"Farbowane lisy" nie tylko w polskim wydaniu

Dobra gra w klubie, a później deklaracja gry w reprezentacji. Tak najczęściej wyglądała droga naturalizowanych piłkarzy do gry w reprezentacji Polski. Roger Guerreiro, Ludo Obraniak, Eugen Polanski, Sebastian Boenisch, a teraz Thiago Cionek . To oni z braku laku zdecydowali się na grę w koszulce z orzełkiem.
Nie w każdej reprezentacji naturalizowany piłkarz kojarzy się z niepowodzeniem i zawodem. Doskonałym przykładem są nasi zachodni sąsiedzi – Niemcy. Ale nie tylko oni. Wcześniej czynili to w 1934 roku Włosi sięgając po reprezentantów Argentyny i Brazylii. Następnie podchwycili to Hiszpanie powołując m.in. Alfredo di Stefano, Ferenca Puskasa czy Ladislao Kubalę.
Niemiecka kolonia Lowe’a
Już w najnowszej historii proces naturalizacji najbardziej rozwinęli Niemcy. Fredi Bobic, Kevin Kuranyi czy pierwszy czarnoskóry piłkarz w reprezentacji Niemiec Gerald Asamoah przecierali szlaki obecnym reprezentantom kadry Joachima Loewa.
Pochodzący z Polski Lucas Podolski dla Niemców rozegrał aż 112 spotkań, w których zdobył 46 bramek i zaliczając 24 asysty. Wcześniej Poldi deklarował chęć gry w polskiej reprezentacji i sam kontaktował się w tej sprawie z jej trenerami. Takich dylematów nie mieli Piotr Trochowski czy urodzony w Opolu Miroslav Klose, którzy bez zawahania wybrali naszych zachodnich sąsiadów.
Kadra na mundial w RPA budowana przez Joachima Loew’a nie była przypadkowa. Do reprezentacji trafiło wielu naturalizowanych, ale wartościowych piłkarzy. Poza wspomnianą trójka z polskimi korzeniami miejsce w niej znaleźli: pomocnik z tunezyjskimi korzeniami Sami Khedira, tureccy pomocnik Mesut Ozil i obrońca Serdar Tasci, urodzony w Jugosławii Marko Marin, Ghańczyk Jerome Boateng, hiszpański Mario Gomez, nigeryjski Dennis Aogo i brazylijski Cacau.
Wielu piłkarzy, ale nie można Loew’a za skrytykować. Niemiecka drużyna zdobyła brązowy medal na mundialu w RPA i większość z naturalizowanych piłkarzy odegrała znaczące role. Ważnymi ogniwami drużyny byli m.in. Ozil, Klose, Podolski, a Sami Khedira zdobył bramkę dającą reprezentacji miejsce na podium.
Miłe złego początki w Polsce
W naszym kraju trend naturalizacyjny rozpoczął Jerzy Engel powołując do kadry Emmanuela Olisadebe. Był to z pewnością najbardziej udany transfer polskiej reprezentacji. Oli z ośmioma bramkami został najlepszym strzelcem w El. Mistrzostw Świata w Korei i Japonii, a na samym mundialu dołożył trafienie w meczu o honor z USA. Ogółem rozegrał w kadrze 25. spotkań i zdobył 11. bramek. Można powiedzieć, że Olisadebe w pewnym stopniu spełnił pokładane w nim nadzieje.
Dalej było już tylko gorzej. Leo Beenhakker powołał pochodzącego z Brazylii Rogera Guerreiro. Reprezentant Kraju Kawy dostał powołanie na Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii. Jedynym wspomnieniem po zawodniku jest gol strzelony przeciwko Austriakom i do tego… z pozycji spalonej. Kolejnym pomysłem był Ludovic Obraniak. Piłkarz rozpoczął przygodę z reprezentacja znakomicie zdobywając dwa trafienia w meczu z Grekami, ale to by było na tyle. Urodzony we Francji zawodnik zagrał w 33. Spotkaniach trafiając do bramki rywali sześciokrotnie, ale tylko w meczach towarzyskich.
Marne transferowe hity Smudy
Franicszek Smuda zdecydowanie przebił swoich poprzedników w krótkim czasie załatwiając kolejne trzy szybkie transfery. Miejsce znalazł w kadrze Francuz o polskich korzeniach Damien Perquis i dwóch piłkarzy z odzysku. Urodzeni w Polsce, ale ukształtowani piłkarsko u naszych zachodnich sąsiadów Eugen Polanski i Sebastian Boenisch również zaimponowali Franzowi. Ani jeden z wybrańców Smudy nie powalił na kolana polskich kibiców.
Żaden z naturalizowanych piłkarzy nie okazał się zbawieniem polskiej kadry. I tak naprawdę poza wspomnianym wcześniej Olisadebe nikt w kadrze znacząco się nie wyróżnił. Statystyki nie kłamią. Wszystkie „polskie farbowane lisy” w kadrze rozegrały 97 spotkań strzelając 16 bramek. Razem osiągnięciami nie dorównują nawet w małym stopniu jednemu niemieckiemu Lukasowi Podolskiemu.
W kolejce na debiut przed spotkaniem z Niemcami czeka piłkarz drugoligowej włoskiej Modeny Thiago Cionek, ale na zbawienie polskiej kadry dzięki jego osobie liczy naprawdę niewielu…
Komentarze