Jędrzejczyk przed UFC 231: To będzie walka stulecia! Mam więcej dróg do wygranej
Joanna Jędrzejczyk (15-2, 4 KO, 1 SUB) na gali UFC 231 stanie przed szansą zdobycia pasa mistrzowskiego w drugiej kategorii wagowej. Na drodze Polki stanie Valentina Shevchenko (15-3, 4 KO, 7 SUB), która na zasadach muay thai trzykrotnie pokonała naszą reprezentantkę. - To będzie zupełnie inne pole walki. Szykuje się walka stulecia żeńskiego MMA. Valentina jest doskonała, ale mam więcej możliwości, aby rozstrzygnąć walkę na swoją korzyść - powiedziała Jędrzejczyk w rozmowie z Polsatsport.pl.
Maciej Turski: Jesteś po ceremonii ważenia, a kompletnie tego nie widać. Mniejsze zbijanie kilogramów widać, że Tobie sprzyja i w tej odsłonie, w nowej kategorii wagowej czujesz się zdecydowanie lepiej.
Joanna Jędrzejczyk: I mam zdecydowanie większy biceps! Fizjoterapeuta się śmieje, że jest za co złapać, że mam trochę więcej mięśnia, bo do tej pory z tym było nieco inaczej. Mam siłę i energię, aby odnieść w sobotę sukces. Nie narzekałam do tej pory na restrykcyjną dietę i proces zbijania wagi, ale w tych przygotowaniach dostrzegłam różnicę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo niszczyłam się psychicznie i fizycznie. Jak bardzo różnię się na finalnym etapie. Pod koniec tego okresu przygotowawczego byłam cała w skowronkach, w dobrym humorze i mniej złośliwa. Trenowałam mocniej i ciężej z każdym dniem. Potrafiłam trenować nawet trzyt razy dziennie i czułam się z tym bardzo dobrze.
Niewiarygodne, że kilka godzin po ważeniu uśmiech nie schodzi Ci z twarzy...
Mam wokół siebie naprawdę wspaniałych ludzi. Są ze mną moi trenerzy, fizjoterapeuta Kamil Iwańczyk, moja siostra, szwagier i kuzyn-menadżer Karol. Oni też cieszą się tą zmianą i dostrzegają te różnice. Wcześniej były męczarnie, a teraz wszystko poszło naprawdę płynnie. I mam apetyt! Teraz będę mogła wrócić do słów, które słyszałam przed laty w Tajlandii: "eat chicken, rice, sleep". Jedz kurczaka, ryż i idź spać. Wracam po prostu do korzeni!
Twój trener od przygotowania siłowego i kondycyjnego, Phil Daru, podkreślał, że po raz pierwszy mogliście się skupić na budowaniu prawdziwej siły. Mniejsze zbijanie wagi pozwoliło poszukać siły i nokautującego ciosu, którego do tej pory nie było.
To jest to, o czym przez wiele miesięcy mówił mój główny trener Mike Brown. On namawiał mnie do tego ruchu i wymienił mnóstwo przykładów zawodników, którzy w innej kategorii odzyskiwali swoje atuty i spisywali się znacznie lepiej. Ostatnią walkę w kategorii muszej odbyłam ponad cztery lata temu, jeszcze poza UFC. Na Cage Warriors w Wielkiej Brytanii znokautowałam Rosi Sexton i liczę na takie rozstrzygnięcie w sobotę, choć zdaję sobie sprawę, że będzie o to niezwykle ciężko. Mieliśmy okazję nad tym popracować, i sam dobrze wiesz, że to się przełoży na moją dyspozycję w trakcie walki. Nie sądzę, że tylko czysta motoryka, siła, praca z własnym ciężarem, ale przede wszystkim - my to nazywamy "life goals", czyli imitacja walki w każdej płaszczyźnie, może przynieść największe korzyści.
Czy otrzymałaś wskazówki od klubowej koleżanki Amandy Nunes, która przecież dwukrotnie mierzyła się z Shevchenko w UFC? Czy Twojemu sztabowi było łatwiej ułożyć plan taktyczny pod konfrontację z Kirgizką ze względu na te walki z Brazylijką?
Z Amandą mamy bardzo neutralną relację. Nie dostałam od niej jednak żadnych rad, ale wspieramy się wzajemnie. Jest również w Toronto, bo na gali walczy jej narzeczona Nina Ansaroff. Plusem jest to, że plan dla Amandy układali moi trenerzy - Katel Kubis oraz Mike Brown. Byłam gotowa na ten pojedynek zanim podpisałam kontrakt na walkę. Wiadomo, jesteśmy kompletnie innymi zawodniczkami z Amandą, ale na pewno to doświadczenie okazało się bardzo owocne. Dwa razy już ją pokonali, więc wiedzą, jak trzeba działać. Zmieniliśmy parę rzeczy, dostosowaliśmy plan taktyczny pod moje atuty i styl. Będę starała się walczyć na dystansie, korzystała z kopnięć frontalnych i dużo pracowała na nogach. Walki z przeszłości z Valentiną Shevchenko nie mają już tak naprawdę znaczenia. Jestem wdzięczna, że mogłam bić się z najlepszymi na świecie. Porażki uczą nas najwięcej, później staramy się stawać lepszymi każdego dnia. Spotykamy się teraz na zupełnie innym polu walki. Dłuższe rundy, dłuższy dystans. Stoczę już swoją dziewiątą walkę mistrzowską i pobiję rekord Rondy Rousey. Na to trzeba być gotowym psychicznie i fizycznie.
W materiałach przygotowanych przez UFC widzieliśmy Valentinę trenującą z Rose Namajunas, a więc zawodniczką, która pokonała Cię dwukrotnie. Dostrzegasz w tym zagrywkę psychologiczną?
Nie przywiązuję do tego wagi. Z mojego doświadczenia wiem, że UFC często do tych cykli wykorzystuje materiały nagrane nawet kilka lat wcześniej. Zdaje sobie sprawę, że Valentina często podróżuje ze swoim trenerem, który jest również partnerem jej siostry, i właśnie z siostą Antoniną. Preferują taki podróżniczy tryb treningów. Myślałam, że zapytasz o treningi Valentiny z Cris Cyborg, bo to się faktycznie w tym okresie wydarzyło. Cyborg pod koniec roku walczy z moją klubową koleżanką Nunes o pas mistrzowski. Shevchenko natomiast jest ponad tymi gierkami. Ona jest niezwkle zdeterminowana, skupiona i głodna sukcesu. Spodziewajcie się naprawdę eksplozji w klatce. To będzie walka stulecia kobiecego MMA. Spotkają się przecież dwie bardzo utytułowane zawodniczki w stójce. Atmosfera w Toronto pokazuje, że zainteresowanie naszą walką jest ogromne. Mamy wszystkie atuty, żeby skraść show.
Wspominasz, że będzie to inny pojedynek niż ten na zasadach muay thai. Spodziewasz się również innej Shevchenko? To będzie zupełnie inna rywalka niż ta z przeszłości?
Jeśli patrzymy na jej pracę w klatcę, to wygląda zupełnie inaczej. Nawiążę do swojej osoby. Ludzie mówią: "tęsknimy za Joanną, która biła dużo ciosów i szła ciągle do przodu". Teraz nie mogę sobie pozwolić na taki styl. Z walki na walkę widać było, że wszyscy wiedzą, jak się zachowam w klatce. Zdobycie pasa to pierwszy przystanek, a później tego pasa trzeba bronić. Ludzie przyglądają ci się od wielu lat, a nie tylko jednym przygotowaniom. Znają twoje mocne i słabe strony. Musiałam zmienić ten styl i mi z tym dobrze. Czuję moc, czuję mocne uderzenie. Kluczowa może okazać się moja wszechstronność w pracy na nogach. Przód, tył i na boki. Valentina szuka przede wszystkim ciosów kontrujących, ale przy tym jest bardzo dynamiczna, dobrze bije ciosy i kopnięcia po obrocie, ma bardzo solidny klincz. Dodała do swojej gry fajne obalenia i mocne ground and pound. Wszytko jednak wykonuje raczej w linii prostej - do przodu i do tyłu. Mam więcej umiejętności i możliwości, aby rozstrzygnąć walkę na swoją korzyść. Dla mnie to będzie wielkie wyzwanie i nie mogę się już doczekać.
Czysto na papierze, Valentina jest faworytką tego starcia. Przegrałaś z nią lata temu trzykrotnie w swojej koronnej płaszczyźnie. W jaki sposób miałabyś wygrać teraz? Co będzie Twoim atutem?
Jestem kompletnie inną zawodniczką niż lata temu. Wiem, jakie wtedy popełniłam błędy. Mam więcej atutów do tego, żeby dominować w tej walce. Będe musiała uważać na wyprowadzane kopnięcia na korpus. Valentina potrafi je doskonale przechwytywać i wykorzystywać te błędy. Kluczowe będą praca na nogach i utrzymywanie dystansu. Długie, ale również mocne ciosy. Muszę ją zmusić do działania, ona musi reagować jako pierwsza i nie mogę wejść w jej kontrującą grę. Muszę być zarówno defensywna, jak i ofensywna w jednym momencie.
Pierwszy raz będziesz biła się w UFC w kategorii muszej i pierwszy raz zmierzysz się z rywalką walczącą z odwrotnej pozycji. Dużo zmian trzeba było dokonać ze względu na leworęczną postawę Valentiny?
W trakcie treningów często zmieniam pozycję i lubię to robić. Faktycznie, jest zdecydowanie mniej zawodników, zawodniczek walczących z odwrotnej pozycji. Treningi i przygotowania nie były łatwe, ale zrobiliśmy wszystko, żeby odpowiedni się na to przygotować. Zawodnicy walczący z odwrotnej pozycji korzystają najczęściej przede wszysktim z prawego sierpowego i lewego prostego. Wydaje się, że mają nieco ograniczone możliwości. Jak będe uważała na te elementy, to będziemy w domu i zwyciężymy.
Nie jest tak, że nie ciąży na Tobie w tym momencie żadna presja? Ewentualna porażka - choć o takiej nawet nie myślimy - niewiele zmieni, a wygrana pozwoli Ci zapisać się w historii. Będziesz pierwszą zawodniczką z dwoma pasami mistrzowskimi i to się nie zmieni.
Idę po coś, co dla wielu jest nawet nieosiągalne. Ludzie czasami boją się nawet rzucić sobie takie wyzwanie, a ja zdecydowałam się po te marzenia sięgnąć. Chcę być wyżej, chcę się sprawdzić i chcę zostać mistrzynią drugiej kategorii wagowej. Dziękuję UFC za tę możliwość i dziękuję fanom, bo oni bardzo chcieli tego pojedynku. Zainteresowanie jest ogromne tym pojedynkiem. Cieszę się, że w Polsce kibice mają możliwość oglądania gal UFC w otwartej telewizji. Zawsze się chwalę tymi transmisjami w Polsacie, bo to wielka dogodność.
Na trybunach na pewno Polaków też nie zabraknie...
W Toronto mieszka kilkadziesiąt tysięcy naszych rodaków! Spotkałam wielu Polaków, ale niektórzy przylatują do Kanady specjalnie na moją walkę. Zawsze powtarzam - nie ma sportu bez kibiców. Dzięki fanom możemy się rozwijać i to oni dają nam możliwości do rozwoju.
Pojawiły się głosy krytyki po Twojej wypowiedzi na konferencji prasowej, kiedy zadeklarowałaś, że w sobotę staniesz się najlepszą zawodniczką w historii kobiecego MMA. Znowu Asia jest pewna siebie, znowu brakuje skromności. Bez pewności siebie chyba nie ma jednak po co wychodzić do klatki...
Na całym świecie znajdą się sezonowi fani. Z Valentiną mocno się szanujemy, bardzo się wspierałyśmy, zanim doszło do naszej konfrontacji. Nic złego nie powiedziałam. Moje spotkania "face-to-face" zawsze były mocne, również przed laty w muay thai. Nie mogę wejść i powiedzieć: "cześć jestem Asia, po prostu się będziemy bić, ja zadam cios i ty też to zrobisz". Kurczę, to są sporty walki, trzeba mieć w sobie ogień. Szacunek do rywala okazuje się przede wszystkim ciężką pracą wykonaną na sali treningowej. Nie biorę tych słów krytyki do siebie. Przewartościowałam swoje życie. Ludzie za mnie życia nie przeżyją. Pewność siebie wynika z ciężkiej pracy, którą wykonałam. Nie mogę skreślać siebie na starcie. Niech nie zabrzmi to pyszałkowato, ale pokażcie mi w historii zawodników, którzy w dwunastu walkach stoczyli dziewięć pojedynków o pasy mistrzowskie UFC. Przełamię barierę Rondy Rousey. Zaznaczę swoją pozycję jako Polka i z tego bardzo się cieszę. Bedę "The GOAT of Woman MMA", będę po prostu największa w historii kobiecego MMA. Za kilka lat chcę być super mamą, chcę prowadzić własny biznes i nikt nie będzie pamiętał o tym, co o mnie mówili. Nie myślę o tym. Mam wspaniałych fanów na całym świecie i cieszę się, że dają mi dobrą energię. Hejterzy... oni zawsze będą! Niech to robią, jeśli to lubią. Oni też tworzą ten sport, ale współczuję im nudnego życia. Tyle.
Sporo o przyszłości... Warunkujesz swoje dalsze starty w MMA od rezultatu tej walki?
Miałam już w swojej karierze taki moment, w którym planowałam daleką przyszłość. Mam już to za sobą. W tym roku spędziłam siedem miesięcy w Stanach Zjednoczonych. Mam naprawdę mnóstwo obowiązków, również poza oktagonem. Kalendarz mam wypełniony na kolejne trzy, cztery miesiące. Walki jednak dla mnie zawsze były priorytetem. Jak słyszę o walce, to ucinamy wszelkie działalności. Nie myślę o końcu kariery. Mike Brown mi powtarza: "poczujesz, kiedy nadejdzie ten moment. Ciało da ci znak". Nie chcę odchodzić na emeryturę i później wracać. Jak odejdę to już na dobre. Nie chodzi o pieniądze, ale przede wszystkim o ambicje. Cieszę się, że moi najbliżsi to rozumieją. Na starość pozostaną nam tylko wspomnienia.
W sobotę czeka Cię niewątpliwie wielkie wyzwanie, ale proszę, odpowiedz tak po ludzku, bez owijania w bawełnę. Czy czujesz, że będzie to najlepsza odsłona Joanny Jędrzejczyk? Czy zrobiłaś wszystko, co w Twojej mocy?
Chcę przetestować siebie. Zrobię wszystko, aby wziąć ten pas. Wierzę, że faktycznie będę najlepsza. Dołożyłam wszelkich starań, żeby tak się stało. Po pierwsze, mam ogromną energię i czuję się doskonale. Po drugie, ja zawsze muszę w pewnym momencie paść na kolana, ze łzami w oczach, zakrwawiona i poczuć, że dotykam już ściany, że jestem już na krawędzi. I wtedy wstaję i idę dalej. Wychodząc do klatki, muszę mieć poczucie, że zrobiłam tyle, na ile było mnie stać. Nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że coś zaniedbałam. Nakręcam się z każdą kolejną upływającą minutą. Nawet tata dzwonił i cieszył się, że może oglądać mnie w otwartej telewizji, że mówią sporo o walce. Także dziękuję również za spore wsparcie.
W załączonym materiale wideo rozmowa z Joanną Jędrzejczyk przed galą UFC 231!
Transmisja gali UFC 231 w nocy z soboty na niedzielę od godziny 4:00 w Polsacie Sport! Studio wprowadzające do wydarzenia rozpoczynamy od godziny 3:00.
Komentarze