Północne klasyki? Widziałem z bliska, kolarze sięgają bruku

Przełom marca i kwietnia to w kolarstwie czas legendarnych północnych klasyków. Każdy ma swoją bogatą historię sięgającą początków poprzedniego stulecia, to dla kolarzy taka sama golgota jak legendarny Paryż - Roubaix - mówi Andrzej Piątek, były kolarz, a teraz ekspert Polsatu.
W środę o 14.20 w Polsacie Sport Extra preludium do wspomnianych północnych klasyków - Dwars door Vlaanderen. Później pokażemy także jednodniówki Gent - Wevelgem, Scheldeprijs, De Brabantse Pijl, a jesienią Brussels Classic.
- W świecie kolarstwa wyścigi w Belgii to kanon - opowiada Andrzej Piątek, były kolarz, trener, teraz dyrektor sportowy Polskiego Związku Kolarskiego i ekspert Polsatu. - Największe legendy północnych klasyków to Gent - Wevelgem, Flandria, Paryż - Roubaix, Amstel, Strzała Walońska, Liege - Bastogne - Liege. To klasyki północne, bo wszystkie odbywają się na północy Europy, w Belgii, Holandii i Francji. Każdy z nich ma swoją bogatą historię często sięgającą początków poprzedniego stulecia i każdy z nich jest niesamowicie ciężki ze względu na wąskie drogi, często występujące odcinki brukowane, a dodatkowym utrudnieniem jest pogoda. Polacy też zaznaczyli tu swoją obecność. Najlepiej radził sobie w nich pod koniec lat dziewięćdziesiątych Zbigniew Spruch. W roku 1999 zajął nawet drugie miejsce w Gent - Wevelgem.
Środowy wyścig z metą w Waregem może być jedynym w swojej historii. Niewykluczone, że już w czasie jego trwania zmieni się trasa. Wszystko przez wizytę w Belgii Baracka Obamy. Prezydent USA spędził noc w Brukseli, ale chce również odwiedzić groby poległych na froncie I wojny światowej żołnierzy amerykańskich. Jeśli zdecyduje się wybrać ze swoją świtą do Waregem, a na razie wszystko na to wskazuje, miasto zostanie praktycznie zamknięte. To dlatego jeden z dyrektorów sportowych grup jadących w wyścigu napisał do Obamy, żeby odwiedził nie tylko cmentarz, ale wpadł również obejrzeć kolarzy.
Piątek twierdzi, że i tak środowy wyścig może być porywający bez względu na plany prezydenta USA. O losach rywalizacji bardzo często decyduje aura, a na środę przewidziano opady i wiatr. Na starcie stanie wiele znakomitości kolarskich, m.in. Tom Boonen. Zobaczymy również Polaka Macieja Bodnara z grupy Cannondale.
- Kiedy w roku 1995 pracowałem w belgijskiej zawodowej drużynie Rotan Spiessens Bornem miałem okazję oglądać z bliska wyścigi w Belgii - dodaje Piątek. - To niesamowite przeżycie, a dla kibiców kolarskich dni wyścigowe to istne święto. Już nawet na kilka dni przed wyścigiem zajmują miejsca swoimi camperami na najbardziej spektakularnych odcinkach tras. Często po wyścigu przenoszą się na kolejny, który odbędzie się za 3-4 dni i znów czekają na swoich idoli. Opowieści nie ma końca. Tak będzie i w środę, kiedy wszystko rozpocznie się w Roseelare, a zakończy w Waregem, gdzie w latach 2004-2005 mieszkał mój brat, kiedy ścigał się w belgijskiej drużynie profesjonalnej Collstrop. Belgijskie kręte drogi znamy dobrze. Będzie bardzo ciekawie, warto oglądać.
Transmisja z klasyku Dwars door Vlaanderen od 14.20 w Polsacie Sport Extra.
- W świecie kolarstwa wyścigi w Belgii to kanon - opowiada Andrzej Piątek, były kolarz, trener, teraz dyrektor sportowy Polskiego Związku Kolarskiego i ekspert Polsatu. - Największe legendy północnych klasyków to Gent - Wevelgem, Flandria, Paryż - Roubaix, Amstel, Strzała Walońska, Liege - Bastogne - Liege. To klasyki północne, bo wszystkie odbywają się na północy Europy, w Belgii, Holandii i Francji. Każdy z nich ma swoją bogatą historię często sięgającą początków poprzedniego stulecia i każdy z nich jest niesamowicie ciężki ze względu na wąskie drogi, często występujące odcinki brukowane, a dodatkowym utrudnieniem jest pogoda. Polacy też zaznaczyli tu swoją obecność. Najlepiej radził sobie w nich pod koniec lat dziewięćdziesiątych Zbigniew Spruch. W roku 1999 zajął nawet drugie miejsce w Gent - Wevelgem.
Środowy wyścig z metą w Waregem może być jedynym w swojej historii. Niewykluczone, że już w czasie jego trwania zmieni się trasa. Wszystko przez wizytę w Belgii Baracka Obamy. Prezydent USA spędził noc w Brukseli, ale chce również odwiedzić groby poległych na froncie I wojny światowej żołnierzy amerykańskich. Jeśli zdecyduje się wybrać ze swoją świtą do Waregem, a na razie wszystko na to wskazuje, miasto zostanie praktycznie zamknięte. To dlatego jeden z dyrektorów sportowych grup jadących w wyścigu napisał do Obamy, żeby odwiedził nie tylko cmentarz, ale wpadł również obejrzeć kolarzy.
Piątek twierdzi, że i tak środowy wyścig może być porywający bez względu na plany prezydenta USA. O losach rywalizacji bardzo często decyduje aura, a na środę przewidziano opady i wiatr. Na starcie stanie wiele znakomitości kolarskich, m.in. Tom Boonen. Zobaczymy również Polaka Macieja Bodnara z grupy Cannondale.
- Kiedy w roku 1995 pracowałem w belgijskiej zawodowej drużynie Rotan Spiessens Bornem miałem okazję oglądać z bliska wyścigi w Belgii - dodaje Piątek. - To niesamowite przeżycie, a dla kibiców kolarskich dni wyścigowe to istne święto. Już nawet na kilka dni przed wyścigiem zajmują miejsca swoimi camperami na najbardziej spektakularnych odcinkach tras. Często po wyścigu przenoszą się na kolejny, który odbędzie się za 3-4 dni i znów czekają na swoich idoli. Opowieści nie ma końca. Tak będzie i w środę, kiedy wszystko rozpocznie się w Roseelare, a zakończy w Waregem, gdzie w latach 2004-2005 mieszkał mój brat, kiedy ścigał się w belgijskiej drużynie profesjonalnej Collstrop. Belgijskie kręte drogi znamy dobrze. Będzie bardzo ciekawie, warto oglądać.
Transmisja z klasyku Dwars door Vlaanderen od 14.20 w Polsacie Sport Extra.
Komentarze