Komu w PlusLidze trzęsą się ręce. Mistrzostwo wróci do Skry?

Siatkówka
Komu w PlusLidze trzęsą się ręce. Mistrzostwo wróci do Skry?
Mistrzostwo wróci do Skry? / fot. PAP

Siatkarskiej ligi wcale nie musi wygrać najlepszy. Po złoto sięgnie zespół, który posiadł największą zdolność opanowania nerwów i nie ciąży na nim deprymująca presja. I dlatego przypuszczam, że będzie to Skra z Bełchatowa.

O tym, że to najbardziej wyrównana półfinałowa czwórka w historii PlusLigi, nikogo przekonywać nie muszę. Można było przewidzieć to jeszcze przed pierwszą zagrywką, potwierdziło się w trzech kolejnych meczach. Wystarczy spojrzeć na wyniki - wszystkie półfinałowe spotkania rozstrzygnęły się dopiero w piątym secie.

Decydują niuanse

Każdy zespół z wielkiej czwórki można rozebrać na najdrobniejsze detale, wskazać charakterystyczne schematy, liderów czy słabsze strony, a i tak wyjdzie nam, że różnice są niewielkie. Nawet jeśli będziemy szukać wśród różnic pozasiatkarskich, okaże się, że prócz atutów sportowych wszystkie drużyny mają też inne zalety, na które zapracowały w sezonie zasadniczym: Resovia skończyła rundę na pierwszym miejscu; Skra zbierała najwięcej pochlebnych recenzji za przyjemną dla oka grę; ZAKSA obroniła Puchar Polski; a Jastrzębski Węgiel dał w zęby rosyjskiemu gigantowi w meczu o brąz Ligi Mistrzów.

Idzie cała czwórka łeb w łeb także wtedy, kiedy przyjrzymy się, co komu ciąży: obrońcy tytułu z Rzeszowa formą w tym sezonie z reguły nie powalali, w Europie po Final Four znów nie sięgnęli; bełchatowianie są po najgorszym sezonie od dekady, a i w tym dwa trofea przeszły im koło nosa; ZAKS-ę, która do końca musiała myśleć, jak zapewnić sobie czwórkę, i Jastrzębie gnębi opinia wiecznych w krajowej batalii „loserów”.

Oczekiwania we władzach wszystkich klubów, także w gabinetach ich sponsorów i właścicieli, są ogromne. I tu także nikt niczym zdecydowanie się nie wyróżnia. W żadnym z miast nikt nie chce przyjmować do wiadomości, że to jego drużynie może się nie powieść. Zupełnie jakby nikt nie zdawał sobie sprawy, że złoto jest tylko jedno, a podium nie da się rozciągnąć do czterech miejsc.

Stawiam więc odważną tezę, ale w tej sytuacji o podziale łupów decydować będą nie sportowe aspekty. Zdecyduje psychika, tytuł przegra ten, komu bardziej będą trzęsły się ręce, wygra - kto posiadł największą zdolność opanowania nerwów. 

Kto ma najgorzej?


Podczas magazynu „Polska 2014” pospierałem się o to z Ireneuszem Mazurem. Było to jeszcze przed pierwszą półfinałową piłką. Nasz ekspert nie zgodził się, że najbardziej uprzywilejowana w tej sytuacji jest Skra. Stanąłem do niego na kontrze, bo uważam - zdania po pierwszym meczu z Jastrzębiem tym bardziej nie zmieniam - że każdy wynik ponad to, co w zeszłym sezonie, będzie dla bełchatowian progresem.

Rozumiem, że hegemon na dwa z rzędu sezony posuchy pozwalać sobie nie może, że nakłady powinny się zwracać, że dwóch z rzędu błędów decydenci (kimkolwiek faktycznie są) nie zdzierżą, ale dostrzegam i drugą stronę medalu, a więc niepewność związaną z nowym, niedoświadczonym szkoleniowcem (Miguel Falasca) oraz przebudowany dość gruntownie skład z newralgiczną pozycją rozgrywającego przede wszystkim.

Miałem tego nie robić, ale jednak podeprę się trzema rozegranymi meczami i zapytam retorycznie: jeśli sytuacja Skry jest zero-jedynkowa i tylko mistrzostwo będą tam mogli uznać za satysfakcjonujące, to co mają powiedzieć w Rzeszowie? Po dwóch przegranych półfinałach, po pechowej kontuzji największego asa Oliega Achrema, obrońcy tytułu stanęli pod ścianą. I choć można w ich sytuacji brać poprawkę na niesprzyjające okoliczności, nieobroniony tytuł, a co gorsza zaledwie spotkania o trzecie miejsce, będzie można traktować w kategorii przegranej z kretesem.

Ten sezon może skończyć się zupełnie inaczej niż wskazują rozegrane już półfinały - historia, zwłaszcza siatkarska, lubi zmieniać bieg, o czym przekonaliśmy się wielokrotnie. Ale jeszcze raz spokojnie patrzę na sytuację wszystkich czterech tej wielkiej rozgrywki i upieram się, że jeśli jest ktoś, na kim odpowiedzialność i presja ciąży w najmniejszym stopniu, to właśnie Skra. Także dlatego, a może przede wszystkim dlatego, bełchatowianom daję największe szansę na tytuł.
Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze