Polacy na europejskim polowaniu: biało-czerwoni królowie strzelców

Tytuł króla strzelców Bundesligi, który Robert Lewandowski zdobył na zakończenie swojej przygody z Dortmundem, nie jest pierwszą snajperską koroną polskiego zawodnika. Nasi piłkarze podbijali już ligi w Austrii, Francji, Grecji, Izraelu, a nawet na… Wyspach Owczych.
Tytuł Roberta Lewandowskiego zdobyty w Niemczech bezsprzecznie jest największym indywidualnym sukcesem polskiego piłkarza w europejskich rozgrywkach ligowych. Niewiele jednak zabrakło, aby koronę króla strzelców Bundesligi Polak włożył na głowę, kiedy zawodnik Borussii miał… trzy lata. Jan Furtok w sezonie 1990/91 do samego końca rozgrywek walczył o zwycięsku laur, ale ostatecznie dwadzieścia bramek starczyło, aby zająć drugie miejsce. Napastnika Hamburgera SV wyprzedził Niemiec Roland Wohlfarth z Bayernu Monachium. Do tronu Furtokowi zabrakło jednej bramki.
To, co nie udało się piłkarzowi z Katowic, wyszło Arturowi Wichniarkowi – tyle, że nie w 1., a w 2. Bundeslidze. W sezonie 2000/01 snajper Arminii Bielefeld strzelił osiemnaście bramek i na jego głowę powędrowała królewska korona. Jak się okazało – nie ostatni raz! Wichniarek został Królem Arturem i już rok później tytuł ten obronił.
Co ciekawe w maju 2002 roku sprawa przydziału korony wyjaśniła się w bezpośrednim pojedynku. Wichniarek i Marcus Feinbier, napastnik LR Ahlen mieli po osiemnaście trafień, a ich zespoły zmierzyły się w meczu ostatniej kolejki! Feinbier trafił raz, ale Polak odpowiedział dwoma trafieniami i to on okazał się górą – po raz kolejny zyskał miano najlepszego strzelca 2. Bundesligi.
Król bez korony
Polski golleador na stałe zapisał się także w historii ligi francuskiej. Andrzej Szarmach był jednak królem bez korony! Przez pięć lat gry w Division 1 (dzisiejsza Ligue 1) gracz Auxerre dwukrotnie był wicekrólem strzelców (w roku 1982 wyprzedził go Delio Onnis, a rok później Vahid Halilhodžić), a raz zajął trzecie miejsce. W 1986 po przenosinach do drugoligowego Avant Guingamp ponownie nastrzelał masę goli i ponownie został „tylko” wicekrólem strzelców.
W Division 2, czyli drugiej lidze, inni Polacy mieli więcej szczęścia. Przez wiele lat liga ta była podzielona na dwie grupy i praktycznie wybierani byli dwaj królowie strzelców. W 1973 roku w grupie A, trafiając 21 razy, najskuteczniejszy okazał się Eugeniusz Faber z RC Lens, a rok później Erwin Wilczek z US Valenciennes, który zdobył 26 bramek.
W tym samym klubie w sezonie 1982/83 jeden z najlepszych rezultatów strzeleckich w historii Division 2 osiągnął legendarny Włodzimierz Lubański. 28 trafień pozwoliło Polakowi wręcz zdeklasować rywali. Blisko piętnaście lat później dwóch bramek zabrakło Tomaszowi Frankowskiemu, zawodnikowi Stade Poitevin, do snajperskiej korony National 1, czyli trzeciej ligi francuskiej.
Kubica rządzi w Izraelu
Historycznym królem strzelców Veikkausliigi, czyli powstałej w 1990 roku ligi fińskiej, był Marek Czakon, któremu w 1990 roku do zdobycia korony wystarczyło szesnaście trafień. Jednocześnie Czakon był pierwszym polskim królem strzelców, który zdobył ten tytuł w najwyższej klasie rozgrywkowej występując poza granicami Polski.
Udało się także w Austrii. Królem króla tamtejszej ligi, czyli dominującego wówczas Tirolu Innsbruck, był Radosław Gilewicz. Już w sezonie 1999/00 Polak należał do najlepszych snajperów tyrolskiego mistrza kraju (w klasyfikacji strzelców zajął czwarte miejsce), a rok później wszyscy ligowi napastnicy musieli uznać wyższość reprezentanta Polski. Licznik Gilewicza zatrzymał się dopiero na dwudziestu dwóch golach.
Najlepszy w lidze izraelskiej okazał się przed laty Andrzej Kubica. Piłkarz-podróżnik, bo Kubica poza Polską i Izraelem grał także w Austrii, Belgii, Francji i Japonii, postrachem bramkarzy okazał się w sezonie 1998/99. Zdobył wtedy dwadzieścia jeden bramek i na stałe zapisał się w historii ligi, która niedługo potem przeszła szaloną rewolucję. Od czasów Kubicy tylko raz zdarzyło się aby królewską koronę dobył nie-Izraelita.
Niewiele do triumfu zabrakło Marcinowi Kuźbie, który jako napastnik Lausanne-Sports zdobył aż dwadzieścia bramek w lidze szwajcarskiej. W ligowych rozgrywkach 2000/01 w końcowej klasyfikacji Polaka wyprzedzili tylko Christian Gimenez z Lugano i Stephane Chapuisat z Grasshoppers. Jak w kilku poprzednich przypadkach – do szczęścia zabrakło jednego trafienia. Trochę więcej brakowało natomiast Maciejowi Żurawskiemu, który w swoim pierwszym sezonie w Celticu Glasgow uplasował się na trzecim miejscu (ex aequo z trzema innymi piłkarzami; 16 bramek).
Multistrzelcy z Grecji i Cypru
Prawdziwym królem był Krzysztof Warzycha. Legendarny napastnik Panathinaikosu Ateny w zielonej koszulce Koniczynek aż trzykrotnie wygrywał klasyfikację na najlepszego strzelca ligi. Polak górował nad rywalami w sezonach: 1993/94, 1994/15 i 1997/98, a do kolejnych triumfów potrzeba było mu kolejno: 24, 29 i 32 trafień. Jakby tego było mało dwukrotnie był wicekrólem i dwukrotnie zajmował trzecie miejsce w snajperskiej klasyfikacji. Na najniższym stopniu podium plasowali się także inni Polacy. Leszek Pisz w sezonie 1998/99 w barwach Kavali zdobył czternaście bramek, a Marcin Mięciel osiem lat później tyle samo razy trafił dla PAOK Saloniki.
Biało-czerwoni strzelcy zapisali się także w historii niedalekiej od Grecji ligi cypryjskiej. Hellada miała swojego Warzychę, a Cypr – Łukasza Sosina. Wychowanek Hutnika Kraków najskuteczniejszy był aż czterokrotnie! Od 2003 do 2006 roku w barwach Apollonu strzelał kolejno 21, 21 i 28 bramek, wręcz nokautując rywali. Czwarty tytuł dorzucił w sezonie 2007/08 pokonując bramkarzy… tylko szesnaście razy (wtedy reprezentował już Anórthossis). Jako pierwszy cypryjską koronę zdobył jednak Wojciech Kowalczyk. Dwadzieścia cztery bramki w dwudziestu pięciu meczach dało jego Anórthossisowi w 2002 roku nie tylko najlepszego strzelca, ale i puchar kraju.
Na innej wyspie, a właściwie Wyspach Owczych królem strzelców został Łukasz Cieślewicz. Urodzony w Gnieźnie, ale wychowany w Danii snajper, w 2011 roku siedemnaście razy pokonywał bramkarzy tamtejszej ligi i razem ze swoim Thorshavn zdobył lokalne mistrzostwo. Farerowie tak zakochali się w grze Polaka, że zaproponowali mu występy w narodowej reprezentacji. Cieślewicz ostatecznie odmówił. Podobną furorę na Litwie zrobił w poprzednim sezonie Kamil Biliński, który do siatki trafił aż dwadzieścia jeden razy i zdobył tytuł drugiego najlepszego strzelca A Lygi. Biliński to jedyny dziś polski piłkarz, który wciąż ma szanse na tytuł króla strzelców w jednej z europejskich lig.
To, co nie udało się piłkarzowi z Katowic, wyszło Arturowi Wichniarkowi – tyle, że nie w 1., a w 2. Bundeslidze. W sezonie 2000/01 snajper Arminii Bielefeld strzelił osiemnaście bramek i na jego głowę powędrowała królewska korona. Jak się okazało – nie ostatni raz! Wichniarek został Królem Arturem i już rok później tytuł ten obronił.

Co ciekawe w maju 2002 roku sprawa przydziału korony wyjaśniła się w bezpośrednim pojedynku. Wichniarek i Marcus Feinbier, napastnik LR Ahlen mieli po osiemnaście trafień, a ich zespoły zmierzyły się w meczu ostatniej kolejki! Feinbier trafił raz, ale Polak odpowiedział dwoma trafieniami i to on okazał się górą – po raz kolejny zyskał miano najlepszego strzelca 2. Bundesligi.
Król bez korony
Polski golleador na stałe zapisał się także w historii ligi francuskiej. Andrzej Szarmach był jednak królem bez korony! Przez pięć lat gry w Division 1 (dzisiejsza Ligue 1) gracz Auxerre dwukrotnie był wicekrólem strzelców (w roku 1982 wyprzedził go Delio Onnis, a rok później Vahid Halilhodžić), a raz zajął trzecie miejsce. W 1986 po przenosinach do drugoligowego Avant Guingamp ponownie nastrzelał masę goli i ponownie został „tylko” wicekrólem strzelców.

W Division 2, czyli drugiej lidze, inni Polacy mieli więcej szczęścia. Przez wiele lat liga ta była podzielona na dwie grupy i praktycznie wybierani byli dwaj królowie strzelców. W 1973 roku w grupie A, trafiając 21 razy, najskuteczniejszy okazał się Eugeniusz Faber z RC Lens, a rok później Erwin Wilczek z US Valenciennes, który zdobył 26 bramek.
W tym samym klubie w sezonie 1982/83 jeden z najlepszych rezultatów strzeleckich w historii Division 2 osiągnął legendarny Włodzimierz Lubański. 28 trafień pozwoliło Polakowi wręcz zdeklasować rywali. Blisko piętnaście lat później dwóch bramek zabrakło Tomaszowi Frankowskiemu, zawodnikowi Stade Poitevin, do snajperskiej korony National 1, czyli trzeciej ligi francuskiej.
Kubica rządzi w Izraelu
Historycznym królem strzelców Veikkausliigi, czyli powstałej w 1990 roku ligi fińskiej, był Marek Czakon, któremu w 1990 roku do zdobycia korony wystarczyło szesnaście trafień. Jednocześnie Czakon był pierwszym polskim królem strzelców, który zdobył ten tytuł w najwyższej klasie rozgrywkowej występując poza granicami Polski.
Udało się także w Austrii. Królem króla tamtejszej ligi, czyli dominującego wówczas Tirolu Innsbruck, był Radosław Gilewicz. Już w sezonie 1999/00 Polak należał do najlepszych snajperów tyrolskiego mistrza kraju (w klasyfikacji strzelców zajął czwarte miejsce), a rok później wszyscy ligowi napastnicy musieli uznać wyższość reprezentanta Polski. Licznik Gilewicza zatrzymał się dopiero na dwudziestu dwóch golach.

Najlepszy w lidze izraelskiej okazał się przed laty Andrzej Kubica. Piłkarz-podróżnik, bo Kubica poza Polską i Izraelem grał także w Austrii, Belgii, Francji i Japonii, postrachem bramkarzy okazał się w sezonie 1998/99. Zdobył wtedy dwadzieścia jeden bramek i na stałe zapisał się w historii ligi, która niedługo potem przeszła szaloną rewolucję. Od czasów Kubicy tylko raz zdarzyło się aby królewską koronę dobył nie-Izraelita.
Niewiele do triumfu zabrakło Marcinowi Kuźbie, który jako napastnik Lausanne-Sports zdobył aż dwadzieścia bramek w lidze szwajcarskiej. W ligowych rozgrywkach 2000/01 w końcowej klasyfikacji Polaka wyprzedzili tylko Christian Gimenez z Lugano i Stephane Chapuisat z Grasshoppers. Jak w kilku poprzednich przypadkach – do szczęścia zabrakło jednego trafienia. Trochę więcej brakowało natomiast Maciejowi Żurawskiemu, który w swoim pierwszym sezonie w Celticu Glasgow uplasował się na trzecim miejscu (ex aequo z trzema innymi piłkarzami; 16 bramek).
Multistrzelcy z Grecji i Cypru
Prawdziwym królem był Krzysztof Warzycha. Legendarny napastnik Panathinaikosu Ateny w zielonej koszulce Koniczynek aż trzykrotnie wygrywał klasyfikację na najlepszego strzelca ligi. Polak górował nad rywalami w sezonach: 1993/94, 1994/15 i 1997/98, a do kolejnych triumfów potrzeba było mu kolejno: 24, 29 i 32 trafień. Jakby tego było mało dwukrotnie był wicekrólem i dwukrotnie zajmował trzecie miejsce w snajperskiej klasyfikacji. Na najniższym stopniu podium plasowali się także inni Polacy. Leszek Pisz w sezonie 1998/99 w barwach Kavali zdobył czternaście bramek, a Marcin Mięciel osiem lat później tyle samo razy trafił dla PAOK Saloniki.
Biało-czerwoni strzelcy zapisali się także w historii niedalekiej od Grecji ligi cypryjskiej. Hellada miała swojego Warzychę, a Cypr – Łukasza Sosina. Wychowanek Hutnika Kraków najskuteczniejszy był aż czterokrotnie! Od 2003 do 2006 roku w barwach Apollonu strzelał kolejno 21, 21 i 28 bramek, wręcz nokautując rywali. Czwarty tytuł dorzucił w sezonie 2007/08 pokonując bramkarzy… tylko szesnaście razy (wtedy reprezentował już Anórthossis). Jako pierwszy cypryjską koronę zdobył jednak Wojciech Kowalczyk. Dwadzieścia cztery bramki w dwudziestu pięciu meczach dało jego Anórthossisowi w 2002 roku nie tylko najlepszego strzelca, ale i puchar kraju.

Na innej wyspie, a właściwie Wyspach Owczych królem strzelców został Łukasz Cieślewicz. Urodzony w Gnieźnie, ale wychowany w Danii snajper, w 2011 roku siedemnaście razy pokonywał bramkarzy tamtejszej ligi i razem ze swoim Thorshavn zdobył lokalne mistrzostwo. Farerowie tak zakochali się w grze Polaka, że zaproponowali mu występy w narodowej reprezentacji. Cieślewicz ostatecznie odmówił. Podobną furorę na Litwie zrobił w poprzednim sezonie Kamil Biliński, który do siatki trafił aż dwadzieścia jeden razy i zdobył tytuł drugiego najlepszego strzelca A Lygi. Biliński to jedyny dziś polski piłkarz, który wciąż ma szanse na tytuł króla strzelców w jednej z europejskich lig.
Komentarze