Dla jednych marzenie, dla drugich przekleństwo. Czerwona mączka wchodzi do gry

Wiosna. Przeciętnemu Kowalskiemu kojarzy się z budzącą się z zimowego snu przyrodą i wszechobecną zielenią. Sympatycy tenisa tę porę roku kojarzą jednak z zupełnie inną okolicznością. Oto na dobre zaczyna się rywalizacja najlepszych tenisistów świata na kortach ziemnych. Rywalizacja, która - poczynając od Monte Carlo, gdzie wygrał w niedzielę Stanislas Wawrinka - punkt kulminacyjny będzie miała podczas wielkoszlemowego French Open. Kto tym razem będzie dzielił i rządził na ceglanej mączce? Czy Rafa Nadal potwierdzi, że zasługuje na miano króla kortów ziemnych?
Tak, jak na wiosnę budzi się roślinność, tak z zimowego snu budzą się specjaliści od gry na kortach ziemnych. Niespecjalnie groźni na kortach twardych, za to szalenie niebezpieczni na nawierzchni ceglanej. Przez cały rok czekają na ten kilkumiesięczny okres, kiedy ich "top spiny" i "kick serwisy" mają największą siłę rażenia. Wśród nich są głównie przedstawiciele południowoeuropejskich i południowoamerykańskich nacji, jak: Hiszpania, Włochy, Argentyna, czy Brazylia - krajów, których mieszkańcy słyną z zamiłowania do "siesty". Po tej krótkiej popołudniowej drzemce, dla relaksu wychodzą oni na kort i nawet przez myśl im nie przejdzie, że mogą zagrać na innej nawierzchni niż ceglana mączka.
Czerwony jak cegła? Niekoniecznie
Tę ostatnią nazwę korty ziemne zawdzięczają mieszance pokruszonych cegieł o charakterystycznej czerwonej barwie stanowiącej górną warstwę tenisowego boiska. Choć wyróżnia się jeszcze inne rodzaje i kolory mączki to właśnie ten jest najbardziej popularny w większości krajów świata, przede wszystkim w Europie i Ameryce Łacińskiej.
W Stanach Zjednoczonych, które słyną raczej z turniejów rozgrywanych na twardej nawierzchni często spotyka się także korty z zielonej mączki. Oficjalne międzynarodowe mistrzostwa USA na "ziemi" rozgrywane są jednak na bordowej mączce w Houston, która właściwościami przypomina trochę swoją zieloną "krewną". Do całej gamy kolorów musimy dodać także szary - charakterystyczny dla kilku turniejów w Ameryce Południowej, a także mniej popularny żółty - obecny między innymi podczas imprezy ATP Tour Copa Sevilla.
Najgłośniej w ostatnich latach zrobiło się jednak o mączce barwy niebieskiej, która w 2012 roku zagościła na turnieju rangi Masters w Madrycie. Była ona kaprysem byłego tenisisty, a obecnie właściciela imprezy w stolicy Hiszpanii Iona Tiriaca. Zamiarem Rumuna było uatrakcyjnienie widowiska, ale nie wszystko przebiegło po myśli biznesmena.
Jego przeciwnicy zarzucili mu, że w ten sposób promuje głównego sponsora turnieju firmę Mutua Madrilena, której logo ma właśnie niebieski kolor. Na dodatek do chóru narzekań na mączkę dołączyli główni aktorzy widowiska - tenisiści, którzy mieli problem z przystosowaniem się do gry na tej nawierzchni. Efekt mógł być tylko jeden - w 2013 roku organizatorzy powrócili do rozgrywania turnieju na tradycyjnych, czerwonych kortach.
Roger Federer jest jedynym tenisistą w historii, który wygrał turniej na niebieskiej mączce
Gra z poślizgiem
Historia kortów ziemnych sięga początku XX wieku, a konkretnie 1909 roku, kiedy brytyjska firma En-Tout-Cas wymyśliła formułę na bazie mieszaniny piasku i sproszkowanych cegieł, która zyskała popularność dzięki szybkoschnącym właściwościom. Już rok później Anglicy swój pomysł przenieśli na grunt innych krajów, między innymi do Hiszpanii i Włoch, gdzie ceglana mączka okazała się hitem, zyskując wielu zagorzałych fanów.
Czerwona nawierzchnia jest także nieodłącznym elementem jednego z czterech turniejów Wielkiego Szlema - Roland Garros. Nie wszyscy jednak wiedzą, że aż do 1912 roku impreza rozgrywana była wyłącznie na kortach trawiastych. Przełom nastąpił wraz z wymyśleniem przez Anglików nowej formuły, która zrewolucjonizowała turniej rozgrywany na paryskich kortach. W 1925 roku, na trzyletni okres powrócono jeszcze do gry na trawie, ale od 1928 międzynarodowe mistrzostwa Francji nieprzerwanie rozgrywane są na kortach ziemnych.
Ceglana mączka posiada szereg właściwości, które promują zawodników wytrzymałych, lubiących grać daleko za linią końcową. Przede wszystkim na kortach ceglanych piłka odbija się zdecydowanie wyżej oraz z mniejszą prędkością, ponieważ na ich powierzchni występuje duże tarcie. W związku z tym gracz ma więcej czasu, aby dobiec do zagranej piłki i dobrze ustawić się do kolejnego zagrania. Aby zwiększyć siłę rażenia uderzeń, tenisiści często stosują na kortach ziemnych silniejszą rotację awansującą, czyli top spin. Taki sposób gry zmniejsza ryzyko popełnienia błędu, ponieważ piłkę można przebijać wyżej nad siatką, wykorzystując szerokość i długość kortu. Dlatego też wymiany na mączce trwają z reguły dłużej niż na innych nawierzchniach, co sprawia, że specjalistami od kortów ziemnych są gracze o świetnej kondycji fizycznej i psychicznej.
Wielką zaletą tego rodzaju nawierzchni jest fakt, że przytrafia się na niej najmniejsza liczba groźnych kontuzji. Ceglana mączka posiada zdolność naturalnej amortyzacji, a także umożliwia tenisistom wykonywanie poślizgów, których mistrzem jest nie kto inny jak Rafa Nadal. Korty ziemne preferują także graczy, którzy bardzo dobrze operują z pozoru niegroźnym serwisem z "kickiem". Co prawda zaserwowana piłka nie osiąga niebotycznych prędkości, ale po odbiciu od podłoża nabiera tak dużej wysokości, że czasami jest poza zasięgiem odbierającego. Wielu zawodników podczas gry na mączce stara się także stosować skróty, które zaskakują przeciwnika stojącego daleko za linią końcową tenisowego boiska.
Popularność kortów ziemnych jest tak duża również z innego powodu. Na żadnej innej nawierzchni nie widać tak dobrze miejsca odbicia się piłeczki, co jest bardzo przydatne w sytuacjach, kiedy lądowała ona niedaleko linii. Dlatego na większości kortów z mączki nie stosuje się systemu hawk-eye rozstrzygającego w wielu przypadkach o tym czy zagranie lądowało w boisku czy na aucie. Specyficzna nawierzchnia posiada także swoisty minus, który nie wpływa jednak na jakość gry. Mączka szkodzi ubraniom zawodników, a w szczególności butom, stąd potrzeba ciągłego usuwania jej spod obuwia.
Poślizgi są nieodłącznym elementem meczu tenisowego na mączce
Polacy w cieniu rywalizacji wielkich mistrzów
W długiej historii tenisa możemy doszukać się wielu specjalistów od gry właśnie na kortach ziemnych. Jednym z nich był z pewnością urodzony w Pradze Jaroslav Drobny, który oprócz tego, że znakomicie odnajdywał się na korcie, to do tego świetnie grał w hokeja. Drobny największe sukcesy odnosił po II wojnie światowej. Czynił to jednak nie w barwach Czechosłowacji, a jako reprezentant Egiptu, wygrywając między innymi Wimbledon i Roland Garros. Co najważniejsze jest on uznawany za osobę, która wygrała najwięcej turniejów na mączce w całej tenisowej historii. Uczynił to dzięki perfekcyjnej realizacji gry taktycznej, a także doskonałemu wykorzystaniu geometrii kortu.
Z osobą Drobnego wiąże się także polski tenisista, który przez wielu ekspertów nazywany był "postrachem wiosny" ze względu na doskonałą grę w pierwszej części sezonu. Rywalizacja Władysława Skoneckiego (bo o nim mowa) z Drobnym obfitowała w szereg świetnych pojedynków, które zwykle kończyły się jednak porażkami Polaka. Skonecki znalazł jednak patent na reprezentanta Egiptu w finale sławnego turnieju w Monte Carlo, odnosząc jedno z większych zwycięstw w historii polskiego tenisa.
Kto wie, czy za największą gwiazdę kortów ziemnych w historii nie uznać Bjoerna Borga - szwedzką perłę, która do międzynarodowego tenisa ni stąd, ni zowąd zawitała z niemającej tradycji na mączce Szwecji. Jako 18-latek Borg po raz pierwszy wygrał w Mekce kortów ziemnych - francuskim Roland Garros, by w późniejszych latach powtórzyć ten sukces jeszcze pięciokrotnie. Szwed w bardzo krótkim czasie potrafił przestawić się z gry na ziemi na nawierzchnię trawiastą, dzięki czemu w bogatej karierze ma także pięć triumfów w wielkoszlemowym Wimbledonie. Tenis Borga charakteryzowała przede wszystkim skuteczna gra z głębi kortu, tak ważna podczas rywalizacji właśnie na ceglanej mączce.
Kolejna wielka postać kortów ziemnych - Guillermo Villas, miał wielkiego pecha, ponieważ u szczytu kariery trafił właśnie na dominację Borga. Pomimo tego, że Argentyńczyk był w cieniu skandynawskiego kolegi, to i tak zapisał się złotymi zgłoskami w historii tenisa ziemnego. Do niego należy rekord największej liczby wygranych turniejów (17), jak i meczów (145) w jednym sezonie. Aż do czasów Rafaela Nadala niepobity pozostawał także jego wyczyn z ceglanej mączki - wygrał na niej 53 mecze z rzędu. Sukcesy Villasa w ogromnym stopniu przyczyniły się do popularyzacji kortów ziemnych i całego białego sportu w Argentynie. Imiona na jego cześć otrzymało dwóch tenisistów, którzy na początku XXI wieku odnosili sukcesy na "ziemi" - Guillermo Coria oraz Guillermo Canas.
Rywalizacja Bjoerna Borga i Guillermo Villasa przez lata pasjonowała fanów białego sportu
Tenis, podobnie jak inne dyscypliny sportu nie znosi próżni, dlatego zaraz po dwóch poprzednich postaciach na międzynarodowej scenie zameldowało się kolejnych dwóch wspaniałych graczy. Zarówno Mats Wilander, jak i starszy od niego Ivan Lendl pierwsze duże sukcesy odnieśli właśnie na mączce, wygrywając Roland Garros - odpowiednio w 1982 i 1984 roku. Technika Lendla przypominała nieco tą używaną przez Bjoerna Borga, ponieważ podobnie jak ona preferował topspinowe uderzenia z forehandu, które - w odróżnieniu od sześciokrotnego mistrza French Open - były jeszcze potężniejsze i bardziej płaskie. Dzięki temu turniej w stolicy Francji wygrywał trzykrotnie.
Zaszokował świat
Czeski zawodnik mógłby mieć na koncie więcej takich triumfów, gdyby nie szwedzki młokos, który zaszokował tenisowy świat w 1982 roku, wygrywając Roland Garros jako nierozstawiony zawodnik. Mats Wilander w drodze po pierwsze zwycięstwo we Francji wyeliminował między innymi Lendla, a w wielkim finale rozprawił się z samym Guillermo Villasem. Jego pojedynki z Lendlem w kolejnych latach przeszły do historii. Obaj także najwięcej tytułów w zawodowej karierze zdobywali na mączce, która była ich ulubioną nawierzchnią - Szwed wygrał 20, a Czech 28 turniejów rozgrywanych na kortach ziemnych.
Nie można zapomnieć także, że na przełomie lat 70. i 80. XX wieku dużą rolę w międzynarodowym tenisie odgrywał także reprezentujący Polskę Wojciech Fibak. Do jego sukcesów na kortach ziemnych z pewnością można zaliczyć finał Rolanda Garrosa w deblu, w którym musiał jednak przełknąć gorycz porażki. W singlowych rozgrywkach Fibak nie ma takiego osiągnięcia, a katem Polaka w ważnych meczach był już wspominany Villas, który ograł go między innymi w finale turnieju w Monte Carlo, czy w ćwierćfinale French Open.
Lata 90. XX wieku to pojawienie się na scenie dwóch dużych postaci, które w czasach świetności zdominowały korty ziemne na świecie. Pierwsza z nich - Thomas Muster, rządził na czerwonej mączce na początku dekady, a ukoronowaniem pięknych pięciu lat było zwycięstwo w 1995 roku w międzynarodowych mistrzostwach Francji w Paryżu. Po tym zwycięstwie Austriak został okrzyknięty "Królem Mączki" w uznaniu jego gry na tej szlachetnej nawierzchni.
Drugi z hegemonów - Gustavo Kuerten na tenisowej scenie pojawił się równie niespodziewanie, jak Mats Wilander, i już w pierwszym występie w Roland Garros w 1997 roku zdobył wielkoszlemowy tytuł. Co prawda młody Brazylijczyk w kolejnym roku nie wypadł juz tak dobrze na turnieju w stolicy Francji, ale i tak zdobył tam jeszcze dwa dodatkowe tytuły zwyciężając w 2000 oraz 2001 roku.
Gustavo Kuerten został jednym z najbardziej niespodziewanych zwycięzców French Open
Kto zmieni Rafę na szczycie?
Od 2005 roku ceglana mączka ma jednak nowego króla, który panuje niepodzielnie, a z tronu został zepchnięty tylko raz, w 2009 roku. Rafael Nadal ma wszelkie predyspozycje, aby dzielić i rządzić na kortach ziemnych jeszcze przez kilka dobrych lat, o ile pozwoli mu na to zdrowie. Właśnie przez problemy z kolanami Hiszpan w 2009 roku sensacyjnie pożegnał się z turniejem Roland Garros, który wygrywał wcześniej cztery razy z rzędu. Na szczyt Rafa powrócił jednak rok później i od tej pory ponownie sieje postrach na "ziemi". Każda porażka hiszpańskiego tenisisty na nawierzchni ziemnej jest przyjmowana jako ogromna niespodzianka, na szczęście dla Nadala zdarza się to bardzo rzadko. Ośmiokrotny mistrz Roland Garros w dorobku dzierży także rekord największej liczby wygranych z rzędu na jednej nawierzchni w erze open - od kwietnia 2005 do maja 2007 wygrał 81(!) meczów z rzędu na kortach ziemnych.
Na kursie Nadala do kolejnych triumfów znajduje się jednak zawodnik, który w ostatnich latach rywalizuje z Hiszpanem o pierwsze miejsce w rankingu ATP. Novak Djoković już trzykrotnie znalazł na mączce skuteczny sposób na agresywną obronę Hiszpana, w 2011 roku rozprawiając się z nim w finałach turniejów w Madrycie i Rzymie, a rok temu ogrywając go w decydującym meczu podczas imprezy w Monte Carlo. To ostatnie zwycięstwo przerwało niesamowitą passę Nadala, który wcześniej wygrywał turniej w stolicy księstwa Monako ośmiokrotnie, nie zaznając tam goryczy porażki. Za Serbem przemawiają także ostatnie mecze pomiędzy oboma graczami rozgrywane na twardych kortach Indian Wells i Miami, które rozstrzygnął na korzyść.
Dwaj najlepsi gracze turnieju w Miami - Novak Djoković i Rafa Nadal
W cieniu walki dwóch gwiazd światowego tenisa znajduje się kilka nazwisk, które na wiosnę mogą namieszać w rywalizacji dwóch hegemonów. Na kortach ziemnych zawsze warto zwrócić uwagę na kontynuatora tradycji czeskiego tenisa - Tomasa Berdycha, który w poprzednich latach sprawiał dużo problemów obu zawodnikom w bezpośrednich pojedynkach. Wysoko stoją także akcje Grigora Dimitrova, który rok temu był blisko pokonania Nadala w Monte Carlo oraz ograł Djokovicia podczas Mastersa w Madrycie. Do formy z początku sezonu w każdej chwili może wrócić sensacyjny zwycięzca Australian Open - Stanislas Wawrinka. Nie można też zapominać o jego rodaku Rogerze Federerze, dla którego są to chyba ostatnie sezony, aby nawiązać jakąkolwiek walkę z liderami rankingu. A może, tak jak w 1982, 1997 czy 2005 roku, na kortach ziemnych pojawi się nowa gwiazda, która pogodzi utytułowanych rywali? Wydaje się to jednak mało realne ze względu na formę jaką prezentują w ostatnich miesiącach Novak Djoković i Rafa Nadal.
Na razie królują Europejczycy
Przed zawodnikami teraz półtora miesiąca rywalizacji na najwyższym poziomie na kortach ziemnych. Warto jednak wspomnieć o kilku turniejach na mączce, które rozegrane zostały wcześniej. Mowa tu głównie o imprezach odbywających się na kontynencie południowoamerykańskim. Najpierw specjaliści od gry na "ziemi" stawili się w kraju mającym wielkie tradycje tenisowe - Chile, w którym wychowało się wielu tenisistów światowej klasy, jak Marcelo Rios, Nicolas Massu czy Fernando Gonzalez. Tegoroczny turniej w Vina del Mar padł jednak łupem Włocha Fabio Fogniniego i gospodarze marzenia o wygranej muszą odłożyć co najmniej na rok.
Kolejnym przystankiem zawodników walczących o punkty do rankingu było Buenos Aires, czyli stolica Argentyny, która wydała na świat wielu mistrzów kortów ziemnych, wśród których są miedzy innymi Gaston Gaudio, David Nalbandian czy wspomniany wcześniej Guillermo Villas. W tym wypadku zwycięzcą także okazał się reprezentant kontynentu europejskiego - Hiszpan David Ferrer.
Cykl zawodów w Ameryce Południowej wieńczyły dwie duże imprezy rozgrywane w Kraju Kawy. Na pierwszy ogień poszło Rio de Janeiro, do którego zawitała ścisła światowa czołówka z Rafaelem Nadalem na czele. Niespodzianki nie było i to podopieczny Toniego Nadala wyjechał ze słonecznej Brazylii z pucharem dla zwycięzcy. Ciekawsze rozstrzygnięcia zapadły w rozgrywanym tydzień później turnieju w Sao Paulo. Tam nieoczekiwanie po wygraną sięgnął reprezentant Argentyny Federico Delbonis, z przytupem zaznaczając obecność w gronie najlepszych tenisistów.
Za nami jest już także pierwszy turniej rangi Masters rozgrywany na kortach ziemnych. Najlepsi tenisiści świata spotkali się jak co roku na imprezie w Monte Carlo, która tak naprawdę na dobre rozpoczęła rywalizację na czerwonej mączce w tym sezonie. Pierwszy duży turniej przyniósł od razu pierwsze duże niespodzianki. Do największych można za pewnością zaliczyć odpadnięcie Rafy Nadala już w 1/4 finału. Sensacyjnym pogromcą Hiszpana okazał się jego rodak David Ferrer, który zasygnalizował, że także może odegrać dużą rolę w zbliżającym się wielkim krokami Roland Garros. Już w kolejnej rundzie turnieju w stolicy księstwa Monako Ferrer musiał jednak uznać wyższość rozgrywającego kapitalny sezon Wawrinki, który jak się później okazało, został zwycięzcą całej imprezy w Monte Carlo. W wielkim finale "Stan" po bratobójczym boju pokonał sławnego rodaka Rogera Federera, wybijając mu z głowy marzenia o pierwszym triumfie w Monako.
Tym samym Rafael Nadal nie odegrał się Novakowi Djokoviciowi za porażkę sprzed roku. Serb, który zwycięstwem w księstwie chciał rozpocząć zwycięski marsz, który miał zakończyć dopiero na początku czerwca upragnionym triumfem w Roland Garros, turnieju w Monte Carlo także nie zaliczy do udanych. Porażka z Rogerem Federerem w półfinale sprawiła, że reprezentant Serbii musi zrewidować plany i skupić się na kolejnych dużych imprezach. Droga do Paryża wiedzie teraz przez inne europejskie stolice - Madryt i Rzym. Z pewnością będzie nie mniej pasjonująca niż w poprzednich latach, a atmosferę do czerwoności podgrzały sensacyjne rozstrzygnięcia, których świadkami byliśmy właśnie w Monte Carlo.
Komentarze