Kanonierzy lepsi od Kogutów. Dobry mecz Fabiańskiego

W derbowej potyczce północnego Londynu Arsenal pokonał Tottenham 2:0. Bramki dla Kanonierów zdobywali Santi Cazorla i Tomas Rosicky. W bramce „Kanonierów” Wojciecha Szczęsnego zastąpił Łukasz Fabiański. 28-letni rezerwowy golkiper gospodarzy rozegrał bardzo dobre spotkanie. Fabiański zachował czyste konto i popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami.
Już w 3. rundzie Pucharu Anglii doszło do derbów północnego Londynu. Arsenal na Emirates Stadium podejmował Tottenham. Derbowy mecz od początku było rozgrywany w szybki tempie. Pierwszą okazję do zdobycia gola mieli goście z White Hart Lane. W 9. minucie Christian Eriksen znalazł się oko w oko z Łukaszem Fabiański, ale były bramkarz Legii Warszawa powstrzymał reprezentanta Danii wybijając futbolówkę na rzut rożny. Stały fragment gry wykonał Duńczyk pozyskany latem z Ajaksu Amsterdam, ale golkiper gospodarzy pewnie wyłapał dośrodkowanie pomocnika „Kogutów”.
W kolejnej akcji Theo Walcott świetnie opanował piłkę i oddał uderzenie zza pola karnego na bramkę Hugo Llorisa. Francuz jednak nie dał się zaskoczyć i efektowny sposób odbił strzał Anglika na rzut rożny. W szeregach Arsenalu szczególnie aktywni byli Theo Walcott i Serge Gnabry, którzy sprawiali mnóstwo problemów defensywie Tottenhamu.
W 19. minucie Mark Clattenburg podyktował rzut wolny dla przyjezdnych w okolicach pola karnego „Kanonierów”. Do piłki podszedł Christian Eriksen i oddał mocne uderzenie. Strzał byłego zawodnika Ajaksu Amsterdam poszybował dość wyraźnie nad poprzeczką bramki Łukasza Fabiańskiego. W odpowiedzi Santi Cazorla kropnął z dystansu, ale próba Hiszpana był niecelny. Przewaga podopiecznych Arsena Wengera z każdą minutą stawała się coraz wyraźniejsza.
Pomyłka Walcotta. Bomba Cazorli zaskoczyła Llorisa
W 26. minucie reprezentant Anglii, Theo Walcott znalazł się w sytuacji sam na sam z Hugo Llorisem, ale ostatecznie 24-letni Anglik nie wykorzystał znakomitej szansy. Gdyby było gracz FC Southampton dograł piłkę do niepilnowanego Santiego Cazorli zapewne fani zgromadzenie na Emirates Stadium cieszyliby się z prowadzenie swoich pupili.
Po pół godzinie gry „Kanonierzy” wyszli na zasłużone prowadzenie. Serge Gnabry przeprowadził świetną akcję, po której Santi Cazorla otworzył wynik spotkania. Młody Niemiec kapitalnie przedarł się przez formację defensywną Tottenhamu i wyłożył piłkę do będącego na czystej pozycji Santiego Cazorli. Hiszpański pomocnik potężnym strzałem nie dał najmniejszych szans kapitanowi francuskiej reprezentacji.
W ostatnim kwadransie pierwszej odsłony nie za wiele pracy miał polski bramkarz, Łukasz Fabiański. Pod koniec regulaminowego czasu gry Roberto Soldado spróbował szczęścia strzałem z dystansu, ale ta próba o dobry metr minęła bramkę polskiego golkipera. Niemiłosiernie wygwizdywany przez kibiców „The Gunners” był były zawodnik Arsenalu, Emmanuel Adebayor. Każdy kontakt z piłką gracza rodem z Togo kończył się porządną porcją gwizdów.
Rosicky dokonał dzieła zniszczenia
Pierwszy kwadrans drugiej części meczu przebiegał pod dyktando „Kanonierów”. Lider Premier League po godzinie gry podwyższył prowadzenie za sprawą trafienia Tomasa Rosicky’ego. Danny Rose popełnił koszmarny błąd tracąc piłkę na rzecz czeskiego pomocnika. Były zawodnik Borussi Dortmund będąc w sytuacji sam na sam z Hugo Llorisem przelobował bramkarza reprezentacji „Trójkolorowych” i ustalił wynik meczu.
Podopieczni Tima Sherwooda starali się zmniejszyć rozmiary porażki, ale w ich atakach nie było elementu zaskoczenia. Gracze z White Hart Lane sprawiali wrażenie jakby nie mieli pomysłu na grę. Za to gospodarze nie spuszczali z tonu. Theo Walcott był o włos od strzelenia trzeciego gola dla swojego zespołu, ale ostatecznie piłka o centymetry minęła bramkę „Spurs”. W doliczonym czasie gry Mesut Ozil znalazł się w polu karnym gości, ale oddał słaby strzał i Hugo Lloris tym razem nie musiał wyciągać futbolówki z siatki.
Arsenal – Tottenham 2:0 (1:0)
Bramki: Santi Cazorla 31’, Tomas Rosicky 61’.
Arsenal: Fabiański - Sagna, Koscielny, Vermaelen (46’ Mertesacker), Monreal – Arteta (75’ Ozil) , Wilshere (72’ Flamini) - Gnabry, Rosicky, Cazorla - Walcott
Tottenham: Lloris - Walker, Dawson, Chiriches - Lennon, Bentaleb, Dembele, Eriksen – Soldado (63’ Chadli), Adebayor
Żółte kartki: Thomas Vermaelen. Sędzia: Mark Clattenburg
W kolejnej akcji Theo Walcott świetnie opanował piłkę i oddał uderzenie zza pola karnego na bramkę Hugo Llorisa. Francuz jednak nie dał się zaskoczyć i efektowny sposób odbił strzał Anglika na rzut rożny. W szeregach Arsenalu szczególnie aktywni byli Theo Walcott i Serge Gnabry, którzy sprawiali mnóstwo problemów defensywie Tottenhamu.
W 19. minucie Mark Clattenburg podyktował rzut wolny dla przyjezdnych w okolicach pola karnego „Kanonierów”. Do piłki podszedł Christian Eriksen i oddał mocne uderzenie. Strzał byłego zawodnika Ajaksu Amsterdam poszybował dość wyraźnie nad poprzeczką bramki Łukasza Fabiańskiego. W odpowiedzi Santi Cazorla kropnął z dystansu, ale próba Hiszpana był niecelny. Przewaga podopiecznych Arsena Wengera z każdą minutą stawała się coraz wyraźniejsza.
Pomyłka Walcotta. Bomba Cazorli zaskoczyła Llorisa
W 26. minucie reprezentant Anglii, Theo Walcott znalazł się w sytuacji sam na sam z Hugo Llorisem, ale ostatecznie 24-letni Anglik nie wykorzystał znakomitej szansy. Gdyby było gracz FC Southampton dograł piłkę do niepilnowanego Santiego Cazorli zapewne fani zgromadzenie na Emirates Stadium cieszyliby się z prowadzenie swoich pupili.
Po pół godzinie gry „Kanonierzy” wyszli na zasłużone prowadzenie. Serge Gnabry przeprowadził świetną akcję, po której Santi Cazorla otworzył wynik spotkania. Młody Niemiec kapitalnie przedarł się przez formację defensywną Tottenhamu i wyłożył piłkę do będącego na czystej pozycji Santiego Cazorli. Hiszpański pomocnik potężnym strzałem nie dał najmniejszych szans kapitanowi francuskiej reprezentacji.
W ostatnim kwadransie pierwszej odsłony nie za wiele pracy miał polski bramkarz, Łukasz Fabiański. Pod koniec regulaminowego czasu gry Roberto Soldado spróbował szczęścia strzałem z dystansu, ale ta próba o dobry metr minęła bramkę polskiego golkipera. Niemiłosiernie wygwizdywany przez kibiców „The Gunners” był były zawodnik Arsenalu, Emmanuel Adebayor. Każdy kontakt z piłką gracza rodem z Togo kończył się porządną porcją gwizdów.
Rosicky dokonał dzieła zniszczenia
Pierwszy kwadrans drugiej części meczu przebiegał pod dyktando „Kanonierów”. Lider Premier League po godzinie gry podwyższył prowadzenie za sprawą trafienia Tomasa Rosicky’ego. Danny Rose popełnił koszmarny błąd tracąc piłkę na rzecz czeskiego pomocnika. Były zawodnik Borussi Dortmund będąc w sytuacji sam na sam z Hugo Llorisem przelobował bramkarza reprezentacji „Trójkolorowych” i ustalił wynik meczu.
Podopieczni Tima Sherwooda starali się zmniejszyć rozmiary porażki, ale w ich atakach nie było elementu zaskoczenia. Gracze z White Hart Lane sprawiali wrażenie jakby nie mieli pomysłu na grę. Za to gospodarze nie spuszczali z tonu. Theo Walcott był o włos od strzelenia trzeciego gola dla swojego zespołu, ale ostatecznie piłka o centymetry minęła bramkę „Spurs”. W doliczonym czasie gry Mesut Ozil znalazł się w polu karnym gości, ale oddał słaby strzał i Hugo Lloris tym razem nie musiał wyciągać futbolówki z siatki.
Arsenal – Tottenham 2:0 (1:0)
Bramki: Santi Cazorla 31’, Tomas Rosicky 61’.
Arsenal: Fabiański - Sagna, Koscielny, Vermaelen (46’ Mertesacker), Monreal – Arteta (75’ Ozil) , Wilshere (72’ Flamini) - Gnabry, Rosicky, Cazorla - Walcott
Tottenham: Lloris - Walker, Dawson, Chiriches - Lennon, Bentaleb, Dembele, Eriksen – Soldado (63’ Chadli), Adebayor
Żółte kartki: Thomas Vermaelen. Sędzia: Mark Clattenburg
Komentarze