Masternak: Wygrana z Makabu albo emerytura

Prawdopodobnie w czerwcu Mateusz Masternak stanie do walki z Ilungą Makabu o tymczasowe mistrzostwo świata organizacji WBA. Polski bokser zapowiada, że w razie porażki jego kariera mocno się skomplikuje. "Pozostanie mi tylko wędka i łowienie ryb" - przyznał.
Kariera Masternaka miała nabrać rozpędu już w październiku poprzedniego roku, po pojedynku z Rosjaninem Grigorijem Drozdem o zawodowe mistrzostwo Europy w wadze junior ciężkiej. Tymczasem wrocławianin przegrał na ringu w Moskwie przez techniczny nokaut w 11. rundzie. Od tego czasu stoczył dwie walki rankingowe w Danii, obie wygrał, ale przeciwnicy byli średniej klasy. Niemiecki promotor Polaka Kalle Sauerland szybko znów zawiesił mu wysoko poprzeczkę, bowiem prowadzi zaawansowane rozmowy ws. potyczki z Makabu o pas interim WBA.
"Na papierze Makabu wygląda fantastycznie, ale nie mogę się spodziewać przeciętnych rywali w ścisłej czołówce. Boks ma to do siebie, że wygrywa lepszy pięściarz, niekoniecznie będący faworytem. Przecież Krzysztof Włodarczyk jechał do Moskwy na pożarcie, sam w niego nie wierzyłem, a obronił pas mistrza świata WBC w starciu z Rachimem Czakijewem" - powiedział Masternak.
Być albo nie byćPrzegrana z Drozdem była pierwszą w jego karierze, na koncie ma też 32 zwycięstwa. Bilans pięściarza pochodzącego z Demokratycznej Republiki Konga wynosi 16 wygranych (w tym 15 przez nokaut) i jedna porażka. Poniósł ją sześć lat temu w swoim debiucie.
"Dla mnie to walka o być albo nie być w kategorii junior ciężkiej. Odpowie na pytanie, czy jestem w stanie rywalizować z najlepszymi bokserami, czy pozostanie mi obijanie takich Chorwatów, jak ostatnio Stjepan Vugdelija. Zawsze wierzę w swój sukces, bo nie wchodzę do ringu bez odpowiedniego przygotowania, ale gdybym przegrał, to pozostaje mi już tylko wziąć wędkę i łowić ryby. Choć pamiętajmy, że czasem porażki nie przekreślają karier. Witalij Kliczko przegrał kiedyś z Lennoksem Lewisem, ale zdobył szacunek kibiców i uznanie w świecie boksu" - dodał wrocławianin.
Stawką możliwej walki z Makabu (prawdopodobnie w Monte Carlo) będzie pas interim WBA. Pełnoprawnym czempionem tej federacji jest Rosjanin Denis Lebiediew. W sobotę 25 kwietnia będzie boksował u siebie z Panamczykiem Guillermo Jonesem, z którym już przegrał, ale w organizmie rywala wykryto zabronione środki, dlatego tytuł wciąż należy do Lebiediewa. Prawdopodobnie w przypadku zwycięstwa nad Makabu, jesienią Masternak mógłby skrzyżować rękawice z lepszym z moskiewskiego rewanżu.
"Pierwszą propozycję rywalizowania z Makabu otrzymałem zaraz po walce z Drozdem. Wtedy za dużo było zmian w moim życiu, przegrałem w Rosji, zmieniłem trenera (Piotr Wilczewski zastąpił Andrzeja Gmitruka), do tego to miał być bój zaledwie ośmiorundowy. A teraz co innego - walka 12-rundowa, jestem zadowolony ze współpracy z nowym szkoleniowcem. Pozyskałem nowego sponsora i mam fundusze, aby ściągnąć ze Stanów Zjednoczonych dwóch-trzech sparingpartnerów. To muszą być mańkuci, jak Makabu" - stwierdził Masternak.
Michalczewski na ratunekNowych sponsorów znajduje mu były mistrz świata wagi półciężkiej Dariusz Michalczewski. Słynny bokser, który jest doradcą Masternaka, wykorzystuje swe znajomości w świecie biznesu.
"Gdyby Mateusz zdecydował się wcześniej na zmianę trenera, byłby już mistrzem globu. Gmitruk nie jest złym szkoleniowcem, ale jako duet nie szli w jednym kierunku, byli skonfliktowani" - ocenił Michalczewski.
I Masternak, i Michalczewski mają nadzieję, że niebawem w kat. junior ciężkiej będzie dwóch polskich czempionów. Włodarczyk ma się spotkać w tym roku w obronie pasa z Drozdem.
"Jeśli Krzysiek nie znokautuje Rosjanina, to przegra na punkty, bo rywal jest +lotny+ na nogach, szybki, sporo uderza lewą ręką. Sam uległem Drozdowi przed czasem, ale wiem, że jego ciosy może są dynamiczne, ale nie silne" - podkreślił Masternak, który w środę został twarzą fundacji "Wyrównane szanse". Ma ona pomagać dzieciom z biednych, wielodzietnych rodzin.
Komentarze