Taniec z Szostak. W rytmie samby dziennikarka Polsatu Sport zdradza nam kulisy „Tańca z gwiazdami”

Inne
Taniec z Szostak. W rytmie samby dziennikarka Polsatu Sport zdradza nam kulisy „Tańca z gwiazdami”
Karolina Szostak w pierwszym odcinku zatańczyła walca angielskiego / fot.PAP

Godziny spędzone na tanecznym parkiecie. Iskry, które lecą w treningowej sali. Kontuzje, pot, łzy. Karolina Szostak, dziennikarka Polsatu Sport, dzielnie mierzy się z nowym wyzwaniem. – Dziś wiem, że już nigdy nie powiem, że taniec to coś łatwego – mówi uczestniczka „Tańca z gwiazdami”. Karolina opowiedziała Polsatsport.pl o kulisach tanecznego show Polsatu.

Od kilku tygodni swoją pasją uczyniła taniec. Telewizyjne studio zamieniła na bezduszną salę ćwiczeń w której codziennie wylewa pot. Zwieńczeniem jej żmudnej pracy są cotygodniowe występy w kolejnych odcinkach „Tańca z gwiazdami”. Karolina Szostak, dziennikarka Polsatu Sport, opowiada nam o udziale w nowej tanecznej produkcji telewizji Polsat. Premiera programu odbyła się 7 marca.

– Zatańczyłaś praktycznie z marszu? – pytam i puszczam oko, ale Karolina szybko kontruje: – Widać, że się nie znasz! Przed debiutem trenowaliśmy trzy tygodnie. Uczyliśmy się kroków podstawowych różnych tańców. To był kawał ciężkiej roboty i dziś wiem, że nigdy już nie powiem o tańcu, że to coś łatwego – mówi nam Karolina.

Na początku czekał ją walc angielski, później, razem z innymi uczestniczkami - salsa. Trzeci taniec, który Szostak zaprezentuje już dziś, to gorąca, brazylijska samba! – Tańce latino wymagają więcej sprawności, niż standardy, bo pracuje praktycznie całe ciało. Zanim zaczęłam tańczyć, wydawało mi się, że na przykład salsa to prosta sprawa. Okazuje się jednak inaczej. Na razie polubiłam sambę, chociaż nie znalazłam jeszcze swojego ukochanego tańca – tłumaczy Szostak.

Jasna strona tanecznej mocy

Dziennikarka wymienia jasne strony tanecznej mocy: „sylwetka się wyciąga, traci się wagę (chociaż myślałam, że więcej i szybciej!), głowa się wietrzy. Samopoczucie jest zwyczajnie lepsze”. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że na sali ćwiczeń spędza się dziennie zazwyczaj aż cztery godziny, pojawiają się także momenty ciężkie. – Fizycznie nie miałam jeszcze kryzysu, ale psychicznie tak. Mam wymagającego partnera, Andrija Mosejcuka, z którym wszystko powtarzamy po sto razy. Czasami mam problemy z zapamiętywaniem kroków. Iskry więc lecą, szczególnie, że oboje mamy wymagające charaktery – wyjaśnia. Karolina zdradza także, że taniec nagle wypełnił jej życie.

– Cały czas analizuję, co robię. Czasami budzę się w nocy i pamiętam kroki, których właśnie się uczę. Pamiętam sekwencje, choreografię. Elementy zostają w mojej głowie i pewnie byłabym w stanie zatańczyć dany taniec jeszcze raz, chociaż tylko z partnerem, który mnie tego nauczył – opowiada.

Taniec jednak, tak jak każdy sport, niesie ze sobą kontuzje i urazy. Karolina pokazuje nam poobcierane stopy. – Boli? – pytam. – Boli, ale to normalne. Tak ma chyba każdy, kto zaczyna tańczyć bez wcześniejszego doświadczenia – mówi i szybko dodaje, że poza obtarciami pobolewa ją także kręgosłup lędźwiowy. Mimo to z ust Karoliny nie schodzi uśmiech. – Myślałem, że fizycznie będzie gorzej. Tego obawiałam się najbardziej. Kondycyjnie daję jednak radę. Poza tym pomaga nam fizjoterapeuta Tomasz Trojnar, który naprawdę o nas dba.

Kawa a później… iskry

Zastanawialiście się, jak wygląda codzienne, żmudne przygotowanie się do kolejnego odcinka „Tańca”? Ćwiczenia rozpoczynają się punktualnie o godzinie 10. Spóźnienia nie są tolerowane. – Z Andrijem mamy nasz wspólny rytuał - na start pijemy szybką kawkę. Później rozciąganie, przygotowanie do tańca, rozgrzewka wszystkich partii mięśni. Zupełnie, jak u sportowców! Potem szlifujemy to, czego uczyliśmy się na poprzednich zajęciach, albo poznajemy nowe sekwencje. Wbrew pozorom czasu nie ma zbyt wiele. Premiera jest w piątek, w sobotę odpoczynek, pozostałe dni to trening, trening i trening. Wszystko w trybie przyśpieszonym – opowiada Karolina.

W piątek, czyli dzień premiery „Tańca z gwiazdami”, wszyscy uczestnicy spotykają się razem w studio, gdzie nagrywany jest program. Odbywają ostatnie, krótkie próby, gwiazdy i tancerze jedzą wspólny obiad. – Później czas na próbę generalną, już w kostiumach. Dalej trwa oczekiwanie na „godzinę zero”. W green-roomie staramy się jednak wprowadzać luz, nie chcemy się wzajemnie nakręcać.

– A rywalizacja? Przecież wszyscy tańczycie po to, aby zwyciężyć – prowokuję. Karolina zapewnia jednak, że na razie wszyscy traktują program, jako zabawę. – Dziś rywalizacji jeszcze nie czuję. Chyba na to za wcześnie, jest za dużo par. Poza tym wszyscy się polubiliśmy, szczególnie podczas wspólnych treningów – mówi, a na pytanie kto zaskoczył ją najbardziej wskazuje: Natalia Siwiec.

– Prywatnie jest miłą, sympatyczną, skromną dziewczyną niekoniecznie przystającą do jej wizerunku medialnego. Mega pozytywna osoba. Przy okazji przepraszam ją za nadepnięcie na jej stopę przed jednym z odcinków! – śmieje się Karolina. Nie zapomina także wymienić ulubionych tancerzy. – Bardzo lubię Janka Klimenta, Czecha, z którym mam świetny kontakt. Jest ten feeling, dobrze się rozumiemy. Moim drugim ulubieńcem jest Antek Królikowski - mocno trzymam za niego kciuki, on wspiera mnie.

Taniec na otwarcie mistrzostw


Dobry kontakt Szostak ma także z Piotrem Gruszką, o którym dziennikarka opowiadała w sportowych relacjach przez wiele lat. Sport, jak wiadomo, łączy, a nie dzieli i tak jest także w tym przypadku. – Z Piotrkiem trenujemy niemal przez ścianę. Ostatnio pokazywaliśmy sobie tańce - on swojego walca, a ja sambę. Z Gruszką znaliśmy z parkietów, ale tylko sportowych. Dlatego marzę, abyśmy zatańczyli razem… na Stadionie Narodowym na otwarciu mistrzostw świata w siatkówce! – śmieje się Karola.

Mimo nowych znajomych uśmiechnięta blondynka nie ukrywa, że czasami doskwiera jej tęsknota. Za kim? – Tęsknie za moją redakcją, za ludźmi, za atmosferą Polsatu Sport. Przeczytałam ostatnio w brukowcu, że trwa „dramat Szostak, bo nikt nie jest o nią zazdrosny”. A to właśnie nie jest prawda! Chłopcy z redakcji są zazdrośni, oj są. Na moich tańcach byli już dyrektor Marian Kmita, Mateusz Borek, Bożydar Iwanow, Jurek Mielewski. Była też moja mama! Dzięki za wsparcie!

Na koniec pytam Karolinę o głosy, jakie dochodzą do niej po kolejnych występach. Zapewnia, że do tej pory spotykała się tylko z ludzką życzliwością. – Zawstydza mnie chwilami ludzka sympatia, kibicowanie. Dostaję wiadomości na facebooku, to naprawdę miłe rzeczy – mówi i na dowód pokazuje kilka naprawdę miłych wpisów. Szostak dodaje jednak: –  Wiadomo, że każdy ma swoją opinię, ale taniec jest dla mnie, nie dla kogoś innego. Najważniejsze, abym ja czerpała z niego przyjemność. Bo chyba o to chodzi, prawda? No, muszę uciekać, za chwilę kolejna próba!

Sebastian Staszewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze