UFC: Misja Petersburg w toku, Tybura w drodze na szczyt? "Chciałbym zawalczyć o pas"
Marcin Tybura (17-4, 7 KO, 6 SUB) 20 kwietnia powróci do oktagonu największej organizacji MMA na świecie. Dla 33-latka z Uniejowa to szansa na zapisanie w rekordzie kolejnej, cennej wygranej przybliżającej go do ścisłej czołówki rankingów. - Nie chcę wygrać spektakularnie jednej walki i żądać walki mistrzowskiej. Cierpliwość zawsze na pierwszym miejscu. Jeśli pytasz o moje mentalne nastawienie, to kiedyś chciałbym to osiągnąć - mówi w rozmowie z Polsatsport.pl.
Tybura bardzo długo czekał na kolejny pojedynek w organizacji UFC. Po raz ostatni w oktagonie zameldował się w lipcu ubiegłego roku na gali w Hamburgu, kiedy pokonał Stefana Struve. Od tego momentu czekał na oferty następnej walki. Pojawiały się kolejne nazwiska, trwały spekulacje, ale... ostatecznie Polak dopiero 20 kwietnia zmierzy się z Shamilem Abdurakhimovem (19-4, 8 KO, 4 SUB) na gali UFC Fight Night w Sankt Petersburgu.
- Mimo wszystko jestem szczęśliwy. Wiem, że pojedynek już w przyszłym miesiącu, a dawno nie mogłem takich słów wypowiedzieć. Przerwa była długa, ale nie z mojej winy. Ja czekałem od wielu miesięcy na pojedynek. Wiedziałem, że jeśli nie będzie to końcówka roku, to już będę mógł wyczekiwać występu na gali w Sankt Petersburgu - mówi Tybura w rozmowie z Polsatsport.pl.
Dla najlepszego polskiego ciężko będzie to powrót po najdłuższej w karierze, prawie dziewięciomiesięcznej przerwie. W UFC debiutował po siedmiu miesiącach rozbratu z występami zawodowymi. Pierwszą walkę w organizacji przegrał z Timothym Johnsonem. Czy Tybura obawia się długich przerw?
- Okres przepracowałem bardzo dobrze, więc nie ma powodów do obaw. Jestem pewny, że będzie widać różnicę w moich poczynaniach. Ostatnio walka nie wyglądała tak jak chciałem. Wiem, że różnie to wygląda po długich przerwach, ale ja nie lubię statystyk. Liczby jedno, a walka drugie - ocenia.
- Zaniepokoiła troszkę Marcina ta przerwa, ale wierzymy, że zadziała na niego to tylko pozytywnie i będzie widać ogromny głód walki - dodaje Kamil Umiński, trener parteru Tybury i klubu Aligatores Fight Club, w którym odbywa się główna część przygotowań polskiego ciężkiego.
W sztabie szkoleniowym uniejowianina ponownie nie ma głównego szkoleniowca. Do walki z Ambdurakhimovem, podobnie jak do poprzedniej ze Stefanem Struve, Polak współpracuje z trenerami zajmującymi się poszczególnymi płaszczyznami - Kamil Umiński (parter), Rafał Korczak (stójka), Dawid Pepłowski (zapasy) oraz trenerzy od przygotowania motorycznego i fizycznego. W jaki sposób w takim razie powstaje plan taktyczny na walkę i kto za niego odpowiada?
- Trenerzy pracują bardzo dobrze i nie odczuwam żadnych nieporozumień między nimi. Nie przejmowałbym się taką sytuacją w ogóle - uspokaja zawodnik.
- Dochodzi do burzy mózgów. Spotykamy się wszyscy, przedstawiamy nasze uwagi, omawiamy wspólnie elementy, nad którymi musimy pracować. Jeszcze nie było kłótni, ale... być może wszyscy duszą w sobie złe emocje? - żartuje Rafał Korczak.
W kolejnym pojedynk, 20 kwietnia w Sankt Petersburgu, Tybura zmierzy się z Shamilem Abdurakhimovem. 37-letni Rosjanin, podobnie jak Polak, rozpoczynał karierę w UFC od porażki z Johnsonem, przegrywał z Derrickiem Lewisem i wygrywał decyzją sędziów z Andreiem Arlovskim. Czy podobny przebieg ich karier mógł mieć wpływ na decyzję o takim zestawieniu?
- Myślę, że to były względy bardziej rankingowe i pewnie takie nazwisko było po prostu dostępne na rynku. Ale fakt, nasze kariery układały się bardzo podobnie i nie da się tego ukryć. To będzie bardzo niewygodny rywal... - mówi Tybura.
Co może sprawić największy kłopot w stylu Rosjanina? Nieprzewidywalność i nieszablonowość - na takie elementy zwracają uwagę wszyscy członkowie sztabu szkoleniowego Polaka.
- Nie ma w jego walkach elementów, które się powtarzają. On dostosowuje się do każdego rywala i ciężko znaleźć czynniki łączące te wszystkie występy - ocenia Korczak.
- To naprawdę twardy orzech do zgryzienia dla Marcina, ale także dla nas, przede wszystkim pod względem opracowania taktyki. Mam nadzieję, że jednak udało nam się skutecznie rozpracować Rosjanina - mówi Umiński.
Tybura to cały czas względnie młody jak na kategorię ciężką zawodnik. 33-letni uniejowianin zdobył bezcenne w UFC doświadczenie i zamierza dopiero sięgać po najwyższe cele w amerykańskiej organizacji. - Miałem okazję być blisko tego szczytu, ale z niego troszkę spadłem. Teraz trzeba zaatakować od północnej strony... Ja wierzę, że najlepsze jeszcze przede mną, że dopiero pokażę tak naprawdę na co mnie stać. Zaczynałem trenować sporty walki jako ukształtowany mężczyzna, więc cały czas muszę pracować, aby eliminować swoje słabości - twierdzi Tybura.
Polak toczył wyrównane walki z legendami tego sportu i czołowymi zawodnikami kategorii ciężkiej, ale w swoich wypowiedziach unika słowa "mistrzostwo" w odniesieniu do swojej osoby. - Nie chcę wariować. Nie chcę wygrać spektakularnie jednej walki i żądać walki mistrzowskiej. Cierpliwość zawsze na pierwszym miejscu. Jeśli pytasz o moje mentalne nastawienie, to kiedyś chciałbym to osiągnąć - kończy Tybura.
W załączonym materiale wideo rozmowa z Marcinem Tyburą oraz szkoleniowcami polskiego zawodnika.
Transmisje gal UFC na sportowych antenach Polsatu!
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze