Wyścig z czasem, czyli II runda przedsezonowych testów F1

Lotus E22, jako ostatni z nowej generacji bolidów Formuły 1, został zaprezentowany w Bahrajnie. Druga runda przedsezonowych testów to ostatnia prosta przed startem rewolucyjnego sezonu Królowej Motosportu.
Na temat regulaminowych zmian, jakie w 2014 roku dokonały się w Formule 1 powiedziano już chyba wszystko. W teorii. Bo praktyka to zupełnie co innego, czego dowodem były pierwsze tegoroczne testy, które odbyły się w Jerez. Wbrew obawom nowe bolidy nie są najbrzydsze w historii, a dźwięk generowany przez ich bardziej ekologiczne silniki nie przypomina domowego odkurzacza. Co więcej, czasy osiągane przez kierowców z okrążenia na okrążenie były coraz lepsze i sami zainteresowani twierdzili, że nowe bolidy szybko dościgną stare. Czy zatem rewolucja technologiczna wyszła wszystkim wyszła na dobre?
Bezsenność inżyniera i koszmar mechanika
Z ostateczną odpowiedzią na powyższe pytanie będziemy musieli poczekać do pierwszego wyścigu sezonu. Ale już teraz widać, że mechanicy niektórych zespołów mogą zapomnieć o opalaniu, surfowaniu i podrywaniu uśmiechniętych Australijek. Jednostki napędowe składające się z turbodoładowanych silników spalinowych i wydajnych układów odzyskiwania energii to układ tak skomplikowany, że po prostu musi przejść wszystkie choroby wieku dziecięcego. Nawet cywilnym autom zdarzają się niedoróbki, które producenci na własny koszt usuwają w ramach akcji serwisowych. Jest tylko jedna różnica. Jak zauważył Adrian Newey, gdy na rynek trafia nowy model auta hybrydowego, ma on za sobą pięcioletni okres testów i prac rozwojowych. Tymczasem obecne bolidy F1 – konstrukcje bardziej skomplikowane niż jakikolwiek inny pojazd drogowy – mogą być testowane zaledwie przez dwanaście dni.
Kierowca robi różnicę
Dla wielu fanów F1 brzmi to jak bluźnierstwo, ale genialny konstruktor Red Bulla wie, co mówi. Tegoroczne bolidy to w istocie auta hybrydowe. Ich silniki to kwestia tak kontrowersyjna, że wiele osób zapomina o pozostałych zmianach regulaminowych. Zakaz słynnych dmuchanych dyfuzorów oraz nowe rozmiary przednich i tylnych skrzydeł także odcisnęły swoje piętno na nowych bolidach. Wszystko to sprawia, że w 2014 roku o zwycięstwach, na równi, decydować będą niezawodność i umiejętności kierowców. Większości z nich podoba się nowa rzeczywistość. Button, Alonso, Sutil i inni podkreślają, że fajnie jeździ im się obecnymi bolidami. Ale po chwili dodają, że to zdradzieckie maszyny. Mniejszy docisk aerodynamiczny w zakrętach, zupełnie inny sposób oddawania mocy, zmienione hamulce oraz trakcja sprawiają, że umiejętności kierowcy grają dużą rolę.
By minusy nie przesłoniły plusów
Tegoroczne wyścigi będą więc obfitowały w ogrom emocji. Testy w Jerez pokazały, jak kapryśne potrafią być nowe bolidy. W Bahrajnie jest podobnie. Już w pierwszych godzinach na torze awarie miały bolidy Ferrari, Toro Rosso i Red Bulla. Wyścig z czasem trwa więc w najlepsze i mało prawdopodobne jest to, że inżynierowie i mechanicy rozwiążą wszystkie problemy przed startem pierwszego wyścigu, który już 16 marca odbędzie się na ulicach Melbourne. Co to oznacza dla kibiców? Więcej zabawy. Awarie bolidów pozytywnie wpłyną na dramaturgię wyścigów. Trudniejsze w prowadzeniu auta pomogą oddzielić chłopców od mężczyzn, dzięki czemu niedowiarkowie w końcu dowiedzą się, czy kolejne tytuły mistrza świata wygrywał Red Bull czy Sebastian Vettel. Do tego zupełnie inne doznania dźwiękowe i estetyczne, nowe twarze i nieoczekiwane zmiany miejsc. Zapowiada się fantastyczny sezon, a jego przedsmak przez najbliższy tydzień będziemy mieli na testach w Bahrajnie.
Bezsenność inżyniera i koszmar mechanika
Z ostateczną odpowiedzią na powyższe pytanie będziemy musieli poczekać do pierwszego wyścigu sezonu. Ale już teraz widać, że mechanicy niektórych zespołów mogą zapomnieć o opalaniu, surfowaniu i podrywaniu uśmiechniętych Australijek. Jednostki napędowe składające się z turbodoładowanych silników spalinowych i wydajnych układów odzyskiwania energii to układ tak skomplikowany, że po prostu musi przejść wszystkie choroby wieku dziecięcego. Nawet cywilnym autom zdarzają się niedoróbki, które producenci na własny koszt usuwają w ramach akcji serwisowych. Jest tylko jedna różnica. Jak zauważył Adrian Newey, gdy na rynek trafia nowy model auta hybrydowego, ma on za sobą pięcioletni okres testów i prac rozwojowych. Tymczasem obecne bolidy F1 – konstrukcje bardziej skomplikowane niż jakikolwiek inny pojazd drogowy – mogą być testowane zaledwie przez dwanaście dni.
Kierowca robi różnicę
Dla wielu fanów F1 brzmi to jak bluźnierstwo, ale genialny konstruktor Red Bulla wie, co mówi. Tegoroczne bolidy to w istocie auta hybrydowe. Ich silniki to kwestia tak kontrowersyjna, że wiele osób zapomina o pozostałych zmianach regulaminowych. Zakaz słynnych dmuchanych dyfuzorów oraz nowe rozmiary przednich i tylnych skrzydeł także odcisnęły swoje piętno na nowych bolidach. Wszystko to sprawia, że w 2014 roku o zwycięstwach, na równi, decydować będą niezawodność i umiejętności kierowców. Większości z nich podoba się nowa rzeczywistość. Button, Alonso, Sutil i inni podkreślają, że fajnie jeździ im się obecnymi bolidami. Ale po chwili dodają, że to zdradzieckie maszyny. Mniejszy docisk aerodynamiczny w zakrętach, zupełnie inny sposób oddawania mocy, zmienione hamulce oraz trakcja sprawiają, że umiejętności kierowcy grają dużą rolę.
By minusy nie przesłoniły plusów
Tegoroczne wyścigi będą więc obfitowały w ogrom emocji. Testy w Jerez pokazały, jak kapryśne potrafią być nowe bolidy. W Bahrajnie jest podobnie. Już w pierwszych godzinach na torze awarie miały bolidy Ferrari, Toro Rosso i Red Bulla. Wyścig z czasem trwa więc w najlepsze i mało prawdopodobne jest to, że inżynierowie i mechanicy rozwiążą wszystkie problemy przed startem pierwszego wyścigu, który już 16 marca odbędzie się na ulicach Melbourne. Co to oznacza dla kibiców? Więcej zabawy. Awarie bolidów pozytywnie wpłyną na dramaturgię wyścigów. Trudniejsze w prowadzeniu auta pomogą oddzielić chłopców od mężczyzn, dzięki czemu niedowiarkowie w końcu dowiedzą się, czy kolejne tytuły mistrza świata wygrywał Red Bull czy Sebastian Vettel. Do tego zupełnie inne doznania dźwiękowe i estetyczne, nowe twarze i nieoczekiwane zmiany miejsc. Zapowiada się fantastyczny sezon, a jego przedsmak przez najbliższy tydzień będziemy mieli na testach w Bahrajnie.
Komentarze