Sobierajski: Osobliwy wygląd bolidów i ból głowy Renault

Za nami małe otwarcie! Po miesiącach oczekiwań, na tor powróciły bolidy królowej sportów motorowych – Formuły 1. W zasadzie gorączka zaczęła się wraz z pierwszymi prezentacjami bolidów.
Niestety kryzys sprawił, że bezpowrotnie zakończyły się głośnie imprezy związane z pierwszym pokazaniem światu nowego bolidu. Teraz kibicom i dziennikarzom muszą wystarczyć ryciny grafików komputerowych lub w bogatszej wersji zdjęcia wysokiej rozdzielczości. Niektóre zespoły w pierwszym dniu testów urządzają skromną prezentację, która ogranicza się do wystawienia bolidu z garażu i odsłonięcia go przez kierowców. Następuje krótka sesja zdjęciowa, wywiady z kierowcami i dziewicze jazdy testowe. Nie inaczej było 28 stycznia, gdy rozpoczęły się inauguracyjne, pierwsze z trzech zaplanowanych przed sezonem, testy. Wydawało się, że po obejrzeniu pierwszych zdjęć aut, minął już szok związany z ich wyglądem dostosowanym do rewolucyjnych zasad obowiązujących od 2014 roku w Formule 1. W zasadzie najbardziej frapujące są pokraczne i czasem desperackie wręcz metody inżynierów aerodynamiki, by obniżyć tak zwany nos bolidu. Efekt jest tego taki, że sterczące cylindryczne formy na przodach aut, dorobiły się całej masy mniej lub bardziej wybrednych określeń.
Interpretacje Caterhama nowych przepisów/ Fot. PAP
Ferrari oraz Mercedes zastosowali drastyczne obniżenie przedniej części bolidu, tak by sprostać przepisom i nie uciekać się do doczepiania mało estetycznych narośli z przodu.
Ferrari F14T/ Fot. PAP
Red Bull w swoim model RB10 umiejętnie malowaniem schował, to co brzydkie. Trwają dyskusję jak tym razem genialny Adrian Newey wykorzysta niezgrabny nos do poprawy aerodynamiki bolidu.
Jeżdżący Red Bull to na razie rzadki widok/ Fot. PAP
Lotus, choć jeszcze nie pokazał się na torze, dzięki zdjęciom, również zademonstrował jak poradzić sobie z kłopotem pokracznego przodu bez większych strat w wyglądzie. Na ostateczną ocenę trzeba będzie poczekać do momentu pokazania bolidu na żywo.
Lotus jeszcze nie został zaprezentowany/ Fot. Lotus F1 Team
Za nami pierwsze cztery dni testów na hiszpańskim torze Jerez. Jeszcze bardzo daleka droga, by móc wyciągać generalne wnioski dotyczące sezonu po zmianach regulaminowych. Jednak mamy już próbkę tego co dziać się będzie w Formule 1 podczas wyścigów tego roku. Kierowcy przekonali się jak różna będzie jazda nowymi bolidami, a inżynierowie jak dużo pracy mają jeszcze przed sobą. Najważniejsze jest, że największe obawy, po wprowadzeniu silników o pojemności 1,6 turbo, zostały zażegnane. Wszyscy zawodnicy są zgodni, że choć na zakrętach nie ma już takich przeciążeń jak dawniej, odczucie z jazdy wciąż jest na poziomie Formuły 1.

Mercedes to na razie najlepiej przygotowana do sezonu ekipa/ Fot. PAP
Wielkie nadzieje pokładano w konstrukcję Mercedesa. Szefowie tej ekipy od dawna mówili, że 2014 rok ma być tym, w którym srebrna strzała ma walczyć o mistrzostwo świata. Na razie trudno jednoznacznie stwierdzić czy prędkość jaką dysponuje model W05 jest na miarę tytułu. Niemniej ilość przejechanych okrążeń (podczas czterech dni było ich najwięcej bo 309) świadczy o tym, że bolid nie tylko dobrze, jak na obecne standardy, wygląda. Jest również dopracowany technicznie. Co więcej zespół jest już tak pewny auta, że już w Jerez można było pokusić się o symulację wyścigu.
Obiecujący początek McLarena/ Fot. PAP
Sporo dobrego dzieję się w obozie McLarena. Najpierw świat obiegła wiadomość o zaangażowaniu w roli dyrektora wyścigowego Erica Boulliera. Później emocje były czysto sportowe. Mimo początkowych kłopotów i opóźnienia pierwszych jazd, bolid z Woking zaprezentował nowatorskie rozwiązanie tylnego zawieszenia oraz przede wszystkim solidność i prędkość. Podobno wyciągnięto właściwe wnioski po ubiegłorocznym blamażu.
Powody do optymizmu mogą mieć też kibice Ferrari. Kimi Raikkonen i Fernando Alonso spokojnie i bez większych przeszkód pracowali nad nowym bolidem. Modelowi F 14T zarzuca się zbytni konserwatyzm i niedostatki w aerodynamice. Na tym etapie prac, przy tak skomplikowanej materii jakim są tegoroczne bolidy, Ferrari spełnia podstawowy warunek – nie sprawia większych kłopotów technicznych. Nie wszyscy mogą się tym pochwalić.
W Toro Rosso również odczuli słabości jednostek napędowych Renault/ Fot. PAP
Bolidy napędzanie jednostkami Renault nie zaliczą pierwszych tegorocznych testów do udanych. Jeszcze niedawno zastanawiano się czy Red Bull znów sięgnie po tytuł. Nawet jeśli taki scenariusz miałby się ziścić, początek jest bardzo trudny. W Jerez mistrz świata Sebastian Vettel miał dużo wolnego czasu. W dwa dni przejechał zaledwie 11 okrążeń. Jego kolega zespołowy Daniel Ricciardo również nie spędził wiele czasu za kierownicą. Podsumowując po czterech dniach bolid RB 10 ma ledwie 21 okrążeń na koncie. Powód, głownie jednostka napędowa. W garażu Red Bulla, Toro Rosso i Caterhama inżynierowie Renault próbowali uporać się z problemami ERS (system odzyskiwania energii) oraz całą rzeszą innych mniejszych i większych kłopotów. Chodzą słuchy, że w Red Bullu doszło do konfliktu, bowiem inżynierom Renault nie podoba się sposób umieszczenia silnika przez kolegów odpowiedzialnych za konstrukcję bolidu. Tak czy inaczej w Milton Keynes, gdzie mieści się siedziba Red Bull Racing szykuje się pełna mobilizacja i kilka nieprzespanych nocy.
Szansa i nadzieję na usunięcie wszystkich usterek przed sezonem i odrobienie start w pracy rozwojowej bolidów będzie 19 lutego. Wtedy rozpocznie się kolejna sesja testów. Jedno jest pewne, przynajmniej na razie Red Bull nie straszy, tak jak miał w zwyczaju w ostatnich latach.
Zgodnie z przewidywaniami, największe od lat zmiany regulaminowe w Formule 1 przyniosły wiele zamieszania. Jest kilka scenariuszy jak może wyglądać ten sezon, ale wciąż jeszcze wiadomo niewiele i to jest najlepsze.

Interpretacje Caterhama nowych przepisów/ Fot. PAP
Ferrari oraz Mercedes zastosowali drastyczne obniżenie przedniej części bolidu, tak by sprostać przepisom i nie uciekać się do doczepiania mało estetycznych narośli z przodu.

Ferrari F14T/ Fot. PAP
Red Bull w swoim model RB10 umiejętnie malowaniem schował, to co brzydkie. Trwają dyskusję jak tym razem genialny Adrian Newey wykorzysta niezgrabny nos do poprawy aerodynamiki bolidu.

Jeżdżący Red Bull to na razie rzadki widok/ Fot. PAP
Lotus, choć jeszcze nie pokazał się na torze, dzięki zdjęciom, również zademonstrował jak poradzić sobie z kłopotem pokracznego przodu bez większych strat w wyglądzie. Na ostateczną ocenę trzeba będzie poczekać do momentu pokazania bolidu na żywo.

Lotus jeszcze nie został zaprezentowany/ Fot. Lotus F1 Team
Za nami pierwsze cztery dni testów na hiszpańskim torze Jerez. Jeszcze bardzo daleka droga, by móc wyciągać generalne wnioski dotyczące sezonu po zmianach regulaminowych. Jednak mamy już próbkę tego co dziać się będzie w Formule 1 podczas wyścigów tego roku. Kierowcy przekonali się jak różna będzie jazda nowymi bolidami, a inżynierowie jak dużo pracy mają jeszcze przed sobą. Najważniejsze jest, że największe obawy, po wprowadzeniu silników o pojemności 1,6 turbo, zostały zażegnane. Wszyscy zawodnicy są zgodni, że choć na zakrętach nie ma już takich przeciążeń jak dawniej, odczucie z jazdy wciąż jest na poziomie Formuły 1.

Mercedes to na razie najlepiej przygotowana do sezonu ekipa/ Fot. PAP
Wielkie nadzieje pokładano w konstrukcję Mercedesa. Szefowie tej ekipy od dawna mówili, że 2014 rok ma być tym, w którym srebrna strzała ma walczyć o mistrzostwo świata. Na razie trudno jednoznacznie stwierdzić czy prędkość jaką dysponuje model W05 jest na miarę tytułu. Niemniej ilość przejechanych okrążeń (podczas czterech dni było ich najwięcej bo 309) świadczy o tym, że bolid nie tylko dobrze, jak na obecne standardy, wygląda. Jest również dopracowany technicznie. Co więcej zespół jest już tak pewny auta, że już w Jerez można było pokusić się o symulację wyścigu.

Obiecujący początek McLarena/ Fot. PAP
Sporo dobrego dzieję się w obozie McLarena. Najpierw świat obiegła wiadomość o zaangażowaniu w roli dyrektora wyścigowego Erica Boulliera. Później emocje były czysto sportowe. Mimo początkowych kłopotów i opóźnienia pierwszych jazd, bolid z Woking zaprezentował nowatorskie rozwiązanie tylnego zawieszenia oraz przede wszystkim solidność i prędkość. Podobno wyciągnięto właściwe wnioski po ubiegłorocznym blamażu.
Powody do optymizmu mogą mieć też kibice Ferrari. Kimi Raikkonen i Fernando Alonso spokojnie i bez większych przeszkód pracowali nad nowym bolidem. Modelowi F 14T zarzuca się zbytni konserwatyzm i niedostatki w aerodynamice. Na tym etapie prac, przy tak skomplikowanej materii jakim są tegoroczne bolidy, Ferrari spełnia podstawowy warunek – nie sprawia większych kłopotów technicznych. Nie wszyscy mogą się tym pochwalić.

W Toro Rosso również odczuli słabości jednostek napędowych Renault/ Fot. PAP
Bolidy napędzanie jednostkami Renault nie zaliczą pierwszych tegorocznych testów do udanych. Jeszcze niedawno zastanawiano się czy Red Bull znów sięgnie po tytuł. Nawet jeśli taki scenariusz miałby się ziścić, początek jest bardzo trudny. W Jerez mistrz świata Sebastian Vettel miał dużo wolnego czasu. W dwa dni przejechał zaledwie 11 okrążeń. Jego kolega zespołowy Daniel Ricciardo również nie spędził wiele czasu za kierownicą. Podsumowując po czterech dniach bolid RB 10 ma ledwie 21 okrążeń na koncie. Powód, głownie jednostka napędowa. W garażu Red Bulla, Toro Rosso i Caterhama inżynierowie Renault próbowali uporać się z problemami ERS (system odzyskiwania energii) oraz całą rzeszą innych mniejszych i większych kłopotów. Chodzą słuchy, że w Red Bullu doszło do konfliktu, bowiem inżynierom Renault nie podoba się sposób umieszczenia silnika przez kolegów odpowiedzialnych za konstrukcję bolidu. Tak czy inaczej w Milton Keynes, gdzie mieści się siedziba Red Bull Racing szykuje się pełna mobilizacja i kilka nieprzespanych nocy.
Szansa i nadzieję na usunięcie wszystkich usterek przed sezonem i odrobienie start w pracy rozwojowej bolidów będzie 19 lutego. Wtedy rozpocznie się kolejna sesja testów. Jedno jest pewne, przynajmniej na razie Red Bull nie straszy, tak jak miał w zwyczaju w ostatnich latach.
Zgodnie z przewidywaniami, największe od lat zmiany regulaminowe w Formule 1 przyniosły wiele zamieszania. Jest kilka scenariuszy jak może wyglądać ten sezon, ale wciąż jeszcze wiadomo niewiele i to jest najlepsze.
Komentarze