Talant Dujszebajew - Mag ze Wschodu. Kim jest nowy trener Vive

Czy można w kilku, góra kilkunastu, słowach opisać postać Talanta Dujszebajewa? Można. Wystarczy otworzyć słownik wyrazów bliskoznacznych i przepisać wszystkie synonimy słowa "wybitny". Do polskiej ligi trafia właśnie człowiek, którego Hiszpanie nazywają "El Mago de Oriente", Magiem ze Wschodu.
Dwukrotnie wybierany najlepszym piłkarzem ręcznym świata, drugi w plebiscycie IHF na szczypiornistę wszech czasów, mistrz świata, mistrz olimpijski, człowiek, który Puchar Europy wygrywał i jako zawodnik, i jako trener. Sędziwego zapewne wieku trzeba dożyć, by dostąpić tych wszystkich zaszczytów. No chyba, że jest się Talantem Dujszebajewem. Nowy trener Vive Targi Kielce ma lat 45. A wygrał już to wszystko; wygrał nawet więcej.
Dujszebajew - spełnione marzenie Bertusa Servaasa
Swojej fascynacji Dujszebajewem prezes Vive, Bertus Servaas, nie ukrywał od dawna. Ale, nawet biorąc poprawkę na niebywałą rzutkość i operatywność właściciela kieleckiego klubu, trudno było uwierzyć, że plan sprowadzenia Dujszebajewa się powiedzie. Kiedy zbankrutowało Atletico Madryt do wyścigu o trenera rodem z Kirgizji ustawiła się kolejka chętnych. Wśród nich Servaas.
- Kielcom od początku bardzo na mnie zależało. A ja zdecydowałem się przyjąć ich ofertę nie tylko ze względów finansowych, ale przede wszystkim dlatego, że jest tu silna, walcząca o najwyższe cele drużyna - tłumaczy swój wybór Dujszebajew, który przyznaje, że miał też propozycje z Niemiec, Francji, Bałkanów.
- Kielcom od początku bardzo na mnie zależało. A ja zdecydowałem się przyjąć ich ofertę nie tylko ze względów finansowych, ale przede wszystkim dlatego, że jest tu silna, walcząca o najwyższe cele drużyna - tłumaczy swój wybór Dujszebajew, który przyznaje, że miał też propozycje z Niemiec, Francji, Bałkanów.

Bertus Servaas ogłasza wielką rzecz: Bogdana Wentę zastąpi Talant Dujszebajew / fot. VTK
Warto w tym momencie z całą mocą podkreślić fakt, że Dujszebajew niczego na złotej tacy nie dostał. Na uznanie i renomę jednego z najwybitniejszych fachowców od piłki ręcznej pracował bardzo ciężko. - Jestem Kirgizem, a to twardy naród - lubi powtarzać. I nic nie dowodzi prawdziwości tych słów lepiej, niż jego biografia.
Trudne początki - niewysoki chłopak z Biszkeku rusza w świat
Na świat przyszedł w czerwcu 1968 roku w Bikszeku, stolicy Kirgizji, jednej z ówczesnych Republik Radzieckich położonych w Azji Środkowej; trudno uznać to za wymarzone miejsce do rozpoczęcia marszu na podbój świata. Urósł 183 centymetry; jak na kogoś, kto chce zostać rozgrywającym w piłce ręcznej - warunki nader skromne. Ale on sobie poradził. Wiadomo, Kirgiz...
W piłkę ręczną grał od dziecka. Mały Talant talent miał duży. Duży na tyle, że z górskiej, surowej, mocno egzotycznej Kirgizji trafił prosto do Moskwy, do drużyny CSKA. To był jeden z najmocniejszych zespołów w ZSRR i w całej Europie. W 1991 roku CSKA z młodym rozgrywającym w składzie sięgnęło po Puchar Europy. Był to zarazem początek ery Dujszebajewa w światowym handballu.
- W sukcesach CSKA niewiele było mojej zasługi. Dopiero wchodziłem do gry, do wielkiej piłki ręcznej - przyznał skromnie po latach w wywiadzie dla "Magazynu Przeglądu Sportowego". - Ale w Moskwie nauczono mnie jednego: poszanowania dla ludzi! Dryl w klubie był niesamowity. Jak się spóźniłeś na trening, to generał mógł ci zamienić halę na syberyjską tajgę. Zamiast trenować w cieplarnianych warunkach, mogłeś biegać po lasach Czukotki - wspominał.

W finale igrzysk w Barcelonie WNP z Dujszebajewem w składzie ograła Szwecję / fot. archiwum
Już w czasach gry w Moskwie prezentował wszystkie atuty, z których słynął przez kolejne lata. Szybki, niesamowicie skoczny, obdarzony piekielnie skutecznym rzutem i niebywałym zmysłem taktycznym. Jednym z jego firmowych zagrań były wybitnie precyzyjne podania, przy których zupełnie nie patrzył w kierunku, w którym zagrywał piłkę.
Igrzyska w Barcelonie - potwierdzenie wielkości
Wkrótce o zgoła nieziemskim talencie Dujszebajewa przekonał się cały świat. W igrzyskach olimpijskich w Barcelonie pierwszy i zarazem ostatni raz wystartowała reprezentacja Wspólnoty Niepodległych Państw, którą tworzyli zawodnicy z nieistniejącego już wtedy ZSRR. Ekipa, której liderem był ledwie 25-letni wówczas kirgiski rozgrywający sięgnęła po złoto. W dramatycznym finale WNP pokonała 22:20 wielką Szwecję z Wislanderem, Olssonem, Lindgrenem, Carlenem, Svenssonem.
Z 47 bramkami Dujszebajew został królem strzelców olimpijskiego turnieju, przypadło mu też miejsce na środku rozegrania w drużynie gwiazd. Dla wszystkich kibiców już wtedy stało się jasne to, co światowa federacja oficjalnie potwierdziła dwa lata później. W 1994 roku, kiedy po trzyletniej przerwie wznowiono ten plebiscyt, Talant Dujszebajew odebrał nagrodę dla najlepszego piłkarza ręcznego świata.
Hiszpania - piękny kraj, w którym ludziom żyje się spokojnie
Z Hiszpanią, w której tak fantastycznie spisał się podczas igrzysk, związał się na lata. Jeszcze w olimpijskim, 1992 roku, podpisał kontrakt z klubem Teka Santander. W jego barwach ponownie zdobył Puchar Europy. Na Półwyspie Iberyjskim, w miejscu oddalonym od jego rodzinnego Bikszeku o, bagatela, ponad sześć tysięcy kilometrów, Talant błyskawicznie poczuł się jak u siebie.
- Jestem kosmopolitą. Wychowałem się w Kirgizji. Szlify zdobywałem w Rosji. Ale Hiszpania to piękny kraj, w którym ludziom żyje się spokojnie - mówił w jednym z wywiadów.
- Jestem kosmopolitą. Wychowałem się w Kirgizji. Szlify zdobywałem w Rosji. Ale Hiszpania to piękny kraj, w którym ludziom żyje się spokojnie - mówił w jednym z wywiadów.

Talant Dujszebajew uczynił z reprezentacji Hiszpanii czołową ekipę świata / fot. PAP
W marcu 1995 roku odebrał hiszpański paszport, zaraz potem pierwsze powołanie do reprezentacji Hiszpanii. To nie była wtedy drużyna ze światowego topu. Dość powiedzieć, że w erze przed Dujszebajewem nigdy nie była w pierwszej czwórce największych turniejów.
Z Talantem w składzie natychmiast wdrapała się na szczyt. W 1996 roku Hiszpanie prowadzeni do boju przez Dujszebajewa zdobyli wicemistrzostwo Europy (w wyjątkowym dla Talanta finale przegrywając z Rosją), a kilka miesięcy później brązowy medal igrzysk w Atlancie. Pierwszy olimpijski medal w historii hiszpańskiej piłki ręcznej. Drugi tytuł najlepszego piłkarza ręcznego świata był tylko formalnością.
Z Talantem w składzie natychmiast wdrapała się na szczyt. W 1996 roku Hiszpanie prowadzeni do boju przez Dujszebajewa zdobyli wicemistrzostwo Europy (w wyjątkowym dla Talanta finale przegrywając z Rosją), a kilka miesięcy później brązowy medal igrzysk w Atlancie. Pierwszy olimpijski medal w historii hiszpańskiej piłki ręcznej. Drugi tytuł najlepszego piłkarza ręcznego świata był tylko formalnością.
Dujszebajew i Wenta - o jednego koguta za dużo?
W kolejnych latach Dujszebajew nie zwalniał tempa. Kolejne srebro mistrzostw Europy, kolejny brąz olimpijski (w Sydney). W międzyczasie trafił do drugiej, obok hiszpańskiej, najsilniejszej przez lata europejskiej ligi. Do Bundesligi.
- To był błąd - mówił potem szczerze o wyprowadzce z Hiszpanii. Ale pobyt w Niemczech okazał się o tyle istotny, przynajmniej z dzisiejszej perspektywy, że w sezonie 1997/98 o sile drugiej linii TuS N-Lubbecke stanowił duet Dujszebajew - Wenta.
Tamten sezon okazał się dla klubu dwóch wybitnych rozgrywających mocno rozczarowujący. Jak w opublikowanym z okazji przejścia Dujszebajewa do Kielc artykule napisała hiszpańska "Marca": Wpuszczenie dwóch kogutów do tego samego kurnika, może okazać się zabójcze dla całego stada.
Dla TuS N-Lubbecke skończyło się zaledwie siódmym miejscem w Bundeslidze. Ciekawe, jak skończy się dla Vive... - Nie będzie żadnego problemu. Zamierzam skupić się na swojej pracy, czyli na trenowaniu. A wsparcie kogoś takiego, jak Bogdan Wenta tylko mi pomoże. Zresztą teraz płyniemy jedną łodzią do wspólnego celu - przekonuje Dujszebajew na łamach hiszpańskiej prasy.
Motto trenera - gramy jak mistrzowie, bawimy się jak mistrzowie
A jak wybitny zawodnik został wybitnym trenerem? Szybko, płynnie, bez problemów. W 2001 roku wrócił do swojej ukochanej Hiszpanii. Podpisał kontrakt z Ciudad Real, w którym przez cztery kolejne lata grał, a od 2005 roku już trenował. I trenował tak, jak grał. W pierwszym sezonie pracy szkoleniowej wygrał Ligę Mistrzów, w trzech kolejnych sezonach dokonał tego jeszcze dwukrotnie.

Dujszebajew świętuje z Arpadem Strebikiem kolejny triumf w Lidze Mistrzów / fot. PAP
-
Talant traktuje zawodników po partnersku. Słucha piłkarzy i stara się pomagać, dopasować taktyczne niuanse do ich przyzwyczajeń i upodobań. Ma z nami dobry kontakt - opowiadał niedawno Mariusz Jurkiewicz, podopieczny Dujszebajewa w hiszpańskim klubie. -
Daje nam dużo luzu, chociaż jest wymagający. Jego motto brzmi "gramy jak mistrzowie, bawimy się jak mistrzowie". Traktuje nas jak dorosłych ludzi, nie sprawdza po pokojach czy wszyscy śpią, nie konfiskuje komórek. Ale na treningu nie ma zmiłuj. Każde ćwiczenie musi być wykonane z maksymalnym zaangażowaniem - dzielił się swoimi wrażeniami Jurkiewicz, który teraz, jako lider Orlen Wisły Płock będzie walczył z Dujszebajewem o mistrzostwo Polski.
Starzy znajomi - fajnie, że są, ale nie dla nich tu przyjechał
Jurkiewicz, Wenta, Cadenas (hiszpański trener Wisły Płock); Dujszebajew spotka w Polsce wielu dobrych znajomych. Ba, w samej ekipie Vive grają przecież jego byli podopieczni Julen Aguinagalde i Uros Zorman. -
Nie przyjechałem do Kielc ze względu na znajomości. Jestem tu po to, by wykonać swoją pracę, by właściciele klubu i kibice byli ze mnie zadowoleni - deklaruje Dujszebajew, Mag ze Wschodu, który mocniej niż magii ufa starej, dobrej, ciężkiej pracy.
- Ile czasu poświęcam piłce ręcznej? Nie wiem, może dwanaście godzin na dobę, może czternaście. Zresztą kiedy śpię, to z piłką pod poduszką - żartował swego czasu Dujszebajew. Choć nie, "żartował" to złe słowo. On mówił to śmiertelnie poważnie.
- Ile czasu poświęcam piłce ręcznej? Nie wiem, może dwanaście godzin na dobę, może czternaście. Zresztą kiedy śpię, to z piłką pod poduszką - żartował swego czasu Dujszebajew. Choć nie, "żartował" to złe słowo. On mówił to śmiertelnie poważnie.
Komentarze