Majewski o Gruszce: Ma dużą powierzchnię, nie wiem, jak z jego przyczepnością

Grał we Włoszech, więc prędzej go widzę w tańcach klasycznych. Mnie na taki show nie namówicie, niech się bawią ci, którzy zakończyli karierę - mówi podwójny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski o Piotrze Gruszce, który dziś wystąpi w "Tańcu z Gwiazdami". Ocenia też zakończone halowe mistrzostwa świata w lekkiej atletyce, mówi o szansach Tomasza Adamka w starciu z Wiaczesławem Głazkowem i wyjaśnia, dlaczego pociąga go MMA.
Przemysław Iwańczyk: Jesteśmy kilka dni po zakończeniu halowych mistrzostw świata w Sopocie. Jak ocenisz tę imprezę?
Tomasz Majewski: Patrząc na naszą reprezentację, to oczywiście wielki sukces. Jeśli chodzi o mnie, to trochę gorzej. Ogólnie bardzo duży plus za te mistrzostwa, podołaliśmy temu w każdym aspekcie i naprawdę warto było przyjechać do Sopotu i oglądać tę imprezę.
Występ medalistów - Kamili Lićwinko, która zdobyła złoto, czy srebrnych Angeliki Cichockiej i Adama Kszczota był dla ciebie zaskoczeniem?
Nie, wcześniej prezentowali dobrą formę. Kamila skakała wysoko, wcześniej skoczyła dwa metry. W mistrzostwach Polski, dwa tygodnie wcześniej pokazywała, że jest w wybornej formie. Angelika też biegała szybko, wygrała Birmingham, bardzo dobrze obsadzony mityng. Ten rok jest dla niej przełomowy, pokazała wreszcie, na co ją stać. Tutaj nie było przypadku, po prostu mocni pokazali, że są mocni. W dobrej stawce sięgnęli po medale.
Nie zakładałeś wysokich celów dla siebie na tę imprezę.
Trochę tej odległości nie wystarczyło, trzeba było pchnąć te 20 metrów dalej, wtedy byłoby dużo lepiej. Ale reszta potoczyła się według tego, co myślałem. Mieliśmy bardzo fajny konkurs, ze zmianą prowadzenia, z bardzo dalekimi pchnięciami, który skończyłem na czwartym miejscu.
Mówiłeś o tej stronie organizacyjnej, to też jest pewien fenomen, bo bilety wcale nie były tanie, a publiczność jednak dopisała, potrafiła znakomicie znaleźć się w kibicowaniu lekkoatletom, co wcale nie jest łatwe, bo to nie jest mecz piłki nożnej, gdzie łatwo ponieść się euforii, kiedy pada bramka. Lekkoatletykę trzeba oglądać w określony sposób.
Rzeczywiście, żeby być dobrym kibicem lekkiej atletyki, trzeba się znać. Trzeba wiedzieć, kiedy kibicować, jak kibicować i z czego się cieszyć. Kibice świetnie temu podołali, mieliśmy świetny doping, nie tylko nasi eprezentanci, ale wszyscy, którzy tego chcieli. I naprawdę mogło się to podobać, bo była pełna hala ludzi. I naprawdę fajnie się tam startowało - słyszałem to nie tylko od swoich kolegów z reprezentacji, ale i od pozostałych sportowców.
No właśnie, tych sportowców było około 600, spektrum krajów, z których przyjechali, bardzo szerokie. Jakie były ich refleksje na temat Polski oraz ich organizacji?
Największym zaskoczeniem był dla nich Sopot, jaki on jest ładny i jak fajnie się w nim czuli. Mieliśmy świetną pogodę jak na marzec, ludzie zachwyceni byli Sopotem. Większość sportowców mieszkała w Sopocie, blisko plaży, blisko molo. I to im się bardzo podobało.
A sama impreza?
Byli bardzo zadowoleni. Organizacyjnie to była bardzo dobra impreza, nie mieliśmy żadnych wpadek, przez chwilę tylko była awaria sprzętu...
Najważniejszą opinią, poza tymi wywiezionymi w świat przez sportowców, będzie ta Światowej Federacji Lekkoatletycznej. Organizując te mistrzostwa, Polska liczyła na to, że tych imprez będzie dostawała coraz więcej i więcej, coraz wyższej rangi.
Na większe imprezy nie mamy szans, powiedzmy sobie prawdę. Na mistrzostwa Europy na otwartym stadionie nie mamy na razie obiektu. Może byśmy dostali, ale nie mamy obiektu. Opinia jest jak najbardziej pozytywna. Prezes Światowej Federacji mówi, że było bardzo dobrze. Był zadowolony, inni zapewne też byli zadowoleni z dobrze poprowadzonej imprezy. Kiedy będziemy się starać o inne imprezy, a już to robimy, np. o halowe ME w 2017 r. w Toruniu, sami stworzymy sobie szansę podziwiania najlepszych lekkoatletów.
Jesteś sportowcem, który zaczynał swoją karierę, kiedy zaczęła rozkwitać polska demokracja. Odwołam się do wydarzeń związanych z przemianami społecznymi. Też zauważasz ten ogromny skok cywilizacyjny - piłkarskie Euro, teraz MŚ w siatkówce, impreza, która właśnie się zakończyła, halowe MŚ, będące w prespektywie MŚ w narciarstwie klasycznym, które może dostać Szklarska Poręba.
Nie, nie mam nic przeciwko sportom zimowym, tylko trzeba pamiętać, jaką mamy zimę i jakie mamy obiekty. Każdy, kto był w górach wie, jak to wygląda. Rzeczywiście chyba pierwszym takim symptomem, który pokazał, że możemy robić duże imprezy, były światowe były Igrzyska Olimpiad Specjalnych. To była pierwsza, ważna impreza, która nam wyszła i pokazała, że możemy robić wielkie imprezy. IOS pokazały, że ta organizacja jest na najwyższym poziomie. To, że dostajemy zielone światło w organizowaniu imprezy, nie jest niczym dziwnym, jesteśmy dużym krajem, który jest w stanie poradzić sobie z tym. Nie damy rady zorganizować igrzysk czy czegoś takiego, ale wszystkie te duże imprezy - temu podołamy i oby było ich jak najwięcej, bo one są z korzyścią dla polskiego sportu i dla naszego kraju.
Pytania, z jakimi stykałem się ze strony naszych sportowców były takie, czy liczba medali w halowych MŚ jest adekwatna do naszych możliwości? Można to w ogóle traktować jako wyznacznik potencjału polskiej lekkoatletyki?
Ten start był wyjątkowy, wyjątkowy w pozytywnym sensie, to nie jest tak, że uzyskaliśmy szóste miejsce w klasyfikacji generalnej, byliśmy ex aequo z Rosją drudzy w klasyfikacji punktowej, co pokazuje jak wiele osób było w finałach, jak wiele osób było wysoko. To był taki start reprezentacji, jakiego zawsze chciałem, żeby ci ludzie pokazali w końcu, na co ich stać. Masa osób była w finale. Mieliśmy dużo dobrych miejsc. Repezentacja startowała pokazując swoje możliwości, tam było dużo rekordów życiowych, najlepszych wyników sezonu. Ta impreza na tyle zmobilizowała polskich lekkoatletów, że pokazała, ile oni są warci. Mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem i na ME w Zurichu tych medali zdobędziemy dużo. Zaatakujemy tę liczbę, którą mieliśmy w Barcelonie.
Tobie na pewno spodobał się plan nowego ministra, by to lekkoatletyka stała się fundamentem wszystkich innych sportów, że dzięki temu uda się wychować zastępy ludzi, którzy będą dobrze rokować za lat 10 czy 15.
Temu miała służyć ta impreza, po to ją zorganizowaliśmy, żeby pokazać jak wspaniała jest ta lekkoatletyka. Z całym wsparciem klubów i programów, aby ta lekkoatletyka się rozwijała. Jaką siłą dysponujemy pokazują MP, które też były biletowane, na których mieliśmy pełne trybuny. Ludzie chcą oglądać lekkoatletykę, trzeba ją tylko pokazywać. A jak chętnie oglądają, to i chętnie wyślą dzieci na treningi i stąd się będą rodzić mistrzowie.
Sprowokowałeś mnie, mówisz, że to oglądanie, ta publiczność szeroka jest dość istotna dla sportu, dla lekkiej atletyki. Twój kolega sportowiec, Piotr Gruszka, poszedł w rozrywkę, w "Taniec z gwiazdami". Pytanie, czy ciebie kiedykolwiek zobaczę w tej roli?
Mój Boże, nie. Wystąpiłem w wielu programach, w znacznej mierze bardzo niemądrych, ale na ten show się nie zdecyduję. Choć miałem propozycję. Kibicuję Piotrkowi i mam nadzieję, że pójdzie mu dobrze, zajdzie wysoko. To jest świetna zabawa po karierze, ale nie dla mnie.
Co Piotr Gruszka ma w sobie takiego, co może sprzedać na parkiecie?
Ma powierzchnię, a to już jest dużo. Nie wiem, czy ma tak samo dobrą przyczepność w butach, był kapitanem naszej reprezentacji, był bardzo doświadczonym siatkarzem, czego brakowało nam w tych ostatnich turniejach. Miejmy nadzieję, że doświadczenie pozwoli mu w tej nowej roli, także w tańcach zaistnieć.
Widzisz go bardziej w tańcach klasycznych czy latynoamerykańskich?
Grał we Włoszech, więc pewnie w klasykę bardziej pójdzie.
Tomasz Adamek stoczy wielką walkę, kto wie, czy nie najważniejszą w karierze, z Wiaczesławem Głazkowem, medalistą igrzysk olimpijskich. Jak traktujesz ten pojedynek, bo wiem, że sportami walki mocno się interesujesz?
To będzie ciekawa walka. Po pierwsze, walka zawodników o podobnych warunkach fizycznych, po drugie jej wymiar - będzie to walka głównego pretendenta do tytułu MŚ. To pewnie dodatkowo go zmobilizuje, to będzie coś, czego chciał. A że dużo czasu na ringu już mu nie zostało, to będzie ostatnia szansa, żeby tego dokonać. Ja mam nadzieję, że świetnie się przygotuje, chociaż ta przerwa, którą miał ostatnio była nieco dłuższa. Mam nadzieję, że będzie to ciekawa walka, że Tomek wygra i dostanie swoją szansę.
Podobno lubisz też MMA?
Lubię i oglądam. To sport najbliżej prawdziwej walki. Część walk jest dużo ciekawsza niż bokserskie, dużo więcej się dzieje. Tam te pojedynki są dużo bardziej niewiadome, wielki mistrz może przegrać. Tak wyrównany jest poziom, że tam prawie każdy pojedynek jest o mistrzostwo. Ciekawa, prężnie rozwijająca się dyscyplina, wcześniej oglądałem K1. na niektóre walki naprawdę przyjemnie sie patrzy.
Nie przeraża cię brutalność?
Są brutalne, ale nie bezmyślnie. Jest chęć zwycięstwa i taka a nie inna droga do tego.
Rozmowę z Tomaszem Majewskim oglądajcie także w najbliższym odcinku "Atletów" w Polsacie Sport
Tomasz Majewski: Patrząc na naszą reprezentację, to oczywiście wielki sukces. Jeśli chodzi o mnie, to trochę gorzej. Ogólnie bardzo duży plus za te mistrzostwa, podołaliśmy temu w każdym aspekcie i naprawdę warto było przyjechać do Sopotu i oglądać tę imprezę.
Występ medalistów - Kamili Lićwinko, która zdobyła złoto, czy srebrnych Angeliki Cichockiej i Adama Kszczota był dla ciebie zaskoczeniem?
Nie, wcześniej prezentowali dobrą formę. Kamila skakała wysoko, wcześniej skoczyła dwa metry. W mistrzostwach Polski, dwa tygodnie wcześniej pokazywała, że jest w wybornej formie. Angelika też biegała szybko, wygrała Birmingham, bardzo dobrze obsadzony mityng. Ten rok jest dla niej przełomowy, pokazała wreszcie, na co ją stać. Tutaj nie było przypadku, po prostu mocni pokazali, że są mocni. W dobrej stawce sięgnęli po medale.
Nie zakładałeś wysokich celów dla siebie na tę imprezę.
Trochę tej odległości nie wystarczyło, trzeba było pchnąć te 20 metrów dalej, wtedy byłoby dużo lepiej. Ale reszta potoczyła się według tego, co myślałem. Mieliśmy bardzo fajny konkurs, ze zmianą prowadzenia, z bardzo dalekimi pchnięciami, który skończyłem na czwartym miejscu.
Mówiłeś o tej stronie organizacyjnej, to też jest pewien fenomen, bo bilety wcale nie były tanie, a publiczność jednak dopisała, potrafiła znakomicie znaleźć się w kibicowaniu lekkoatletom, co wcale nie jest łatwe, bo to nie jest mecz piłki nożnej, gdzie łatwo ponieść się euforii, kiedy pada bramka. Lekkoatletykę trzeba oglądać w określony sposób.
Rzeczywiście, żeby być dobrym kibicem lekkiej atletyki, trzeba się znać. Trzeba wiedzieć, kiedy kibicować, jak kibicować i z czego się cieszyć. Kibice świetnie temu podołali, mieliśmy świetny doping, nie tylko nasi eprezentanci, ale wszyscy, którzy tego chcieli. I naprawdę mogło się to podobać, bo była pełna hala ludzi. I naprawdę fajnie się tam startowało - słyszałem to nie tylko od swoich kolegów z reprezentacji, ale i od pozostałych sportowców.
No właśnie, tych sportowców było około 600, spektrum krajów, z których przyjechali, bardzo szerokie. Jakie były ich refleksje na temat Polski oraz ich organizacji?
Największym zaskoczeniem był dla nich Sopot, jaki on jest ładny i jak fajnie się w nim czuli. Mieliśmy świetną pogodę jak na marzec, ludzie zachwyceni byli Sopotem. Większość sportowców mieszkała w Sopocie, blisko plaży, blisko molo. I to im się bardzo podobało.
A sama impreza?
Byli bardzo zadowoleni. Organizacyjnie to była bardzo dobra impreza, nie mieliśmy żadnych wpadek, przez chwilę tylko była awaria sprzętu...
Najważniejszą opinią, poza tymi wywiezionymi w świat przez sportowców, będzie ta Światowej Federacji Lekkoatletycznej. Organizując te mistrzostwa, Polska liczyła na to, że tych imprez będzie dostawała coraz więcej i więcej, coraz wyższej rangi.
Na większe imprezy nie mamy szans, powiedzmy sobie prawdę. Na mistrzostwa Europy na otwartym stadionie nie mamy na razie obiektu. Może byśmy dostali, ale nie mamy obiektu. Opinia jest jak najbardziej pozytywna. Prezes Światowej Federacji mówi, że było bardzo dobrze. Był zadowolony, inni zapewne też byli zadowoleni z dobrze poprowadzonej imprezy. Kiedy będziemy się starać o inne imprezy, a już to robimy, np. o halowe ME w 2017 r. w Toruniu, sami stworzymy sobie szansę podziwiania najlepszych lekkoatletów.
Jesteś sportowcem, który zaczynał swoją karierę, kiedy zaczęła rozkwitać polska demokracja. Odwołam się do wydarzeń związanych z przemianami społecznymi. Też zauważasz ten ogromny skok cywilizacyjny - piłkarskie Euro, teraz MŚ w siatkówce, impreza, która właśnie się zakończyła, halowe MŚ, będące w prespektywie MŚ w narciarstwie klasycznym, które może dostać Szklarska Poręba.
Nie, nie mam nic przeciwko sportom zimowym, tylko trzeba pamiętać, jaką mamy zimę i jakie mamy obiekty. Każdy, kto był w górach wie, jak to wygląda. Rzeczywiście chyba pierwszym takim symptomem, który pokazał, że możemy robić duże imprezy, były światowe były Igrzyska Olimpiad Specjalnych. To była pierwsza, ważna impreza, która nam wyszła i pokazała, że możemy robić wielkie imprezy. IOS pokazały, że ta organizacja jest na najwyższym poziomie. To, że dostajemy zielone światło w organizowaniu imprezy, nie jest niczym dziwnym, jesteśmy dużym krajem, który jest w stanie poradzić sobie z tym. Nie damy rady zorganizować igrzysk czy czegoś takiego, ale wszystkie te duże imprezy - temu podołamy i oby było ich jak najwięcej, bo one są z korzyścią dla polskiego sportu i dla naszego kraju.
Pytania, z jakimi stykałem się ze strony naszych sportowców były takie, czy liczba medali w halowych MŚ jest adekwatna do naszych możliwości? Można to w ogóle traktować jako wyznacznik potencjału polskiej lekkoatletyki?
Ten start był wyjątkowy, wyjątkowy w pozytywnym sensie, to nie jest tak, że uzyskaliśmy szóste miejsce w klasyfikacji generalnej, byliśmy ex aequo z Rosją drudzy w klasyfikacji punktowej, co pokazuje jak wiele osób było w finałach, jak wiele osób było wysoko. To był taki start reprezentacji, jakiego zawsze chciałem, żeby ci ludzie pokazali w końcu, na co ich stać. Masa osób była w finale. Mieliśmy dużo dobrych miejsc. Repezentacja startowała pokazując swoje możliwości, tam było dużo rekordów życiowych, najlepszych wyników sezonu. Ta impreza na tyle zmobilizowała polskich lekkoatletów, że pokazała, ile oni są warci. Mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem i na ME w Zurichu tych medali zdobędziemy dużo. Zaatakujemy tę liczbę, którą mieliśmy w Barcelonie.
Tobie na pewno spodobał się plan nowego ministra, by to lekkoatletyka stała się fundamentem wszystkich innych sportów, że dzięki temu uda się wychować zastępy ludzi, którzy będą dobrze rokować za lat 10 czy 15.
Temu miała służyć ta impreza, po to ją zorganizowaliśmy, żeby pokazać jak wspaniała jest ta lekkoatletyka. Z całym wsparciem klubów i programów, aby ta lekkoatletyka się rozwijała. Jaką siłą dysponujemy pokazują MP, które też były biletowane, na których mieliśmy pełne trybuny. Ludzie chcą oglądać lekkoatletykę, trzeba ją tylko pokazywać. A jak chętnie oglądają, to i chętnie wyślą dzieci na treningi i stąd się będą rodzić mistrzowie.
Sprowokowałeś mnie, mówisz, że to oglądanie, ta publiczność szeroka jest dość istotna dla sportu, dla lekkiej atletyki. Twój kolega sportowiec, Piotr Gruszka, poszedł w rozrywkę, w "Taniec z gwiazdami". Pytanie, czy ciebie kiedykolwiek zobaczę w tej roli?
Mój Boże, nie. Wystąpiłem w wielu programach, w znacznej mierze bardzo niemądrych, ale na ten show się nie zdecyduję. Choć miałem propozycję. Kibicuję Piotrkowi i mam nadzieję, że pójdzie mu dobrze, zajdzie wysoko. To jest świetna zabawa po karierze, ale nie dla mnie.
Co Piotr Gruszka ma w sobie takiego, co może sprzedać na parkiecie?
Ma powierzchnię, a to już jest dużo. Nie wiem, czy ma tak samo dobrą przyczepność w butach, był kapitanem naszej reprezentacji, był bardzo doświadczonym siatkarzem, czego brakowało nam w tych ostatnich turniejach. Miejmy nadzieję, że doświadczenie pozwoli mu w tej nowej roli, także w tańcach zaistnieć.
Widzisz go bardziej w tańcach klasycznych czy latynoamerykańskich?
Grał we Włoszech, więc pewnie w klasykę bardziej pójdzie.
Tomasz Adamek stoczy wielką walkę, kto wie, czy nie najważniejszą w karierze, z Wiaczesławem Głazkowem, medalistą igrzysk olimpijskich. Jak traktujesz ten pojedynek, bo wiem, że sportami walki mocno się interesujesz?
To będzie ciekawa walka. Po pierwsze, walka zawodników o podobnych warunkach fizycznych, po drugie jej wymiar - będzie to walka głównego pretendenta do tytułu MŚ. To pewnie dodatkowo go zmobilizuje, to będzie coś, czego chciał. A że dużo czasu na ringu już mu nie zostało, to będzie ostatnia szansa, żeby tego dokonać. Ja mam nadzieję, że świetnie się przygotuje, chociaż ta przerwa, którą miał ostatnio była nieco dłuższa. Mam nadzieję, że będzie to ciekawa walka, że Tomek wygra i dostanie swoją szansę.
Podobno lubisz też MMA?
Lubię i oglądam. To sport najbliżej prawdziwej walki. Część walk jest dużo ciekawsza niż bokserskie, dużo więcej się dzieje. Tam te pojedynki są dużo bardziej niewiadome, wielki mistrz może przegrać. Tak wyrównany jest poziom, że tam prawie każdy pojedynek jest o mistrzostwo. Ciekawa, prężnie rozwijająca się dyscyplina, wcześniej oglądałem K1. na niektóre walki naprawdę przyjemnie sie patrzy.
Nie przeraża cię brutalność?
Są brutalne, ale nie bezmyślnie. Jest chęć zwycięstwa i taka a nie inna droga do tego.
Rozmowę z Tomaszem Majewskim oglądajcie także w najbliższym odcinku "Atletów" w Polsacie Sport
Komentarze