Emocji nie było. Zagłębie rozbiło liderki z Gdyni

Mecz na szczycie nie dostarczył takich emocji, na jakie liczono. Zagłębie Lubin pewnie ograło Vistal Gdynia 25:18 i dzięki temu zrównało się punktami z dzisiejszymi rywalkami. O takim zwycięstwie przeważyła głównie pierwsza połowa, w której przyjezdne rzuciły zaledwie 5 bramek!
Pojedynek między Zagłębiem Lubin a Vistalem Gdynia był hitem 16. kolejki Superligi. Obie ekipy są ostatnio w dobrej formie – wygrały 4 kolejne mecze i są w czołówce tabeli. W szczególnie dobrych humorach mogły być te drugie, gdyż w ostatniej kolejce ograły mistrzynie Polski i to aż 14. bramkami. I dlatego to spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie.
Nokaut już w pierwszej odsłonie
Do składu gości powróciła Ines Khouildi. I to był jeden z argumentów, przemawiających za duża szansą na korzystny wynik dla Vistalu. Jednak jak się okazało, było to błędne myślenie. Cała pierwsza połowa była fatalna dla liderek z Gdyni.
Warto tylko zacząć od tego, że przyjezdne miały aż 3 rzuty karne i nie potrafiły żadnego zamienić na bramkę! Monika Maliczkiewicz dwoiła się i troiła, choć w wielu przypadkach pomagały jej szczypiornistki z Gdyni. Efektem tego połączenia było zaledwie 5 goli dla liderek naszej ligi!
A gospodynie nie były gościnne. Umiejętnie wykorzystywały błędy rywalek i systematycznie powiększały przewagę. Faktem jest, że nie były zabójczo skuteczne, gdyż do przerwy rzuciły zaledwie 13 bramek, jednak to wystarczyło, by mieć aż 8 goli przewagi i olbrzymi luz psychiczny przed drugą połową.
Uniknięcie kompromitacji
Druga połowa zaczęła się troszkę niespodziewanie, biorąc pod uwagę to, co działo się w pierwszej odsłonie. Gospodynie wyraźnie się rozluźniły, przez co więcej okazji miały gdynianki. I przez chwilę wydawało się, że zabójczy come back jest możliwy. Jednak w takim przekonaniu wszyscy trwali tylko chwilę. Sił i możliwości tego dnia starczyło na kilka minut drugiej połowy.
No i trwało dalsze rozbijanie gdynianek. Lubinianki, po otrząśnięciu się z szoku, wróciły do swojej, może nie najlepszej, ale konsekwentnej gry i punktowały przeciwniczki. Momentami faktycznie ich gra mogła się podobać, jednak ewidentnie brakowało przyspieszenia w ich grze. No ale faktem jest, że nie było to konieczne, skoro rywalki nie zamierzały podejmować rękawicy.
Zagłębie przez chwilę prowadziło nawet 11. bramkami, jednak w końcówce wyraźnie odpuściło. To pozwoliło Vistalowi uniknąć kompromitacji. Spotkanie zakończyło się wynikiem 25:18. Mimo że gdynianki przegrały aż 7. bramkami, to jednak w drugiej połowie dostarczyły większych emocji swoim kibicom. Na pocieszenie pozostał fakt, że przyjezdne wygrały drugą połowę.
KGHM Metraco Zagłębie Lubin - Vistal Gdynia 25:18 (13:5)
Najwięcej bramek: dla KGHM Metraco – Karolina Semeniuk-Olchawa 7, Juliana Malta Varela 5; dla Vistalu - Iwona Niedźwiedź 6.
Nokaut już w pierwszej odsłonie
Do składu gości powróciła Ines Khouildi. I to był jeden z argumentów, przemawiających za duża szansą na korzystny wynik dla Vistalu. Jednak jak się okazało, było to błędne myślenie. Cała pierwsza połowa była fatalna dla liderek z Gdyni.
Warto tylko zacząć od tego, że przyjezdne miały aż 3 rzuty karne i nie potrafiły żadnego zamienić na bramkę! Monika Maliczkiewicz dwoiła się i troiła, choć w wielu przypadkach pomagały jej szczypiornistki z Gdyni. Efektem tego połączenia było zaledwie 5 goli dla liderek naszej ligi!
A gospodynie nie były gościnne. Umiejętnie wykorzystywały błędy rywalek i systematycznie powiększały przewagę. Faktem jest, że nie były zabójczo skuteczne, gdyż do przerwy rzuciły zaledwie 13 bramek, jednak to wystarczyło, by mieć aż 8 goli przewagi i olbrzymi luz psychiczny przed drugą połową.
Uniknięcie kompromitacji
Druga połowa zaczęła się troszkę niespodziewanie, biorąc pod uwagę to, co działo się w pierwszej odsłonie. Gospodynie wyraźnie się rozluźniły, przez co więcej okazji miały gdynianki. I przez chwilę wydawało się, że zabójczy come back jest możliwy. Jednak w takim przekonaniu wszyscy trwali tylko chwilę. Sił i możliwości tego dnia starczyło na kilka minut drugiej połowy.
No i trwało dalsze rozbijanie gdynianek. Lubinianki, po otrząśnięciu się z szoku, wróciły do swojej, może nie najlepszej, ale konsekwentnej gry i punktowały przeciwniczki. Momentami faktycznie ich gra mogła się podobać, jednak ewidentnie brakowało przyspieszenia w ich grze. No ale faktem jest, że nie było to konieczne, skoro rywalki nie zamierzały podejmować rękawicy.
Zagłębie przez chwilę prowadziło nawet 11. bramkami, jednak w końcówce wyraźnie odpuściło. To pozwoliło Vistalowi uniknąć kompromitacji. Spotkanie zakończyło się wynikiem 25:18. Mimo że gdynianki przegrały aż 7. bramkami, to jednak w drugiej połowie dostarczyły większych emocji swoim kibicom. Na pocieszenie pozostał fakt, że przyjezdne wygrały drugą połowę.
KGHM Metraco Zagłębie Lubin - Vistal Gdynia 25:18 (13:5)
Najwięcej bramek: dla KGHM Metraco – Karolina Semeniuk-Olchawa 7, Juliana Malta Varela 5; dla Vistalu - Iwona Niedźwiedź 6.
Komentarze