Obraniak w szczerym wywiadzie. „Kiedy nauczę się języka polskiego, znikną wszystkie problemy”

Wizja futbolu trenera Nawałki mnie przekonała. Wierzę, że selekcjoner ma charyzmę i pasję. Poza tym granie w reprezentacji Polski jest wyróżnieniem. Te dwa elementy zdecydowały, że wróciłem – mówi Polsatsport.pl Ludovic Obraniak w pierwszym, dużym wywiadzie udzielonym w języku polskim.
W trakcie trzydniowego pobytu w Warszawie Ludovic aż pięciokrotnie zmieniał termin naszego wywiadu. Już na samym początku oświadczyłem mu, że chcę dokładnie wyjaśnić kwestie jego nieznajomości języka polskiego. W pewnej chwili pomyślałem, że Obraniak chce przeczekać do końca zgrupowania i wywinąć się od rozmowy, ale okazało się, że chodzi o coś innego – Ludo oczekiwał na swojego nauczyciela Janusza Mielcarka, który miał pomóc mu w udzieleniu pierwszego dużego wywiadu po polsku.
Całkiem „po polsku” oczywiście się nie udało i piłkarz chwilami posiłkował się francuskim, ale trzeba przyznać, że dziś Obraniak dużo rozumie i jeszcze więcej potrafi powiedzieć. Dlatego też zaznaczyliśmy fragmenty odpowiedzi, które Ludovic udzielił po polsku i te, gdy mówił w języku francuskim (zdania z kursywą). Kilka minut po zakończonym wywiadzie, kiedy szykowaliśmy się do wyjazdu z hotelu, Obraniak wrócił do nas i powiedział: „Proszę, zrób dobrze, pozytywnie. Zależy mi”. I faktycznie, tego odmówić mu nie wolno.
Sebastian Staszewski: Powiedziałeś tuż przed naszą rozmową, że chcesz, aby ten wywiad odbył się w języku polskim. Dasz radę?
Ludovic Obraniak: Mogę, trochę.
Dobrze. Cieszysz się, że wróciłeś do reprezentacji Polski? W ostatnich miesiącach dużo było wokół Ciebie negatywnych emocji. Zrezygnowałeś z gry dla Polski, a później odmówiłeś Adamowi Nawałce przyjazdu na zgrupowanie przed listopadowymi meczami towarzyskimi. Ostatecznie pojawiłeś się jednak w Warszawie przed sparingiem ze Szkocją.
Dla mnie przeszłość jest przeszłością. Dzisiaj chcę grać dla reprezentacji Polski i jestem bardzo zadowolony, że byłem tutaj. Chciałem wystąpić i wygrać ze Szkocją!
Rola trenera Nawałki w Twoim powrocie była kluczowa? Selekcjoner był we Francji, spotkaliście się, telefonowaliście do siebie. Zdradzisz szczegóły negocjacji?
Umówiliśmy się w Bordeaux. Rozmawialiśmy o piłce nożnej. Wierzę, że trener ma dużo charyzmy i pasji. Dla mnie to jest bardzo ważne. Mieliśmy dobrą relację, komunikację. (Obraniak zaczyna mówić po francusku – aut.) Wizja futbolu trenera Nawałki mnie przekonała, poza tym granie w reprezentacji jest wyróżnieniem. Te dwa elementy zdecydowały, że wróciłem.
Dlaczego odmówiłeś przyjazdu na kadrę za pierwszym razem?
Nie ma co specjalnie się nad tym zastanawiać. Wszyscy dziennikarze znają moją sytuację. To jest już przeszłością, to nieważne. Istotne jest to, co dziś, teraz. Trudno mi mówić na temat tego, co minęło. Jesteście wystarczająco mądrzy, aby wiedzieć, dlaczego odmówiłem. Teraz jednak przyjechałem do Polski, wszystko wyjaśniliśmy. Chcę grać w reprezentacji!
W meczu ze Szkocją zagrałeś na „dziesiątce”. To pozycja, jaką widzi dla Ciebie selekcjoner Nawałka?
Wierzę, że moim numerem jest dziesięć.
W Lille czy Bordeaux czasami występowałeś na skrzydle. Nie czujesz się jednak bocznym pomocnikiem, prawda?
Przez lata mojej kariery grałem na wielu pozycjach. Na skutek tego stałem się zawodnikiem uniwersalnym. Na dobrą sprawę swobodnie czuję się w kilku strefach boiska. Trener musi ocenić, gdzie będę najbardziej przydatny. To Nawałka musi zdecydować.
Kiedy patrzysz na kolegów widzisz w nich potencjał? Mamy zawodników z Dortmundu, Arsenalu, z ligi niemieckiej, belgijskiej, rosyjskiej czy francuskiej. To może być dobra drużyna?
Indywidualnie mamy super drużynę. Wiem jednak, że duże drużyny w Europie – Niemcy, Hiszpania, Anglia – mają wszystkich zawodników w swoich ligach. Polski piłkarz gra we Francji, Niemczech…
To duży problem? Brakuje czasu na zgranie się?
Tak. Graliśmy jeden, albo dwa razy w trakcie trzech, czterech miesięcy. To bardzo trudne, aby mieć dobre relacje, zgranie na boisku. Pracujemy dużo, ale nie mamy czasu.
To prawda. W maju zagramy z Niemcami, w czerwcu prawdopodobnie z Litwą. Później do eliminacji będzie już rzut beretem.
Tak to już jest i tego nie zmienimy. Zagraliśmy kilka meczów, zostały nam jeszcze prawdopodobnie trzy, a później już eliminacje Euro. Fakt, to nie dużo. Mamy jednak zawodników, którzy rozumieją futbol. W trakcie sparingów będziemy się poznawać i kto wie, może to wystarczy, aby w kwalifikacjach być w dobrej formie.
Jak Ciebie przyjęli koledzy w Warszawie?
Bardzo dobrze. Nie mam problemów z kolegami czy trenerem. W drużynie jest dobra atmosfera.
W meczu ze Szkocją nie zagrali Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski, kapitanem reprezentacji był Łukasz Piszczek. Gdyby on opuścił murawę to Ty przejąłbyś opaskę, tak wynika z zasad trenera Nawałki u którego kapitanem jest ten, kto ma najwięcej meczów w kadrze. Wyobrażałeś sobie taką sytuację?
Wiesz… Dla mnie sytuacja była specjalna. Kapitan to jest duża rzecz. To przyjemne, że moje nazwisko padło w tym kontekście. Nominacja Łukasza była jednak najlepsza i to wystarczyło. Trudno mi samemu mówić o roli kapitana, bo nawet nad tym się nie zastanawiałem. Myślę, że gdybym był kapitanem to wielu dziennikarzem byłoby złych!
Jeśli mowa o Kubie i Robercie, to w polskiej prasie dużo pisało się o Twoich problemach z piłkarzami Borussii. Były między wami jakieś niesnaski, był konflikt?
Nic. Nie mam problemu. Z Lewym i Kubą gramy razem. To bardzo ważne!
Na zgrupowaniu mieszkałeś w pokoju z Michałem Pazdanem, który nie zna francuskiego, więc pewnie dużo rozmawialiście po polsku. Jest progres?
Pracuję ciężko. To bardzo ważne, żeby rozmawiać z kolegą, kibicem czy dziennikarzem. Chcę mieć dobre relacje ze wszystkimi i to bardzo ważne, że moja komunikacja jest coraz lepsza. W kadrze niczego mi nie brakuje, lepsza może być tylko znajomość języka. Zdaję sobie sprawę z tego, że tak naprawdę to będzie ostatni etap mojej integracji z drużyną. Czasami niezrozumienie tego, co mówię, może prowadzić do napięć. Moja wola powiedzenia czegoś jest inna niż to, co ktoś usłyszy. Dlatego w chwili, kiedy zniknie mój problem z komunikacją, znikną wszystkie kłopoty.
Trener Nawałka zabronił Ci mieszkać z Łukaszem Szukałą i Grzegorzem Krychowiakiem. Wiesz dlaczego?
Tak, tak! Trener nie chciał, żebym mówił po francuski do Gregora, albo Zukiego (Łukasza Szukały – przyp. aut.). Z Zukim graliśmy razem cztery lata w FC Metz. Trener powiedział: Ludo, w pokoju nie będziesz sam, będziesz z Michałem i masz mówić po polsku.
Ludovic, zapytam szczerze i liczę na szczerą odpowiedź. Dlaczego wcześniej nie uczyłeś się języka polskiego?
Po pierwsze polski jest bardzo trudny (śmiech). Mam duży problem z deklinacją.
Trening czyni mistrza.
W Bordeaux grałem we wszystkich meczach, zazwyczaj co trzy dni. Nie miałem więc dużo czasu. Jestem profesjonalnym piłkarzem i proszę uwierzyć, że obowiązków mi nie brakuje. Treningi są intensywne, zajmują sporo czasu. Poza tym nie brakowało wyjazdów, bo Bordeaux było zaangażowanie w ligę, puchar, grało też w Europie. Profesjonalista dużo czasu spędza więc na pracy, która czasami nie jest widoczna. Może to nie jest wytłumaczenie, ale trzeba mieć to na uwadze. Poza tym chciałbym mieć trochę czasu dla siebie. Mam żonę, dwoje dzieci. Mam prawo, aby wolne chwile poświęcić im. Jestem profesjonalistą i nie zawsze jestem wolny.
Nie przekonują mnie te wyjaśnienia. Naprawdę nie dało nauczyć się języka polskiego przez cztery lata? Wiem, że od kilku tygodni praktykujesz intensywnie i dziś właściwie możemy rozmawiać po polsku. A miałeś na to kilka lat! Moim zdaniem to była kwestia lenistwa. Mylę się?
Kiedy jestem tutaj, w Polsce, mówię po polsku i to jest łatwe. Nie ma problemu z mówieniem. Ze zrozumieniem jest trudniej. Gdy jednak jestem poza Polską, nie mam… Nie mam osłuchania, moje ucho nie jest przyzwyczajone do polskiego. Kiedy przyjeżdżam do kraju, przyzwyczajam się do melodii. Natomiast w Bordeaux jedynym językiem, jaki słyszałem, był francuski.
W Bordeaux nie dało się uczyć na odległość?
Kiedy występowałem w Lille był ze mną Janusz, mój nauczyciel, i pracowaliśmy bardzo ciężko. Postęp był widoczny od razu. Później jednak wyjechałem do Bordeaux, a Janusz przeniósł się do Polski. Kontakt się zerwał i przyznaję, że wtedy motywacja do nauki polskiego była mniejsza. Szczerze mogę też przyznać, że troszeczkę było w tym lenistwa. Teraz jednak mój kontakt z Januszem znów jest bliski, technika pozwala nam się komunikować na odległość, więc będzie coraz lepiej.
Nie żałujesz, że w pewnym momencie zaniedbałeś naukę? Oszczędziłbyś sobie w ten sposób wielu przykrości ze strony kibiców, dziennikarzy, ale także kolegów.
Oczywiście, mam do siebie trochę pretensji. Skupiam się jednak na tym, co przede mną. Jestem w kontakcie z Januszem, rozmawiamy, uczymy się. Nawet w dialogach z dziennikarzami, czy osobami, które były na zgrupowaniu, widziałem postęp w mojej komunikacji.
Możesz na koniec obiecać kibicom, że będziesz uczył się polskiego, że przyłożysz się do tego? Wydaje mi się, że jeśli będziesz grał w reprezentacji i będziesz komunikował się w naszym języku, to wyjdzie to na dobre i nam, i Tobie.
Tak, nie ma problemu. Obiecuję.
Całkiem „po polsku” oczywiście się nie udało i piłkarz chwilami posiłkował się francuskim, ale trzeba przyznać, że dziś Obraniak dużo rozumie i jeszcze więcej potrafi powiedzieć. Dlatego też zaznaczyliśmy fragmenty odpowiedzi, które Ludovic udzielił po polsku i te, gdy mówił w języku francuskim (zdania z kursywą). Kilka minut po zakończonym wywiadzie, kiedy szykowaliśmy się do wyjazdu z hotelu, Obraniak wrócił do nas i powiedział: „Proszę, zrób dobrze, pozytywnie. Zależy mi”. I faktycznie, tego odmówić mu nie wolno.
Sebastian Staszewski: Powiedziałeś tuż przed naszą rozmową, że chcesz, aby ten wywiad odbył się w języku polskim. Dasz radę?
Ludovic Obraniak: Mogę, trochę.
Dobrze. Cieszysz się, że wróciłeś do reprezentacji Polski? W ostatnich miesiącach dużo było wokół Ciebie negatywnych emocji. Zrezygnowałeś z gry dla Polski, a później odmówiłeś Adamowi Nawałce przyjazdu na zgrupowanie przed listopadowymi meczami towarzyskimi. Ostatecznie pojawiłeś się jednak w Warszawie przed sparingiem ze Szkocją.
Dla mnie przeszłość jest przeszłością. Dzisiaj chcę grać dla reprezentacji Polski i jestem bardzo zadowolony, że byłem tutaj. Chciałem wystąpić i wygrać ze Szkocją!
Rola trenera Nawałki w Twoim powrocie była kluczowa? Selekcjoner był we Francji, spotkaliście się, telefonowaliście do siebie. Zdradzisz szczegóły negocjacji?
Umówiliśmy się w Bordeaux. Rozmawialiśmy o piłce nożnej. Wierzę, że trener ma dużo charyzmy i pasji. Dla mnie to jest bardzo ważne. Mieliśmy dobrą relację, komunikację. (Obraniak zaczyna mówić po francusku – aut.) Wizja futbolu trenera Nawałki mnie przekonała, poza tym granie w reprezentacji jest wyróżnieniem. Te dwa elementy zdecydowały, że wróciłem.
Dlaczego odmówiłeś przyjazdu na kadrę za pierwszym razem?
Nie ma co specjalnie się nad tym zastanawiać. Wszyscy dziennikarze znają moją sytuację. To jest już przeszłością, to nieważne. Istotne jest to, co dziś, teraz. Trudno mi mówić na temat tego, co minęło. Jesteście wystarczająco mądrzy, aby wiedzieć, dlaczego odmówiłem. Teraz jednak przyjechałem do Polski, wszystko wyjaśniliśmy. Chcę grać w reprezentacji!
W meczu ze Szkocją zagrałeś na „dziesiątce”. To pozycja, jaką widzi dla Ciebie selekcjoner Nawałka?
Wierzę, że moim numerem jest dziesięć.
W Lille czy Bordeaux czasami występowałeś na skrzydle. Nie czujesz się jednak bocznym pomocnikiem, prawda?
Przez lata mojej kariery grałem na wielu pozycjach. Na skutek tego stałem się zawodnikiem uniwersalnym. Na dobrą sprawę swobodnie czuję się w kilku strefach boiska. Trener musi ocenić, gdzie będę najbardziej przydatny. To Nawałka musi zdecydować.
Kiedy patrzysz na kolegów widzisz w nich potencjał? Mamy zawodników z Dortmundu, Arsenalu, z ligi niemieckiej, belgijskiej, rosyjskiej czy francuskiej. To może być dobra drużyna?
Indywidualnie mamy super drużynę. Wiem jednak, że duże drużyny w Europie – Niemcy, Hiszpania, Anglia – mają wszystkich zawodników w swoich ligach. Polski piłkarz gra we Francji, Niemczech…
To duży problem? Brakuje czasu na zgranie się?
Tak. Graliśmy jeden, albo dwa razy w trakcie trzech, czterech miesięcy. To bardzo trudne, aby mieć dobre relacje, zgranie na boisku. Pracujemy dużo, ale nie mamy czasu.
To prawda. W maju zagramy z Niemcami, w czerwcu prawdopodobnie z Litwą. Później do eliminacji będzie już rzut beretem.
Tak to już jest i tego nie zmienimy. Zagraliśmy kilka meczów, zostały nam jeszcze prawdopodobnie trzy, a później już eliminacje Euro. Fakt, to nie dużo. Mamy jednak zawodników, którzy rozumieją futbol. W trakcie sparingów będziemy się poznawać i kto wie, może to wystarczy, aby w kwalifikacjach być w dobrej formie.
Jak Ciebie przyjęli koledzy w Warszawie?
Bardzo dobrze. Nie mam problemów z kolegami czy trenerem. W drużynie jest dobra atmosfera.
W meczu ze Szkocją nie zagrali Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski, kapitanem reprezentacji był Łukasz Piszczek. Gdyby on opuścił murawę to Ty przejąłbyś opaskę, tak wynika z zasad trenera Nawałki u którego kapitanem jest ten, kto ma najwięcej meczów w kadrze. Wyobrażałeś sobie taką sytuację?
Wiesz… Dla mnie sytuacja była specjalna. Kapitan to jest duża rzecz. To przyjemne, że moje nazwisko padło w tym kontekście. Nominacja Łukasza była jednak najlepsza i to wystarczyło. Trudno mi samemu mówić o roli kapitana, bo nawet nad tym się nie zastanawiałem. Myślę, że gdybym był kapitanem to wielu dziennikarzem byłoby złych!
Jeśli mowa o Kubie i Robercie, to w polskiej prasie dużo pisało się o Twoich problemach z piłkarzami Borussii. Były między wami jakieś niesnaski, był konflikt?
Nic. Nie mam problemu. Z Lewym i Kubą gramy razem. To bardzo ważne!
Na zgrupowaniu mieszkałeś w pokoju z Michałem Pazdanem, który nie zna francuskiego, więc pewnie dużo rozmawialiście po polsku. Jest progres?
Pracuję ciężko. To bardzo ważne, żeby rozmawiać z kolegą, kibicem czy dziennikarzem. Chcę mieć dobre relacje ze wszystkimi i to bardzo ważne, że moja komunikacja jest coraz lepsza. W kadrze niczego mi nie brakuje, lepsza może być tylko znajomość języka. Zdaję sobie sprawę z tego, że tak naprawdę to będzie ostatni etap mojej integracji z drużyną. Czasami niezrozumienie tego, co mówię, może prowadzić do napięć. Moja wola powiedzenia czegoś jest inna niż to, co ktoś usłyszy. Dlatego w chwili, kiedy zniknie mój problem z komunikacją, znikną wszystkie kłopoty.
Trener Nawałka zabronił Ci mieszkać z Łukaszem Szukałą i Grzegorzem Krychowiakiem. Wiesz dlaczego?
Tak, tak! Trener nie chciał, żebym mówił po francuski do Gregora, albo Zukiego (Łukasza Szukały – przyp. aut.). Z Zukim graliśmy razem cztery lata w FC Metz. Trener powiedział: Ludo, w pokoju nie będziesz sam, będziesz z Michałem i masz mówić po polsku.
Ludovic, zapytam szczerze i liczę na szczerą odpowiedź. Dlaczego wcześniej nie uczyłeś się języka polskiego?
Po pierwsze polski jest bardzo trudny (śmiech). Mam duży problem z deklinacją.
Trening czyni mistrza.
W Bordeaux grałem we wszystkich meczach, zazwyczaj co trzy dni. Nie miałem więc dużo czasu. Jestem profesjonalnym piłkarzem i proszę uwierzyć, że obowiązków mi nie brakuje. Treningi są intensywne, zajmują sporo czasu. Poza tym nie brakowało wyjazdów, bo Bordeaux było zaangażowanie w ligę, puchar, grało też w Europie. Profesjonalista dużo czasu spędza więc na pracy, która czasami nie jest widoczna. Może to nie jest wytłumaczenie, ale trzeba mieć to na uwadze. Poza tym chciałbym mieć trochę czasu dla siebie. Mam żonę, dwoje dzieci. Mam prawo, aby wolne chwile poświęcić im. Jestem profesjonalistą i nie zawsze jestem wolny.
Nie przekonują mnie te wyjaśnienia. Naprawdę nie dało nauczyć się języka polskiego przez cztery lata? Wiem, że od kilku tygodni praktykujesz intensywnie i dziś właściwie możemy rozmawiać po polsku. A miałeś na to kilka lat! Moim zdaniem to była kwestia lenistwa. Mylę się?
Kiedy jestem tutaj, w Polsce, mówię po polsku i to jest łatwe. Nie ma problemu z mówieniem. Ze zrozumieniem jest trudniej. Gdy jednak jestem poza Polską, nie mam… Nie mam osłuchania, moje ucho nie jest przyzwyczajone do polskiego. Kiedy przyjeżdżam do kraju, przyzwyczajam się do melodii. Natomiast w Bordeaux jedynym językiem, jaki słyszałem, był francuski.
W Bordeaux nie dało się uczyć na odległość?
Kiedy występowałem w Lille był ze mną Janusz, mój nauczyciel, i pracowaliśmy bardzo ciężko. Postęp był widoczny od razu. Później jednak wyjechałem do Bordeaux, a Janusz przeniósł się do Polski. Kontakt się zerwał i przyznaję, że wtedy motywacja do nauki polskiego była mniejsza. Szczerze mogę też przyznać, że troszeczkę było w tym lenistwa. Teraz jednak mój kontakt z Januszem znów jest bliski, technika pozwala nam się komunikować na odległość, więc będzie coraz lepiej.
Nie żałujesz, że w pewnym momencie zaniedbałeś naukę? Oszczędziłbyś sobie w ten sposób wielu przykrości ze strony kibiców, dziennikarzy, ale także kolegów.
Oczywiście, mam do siebie trochę pretensji. Skupiam się jednak na tym, co przede mną. Jestem w kontakcie z Januszem, rozmawiamy, uczymy się. Nawet w dialogach z dziennikarzami, czy osobami, które były na zgrupowaniu, widziałem postęp w mojej komunikacji.
Możesz na koniec obiecać kibicom, że będziesz uczył się polskiego, że przyłożysz się do tego? Wydaje mi się, że jeśli będziesz grał w reprezentacji i będziesz komunikował się w naszym języku, to wyjdzie to na dobre i nam, i Tobie.
Tak, nie ma problemu. Obiecuję.
Komentarze