Pindera: Chiński stół

Inne
Pindera: Chiński stół
Ma Long / fot.PAP

Panowanie chińskich mistrzów celuloidowej piłeczki trwa od lat i nic nie wskazuje na to, że ktoś inny może zająć ich miejsce. Właśnie zdobyli w Tokio kolejne złote medale wygrywając bez problemu raz jeszcze drużynowe mistrzostwa świata w rywalizacji kobiet i mężczyzn.

Coś mi się zdaje, że czasy, gdy Szwedzi bili ich w Dortmundzie 5:0, gdy Andrzej Grubba zdobywał w Chinach Puchar Świata bijąc najwybitniejszych pingpongowych mistrzów z „Państwa Środka”. To historia, która już się nie powtórzy. Szwedzi na następców Joergena Perssona, Jana Ove Waldnera czy Michaela Appelgrena czekają już ćwierć wieku, a najlepszym wciąż jest …48-letni Persson. W Belgii królem tej szybkiej gry jest trzy lata od niego młodszy Jean Michael Saive, a my możemy tylko powspominać nieżyjącego Andrzeja Grubbę, który kiedyś wygrywał z nimi wszystkimi. Mieliśmy też Leszka Kucharskiego, który ostatnio został trenerem kadry Azerbejdżanu (wcześniej pracował w Indii). Współczesne pokolenie polskich tenisistów stołowych jest w stanie wygrać seta, czy dwa z Chińczykiem i na tym się kończy.

Zakończone w Tokio drużynowe mistrzostwa świata pań i panów potwierdziły tylko jaką potęgą w tej dyscyplinie są Chiny. Mistrz tego kraju jest zdecydowanym faworytem każdej międzynarodowej imprezy na której startuje. Może tam przegrać tylko ze swoim rodakiem. Ale wcześniej musi potwierdzić klasę u siebie w domu.

W Tokio Chińczycy pokonali w finale Niemców 3:1. Jedyny punkt dla najlepszej drużyny Europy zdobył Dmitrij Owczarow, Ukrainiec z niemieckim paszportem. Dima, mistrz Europy i brązowy medalista igrzysk w Londynie pokonał mistrza olimpijskiego i dwukrotnego indywidualnego mistrza świata, Zhang Jike, ale kolejny pojedynek, z drugim w światowym rankingu, Ma Longiem, przegrał z kretesem.

Ale Zhang Jike musi się mieć na baczności. Do igrzysk w Rio de Janeiro zostało wprawdzie dwa lata, ale jeśli jeszcze raz, czy dwa powinie mu się noga, to może nie mieć okazji, by bronić złota wywalczonego w Londynie. Lista chętnych, by go tam zastąpić jest bowiem bardzo długa: na jej czele Xu Xin (nr 1 światowego rankingu), wspomniany Ma Long i trzeci na tej liście, jeszcze junior, Fan Zhendong.

Muszę przyznać, że występy Chińczyków przy pingpongowym stole, to nie tylko dla mnie, uczta dla oczu. Fantastyczna technika, rewelacyjne wprost przygotowanie fizyczne i dynamika obustronnego ataku robi wrażenie na każdym. Na laiku, który ma niewielkie pojęcie o niuansach tego sportu, również. Szkoda tylko, że niewielu jest na świecie takich, którzy potrafią ich zmusić do wysiłku. Takich chociażby, jak Owczarow, czy Timo Boll. Ten drugi, tak jak kiedyś Grubba, potrafił przed laty pokonać trzech najlepszych Chińczyków i zdobyć Puchar Świata. W Tokio, w finale przegrał jednak 0:3 z Ma Longiem, choć walczył do końca, ale to już nie jest ten Boll, co dawniej.

Przewaga Chinek nad resztą świata jest chyba jeszcze większa niż panów. Przekonały się o tym Japonki w wielkim finale mistrzostw. Światowemu rankingowi przewodzi sześć Chinek, a inne panie z czołówki też mają skośne oczy. W meczu z Japonią Ding Ning, Li Xiaoxia i liderka listy, Liu Shiwen rozbiły rywalki 3:0. Tylko ta pierwsza straciła seta w pojedynku z defensorką Yuką Ishigaki, natomiast mistrzyni olimpijska z Londynu, Li Xiaoxia musiała się nieźle napracować w spotkaniu z filigranową, najwyżej sklasyfikowaną w rankingu ITTF, Kasumi Ishikawą.

Europejskie drużyny, nawet z naturalizowanymi Chinkami w składzie, nie mają w tej rywalizacji czego szukać i mogą tylko liczyć na przypadek lub chwile dekoncentracji reprezentantek z „Państwa Środka”.

Statystyki nie kłamią: męskie i żeńskie reprezentacje Chin wygrały drużynowe mistrzostwa świata po 19 razy, a panowie siedem razy z rzędu. Chinki potknęły się cztery lata temu w Moskwie, przegrywając sensacyjnie z Singapurem, gdzie w pingponga też grają skośnookie panie, ale w Tokio nawet przez chwilę nie były zagrożone.
Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze