Wtorek z Gwiazdami. Michał Winiarski: Spiridonov to równy gość!

Siatkówka
Wtorek z Gwiazdami. Michał Winiarski: Spiridonov to równy gość!
fot. PAP

Można powiedzieć, że Spiridonov zachowuje się normalnie. Raz wyszliśmy w miasto właśnie z nim i z Valerio Vermiglio, to wypiliśmy po piwie i nawet później, jak rozmawialiśmy sobie po włosku, to dziwiliśmy się, że kolega zakończył tylko na jednym - mówi w rozmowie z polsatsport.pl Michał Winiarski.

Marek Magiera: „Taniec z gwiazdami” oglądasz?

Michał Winiarski: Nie miałem jeszcze okazji. Akurat w piątki latam, a jak jestem w Urengoju to niestety Internet nie działa tak jak w domu. Tutaj mam telewizję przez Internet, także dekodera nie mam.

Michał, jeszcze dwie rzeczy, bo wiem, że zaraz musisz uciekać na trening. Jak wy funkcjonujecie jako zespół? Jak byłeś w Trento, to mówiłeś, że byliście jak jedna, wielka rodzina. Jak to się odbywa w Rosji? Druga, to jaki jest Spiridonov? Krążą o nim różne mity, ale Ty mówiłeś, że jest bardzo miłą osobą.

Na pewno nie można porównywać Rosji z Italią, bo to dwie różne mentalności. Tutaj raczej zawodnik traktowany jest jako typowy pracownik. Niestety, nie ma takich więzi jak we Włoszech. Zespół jest fajny, mogę tak powiedzieć po tych kilku miesiącach. Coraz lepiej się czuję, lepiej mówię po rosyjsku. Nie ma większych problemów. Mój klub jest na tyle specyficzny, że Rosjanie są bardzo często poza domem i tak naprawdę każdy pobyt w Moskwie spędzają z rodzinami, tak więc nie żadnych wspólnych wyjść na kolacje. Atmosfera jest w porządku. Rosjanie są koleżeńscy.

Nie wszyscy to wiedzą, więc muszę to powiedzieć. Spiridonov był takim Twoim przewodnikiem, wprowadzał Cię do tego zespołu. On słynie raczej z rozrywkowego trybu życia, Ty wręcz przeciwnie. Dwa różne charaktery, więc co takiego ciekawego wymyśliliście, by było tak po środku?


Za dużo nie trzeba było wymyślać, bo on ma nad sobą taki nadzór, że raczej sam się boi cokolwiek zrobić. Można powiedzieć, że zachowuje się normalnie. Raz wyszliśmy w miasto właśnie z nim i z Valerio Vermiglio, to wypiliśmy po piwie i nawet później rozmawialiśmy sobie po włosku i dziwiliśmy się, że kolega zakończył tylko na jednym.

I musieliście sami iść w inne miejsce? (śmiech)

Wolałbym siedzieć z rodziną, muszę powiedzieć, że jestem szczęśliwym ojcem…

Od tego chciałem zacząć ostatnią część. Wielkie gratulacje dla Ciebie i Dagmary. Myślę, że także Oliwier także się cieszy, że ma brata. Antoś, tak?

Tak.

Wiesz co, ja nie lubię stwarzać takich historii, ale jesteś niebywałym szczęściarzem, że masz fajną żonę, dwóch zdrowych synów i jeszcze jedna rzecz, która mi się skojarzyła. Dziwnym trafem zawsze, jak zostajesz tatą, to synowie Ci się rodzą, jak gramy na mistrzostwach świata i zdobyliśmy medal, jak urodził się Oliwier, to było po meczu z Rosją. A więc?

Dobry omen. Wszystko dobrze zaplanowane! Najlepiej byłoby, gdyby Antoś urodził się po jakimś ważnym meczu na mistrzostwach świata, ale zdecydowaliśmy się działać trochę wcześniej. Żona chciałaby oglądać mecze na żywo, Oliwier także. Myślę, że Antoś będzie na tyle duży, że się z nimi wybierze. Natomiast nie sądzę, że będzie cokolwiek pamiętał.

Jak na początku sezonu leczyłeś kontuzję, to miałeś okazję być w Bełchatowie. Wtedy zapadła decyzja, że Stephane Antiga będzie selekcjonerem reprezentacji Polski. Wiem, że udało wam się kilka razy spotkać. Nie wchodzę w szczegóły, jestem jednak ciekawy, jak to wygląda z Twojej perspektywy. Poradzi sobie? Doświadczenia jako trener nie ma, a przecież znasz go z innej roli.

Trudno mi się wypowiedzieć o Stephanie. Jako trener jest jedną, wielką niewiadomą. Ma wszystko, by być dobrym trenerem. Wszyscy wiem, jakim jest siatkarzem i jaką jest osobą. Miejmy nadzieję, że ten cały warsztat, który zdobył jako zawodnik, będąc z różnymi trenerami, w różnych ligach, to będzie potrafił to przełożyć na nas i wspólnie jakiś sukces osiągniemy. Na pewno pojęcie o siatkówce ma bardzo dużo. Fajnie, że ma doświadczonego asystenta. Jestem ciekawy, jak to będzie. Jestem optymistą.

Ustalaliście, jak będzie wyglądała wasza współpraca? Nie wiadomo, kiedy skończysz ten sezon. Dopiero w drugiej połowie kwietnia zaczyna się runda finałowa w Superlidze rosyjskiej i jak dobrze pójdzie, to możecie grać tam do maja. Niestety, mamy jeszcze pozostałość do zrobienia z zeszłego roku, czyli kwalifikacje do mistrzostw Europy.

Kończymy rundę rewanżową 12. kwietnia i potem w zależności od tego, które miejsce się zajmie zaczyna się walka o play-offy lub same play-offy. Tak naprawdę może być tak, że dopiero w maju skończymy, może troszkę wcześniej. Ja ze Stephane’em rozmawiałem ze dwa-trzy razy. Raz, jak byłem w Bełchatowie, a później, jak wyleczyłem kontuzję, to sam do mnie dzwonił. Na pewno on czuje potrzeby zawodnika, co mu jest potrzebne, by osiągnąć dobrą formę. W końcu sam jest jeszcze czynnym zawodnikiem i sądzę, że nie będzie większych problemów, by dogadać się odnośnie programu i całych przygotowań. Jak powiedziałem wcześniej, jestem optymistą.

Dobra, Real Madryt w formie?

W formie, w formie.

Oglądałeś?

Oglądałem. Chelsea też w formie, mimo że z Aston Villą przegrała. To mi się nie podobało.

A Legię Warszawa?

Teraz trochę mniej, bo zmienili dwóch bardzo dobrych trenerów.

A miałeś jakąś okazję, by tam obejrzeć jakiś futbol? Może nie wszyscy wiedzą, ale jesteś wielkim fanem piłki nożnej i jak masz okazję, to bardzo często starasz się, by na jakiś mecz pójść. Udało się?


Niestety, ale nie. Przy trenowaniu dwa razy dziennie i licznych wyjazdach nie było nawet możliwości. Już prędzej chcielibyśmy z Valerio zobaczyć hokej, bo mamy bardzo blisko halę. Tutaj hokej jest bardzo popularny. Niestety, nie mamy też szczęścia, bo nie możemy trafić na taki dzień, kiedy my mamy wolne lub jesteśmy w Moskwie, a tutaj zespoły by grały.
Marek Magiera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze