USA kontra reszta świata, czyli rzecz o liczeniu olimpijskich medali

Co jest więcej warte: polskie dwa złote medale Justyny Kowalczyk i Kamila Stocha, czy dziesięć srebrnych Amerykanów? Kto jest liderem klasyfikacji medalowej, co jest jest w Soczi ważniejsze? Zależy, w którym kraju się czyta wiadomości.
Nie ma wątpliwości, że dla sportowców, kibiców i dziennikarzy klasyfikacja medalowa na igrzyskach w Soczi jest tematem gorących dyskusji, ale dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego... tematu zupełnie nie ma. MKOl ma nawet zapis w statucie, zabraniający publikowania takich tabelek przez kraje organizujące zawody. Nikt się tym jednak w Soczi nie przejmuje, bo na oficjalnej stronie internetowej igrzysk tabelka jak najbardziej funkcjonuje, jest też pole do popisu dla mediów.
Dla większości agencji prasowych - szczególnie w Europie, ale także na przykład w Kanadzie - prowadzi ten, który ma więcej złotych medali. Czyli jeden złoty medal wart jest w tabelce więcej niż dwadzieścia srebrnych. Jeśli kraje mają równą liczbę złotych krążków, liczy się ogólna liczba srebrnych i dalej brązowych.
Jedna studolarówka więcej warta niż 99 jednodolarówek
W Stanach Zjednoczonych, zarówno w przypadku Soczi, jak wszystkich innych igrzysk, zasada jest inna: nie liczba złotych medali, a ogólna liczba krążków świadczy o sile reprezentacji. Tak robi agencja "Associated Press", taki ranking uznaje "The New York Times" czy "Wall Street Journal".
Jeden z dziennikarzy amerykańskich bardzo się naraził, kiedy zapytany co jest ważniejsze, odparł: "Prosta sprawa. Jak masz w kieszeni jedną studolarówkę, to zawsze będzie warta więcej niż 99 jednodolarówek". Ale taka opinia to w USA rzadkość. Amerykanie, choć wychowani w kulturze, w której "drugi na mecie to pierwszy przegrany", to jeśli chodzi o podsumowanie olimpijskich medali, zawsze stosują zasadę więcej znaczy lepiej.
A gdyby wciąż istniał ZSRR...
Choć brzmi to jak niewinna zabawa statystyków, kwestia punktacji medalowej to dla wielu kwestia dumy narodowej. Po igrzyskach w Londynie, "Prawda" oficjalna gazeta partyjna Rosji natychmiast ogłosiła, że gdyby podliczano medale z dawnych, dobrych czasów ZSRR, to wiadomo, kto byłby na czele. Ciekawe czy podobny argument padnie po Soczi?
Dla Christophera Murray'a, profesora University of Washington, kwestię sporną "kto jest lepszy" można bardzo łatwo rozwiązać, wprowadzając punktację: 3 punkty za złoty medal, 2 punkty za srebrny i 1 punkt za brązowy. "Cztery złote medale będą zawsze warte więcej niż cztery brązowe" - mówi Murray. Jego kolega John F. Banzhaf III, profesor prawa z George Washington University Law School, stawia sprawę jeszcze bardziej jasno. "Wszystkie klasyfikacje medalowe są bez sensu, nie mają znaczenia, bo są mylące, nieuczciwe. Drużyna może zdobyć tylko jeden medal, a indywidualny zawodnik, robiąc to samo, dwa - indywidualnie i drużynowo".
Dwa i pół miliona Polaków na jeden medal
Tabela, która uwzględniałaby przeciętne wyniki danego kraju we wszystkich dyscyplinach Soczi miałaby najwięcej sensu, ale nie byłaby chętnie przyjęta w Stanach, które w wielu konkurencjach zupełnie się nie liczą.
Amerykanie nie byliby też zainteresowani przeliczaniem liczby złotych medali na jednego mieszkańca - tutaj, i w tym roku w Soczi i w ogólnym zestawieniu wszystkich zimowych olimpiad, nie ma mocnych na Norwegów. Jedno złoto przypada na dokładnie 16556 mieszkańców tego kraju, w USA trzeba ich aż 1,2 miliona... Jak wygląda Polska w tej klasyfikacji? Na każdy z 16 zdobytych do tej pory na zimowych igrzyskach medali, przypada prawie 2,4 miliona mieszkanców Rzeczpospolitej. Na każdy z czterech złotych? Ponad 9,5 miliona...
Dla większości agencji prasowych - szczególnie w Europie, ale także na przykład w Kanadzie - prowadzi ten, który ma więcej złotych medali. Czyli jeden złoty medal wart jest w tabelce więcej niż dwadzieścia srebrnych. Jeśli kraje mają równą liczbę złotych krążków, liczy się ogólna liczba srebrnych i dalej brązowych.
Jedna studolarówka więcej warta niż 99 jednodolarówek
W Stanach Zjednoczonych, zarówno w przypadku Soczi, jak wszystkich innych igrzysk, zasada jest inna: nie liczba złotych medali, a ogólna liczba krążków świadczy o sile reprezentacji. Tak robi agencja "Associated Press", taki ranking uznaje "The New York Times" czy "Wall Street Journal".
Jeden z dziennikarzy amerykańskich bardzo się naraził, kiedy zapytany co jest ważniejsze, odparł: "Prosta sprawa. Jak masz w kieszeni jedną studolarówkę, to zawsze będzie warta więcej niż 99 jednodolarówek". Ale taka opinia to w USA rzadkość. Amerykanie, choć wychowani w kulturze, w której "drugi na mecie to pierwszy przegrany", to jeśli chodzi o podsumowanie olimpijskich medali, zawsze stosują zasadę więcej znaczy lepiej.
A gdyby wciąż istniał ZSRR...
Choć brzmi to jak niewinna zabawa statystyków, kwestia punktacji medalowej to dla wielu kwestia dumy narodowej. Po igrzyskach w Londynie, "Prawda" oficjalna gazeta partyjna Rosji natychmiast ogłosiła, że gdyby podliczano medale z dawnych, dobrych czasów ZSRR, to wiadomo, kto byłby na czele. Ciekawe czy podobny argument padnie po Soczi?
Dla Christophera Murray'a, profesora University of Washington, kwestię sporną "kto jest lepszy" można bardzo łatwo rozwiązać, wprowadzając punktację: 3 punkty za złoty medal, 2 punkty za srebrny i 1 punkt za brązowy. "Cztery złote medale będą zawsze warte więcej niż cztery brązowe" - mówi Murray. Jego kolega John F. Banzhaf III, profesor prawa z George Washington University Law School, stawia sprawę jeszcze bardziej jasno. "Wszystkie klasyfikacje medalowe są bez sensu, nie mają znaczenia, bo są mylące, nieuczciwe. Drużyna może zdobyć tylko jeden medal, a indywidualny zawodnik, robiąc to samo, dwa - indywidualnie i drużynowo".
Dwa i pół miliona Polaków na jeden medal
Tabela, która uwzględniałaby przeciętne wyniki danego kraju we wszystkich dyscyplinach Soczi miałaby najwięcej sensu, ale nie byłaby chętnie przyjęta w Stanach, które w wielu konkurencjach zupełnie się nie liczą.
Amerykanie nie byliby też zainteresowani przeliczaniem liczby złotych medali na jednego mieszkańca - tutaj, i w tym roku w Soczi i w ogólnym zestawieniu wszystkich zimowych olimpiad, nie ma mocnych na Norwegów. Jedno złoto przypada na dokładnie 16556 mieszkańców tego kraju, w USA trzeba ich aż 1,2 miliona... Jak wygląda Polska w tej klasyfikacji? Na każdy z 16 zdobytych do tej pory na zimowych igrzyskach medali, przypada prawie 2,4 miliona mieszkanców Rzeczpospolitej. Na każdy z czterech złotych? Ponad 9,5 miliona...
Komentarze