Pawłowski z Malagą Camp Nou nie zdobyli

Wygrana Atletico z Rayo (4:2) i kataloński nokaut Malagi (3:0), to kolejna odsłona batalii na linii Madryt - Barcelona. O dziwo, bez udziału Realu. Obie ekipy zrównały się w tabeli punktami, ale dzięki lepszemu bilansowi bramek - na lidera wskakuje Barca. Ten "dwumecz" miał też oczywiście polski akcent - Bartłomiej Pawłowski rozegrał na Camp Nou prawie 70 minut. Niewiele jednak zdziałał.
Wynik Rayo - Atletico już ósmej minucie otworzył David Villa - Diego Costa z łatwością przeciął anemiczne podanie Raula Baeny, zwiódł dwóch rywali i podał. Były piłkarz Barcelony wpakował piłkę do pustej bramki. Radość nie trwała jednak długo - minutę później, po mocno dyskusyjnym faulu Javiego Manquillo, sędzia wskazał na wapno. Rayo przed szansą na wyrównanie i... strzał Jonathana Viery kapitalnie wybronił Thibaut Courtois! Młody Belg po raz kolejny potwierdził swój niebywały talent.
W 30. minucie podwyższył Arda Turan - Diego Costa minął tym razem Nacho Martineza, zgrał w pole karne do niekrytego Jose Sosy, a ten, choć do bramki miał centymetry, znalazł na lewej stronie jeszcze lepiej ustawionego Turana. Reprezentant Turcji już tylko dołożył stopę.
Rayo nawiązało kontakt 10 minut później - wszystko wyglądało niemal identycznie, jak przy bramce Turana. Strzelcem - Jonathan Vera. Były piłkarz Valencii długo zwlekał ze strzałem, lecz w końcu, po rykoszecie, szczęśliwie pokonał Courtoisa. Cztery minuty później jego wyczyn nie miał już jednak znaczenia.
Z rzutu wolnego dośrodkował Gabi, lekki rykoszet od Saula Nigueza i Arda Turan z bliska podwyższył na 3:1. Jego drugi gol w meczu i trzeci w sezonie.
Ostatnie akordy spotkania przypadły na 74. i 76. minutę. Najpierw na lewym skrzydle Filipe Luis ograł Tito, dośrodkował do Diego Costy, a ten trafił na 4:1. Później z wolnego znakomicie dograł Viera, a Joaquin Larriveya precyzyjnym uderzeniem rozłożył Courtoisa na łopatki. I tyle. Emocji w tym meczu na pewno nie zabrakło.
Barca dotrzymała kroku
Nieco mniej działo się w meczu Barcelony z Malagą. Zaczęło się jednak piorunująco - Alexis Sanchez już w piątej minucie trafił w słupek, a po chwili Duda prawie pokonał Victora Valdesa. Niestety, okazały się to tylko ciekawe nudnego początki. Było trochę strzałów (Messiego, Alvesa), kilka fajnych interwencji, ale brakowało najważniejszego - bramek.
Z naszego punktu widzenia interesująco zrobiło się w 26. minucie - chwilę wcześniej urazu doznał Roque Santa Cruz, którego właśnie zmieniał Bartłomiej Pawłowski. Polak przy pierwszym kontakcie stracił piłkę, przy drugim symulował (żółta kartka dla Gerarda Pique), a potem... Potem Pique strzelił na 1:0.
Xavi z rzutu rożnego, główka Sancheza, zgubienie krycia i gol z najbliższej odległości Gerarda Pique! Wszystko przeprowadzone w iście zastraszającym tempie.
Po przerwie Pawłowski mógł zdobyć nawet bramkę, ale do genialnego podania Antunesa zabrakło mu centymetrów. Później Barca zaczęła swój show. 54. minuta to scena jak z Hitchcocka - strzał Cesca Fabregasa i świetna interwencja Wilfredo Caballero, uderzenie Pique i słupek, dobitka Segio Busquetsa i czujna interwencja obrońców Malagi. Wszystko to w odstępie kilkudziesięciu sekund.
W następnej akcji Blaugrana była już jednak skuteczna. Alves do Messiego, ten do Pedro, zwód obok Marcosa Angeleriego i gol. Caballero tylko patrzył i nie dowierzał. Pięć minut później sytuacja wyglądała już tak: Messi po rajdzie w pole karne do Pedro, wystawienie Sanchezowi i strzał do pustej bramki. Pozamiatane. Zaczęło się opornie, ale kończyło w prawdziwie zawrotnym tempie.
W samej końcówce nie działo się już jednak nic. Barcelona w pełni zasłużenie wygrała z Malagą 3:0 i zrównała się punktami z Atletico Madryt. Rywalizacja w Hiszpanii wyraźnie nabiera rumieńców!
RAYO Vallecano - ATLETICO Madryt 2:4 (1:3)
Bramki: Viera 40, Larrivey 76 - Villa 8, Turan 30, 44, Costa 75.
Sędzia: Mallenco. Widzów: 8000.
RAYO: Ruben - Tito, Arbilla, Niguez, Nacho - Baena (77 Castillo), Trashorras - Bangoura (57 Rochina), Bueno, Viera (83 Falque) - Larrivey.
ATLETICO: Courtois - Manquillo, Miranda, Godin, Filipe Luis - Sosa [61 Torres (65 Rodriguez)], Tiago, Gabi, Turan - Villa (80 Garcia), Costa.
Żółte kartki: Baena, Niguez - Manquillo.
FC BARCELONA - MALAGA CF 3:0 (1:0)
Bramki: Pique 40, Pedro 55, Sanchez 61.
Sędzia: Gomez. Widzów: 56355.
BARCELONA: Valdes - Alves, Pique, Mascherano, Alba - Xavi (78 Roberto), Busquets, Fabregas - Sanchez (87 Afellay), Messi, Pedro (61 Tello).
MALAGA: Caballero - Angeleri, Sanchez, Ferreira, Antunes - Tissone (81 Darder), Camacho, Perez (66 Morales) - Juanmi, Santa Cruz (26 Pawłowski), Duda.
Żółte kartki: Pique.
Komentarze