami imprezy, a także z reprezentacjami Brazylii oraz Iranu. Będzie to również debiut w Biało-Czerwonych barwach Ferdinando De Giorgiego, który zagra pierwszy mecz o stawkę w roli selekcjonera naszej kadry. O nowym szkoleniowcu Polaków, prognozach dotyczących pierwszego weekendu w „światówce” porozmawialiśmy z byłym reprezentantem Polski, Damianem Dacewiczem.
Krystian Natoński: Przed nami pierwszy weekend z Ligą Światową pod wodzą nowego selekcjonera, Ferdinando De Giorgiego. Co sądzisz o powołaniach do kadry? Można wysunąć wniosek, że Włoch stawia głównie na młodych?
Damian Dacewicz: Myślę, że De Giorgi próbuje takiego połączenia doświadczenia z młodością. Nie stawia na samych młodych, tylko będzie próbował to wszystko ciągnąć dalej. Myśl szkoleniowa idzie dalej z następnym trenerem. Nie będzie przekreślał tego co było robione przez ostatnie lata ze Stephanem Antigą. Wejdzie ze swoją filozofią, z doświadczonymi zawodnikami, ale tak jak też mówisz – również z młodymi, którym trzeba dać szansę w Lidze Światowej. Myślę, że to będzie naprawdę fajne połączenie. Samych młodych jednak nie wypuści. Potrzebni też są doświadczeni zawodnicy.
Wybór De Giorgiego na trenera reprezentacji Polski był jedyną rozsądną opcją?
- Myślę, że nie trzeba go przedstawiać. Zdobył dwa mistrzostwa Polski. Tak samo jak się wybiera najlepszych zawodników do reprezentacji z tych najlepszych drużyn, które grają najlepiej i zdobywają medale, podobnie jest z trenerem. Nie było chyba tutaj innej możliwości, chociaż kandydatów było wielu. De Giorgi jest teraz na szczycie w polskiej lidze, udowodnił to swoją pracą w ostatnich dwóch sezonach. Miał wszystkie argumenty w ręku, aby tym selekcjonerem reprezentacji zostać.
Jego największym atutem spośród wszystkich innych kandydatów była rzecz jasna praca w Polsce, i to z sukcesami.
- Wiadomo, że kilku fachowców zgłosiło się, żeby prowadzić polską reprezentację, bo każdy w tej kadrze widzi ogromny potencjał i każdy chciał z taką reprezentacją pracować. De Giorgi udowodnił w Polsce, że to on na to zasługuje i tę szansę dostał.
Co można zauważyć, to fakt, że De Giorgi nie chce kalkulować i pragnie w każdych rozgrywkach walczyć o zwycięstwo.
- Fajne podejście, bo to jest jego filozofia. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu, ale kibice mogą tylko się cieszyć. To nie będzie taka impreza, która pomoże tylko w przygotowaniach do mistrzostw Europy, tylko tak jak się wypowiada, on chce w tej Lidze Światowej grać i próbować wygrać, także pierwsza impreza w tym roku, nowe rozdanie, nowe nadzieje. Reprezentacja jest troszeczkę zmieniona. Mamy oczekiwania i fajnie usłyszeć, że mamy grać w Lidze Światowej na najwyższych obrotach. Przekonamy się jak to wyjdzie w połączeniu z mistrzostwami Europy, ale taki jest jego plan, a ja trzymam za takiego faceta kciuki. Jeżeli w dwóch takich mistrzowskich imprezach chce zdobywać medale, to myślę, że ma własną filozofię i będzie wszystkich dookoła namawiał, a szczególnie zawodników do tego, żeby dać sto procent i w Lidze Światowej, a później dwieście procent w mistrzostwach Europy.
Z drugiej strony mamy przykład Andrei Anastasiego, który nie odpuścił Ligi Światowej w roku olimpijskim, a potem na igrzyskach w Londynie w 2012 roku odpadliśmy przedwcześnie.
- Pamiętamy takie historie, ale ja podkreśliłbym taki fakt, że jest kilka takich fajnych czynników, które składają się na to dlaczego nie spróbować. Nowy, bardzo utytułowany trener z dwoma bardzo dobrymi sezonami za sobą, w kadrze jest bardzo dobra atmosfera, nie ma kontuzji, także od razu jest nowe wyzwanie i myślę, że to może zaowocować. Dobry początek też jest potrzebny nowemu trenerowi. Nie wyobrażam sobie, żeby miał inną filozofię, żeby ta kadra miała tylko grać w Lidze Światowej, a potem miałby nastąpić wielki stres na mistrzostwach Europy. Lepiej już grać o medale w „światówce”. Atmosfera buduje się zazwyczaj na zwycięstwach, dlatego De Giorgi nie odpuszcza tej imprezy, bo wie, że już pierwszy weekend będzie ważny, żeby zacząć walczyć i wygrywać, aby ta atmosfera budowała się dalej i nakręcała wszystkich dookoła. Wracając do Anastasiego, to jest akurat historia naszej reprezentacji, ale reprezentacja Stanów Zjednoczonych nie odpuściła w roku olimpijskim Ligi Światowej i wygrała obie imprezy. Sport ma to do siebie, że jest nie przewidywalny i raz się wygra, raz nie.
Jesteśmy mistrzami świata, więc nie powinniśmy kalkulować na zasadzie, która impreza jest ważniejsza od której w danym roku. Brazylijczykom przez wiele lat nie przeszkadzało wygrywać wszystko i mieli taką mentalność dominatorów.
- No to teraz my mamy takiego trenera, który w najbliższym turnieju chce walczyć i wygrywać, także ma bardzo dobre nastawienie. Nie ma tutaj czasu, żeby tylko móc sobie potrenować, pograć i przetestować. Na to jest okazja w przygotowaniach, spranigach. Teraz trzeba już walczyć tylko o zwycięstwo i myśleć, że się dojdzie do finału i będzie walczyć się o medale.
Co sądzisz o pierwszym weekendzie w Lidze Światowej? Co można powiedzieć o rywalach? Czy truizmem w tym przypadku byłoby stwierdzenie, że wszystko się może zdarzyć?
- Wszystko się może zdarzyć, bo tak naprawdę to jest test dla wszystkich reprezentacji w tym pierwszym weekendzie. Dopiero później będziemy mogli powiedzieć coś więcej. Na razie to jest jedna wielka niewiadoma. W jakich składach wyjdą? Co będą prezentować Brazylijczycy z nowym trenerem? Iran mogliśmy zobaczyć chociaż w tych test meczach z reprezentacją Polski. Wyraźnie byliśmy od nich w lepszej dyspozycji, nasza ekipa była lepiej zgrana. Teraz trzeba tylko to powtórzyć i może to wystarczyć, aby wygrać z Iranem. A Włosi? Są bez kluczowych graczy, bo z tego co wiem nie będzie Zajcewa, Juantoreny. Wiadomo, że tam młodych i zdolnych nie brakuje, jednak to są dwa ważne ogniwa dla tej drużyny. Nie jest tak łatwo ich zastąpić. Zapowiada się bardzo ciekawie, ale widzę tutaj duże szanse, żeby w tym pierwszym weekendzie powygrywać.
Kto twoim zdaniem jest największym rywalem Polaków w tym pierwszym weekendzie?
- Zdecydowanie Brazylia.
A Włosi? Grają przecież u siebie.
- Liga się skończyła, były przygotowania, wskakujemy teraz na poziom światowy. Trzeba się z tym zmierzyć, żeby jak najszybciej wskoczyć na ten pułap. Normalne, że Włosi będą mieć za sobą kibiców, potrafią zagrać u siebie w domu zdecydowanie lepiej niż na wyjeździe. Każda reprezentacja z tego pierwszego weekendu jest groźna, ale patrząc na to co się dzieje po naszej stronie, to jestem spokojny i myślę, że z pierwszego weekendu przywieziemy zwycięstwa.
Co może wydarzyć się w meczu z Brazylią?
- Nie wiem, poczekajmy (śmiech). Ja mam nadzieję, że słowa zamienią się w czyn tych, którzy grali i wypowiadali się. Pierwszy weekend – zawodnicy są naładowani, bardzo dobrze przeszli przygotowania, jest chęć zwycięstwa bez żadnej kalkulacji. Wynik zostawiam sprawą otwartą, ale jest kilka dobrych czynników, które składają się po naszej stronie, żeby myśleć o naszej dobrej grze. Zobaczymy co pokażą Brazylijczycy w bezpośredniej konfrontacji, bo nie mieliśmy okazji wnikliwie ich przeanalizować.
Oprócz końcowego wyniku, będziesz zwracał uwagę w szczególności na jakiś konkretny element, konkretnego zawodnika, pozycję?
- Patrząc na to co robiłem przez całą karierę i grałem na środku siatki, to będą zwracał uwagę w szczególności na swoją pozycję, czyli środkowych. Szkoda, że przez kontuzję z reprezentacji wyleciał Andrzej Wrona, bo myślę, że miał swoje szanse i aspiracje, aby w tym roku w kadrze więcej pograć, ale takie jest życie sportowca. Będę przyglądał się tym, którzy będą grać.
Byłbyś w stanie wytypować pierwszą szóstkę? A może jednak jest to wróżenie z kart?
- Poczekaj, zadzwonię do Gruchy (Piotr Gruszka przyp. red.) i zadzwonię do ciebie (śmiech). Niech sobie tam kombinują, niech wystawiają najlepszych z treningów i niech jadą z robotą.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze