Pudzianowski: Blady i siny ze zmęczenia już nigdy nie będę

Sporty walki
Pudzianowski: Blady i siny ze zmęczenia już nigdy nie będę
Mariusz Pudzianowski po zwycięstwie nad Seanem McCorkle podczas gali KSW 24 w łódzkiej Atlas Arenie / fot. PAP

Zawsze powtarzałem - tanio skóry nie sprzedam! Jak Thompson chce dostać moją „skórę”, to musi się mocno napocić. Zapewniam. Na pewno przez pięć minut się nie wykończę. Ten etap, kiedy robiłem się blady i siny ze zmęczenia już się skończył. Teraz już poluję. Szukam okienka, dziury żeby przyłożyć i sędzia punktowy nie będzie tutaj potrzebny - zapowiada w rozmowie z Polsatsport.pl, Mariusz Pudzianowski przed galą KSW27. 17 maja w Ergo Arenie jego rywalem będzie Oli Thompson.

Paweł Słodownik: Przed laty z Oli Thompsonem spotkaliście się w zawodach strongmanów. Teraz wymyśliliście sobie nową konkurencję w formule MMA.

Mariusz Pudzianowski: Czyli bicie po pysku! W dyscyplinie strongman nie było bicia po pysku. Oczywiście zdarzały się jakieś tam małe przepychanki, ale lania po gębach nie było, więc mamy nowe wyzwanie. Teraz wchodzi się do klatki, zdejmuje buty i tylko jeden wychodzi wygrany. Krótko i na temat!

W tym sporcie jesteś stosunkowo krótko. Twój rekord może nie jest imponujący, ale masz ugruntowaną pozycję. Na twojej drodze pojawia się znowu nazwisko Thompson. Znowu on!


Z pierwszym Thompsonem spotkałem się raptem po półtora roku treningów. W maju minie pięć lat, od kiedy trenuję tę dyscyplinę więc żółtodziobem już nie jestem i sam mogę to świadomie przyznać. Nie boję się parteru ani stójki, a tym bardziej zapasów. Myślę, że będzie na co popatrzeć.

Czas ochronny w MMA, a tym bardziej w KSW już się skończył. Dostajesz coraz mocniejszych przeciwników z dobrymi rekordami. Taki rywalem jest Oli Thompson, który w Polsce walczył dwukrotnie. Najpierw z Karolem Bedorfem. Przegrał, ale po bardzo dobrej walce. Starcie z Kamilem Walusiem było tylko formalnością. Waluś był bez szans.


Oli trenuje dłużej ode mnie. Z tego co się orientuję to mój najbliższy rywal trenuje 9 lat więc prawie drugie tyle co ja. Chcę jednak zaznaczyć, że przez te pół dekady zrobiłem duży postęp i nie wchodzę do klatki, żeby się pieścić i głaskać. Będzie ostra rzeźnia! Przede wszystkim chcę, żeby była to dobra walka. A do tego mam zamiar skazić nazwisko Thompsona.

Polsko-angielski pojedynek dwóch znanych strongmanów, a więc całe środowisko zwróci oczy w waszą stronę. Dochodzi do tego cała Polonia brytyjska, która będzie tobie kibicować. Z tego co wiem to jesteś przymierzany do przyszłorocznej gali KSW, która odbędzie się poza granicami Polski.

Zawsze powtarzałem: tanio skóry nie sprzedam! Jak Thompson chce dostać moją „skórę” to musi się mocno napocić. Zapewniam, bądźcie spokojni. Na pewno przez pięć minut się nie wykończę. Ten etap kiedy robiłem się blady i siny ze zmęczenia już się skończył. Teraz już poluję. Szukam okienka, dziury żeby przyłożyć i sędzia punktowy nie będzie tutaj potrzebny.

Podkreślałeś wielokrotnie, że jesteś już na innym etapie przygotowań. Ta faza gdzie szybko łapałeś zadyszkę jest już za Tobą. Skąd mamy mieć pewność, że teraz będzie ten Pudzianowski, który wytrzyma kondycyjnie trudy walki.

Teraz nie będzie - Mamo ratuj! (śmiech). Przykładem była ostatnia walka, w której słuchałem „narożnika” i wiedziałem co mam robić. Podczas walki mam ograniczone pole wiedzenia, a „narożnik” widzi więcej i ich wskazówki są bardzo cenne. „Narożnik” widzi trzy razy więcej! Oczywiście pierwszy etap walki będę toczył sam, ale potem już „narożnik” odpowiednio mnie pokieruje. Tak naprawdę cały sztab będzie toczył walkę, a nie tylko ja. Jestem narzędziem, który to wykonuje.

Błądziłeś trochę poszukując własnego stylu. Zmieniałeś trenerów, a także miejsca przygotowań. Aktualnie pracujesz z Piotrem Jeleniewskim. Czy to jest już ten trener, z który znalazłeś nić porozumienia?

Z wcześniejszymi chłopakami też dobrze się trenowało, ale od razu Rzymu nie zbudowano. Moja struktura mięśniowa była przygotowana do dźwigania dużych ciężarów i nawet gdyby największy mistrz mnie trenował to i jak nic z tego by nie było.  Potrzeba na wszystko czasu. Żeby podnieść 400 kg w martwym ciągu, musiałem pracować na to prawie 20 lat. Na to, żeby wyjść na pełen dystans też potrzeba czasu. Trening i odpoczynek musi być dobierany w odpowiednich proporcjach. Wszystko musi iść w parze, ale najistotniejszy jest w tym wszystkim czas.

Do tej pory Twoja taktyka opierała się na tym, żeby w miarę szybko zaatakować przeciwnika. Chciałeś natychmiast go „ukąsić”. Czy taktyka na Oliego będzie zupełnie inna?

Walka będzie rozłożona na cały dystans. Jeżeli pojawi się szansa do ataku, na pewno będę strzelał w wolne okienko, ale plan jest taki, żeby walka była rozłożona na cały dystans czasowy. Muszę poczekać na swoją szansę, ale to jest MMA. Nie wiadomo jak walka się potoczy, ale jedno jest pewne. Będzie to dobre widowisko!

W swojej drugiej walce porwałeś się na byłego mistrza UFC. Pojechałeś do Stanów Zjednoczonych i walczyłeś w oktagonie. Teraz znowu powrócisz do klatki. Czego nauczyła się tamto starcie w USA?

Wtedy po pięciu miesiącach treningów pomyślałem sobie, że MMA jest fajne (śmiech). Pomińmy lepiej tamten etap. W tej chwili jest to całkiem co innego. Jestem przygotowany znacznie lepiej niż pięć lat temu. Pół dekady to jest sporo czasu i ja zrobiłem naprawdę duży postęp. To co było, jest już za mną.

Jak się przygotowywałeś do walki w klatce?


Nie było specjalnych przygotowań. Trenowałem normalnie. Klata mnie nie przeraża. Przynajmniej przeciwnik nie ucieknie mi za liny jak go dobrze trafię (śmiech).

Dwa słowa do Oliego Thompsona.


Szykuj się na rzeźnię! Będzie ostro!
Paweł Słodownik, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze