Jacek Magiera: Licencje nie są za darmo. Nawet byli piłkarze powinni zasiąść w ławkach

Nigdy nie byłem zdania, że coś mi się należy za to, co zrobiłem na boisku. Trener i piłkarz to są zupełnie dwie inne osoby. Wybitny reprezentant Polski nie powinien dostać licencji UEFA PRO tylko za zasługi. Jestem jednak zdania, że ci zawodnicy powinni mieć łatwiejszą drogę - mówi w rozmowie z Polsatsport.pl Jacek Magiera, trener drugiej drużyny Legii Warszawa.
Mateusz Majak: W ostatnim czasie w Polsce słowo „licencja” budzi wszechobecny strach, bo najpierw mówiło się o licencjach klubowych, teraz o licencjach trenerskich. Pan, jak wiemy, legitymuje się licencją UEFA PRO. Proszę powiedzieć, jak wyglądała droga do uzyskania takiej licencji?
Jacek Magiera: Na pewno nie jest to łatwa droga. Tak na dobrą sprawę zrobienie tych najważniejszych licencji zajmuję około dziesięciu lat. Nim zacząłem starać się o licencję byłem zawodnikiem. Potem zrobiłem kurs instruktora, jeszcze jako czynny piłkarz, a to predysponowało mnie do tego, żeby pracować z dziećmi, najmłodszymi rocznikami. Po tym czasie trzeba odbyć jeszcze kilka lat stażu i dopiero wtedy można starać się o licencję UEFA PRO. Ten kurs trwał około półtora roku.
Jak wyglądał?
Przechodziliśmy tam kilka razy w roku sesje siedmiodniowe, na których mieliśmy i teorię, i praktykę, i staże w różnego rodzaju klubach. Poza tym były egzaminy praktyczne na grupach młodzieżowych. Potem otrzymywaliśmy licencję UEFA A, oczywiście po zdaniu egzaminu, po napisaniu pracy dyplomowej, po zdaniu przed gremium i odpowiedzeniu na wszystkie pytania, które zostały zadane.
Faktycznie, długo to trwa…
To jeszcze nie koniec! Potem po trzech latach pracy, praktyki, jako drugi trener Legii Warszawa mogłem się ubiegać o przyjęcie na kurs UEFA PRO. Udało mi się dostać półtora roku temu. Odbywaliśmy tam różnego rodzaju wykłady, dochodziły do tego sesje poza Warszawą, również staże zagraniczne. Każdy z kursantów musiał taki staż odbyć, zrobić z niego sprawozdanie i przed komisją zdać egzamin. Potem napisać pracę dyplomową i dopiero wtedy był upoważniony do otrzymania dyplomu trenera UEFA PRO. To na pewno żmudna droga, ale tego typu kursy pozwalają rozwinąć się trenerowi. Potrafią spojrzeć obszerniej na to co się wokół piłki dzieje. Wszystkie osoby, które były zapraszane do Szkoły Trenerów PZPN na pewno wniosły coś pozytywnego. Oprócz tego, że wykładowcami byli nasi trenerzy, to zapraszani byli szkoleniowcy z zewnątrz, m.in. z Włoch, z Węgier.
Jak to wygląda finansowo? Wiem, że zrobienie tych licencji aż do UEFA PRO to nie jest niski koszt.
Na pewno nie. Nie jestem w stanie co do złotówki powiedzieć ile taki kurs kosztuje. Przejście wszystkich szczebli, czyli: wpisowe, opłata na kurs instruktora i UEFA B, potem UEFA A, oraz UEFA PRO, wszystkie związane z tym sesje poza Warszawą, gdzie trzeba było opłacać hotel, wszystkie wyjazdy na staże, które trzeba było opłacać samodzielnie, to koszt pomiędzy 30 000-40 000 zł! Nie jest to na pewno tanie. Natomiast tak jest wszędzie i jeśli chcę się mieć tą najwyższą licencję, to trzeba po prostu zainwestować.
Słyszałem również, że w poprzedniej szkole, gdzie zajęcia odbywały się jeszcze na AWF-ie w Warszawie, warunki nie były z byt kolorowe. Teraz została otwarta szkoła w Białej Podlaskiej. Mógłby Pan porównać obecną sytuację do poprzednich warunków?
Oczywiście, że idziemy z postępem. Jeżeli chodzi o bazę treningową, miejsce gdzie się wykłady odbywają, ta szkoła PZPN w Białej Podlaskiej jest zupełnie inna niż ta, która była wcześniej na AWF. Wszystko ewoluuje. Proszę spojrzeć w lewo i zobaczyć, jak kiedyś wyglądał stadion Legii, a jak wygląda dzisiaj. Idziemy do przodu i to jest konieczne. Wcześniej standard boiska na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie były dalekie od ideału. Trudno było przeprowadzić zajęcia na takim boisku, bo ono nie nadawało się do użytku. Więcej wynosiliśmy z tej szkoły informacji teoretycznych, niż praktycznych, a jak wiadomo dla trenerów praktyka jest bardzo ważna. Czasami nawet ważniejsza, niż teoria. Wiem, że dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej i bardzo dobrze. Cieszę się z tego, że ci, którzy starają się o tą licencję mogą mieć zajęcia w bardzo dobrych warunkach.
Powstał szum wokół Roberta Warzychy. Trenuje Górnika, a w papierach widnieje nazwisko innego trenera. Pytanie jest takie: wyrobienie takiej licencji kosztuje mnóstwo czasu, pieniędzy, a jest trener, który jej nie dostaje i jej nie ma, a i tak trenuję zespół z Ekstraklasy. Czy Pan w jakichś sposób czuję się dotknięty? Czy uważa Pan, że zanim ktoś podejmie pracę, powinien tą licencję wyrobić?
Jestem zdania, że nie można iść na skróty w wielu przypadkach i ta licencja powinna być, jeśli są takie wymogi. Wcześniej różnie z tym bywało, niektórzy trenerzy dostawali taką licencję warunkowo po zapisaniu się na kurs w ostatniej chwili, po dołączeniu do pewnych grup i w jakiś sposób obchodziło się przepisy. Jeżeli one są jasne, to trzeba ich przestrzegać. Trudno mi się w tej chwili wypowiadać na temat tego, jakie są różnicę między dyplomem UEFA PRO w Stanach Zjednoczonych, a UEFA. My jesteśmy, jako PZPN, w strukturach UEFA i to są najważniejsze papiery dla danego klubu. Kiedyś również miałem taką propozycję, a by objąć drużynę na dwa, trzy mecze, ale nie chciałem iść na skróty. Wiedziałem, że tylko po otrzymaniu tego typu licencji będę pełnoprawnym trenerem, który z czystym sumieniem mógł taką drużynę prowadzić. Jest to temat, który powinien być rozstrzygany zdecydowanie wyżej.
A co z konkretnym przypadkiem Warzychy?
Ja do żadnego z trenerów nie mam pretensji, że przyjął propozycję pracy w Ekstraklasie, nawet nie mając takiej licencji. Nie zawsze to idzie w parze z umiejętnościami, ale dobry trener musi posiadać te wszystkie licencje. To czy są respektowane przez nasz związek, czy nie, to już jest poza mną. Trudno się w tej chwili wypowiadać. Ja mam nadzieję , że Robert Warzycha taką licencję UEFA PRO dostanie. W Stanach Zjednoczonych wykonywał taką pracę i zasługuję na to, żeby być czołowym polskim trenerem.
Pojawiły się głosy dotyczące innych trenerów: Tomasz Hajto, Piotr Świerczewski. Oni głośno mówili o tym, że piłkarze, którzy jakieś zasługi dla polskiej piłki mają, powinni mieć ułatwioną drogę. Jakie jest Pana zdanie?
Na pewno nie jestem takiego zdania, że wybitny reprezentant Polski powinien dostać licencję UEFA PRO tylko za zasługi piłkarza. Trener i piłkarz to są zupełnie dwie inne osoby. Oczywiście bardzo dobrze by było, aby wybitni polscy reprezentanci byli bardzo dobrymi trenerami. Natomiast te podstawy, które są w szkołach trenerów, powinni znać. Dla żadnego człowieka nie jest ujmą żeby usiąść w ławce i dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat swojej przyszłej pracy. Wiadomo, że kiedy zmienia się strój piłkarski na strój trenera wiele rzeczy wygląda zupełnie inaczej. Tylko wyłącznie czas i doświadczenie mogą spowodować zmianę myślenia takich zawodników. Po jakimś czasie zrozumieją, że nie jest to łatwy kawałek chleba i potrzeba sporo czasu, wiedzy, aby drużynę poukładać, jak należy. Oczywiście jestem zdania, że ci zawodnicy powinni mieć łatwiejszą drogę, ale nie powinni mieć zupełnie taryfy ulgowej i dostawać coś za darmo.
Sądzi Pan, że jako zawodnik, który w polskiej Ekstraklasie spędził mnóstwo czasu, rozegrał setki występów, zdobył sporo bramek, tą drogę też powinien mieć jakoś ułatwioną?
Nie. Ja nigdy nie byłem zdania, że coś mi się należy za to, co zrobiłem na boisku. Zawsze do swoich obowiązków podchodziłem i podchodzę bardzo poważnie. Starałem się, aby być na każdych zajęciach niezależnie od tego, czy to był kurs UEFA A, czy UEFA PRO. Wydaję mi się, że 99% obecność na każdych zajęciach miałem. Starałem się z tych zajęć jak najwięcej wynieść pozytywnych rzeczy. Trzeba również powiedzieć, że najwięcej wynosiliśmy z wykładów i rozmów, które były luźne na tych zajęciach.
Czy czuję Pan, że PZPN powinien egzekwować obowiązek licencyjny i pomimo wpisania innego trenera w protokole meczowym, posiadającego UEFA PRO, taki szkoleniowiec nie powinien zasiadać na ławce trenerskiej?
Skoro są przepisy kodeksu drogowego i na czerwonym świetle się stoi, to trudno żebyśmy z dnia na dzień zaczęli przymykać na to oko. Tak samo jest wszędzie np. trzeba kasować bilet i przestrzegać innych obowiązujących zasad. Jeżeli chodzi o trenera oczywiście jestem za tym, żeby przestrzegać tego jak najbardziej, skoro wprowadzono takie przepisy. Każdy trener, który ma licencję UEFA PRO jest mile widziany na ławce i może tą drużynę prowadzić. Jeśli tych warunków nie spełnia, to powinien najpierw zdobyć licencję, aby mógł potem samodzielnie prowadzić zespół.
Podsumowując. Jest Pan przeciwny zjawisku „trenera słupa”, który jest podkładką pod rzeczywistego trenera drużyny.
Jestem przeciwny. Jestem za tym, aby pierwszym trenerem zawsze był ten trener, który ma licencję.
Jacek Magiera: Na pewno nie jest to łatwa droga. Tak na dobrą sprawę zrobienie tych najważniejszych licencji zajmuję około dziesięciu lat. Nim zacząłem starać się o licencję byłem zawodnikiem. Potem zrobiłem kurs instruktora, jeszcze jako czynny piłkarz, a to predysponowało mnie do tego, żeby pracować z dziećmi, najmłodszymi rocznikami. Po tym czasie trzeba odbyć jeszcze kilka lat stażu i dopiero wtedy można starać się o licencję UEFA PRO. Ten kurs trwał około półtora roku.
Jak wyglądał?
Przechodziliśmy tam kilka razy w roku sesje siedmiodniowe, na których mieliśmy i teorię, i praktykę, i staże w różnego rodzaju klubach. Poza tym były egzaminy praktyczne na grupach młodzieżowych. Potem otrzymywaliśmy licencję UEFA A, oczywiście po zdaniu egzaminu, po napisaniu pracy dyplomowej, po zdaniu przed gremium i odpowiedzeniu na wszystkie pytania, które zostały zadane.
Faktycznie, długo to trwa…
To jeszcze nie koniec! Potem po trzech latach pracy, praktyki, jako drugi trener Legii Warszawa mogłem się ubiegać o przyjęcie na kurs UEFA PRO. Udało mi się dostać półtora roku temu. Odbywaliśmy tam różnego rodzaju wykłady, dochodziły do tego sesje poza Warszawą, również staże zagraniczne. Każdy z kursantów musiał taki staż odbyć, zrobić z niego sprawozdanie i przed komisją zdać egzamin. Potem napisać pracę dyplomową i dopiero wtedy był upoważniony do otrzymania dyplomu trenera UEFA PRO. To na pewno żmudna droga, ale tego typu kursy pozwalają rozwinąć się trenerowi. Potrafią spojrzeć obszerniej na to co się wokół piłki dzieje. Wszystkie osoby, które były zapraszane do Szkoły Trenerów PZPN na pewno wniosły coś pozytywnego. Oprócz tego, że wykładowcami byli nasi trenerzy, to zapraszani byli szkoleniowcy z zewnątrz, m.in. z Włoch, z Węgier.
Jak to wygląda finansowo? Wiem, że zrobienie tych licencji aż do UEFA PRO to nie jest niski koszt.
Na pewno nie. Nie jestem w stanie co do złotówki powiedzieć ile taki kurs kosztuje. Przejście wszystkich szczebli, czyli: wpisowe, opłata na kurs instruktora i UEFA B, potem UEFA A, oraz UEFA PRO, wszystkie związane z tym sesje poza Warszawą, gdzie trzeba było opłacać hotel, wszystkie wyjazdy na staże, które trzeba było opłacać samodzielnie, to koszt pomiędzy 30 000-40 000 zł! Nie jest to na pewno tanie. Natomiast tak jest wszędzie i jeśli chcę się mieć tą najwyższą licencję, to trzeba po prostu zainwestować.
Słyszałem również, że w poprzedniej szkole, gdzie zajęcia odbywały się jeszcze na AWF-ie w Warszawie, warunki nie były z byt kolorowe. Teraz została otwarta szkoła w Białej Podlaskiej. Mógłby Pan porównać obecną sytuację do poprzednich warunków?
Oczywiście, że idziemy z postępem. Jeżeli chodzi o bazę treningową, miejsce gdzie się wykłady odbywają, ta szkoła PZPN w Białej Podlaskiej jest zupełnie inna niż ta, która była wcześniej na AWF. Wszystko ewoluuje. Proszę spojrzeć w lewo i zobaczyć, jak kiedyś wyglądał stadion Legii, a jak wygląda dzisiaj. Idziemy do przodu i to jest konieczne. Wcześniej standard boiska na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie były dalekie od ideału. Trudno było przeprowadzić zajęcia na takim boisku, bo ono nie nadawało się do użytku. Więcej wynosiliśmy z tej szkoły informacji teoretycznych, niż praktycznych, a jak wiadomo dla trenerów praktyka jest bardzo ważna. Czasami nawet ważniejsza, niż teoria. Wiem, że dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej i bardzo dobrze. Cieszę się z tego, że ci, którzy starają się o tą licencję mogą mieć zajęcia w bardzo dobrych warunkach.
Powstał szum wokół Roberta Warzychy. Trenuje Górnika, a w papierach widnieje nazwisko innego trenera. Pytanie jest takie: wyrobienie takiej licencji kosztuje mnóstwo czasu, pieniędzy, a jest trener, który jej nie dostaje i jej nie ma, a i tak trenuję zespół z Ekstraklasy. Czy Pan w jakichś sposób czuję się dotknięty? Czy uważa Pan, że zanim ktoś podejmie pracę, powinien tą licencję wyrobić?
Jestem zdania, że nie można iść na skróty w wielu przypadkach i ta licencja powinna być, jeśli są takie wymogi. Wcześniej różnie z tym bywało, niektórzy trenerzy dostawali taką licencję warunkowo po zapisaniu się na kurs w ostatniej chwili, po dołączeniu do pewnych grup i w jakiś sposób obchodziło się przepisy. Jeżeli one są jasne, to trzeba ich przestrzegać. Trudno mi się w tej chwili wypowiadać na temat tego, jakie są różnicę między dyplomem UEFA PRO w Stanach Zjednoczonych, a UEFA. My jesteśmy, jako PZPN, w strukturach UEFA i to są najważniejsze papiery dla danego klubu. Kiedyś również miałem taką propozycję, a by objąć drużynę na dwa, trzy mecze, ale nie chciałem iść na skróty. Wiedziałem, że tylko po otrzymaniu tego typu licencji będę pełnoprawnym trenerem, który z czystym sumieniem mógł taką drużynę prowadzić. Jest to temat, który powinien być rozstrzygany zdecydowanie wyżej.
A co z konkretnym przypadkiem Warzychy?
Ja do żadnego z trenerów nie mam pretensji, że przyjął propozycję pracy w Ekstraklasie, nawet nie mając takiej licencji. Nie zawsze to idzie w parze z umiejętnościami, ale dobry trener musi posiadać te wszystkie licencje. To czy są respektowane przez nasz związek, czy nie, to już jest poza mną. Trudno się w tej chwili wypowiadać. Ja mam nadzieję , że Robert Warzycha taką licencję UEFA PRO dostanie. W Stanach Zjednoczonych wykonywał taką pracę i zasługuję na to, żeby być czołowym polskim trenerem.
Pojawiły się głosy dotyczące innych trenerów: Tomasz Hajto, Piotr Świerczewski. Oni głośno mówili o tym, że piłkarze, którzy jakieś zasługi dla polskiej piłki mają, powinni mieć ułatwioną drogę. Jakie jest Pana zdanie?
Na pewno nie jestem takiego zdania, że wybitny reprezentant Polski powinien dostać licencję UEFA PRO tylko za zasługi piłkarza. Trener i piłkarz to są zupełnie dwie inne osoby. Oczywiście bardzo dobrze by było, aby wybitni polscy reprezentanci byli bardzo dobrymi trenerami. Natomiast te podstawy, które są w szkołach trenerów, powinni znać. Dla żadnego człowieka nie jest ujmą żeby usiąść w ławce i dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat swojej przyszłej pracy. Wiadomo, że kiedy zmienia się strój piłkarski na strój trenera wiele rzeczy wygląda zupełnie inaczej. Tylko wyłącznie czas i doświadczenie mogą spowodować zmianę myślenia takich zawodników. Po jakimś czasie zrozumieją, że nie jest to łatwy kawałek chleba i potrzeba sporo czasu, wiedzy, aby drużynę poukładać, jak należy. Oczywiście jestem zdania, że ci zawodnicy powinni mieć łatwiejszą drogę, ale nie powinni mieć zupełnie taryfy ulgowej i dostawać coś za darmo.
Sądzi Pan, że jako zawodnik, który w polskiej Ekstraklasie spędził mnóstwo czasu, rozegrał setki występów, zdobył sporo bramek, tą drogę też powinien mieć jakoś ułatwioną?
Nie. Ja nigdy nie byłem zdania, że coś mi się należy za to, co zrobiłem na boisku. Zawsze do swoich obowiązków podchodziłem i podchodzę bardzo poważnie. Starałem się, aby być na każdych zajęciach niezależnie od tego, czy to był kurs UEFA A, czy UEFA PRO. Wydaję mi się, że 99% obecność na każdych zajęciach miałem. Starałem się z tych zajęć jak najwięcej wynieść pozytywnych rzeczy. Trzeba również powiedzieć, że najwięcej wynosiliśmy z wykładów i rozmów, które były luźne na tych zajęciach.
Czy czuję Pan, że PZPN powinien egzekwować obowiązek licencyjny i pomimo wpisania innego trenera w protokole meczowym, posiadającego UEFA PRO, taki szkoleniowiec nie powinien zasiadać na ławce trenerskiej?
Skoro są przepisy kodeksu drogowego i na czerwonym świetle się stoi, to trudno żebyśmy z dnia na dzień zaczęli przymykać na to oko. Tak samo jest wszędzie np. trzeba kasować bilet i przestrzegać innych obowiązujących zasad. Jeżeli chodzi o trenera oczywiście jestem za tym, żeby przestrzegać tego jak najbardziej, skoro wprowadzono takie przepisy. Każdy trener, który ma licencję UEFA PRO jest mile widziany na ławce i może tą drużynę prowadzić. Jeśli tych warunków nie spełnia, to powinien najpierw zdobyć licencję, aby mógł potem samodzielnie prowadzić zespół.
Podsumowując. Jest Pan przeciwny zjawisku „trenera słupa”, który jest podkładką pod rzeczywistego trenera drużyny.
Jestem przeciwny. Jestem za tym, aby pierwszym trenerem zawsze był ten trener, który ma licencję.
Komentarze