Avram Grant odwiedził Polskę: Robert Lewandowski musi strzelać w kadrze! Należy mu pomóc

W Polsce ludziom wydaje się, że nacisną przycisk i reprezentacja zacznie wygrywać. Tak to nie działa. Musicie wykonać pewną pracę, jaką wykonali Niemcy czy Belgowie. Ale macie wielki potencjał. Do sukcesu brakuje wam niewiele. Wierzę, że w najbliższych eliminacjach wam się uda – mówi w ekskluzywnej rozmowie z Polsatsport.pl Avram Grant, były trener Chelsea Londyn.
Sebastian Staszewski: Śledzi Pan wyniki i grę reprezentacji Polski?
Avram Grant: Polskę odwiedzam naprawdę często, więc interesuję się tym, co dzieje się w waszym futbolu. Niedawno widziałem nawet… mecz półfinału Pucharu Polski kobiet [KS Piaseczno - Medyk Konin – przyp. aut.). Dzięki Internetowi mogę sprawdzać wyniki w każdej wolnej chwili.
Więc pewnie Pan wie, że ostatnio zremisowaliśmy z Irlandią i przegraliśmy ze Słowacją oraz Szkocją. Wcześniej oglądał Pan mecze naszej kadry z Anglią i Ukrainą. Podobało się?
Aby oceniać drużynę i w tej ocenie być fair, należy śledzić postępy zespołu przez długi okres. Trzeba analizować treningi, system gry, zawodników, ich zachowanie. Wtedy można pokusić się o wystawienie noty. Tak, czy inaczej, każdy z wymienionych aspektów można poprawić. Potrzebna jest jednak strategia. W Polsce, mam wrażenie, ludziom wydaje się, że nacisną przycisk i reprezentacja zacznie wygrywać.
Byłoby miło!
Ale tak nie jest. Musicie wykonać pewną pracę. Taką, jak wykonano na przykład w Niemczech czy w Belgii. Belgowie mają dziś silną reprezentację, ale wcześniej tak nie było. Dostrzegli błędy i dokonali zmian. Wykonali pracę, jakiej dziś potrzebuje polski futbol. Jeżeli uczynicie podobnie, to macie wielki potencjał, którzy należy wykorzystać.
Mam wrażenie, że każdy może tak powiedzieć. To takie puste słowa, bla-bla-bla.
Przecież jeden z najlepszych napastników na świecie pochodzi z Polski! Inni piłkarze grają w Dortmundzie, w kilku silnych klubach. To okazja, aby popracować u podstaw i dać ludziom radość. Widziałem mecze waszych drużyny i byłem pod wielkim wrażeniem.
Gry?
(śmiech). Kibiców. Oglądałem na przykład spotkanie Legii Warszawa i byłem pod wielkim wrażeniem. Jeśli masz takich kibiców i potencjał, to potrzebujesz tylko strategii. To nie jest łatwe, ale możliwe.
Pamiętam zdanie, które powiedział Pan kilka tygodni temu. Brzmiało tak: „Macie niezwykle ciekawą generację piłkarzy”. Jej symbolem jest zapewne Robert Lewandowski, ale zespół to jedenastu zawodników, nie jeden. Naprawdę mamy graczy, którzy mogą zagwarantować sukces?
Myślę, że tak. W ostatnich eliminacjach różnica między sukcesem, a jego brakiem, była naprawdę mała. Przykładem jest drugi mecz z Ukrainą. Zabrakło niewiele. Potrzebujecie więc analizy, gdzie popełniliście te małe błędy. Następnie podejmijcie decyzje i poprawcie błędy. Naprawdę mam przeczucie, że wasi piłkarze są w stanie pokonać ten mały dystans, dzielący ich od sukcesu. Będą mieli wielką szansę, aby udowodnić to w eliminacjach do Euro. Macie łatwą grupę…
W Polsce mówienie o łatwej grupie jest dziś passé. Na Euro 2012 też mieliśmy prostą, a pamięta Pan, jak to się skończyło.
Może „łatwa” to nie jest odpowiednie słowo. W dzisiejszym futbolu nic nie jest łatwe, fakt. Ciągle wierzę jednak w ten projekt. Musicie ustalić sobie cel i do niego dążyć. Tak, jak Niemcy i Belgowie. Mam wielu przyjaciół w Niemczech i pamiętam, gdy zaczynali swoje zmiany w 2000 roku. I co? Dziś są wielcy. Nic nie dzieje się ot tak. Musicie pracować. To podstawa sukcesu.
Jak duże są nasze szanse na awans na Euro 2016 we Francji? Czekają nas mecze z Niemcami, Irlandią, Szkocją, Gruzją i Gibraltarem.
Niemcy to inna piłkarska klasa, ale reszta zespołów jest OK. Gdybym był trenerem Irlandii, Szkocji czy Gruzji to obawiałbym się meczów z Polską.
Wspomniałem wcześniej o Lewandowskim, jako o symbolu ciekawej generacji. Robert jest jednak także symbolem nieskuteczności…
Jak to? Przecież w Niemczech wciąż strzela bramki.
Ale w kadrze już nie.
A ile strzelił ostatnio?
Gol z Czarnogórą, wcześniej dwie bramki z San Marino, ale obie zdobył z rzutów karnych.
To dobrze, że macie dużą gwiazdę. Musicie mu pomóc - kibice, dziennikarze i inni piłkarze. Nie znam go osobiście, nie znam jego charakteru, ale ktoś, kto strzela w Bundeslidze dziesiątki bramek, musi strzelać także w kadrze! To, co lubię w Lewandowskim, to fakt, że on z każdym dniem jest coraz lepszy. Pamiętam, jak Radek Michalski, który był moim piłkarzem w Maccabi Hajfa, oferował mi Roberta grającego wówczas w drugiej lidze. Od tamtego czasu Lewy zrobił gigantyczny krok do przodu. To znaczy, że ma odpowiedni charakter.
Zgoda, ale jego dobra gra w klubie nijak wpływa na reprezentację Polski.
Nikt nie jest idealny. Robert wciąż coś musi udowadniać. Piłka nożna to jednak sport zespołowy i nawet jeśli Lewandowskiemu nie idzie, to na murawie jest jeszcze dziesięciu innych piłkarzy. Z mojego doświadczenia wiem jednak, że snajper, którzy strzela non stop, musi także strzelać wszędzie.
Może Lewandowski musi być ponad drużyną? Musi być jej najważniejszym punktem?
Najlepsi zawodnicy mogą więcej. Tak jest wszędzie. W Argentynie Leo Messi w dobrej formie daje kadrze więcej, niż inni. W Realu tak samo jest z Cristiano Ronaldo. W ostatnim sezonie Robin van Persie dawał Manchesterowi United więcej, niż inni. Zawsze są piłkarze, którzy robią różnice. Należy im pomagać.
Mówiąc o polskich piłkarzach muszę zapytać także o Anglię i bramkarzy. Co na Wyspach mówi się o Szczęsnym, Borucu, Fabiańskim?
Ostatnio widziałem kilka meczów w których grał Fabiański i muszę przyznać, że prezentował się bardzo dobrze. Szczęsny wciąż jest młody. Jeśli jesteś młody i masz duży potencjał, to zawsze masz wahania formy. Musimy teraz poczekać i zobaczyć, jak Szczęsny wykorzysta swój talent. A talent ma na pewno. Boruc także wykonuje świetną robotę. Macie naprawdę dobrą generację bramkarzy.
Bramkarzami jednak meczu nie wygramy.
Ale może zrobicie z nich całą drużynę? (śmiech) Na tej pozycji macie wiele talentów. Ostatnio widziałem młodego Polaka, chyba w QPR [Michał Szromnik, bramkarz Arki Gdynia - przyp. aut.]. Poza tym waszym jedynym problemem nie są tylko napastnicy. Potrzebujecie balansu, a więc silnej linii obrony i pomocy. Golkiper i snajper to tylko część gry.
Przez kilka lat pracował Pan z reprezentacją Izraela, ma Pan doświadczenie m.in. z eliminacji do mistrzostw świata w Niemczech. Ma Pan jakieś rady dla Adama Nawałki? W Polsce zastanawiamy się, co selekcjoner powinien zrobić, bo czasu na testowanie zawodników czy taktyki ma bardzo mało.
Kiedy Fabio Capello został trenerem reprezentacji Anglii zaprosił mnie na zgrupowanie kadry i zapytał, jaka jest różnica między pracą w klubie i w kadrze. Różnica jest ogromna. W naszych eliminacjach graliśmy w grupie przeciwko Francji, Irlandii, Szwajcarii. My byliśmy czwartym w kolejności zespołem, a więc zupełnie, jak dziś Polska. No i… prawie awansowaliśmy. Mieliśmy tyle samo punktów co Szwajcarzy, ale oni byli lepsi dzięki matematyce. Natomiast z Francją nie przegraliśmy. W ogóle nie przegraliśmy żadnego meczu! Mówię to, aby podkreślić plusy i minusy bycia trenerem.
Proszę precyzyjniej.
Krótki czas na pewno jest minusem. Ale w tym samym czasie możesz wybrać jakiegokolwiek zawodnika chcesz, jakąkolwiek taktykę. Jeśli przepracujesz dobrze dni, które masz i dokonasz odpowiednich wyborów, możesz osiągnąć naprawdę wiele.
Oby miał Pan rację, ale w Polsce nie wszyscy uwierzą w te słowa.
Przecież Francja jest lepsza od Izraela, tak, jak Niemcy są lepsze od Polski. A jednak dwukrotnie byliśmy bliżej zwycięstwa. W moim słowniku nie ma słów „nie da się”. Są słowa: „możliwe”, albo „niemożliwe”. A moim zdaniem wasz sukces jest możliwy.
Tęskni Pan czasami za atmosferą reprezentacji?
Tęsknię… Może nie za długą pracą, bo w Izraelu selekcjonerem byłem cztery lata i… uciekłem. Ale tęsknię. Lubię walkę z dnia na dzień. Wtedy możesz naprawiać błędy, poprawić szybko kilka spraw. W reprezentacji takiej szansy nie masz. Brakuje czasu. Masz za to wsparcie całego kraju, wszystkich ludzi. No, może poza porażkami, bo wtedy wszyscy są przeciwko (śmiech). Ale to część naszej pracy.
Kilkukrotnie w polskich mediach był Pan wymieniany jako kandydat na selekcjonera naszej kadry. Ile w tych informacjach było prawdy?
Musisz zapytać osoby, które podały tę informację. Podróżuję po wielu krajach i często jest tak, że kiedy przyjadę do któregoś, to media tam piszą, że być może mam jakąś ofertę. Mogę ci powiedzieć, że z polską reprezentacją nic się nie wydarzyło, a ja lubię mówić tylko o faktach.
Propozycja z Polski byłaby dla Pana interesująca?
Czemu nie? Byłaby interesująca, bo polski futbol jest interesujący. Macie kilku świetnych zawodników, którzy grają na międzynarodowym poziomie w kilku klubach europejskich. Dziś macie wielką szansę na sukces, ale możecie go osiągnąć i tak - ze mną, albo beze mnie.
To możliwe, aby trener z Pana doświadczeniem pracował w Polsce? Ciężko w to uwierzyć. Patrzę na Pana życiorys a tam: Chelsea Londyn, Portsmouth, West Ham.
Wszystko zależy od charakteru człowieka. Ja lubię wyzwania, dlatego byłem nawet w Serbii, w Partizanie Belgrad. Naprawdę mi się tam podobało. Było inaczej, niż w Izraelu, w Anglii. Tam, gdzie jest duże wyzwanie, tam zawsze jest także duża szansa. Kwestia reprezentacji narodowych jest dla mnie zawsze fascynująca. Jeśli osiągniesz dwa, trzy dobre wyniki i zakwalifikujesz się na turniej, to nagle wszyscy ludzie w kraju są szczęśliwy. Nie masz przeciwników.
Inaczej, niż w pracy w klubie.
Dokładnie. Tam zawsze są kibice innych zespołów, którzy życzą ci źle. Kiedy pracujesz na poziomie międzynarodowym, możesz uszczęśliwić miliony ludzi. To najpiękniejsza strona futbolu.
Historia Pana i Pana ojca, który urodził się w Polsce, sprawia, że ewentualna praca w Polsce jest bardziej prawdopodobna?
Na pewno tak. Wszyscy mają swoje korzenie. Podstawą futbolu to emocje. To jedyny sport, gdzie jeden plus jeden nigdy nie daje dwa. A więc praca w Polsce? Oczywiście. Tu urodził się mój ojciec. Umarł w Izraelu, ale urodził się w Mławie. Tu urodził się także mój dziadek. To daje mi dodatkową energię. W moim życiu zawodowym zawsze mam plan na następny dzień, miesiąc, rok, nawet na dwa lata. W moim życiu prywatnym nie wiem jednak, co wydarzy się za kilka godzin. I wiesz co? Nie chcę wiedzieć.
Avram Grant: Polskę odwiedzam naprawdę często, więc interesuję się tym, co dzieje się w waszym futbolu. Niedawno widziałem nawet… mecz półfinału Pucharu Polski kobiet [KS Piaseczno - Medyk Konin – przyp. aut.). Dzięki Internetowi mogę sprawdzać wyniki w każdej wolnej chwili.
Więc pewnie Pan wie, że ostatnio zremisowaliśmy z Irlandią i przegraliśmy ze Słowacją oraz Szkocją. Wcześniej oglądał Pan mecze naszej kadry z Anglią i Ukrainą. Podobało się?
Aby oceniać drużynę i w tej ocenie być fair, należy śledzić postępy zespołu przez długi okres. Trzeba analizować treningi, system gry, zawodników, ich zachowanie. Wtedy można pokusić się o wystawienie noty. Tak, czy inaczej, każdy z wymienionych aspektów można poprawić. Potrzebna jest jednak strategia. W Polsce, mam wrażenie, ludziom wydaje się, że nacisną przycisk i reprezentacja zacznie wygrywać.
Byłoby miło!
Ale tak nie jest. Musicie wykonać pewną pracę. Taką, jak wykonano na przykład w Niemczech czy w Belgii. Belgowie mają dziś silną reprezentację, ale wcześniej tak nie było. Dostrzegli błędy i dokonali zmian. Wykonali pracę, jakiej dziś potrzebuje polski futbol. Jeżeli uczynicie podobnie, to macie wielki potencjał, którzy należy wykorzystać.
Mam wrażenie, że każdy może tak powiedzieć. To takie puste słowa, bla-bla-bla.
Przecież jeden z najlepszych napastników na świecie pochodzi z Polski! Inni piłkarze grają w Dortmundzie, w kilku silnych klubach. To okazja, aby popracować u podstaw i dać ludziom radość. Widziałem mecze waszych drużyny i byłem pod wielkim wrażeniem.
Gry?
(śmiech). Kibiców. Oglądałem na przykład spotkanie Legii Warszawa i byłem pod wielkim wrażeniem. Jeśli masz takich kibiców i potencjał, to potrzebujesz tylko strategii. To nie jest łatwe, ale możliwe.
Pamiętam zdanie, które powiedział Pan kilka tygodni temu. Brzmiało tak: „Macie niezwykle ciekawą generację piłkarzy”. Jej symbolem jest zapewne Robert Lewandowski, ale zespół to jedenastu zawodników, nie jeden. Naprawdę mamy graczy, którzy mogą zagwarantować sukces?
Myślę, że tak. W ostatnich eliminacjach różnica między sukcesem, a jego brakiem, była naprawdę mała. Przykładem jest drugi mecz z Ukrainą. Zabrakło niewiele. Potrzebujecie więc analizy, gdzie popełniliście te małe błędy. Następnie podejmijcie decyzje i poprawcie błędy. Naprawdę mam przeczucie, że wasi piłkarze są w stanie pokonać ten mały dystans, dzielący ich od sukcesu. Będą mieli wielką szansę, aby udowodnić to w eliminacjach do Euro. Macie łatwą grupę…
W Polsce mówienie o łatwej grupie jest dziś passé. Na Euro 2012 też mieliśmy prostą, a pamięta Pan, jak to się skończyło.
Może „łatwa” to nie jest odpowiednie słowo. W dzisiejszym futbolu nic nie jest łatwe, fakt. Ciągle wierzę jednak w ten projekt. Musicie ustalić sobie cel i do niego dążyć. Tak, jak Niemcy i Belgowie. Mam wielu przyjaciół w Niemczech i pamiętam, gdy zaczynali swoje zmiany w 2000 roku. I co? Dziś są wielcy. Nic nie dzieje się ot tak. Musicie pracować. To podstawa sukcesu.
Jak duże są nasze szanse na awans na Euro 2016 we Francji? Czekają nas mecze z Niemcami, Irlandią, Szkocją, Gruzją i Gibraltarem.
Niemcy to inna piłkarska klasa, ale reszta zespołów jest OK. Gdybym był trenerem Irlandii, Szkocji czy Gruzji to obawiałbym się meczów z Polską.
Wspomniałem wcześniej o Lewandowskim, jako o symbolu ciekawej generacji. Robert jest jednak także symbolem nieskuteczności…
Jak to? Przecież w Niemczech wciąż strzela bramki.
Ale w kadrze już nie.
A ile strzelił ostatnio?
Gol z Czarnogórą, wcześniej dwie bramki z San Marino, ale obie zdobył z rzutów karnych.
To dobrze, że macie dużą gwiazdę. Musicie mu pomóc - kibice, dziennikarze i inni piłkarze. Nie znam go osobiście, nie znam jego charakteru, ale ktoś, kto strzela w Bundeslidze dziesiątki bramek, musi strzelać także w kadrze! To, co lubię w Lewandowskim, to fakt, że on z każdym dniem jest coraz lepszy. Pamiętam, jak Radek Michalski, który był moim piłkarzem w Maccabi Hajfa, oferował mi Roberta grającego wówczas w drugiej lidze. Od tamtego czasu Lewy zrobił gigantyczny krok do przodu. To znaczy, że ma odpowiedni charakter.
Zgoda, ale jego dobra gra w klubie nijak wpływa na reprezentację Polski.
Nikt nie jest idealny. Robert wciąż coś musi udowadniać. Piłka nożna to jednak sport zespołowy i nawet jeśli Lewandowskiemu nie idzie, to na murawie jest jeszcze dziesięciu innych piłkarzy. Z mojego doświadczenia wiem jednak, że snajper, którzy strzela non stop, musi także strzelać wszędzie.
Może Lewandowski musi być ponad drużyną? Musi być jej najważniejszym punktem?
Najlepsi zawodnicy mogą więcej. Tak jest wszędzie. W Argentynie Leo Messi w dobrej formie daje kadrze więcej, niż inni. W Realu tak samo jest z Cristiano Ronaldo. W ostatnim sezonie Robin van Persie dawał Manchesterowi United więcej, niż inni. Zawsze są piłkarze, którzy robią różnice. Należy im pomagać.
Mówiąc o polskich piłkarzach muszę zapytać także o Anglię i bramkarzy. Co na Wyspach mówi się o Szczęsnym, Borucu, Fabiańskim?
Ostatnio widziałem kilka meczów w których grał Fabiański i muszę przyznać, że prezentował się bardzo dobrze. Szczęsny wciąż jest młody. Jeśli jesteś młody i masz duży potencjał, to zawsze masz wahania formy. Musimy teraz poczekać i zobaczyć, jak Szczęsny wykorzysta swój talent. A talent ma na pewno. Boruc także wykonuje świetną robotę. Macie naprawdę dobrą generację bramkarzy.
Bramkarzami jednak meczu nie wygramy.
Ale może zrobicie z nich całą drużynę? (śmiech) Na tej pozycji macie wiele talentów. Ostatnio widziałem młodego Polaka, chyba w QPR [Michał Szromnik, bramkarz Arki Gdynia - przyp. aut.]. Poza tym waszym jedynym problemem nie są tylko napastnicy. Potrzebujecie balansu, a więc silnej linii obrony i pomocy. Golkiper i snajper to tylko część gry.
Przez kilka lat pracował Pan z reprezentacją Izraela, ma Pan doświadczenie m.in. z eliminacji do mistrzostw świata w Niemczech. Ma Pan jakieś rady dla Adama Nawałki? W Polsce zastanawiamy się, co selekcjoner powinien zrobić, bo czasu na testowanie zawodników czy taktyki ma bardzo mało.
Kiedy Fabio Capello został trenerem reprezentacji Anglii zaprosił mnie na zgrupowanie kadry i zapytał, jaka jest różnica między pracą w klubie i w kadrze. Różnica jest ogromna. W naszych eliminacjach graliśmy w grupie przeciwko Francji, Irlandii, Szwajcarii. My byliśmy czwartym w kolejności zespołem, a więc zupełnie, jak dziś Polska. No i… prawie awansowaliśmy. Mieliśmy tyle samo punktów co Szwajcarzy, ale oni byli lepsi dzięki matematyce. Natomiast z Francją nie przegraliśmy. W ogóle nie przegraliśmy żadnego meczu! Mówię to, aby podkreślić plusy i minusy bycia trenerem.
Proszę precyzyjniej.
Krótki czas na pewno jest minusem. Ale w tym samym czasie możesz wybrać jakiegokolwiek zawodnika chcesz, jakąkolwiek taktykę. Jeśli przepracujesz dobrze dni, które masz i dokonasz odpowiednich wyborów, możesz osiągnąć naprawdę wiele.
Oby miał Pan rację, ale w Polsce nie wszyscy uwierzą w te słowa.
Przecież Francja jest lepsza od Izraela, tak, jak Niemcy są lepsze od Polski. A jednak dwukrotnie byliśmy bliżej zwycięstwa. W moim słowniku nie ma słów „nie da się”. Są słowa: „możliwe”, albo „niemożliwe”. A moim zdaniem wasz sukces jest możliwy.
Tęskni Pan czasami za atmosferą reprezentacji?
Tęsknię… Może nie za długą pracą, bo w Izraelu selekcjonerem byłem cztery lata i… uciekłem. Ale tęsknię. Lubię walkę z dnia na dzień. Wtedy możesz naprawiać błędy, poprawić szybko kilka spraw. W reprezentacji takiej szansy nie masz. Brakuje czasu. Masz za to wsparcie całego kraju, wszystkich ludzi. No, może poza porażkami, bo wtedy wszyscy są przeciwko (śmiech). Ale to część naszej pracy.
Kilkukrotnie w polskich mediach był Pan wymieniany jako kandydat na selekcjonera naszej kadry. Ile w tych informacjach było prawdy?
Musisz zapytać osoby, które podały tę informację. Podróżuję po wielu krajach i często jest tak, że kiedy przyjadę do któregoś, to media tam piszą, że być może mam jakąś ofertę. Mogę ci powiedzieć, że z polską reprezentacją nic się nie wydarzyło, a ja lubię mówić tylko o faktach.
Propozycja z Polski byłaby dla Pana interesująca?
Czemu nie? Byłaby interesująca, bo polski futbol jest interesujący. Macie kilku świetnych zawodników, którzy grają na międzynarodowym poziomie w kilku klubach europejskich. Dziś macie wielką szansę na sukces, ale możecie go osiągnąć i tak - ze mną, albo beze mnie.
To możliwe, aby trener z Pana doświadczeniem pracował w Polsce? Ciężko w to uwierzyć. Patrzę na Pana życiorys a tam: Chelsea Londyn, Portsmouth, West Ham.
Wszystko zależy od charakteru człowieka. Ja lubię wyzwania, dlatego byłem nawet w Serbii, w Partizanie Belgrad. Naprawdę mi się tam podobało. Było inaczej, niż w Izraelu, w Anglii. Tam, gdzie jest duże wyzwanie, tam zawsze jest także duża szansa. Kwestia reprezentacji narodowych jest dla mnie zawsze fascynująca. Jeśli osiągniesz dwa, trzy dobre wyniki i zakwalifikujesz się na turniej, to nagle wszyscy ludzie w kraju są szczęśliwy. Nie masz przeciwników.
Inaczej, niż w pracy w klubie.
Dokładnie. Tam zawsze są kibice innych zespołów, którzy życzą ci źle. Kiedy pracujesz na poziomie międzynarodowym, możesz uszczęśliwić miliony ludzi. To najpiękniejsza strona futbolu.
Historia Pana i Pana ojca, który urodził się w Polsce, sprawia, że ewentualna praca w Polsce jest bardziej prawdopodobna?
Na pewno tak. Wszyscy mają swoje korzenie. Podstawą futbolu to emocje. To jedyny sport, gdzie jeden plus jeden nigdy nie daje dwa. A więc praca w Polsce? Oczywiście. Tu urodził się mój ojciec. Umarł w Izraelu, ale urodził się w Mławie. Tu urodził się także mój dziadek. To daje mi dodatkową energię. W moim życiu zawodowym zawsze mam plan na następny dzień, miesiąc, rok, nawet na dwa lata. W moim życiu prywatnym nie wiem jednak, co wydarzy się za kilka godzin. I wiesz co? Nie chcę wiedzieć.
Komentarze