Szetela: Jeśli Ameryka wyjdzie z grupy, możemy zajść bardzo daleko

Piłka nożna
Szetela: Jeśli Ameryka wyjdzie z grupy, możemy zajść bardzo daleko
Danny Szetela wreszcie jest zdrowy i gotowy wrócić do Europy / fot. soccerbyives.net

Chciałbym jeszcze spróbować swoich sił w Europie. Mam tutaj jeszcze ważny kontrakt na ten i następny rok, i potem chętnie spróbowałbym wrócić do Europy. Nie zraziłem się. Z Dawidem Janczykiem na pewno poszlibyśmy na dobry obiad i zaczęlibyśmy rozmawiać. Powiedziałbym mu, żeby pozytywnie myślał, nigdy nie wiesz, jak się kariera skończy - mówi Polsatsport.pl Danny Szetela.

Łukasz Majchrzyk: Kilka lat temu wszystko szło świetnie, do czasu transferu do Racingu Santander. Tam się coś zatrzymało. Co poszło nie tak?

Danny Szetela: To nie było tak, że wszystko się nagle załamało. W Racingu nie dostałem za bardzo szansy, ciężko się było przebić do składu, więc wypożyczyli mnie do Brescii. Tam wszystko dobrze szło, ale zacząłem łapać kontuzje, niezbyt poważne, ale utrudniające dojście do formy. Pomyślałem, że pomoże mi, jak wrócę do USA, poszedłem do DC United i tam zerwałem więzadła krzyżowe. Miałem jedną, drugą, a potem trzecią operację i tak to się ciągnęło przez trzy lata.

Co to były za operacje?

Ta trzecia operacja to był przeszczep łąkotki, musiałem na nią czekać dziewięć miesięcy, a potem jeszcze przez rok chodziłem na rehabilitację. W sumie nie grałem przez trzy lata.

Mówisz, że były potrzebne aż trzy operacje. Pierwsze dwie się nie udały, czy ciągle wychodziło coś nowego?

Pierwszy zabieg miałem, kiedy jeszcze byłem w DC United i chyba zbyt wcześnie wróciłem do treningów, kiedy jeszcze kolano nie było gotowe. To tylko pogorszyło mój uraz. Musiałem pójść na drugą operację, która niewiele pomogła i stąd trzeci zabieg.

Cofnijmy się jeszcze na chwilę do czasów Racingu Santander. Jechałeś tam jako największy talent USA, po udanych mistrzostwach świata do lat 20 i nikt nie dał Ci w Hiszpanii szansy?

Przyszedłem w połowie rozgrywek i akurat trafiłem na najlepszy sezon w historii Racingu, więc nie było łatwo się załapać do pierwszej jedenastki. Trenowałem, grałem w rezerwach, wszystko było jak trzeba, ale chciałem grać, więc wolałem trafić na wypożyczenie do Brescii.

Wtedy w Racingu był też Ebi Smolarek. On Cię przekonywał do gry dla Polski, pomagał jakoś?

Tak, namawiał mnie, żebym spróbował w polskiej reprezentacji, ale akurat wtedy selekcjonerem był Paweł Janas, było tuż przed mistrzostwami świata i drużyna była gotowa. Trener mnie nie potrzebował, a ja miałem okazję wystąpić w reprezentacji USA, dla których grałem w juniorach. Uznałem, że najlepiej będzie dla mnie, jak zagram dla Stanów Zjednoczonych?

Nie było tak, że sukces zaszumiał w głowie i uznałeś, że nie trzeba trenować, bo wszystko samo wychodzi?

Nie, tak nie było. Akurat skończyłem 20 lat i dla mnie najważniejsze było, żeby się rozwijać. Na każdym treningu miałem okazję mierzyć się z piłkarzami, którzy występowali w Realu, Atletico Madryt, Lidze Mistrzów, ale grać nie mogłem. Niby miałem czas, ale nie mogło to za długo trwać, trzeba było coś zmienić.

Kiedy wróciłeś do Stanów, próbowałeś się zaczepić w DC United. Pojawiały się informacje, że kłócisz się z kolegami i dlatego nie dali Ci szansy?

Nie wiem, kto to napisał, naprawdę z nikim się nie kłóciłem. Ten zawodnik, z którym rzekomo miałem się nawet pobić, zaprosił mnie potem na swoje wesele. Kiedy grałem w DC, mieszkaliśmy nawet razem w hotelach. Czasami tak bywa, że dziennikarze piszą tylko po to, żeby było głośno.

Kilka lat temu było o Tobie dość głośno w Polsce. Pojawiały się głosy, że warto Cię przekonać do gry w biało-czerwonych barwach. Ty zawsze wolałeś reprezentację USA?

Tak było, bo kiedy byłem młodszy i selekcjonerem był Paweł Janas, to słyszałem, że nie chce mnie w kadrze, bo ma lepszych zawodników. To co? Miałem się prosić, żeby zagrać dla Polski? Nie ma sensu o tym rozmyślać, po prostu koncentruję się na tym, żeby wrócić do formy.

Podziwiam Cię, że po tak długiej przerwie próbujesz wrócić. Z czego żyłeś w ciągu tych trzech lat, kiedy nie grałeś w piłkę?

Miałem trochę pieniędzy, które odłożyłem podczas kariery. Nie było czasu na nic innego, tylko cały czas chodziłem na terapię, pięć, a momentami nawet sześć razy w tygodniu. Czasami, kiedy brakowało pieniędzy, to mówiłem: mamo, pomóż. Rodzina cały czas mnie wspierała. Była depresja, stres, czy zdołam jeszcze wrócić. Wiesz, ja całe życie grałem w piłkę nożną, a przez dziewięć miesięcy przed trzecią operacją nie mogłem nic robić. Nie mówię o graniu, ale nawet o zwykłym bieganiu. Mogłem tylko trochę pochodzić na siłownię i na rowerze, i to było wszystko.

Teraz ze zdrowiem już jest wszystko dobrze?

Teraz już jest ok, czasami tylko czuję tylko takie nieprzyjemne uczucie w kolanie, jakby podrażnienie, tak mnie ciągnie, coś jakbym się przeciążył na siłowni. Nie mogę powiedzieć, że jestem już na sto procent przygotowany do gry, ale każdy dzień zbliża mnie do optymalnej formy.

Często gracie razem z Marcosem Senną? Dużo można się od niego nauczyć?

To jest kopalnia piłkarskiej wiedzy. Zdobył mistrzostwo Europy z Hiszpanią, grał w Europie, w Lidze Mistrzów. Każdy dzień treningów z nim, każdy mecz, to jest wielka nauka. Poza tym, gra się z nim bardzo łatwo. Zmieniamy się, raz ja więcej rozgrywam, czasami to on idzie bardziej do przodu, a ja zostaję za jego plecami.

Nazwa Cosmos Nowy Jork była w przeszłości bardzo sławna. A jak to teraz wygląda? Ilu kibiców przychodzi na mecze?

Gramy na stadionie uniwersyteckim, czekamy na decyzję w sprawie budowy nowego obiektu. Na trybunach mieści się póki co tylko 13 tysięcy ludzi i często tylu ich przychodzi. Kiedy wygrywamy, to przychodzą, kiedy jest ładna pogoda, to też się pojawiają.

Masz 26 lat, wróciłeś do piłki po ciężkiej kontuzji. O czym jeszcze marzysz?

Po tym, co przeszedłem, to marzę już tylko o tym, żeby być zdrowym i, żeby mnie nie bolało. Coraz więcej wiem o życiu, priorytety się zmieniają. Dbam o siebie, dbam o dietę, chodzę na siłownię. Nigdy nie wiesz, kiedy ci się to przyda. Dbam o malutkie rzeczy, które potem się składają na dużą rzecz. Trzeba robić, to co należy robić.

Chciałbyś pewnie jeszcze wrócić do MLS?

Chciałbym jeszcze spróbować swoich sił w Europie. Mam tutaj jeszcze ważny kontrakt na ten i następny rok, i potem chętnie spróbowałbym wrócić do Europy. Nie zraziłem się.

A która liga by Cię szczególnie interesowała?

Może Hiszpania, może Włochy, może Anglia? Wiesz, nie bałbym się nawet wrócić do Polski, do ekstraklasy. Jakby przyszła oferta z czołowego polskiego klubu, to nie mówię, nie.

Chciałbyś pewnie jeszcze wrócić do reprezentacji USA? Na co wasza kadra może liczyć podczas mundialu w Brazylii?

Wiem, że do Brazylii na mundial nie pojadę (śmiech). Na początku myślimy o tym, żeby wyjść z grupy. Mamy trudną grupę z Niemcami, Ghaną i Portugalią, ale zawsze w takich sytuacjach potrafimy się zmobilizować i na ogół udaje nam się awansować dalej. Gramy twardo i myślę, że będziemy gotowi. Każdy mecz jest inny, jak już wyjdziemy dalej, to może dojść naprawdę daleko. Co do mnie, to na razie chcę wrócić do formy, potem zobaczymy, kto będzie selekcjonerem i jak będę w dobrej formie, to myślę, że mnie powoła.

Pamiętasz jeszcze mistrzostwa świata do lata 20 w Kanadzie? Bramkę strzelił wam wtedy piłkarz Dawid Janczyk. On jest w podobnej sytuacji do Ciebie. Ma 27 lat i wraca po długiej przerwie do futbolu. Jak byś go spotkał, to co byś mu powiedział?

Na pewno poszlibyśmy z Dawidem Janczykiem na dobry obiad i zaczęlibyśmy rozmawiać. Powiedziałbym mu, żeby pozytywnie myślał, nigdy nie wiesz, jak się kariera skończy, dziś jesteś, jutro może Cię nie być w drużynie, ale trzeba myśleć pozytywnie. Na końcu wszystko wyjdzie tak, jak ma być.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze