Starcie Marquez - Alvarado: Powstać z kolan

Sporty walki
Starcie Marquez - Alvarado: Powstać z kolan
Marquez w ostatniej walce z Pacquiao / fot. boxginscene.com

Już w sobotę dojdzie do arcyciekawego pojedynku w umownym limicie do 65,3 kg. Rękawice skrzyżują Juan Manuel Marquez i Mike Alvarado. Dla obu zawodników to będzie próba odbudowania się po ostatnich porażkach.

Marquez walczył ostatnio 12 października. Wówczas rękawice skrzyżował z Timothym Bradley’em. Kibice zgromadzeni w Las Vegas byli świadkami dwunastu rund bardzo zaciętego pojedynku, z którego zwycięsko wyszedł Amerykanin.

Mówiąc jednak o Marquezie od razu stają przed oczami jego słynne cztery potyczki z Mannym Pacquiao. Ta historia swój początek miała 10 lat temu. 8 maja 2004 roku sędziowie orzekli remis, więc rewanż był tylko kwestią czasu, ale żeby przeżyć to raz jeszcze kibice musieli czekać aż cztery lata. W 2008 roku pięściarze znów zafundowali kibicom prawdziwą ringową wojnę, którą tym razem wygrał Pacman. Na trzeci odcinek serii musieliśmy czekać tym razem do 2011 roku. W między czasie Marquez stoczył sześć walk, z których aż pięć wygrał, a jedyną porażkę poniósł nie z byle kim, bo jego pogromcą został Floyd Mayweather Jr.

Szczęśliwe zakończenie historii


Niestety kolejne starcie z Pacquiao znów nie okazało się być szczęśliwe dla Meksykanina. 12 listopada 2011 roku po raz kolejny niejednogłośną decyzją głosów wygrał Filipińczyk. Czwarty bój miał miejsce rok później, a jego zakończenie wstrząsnęło całym bokserskim środowiskiem. 8 grudnia 2012 roku pięściarze po raz kolejny nie szczędzili sobie mocnych ciosów, jednak tym silniejszym okazał się Marquez, który pod koniec szóstej rundy wystrzelił piekielnie mocnym prawym sierpowym, po którym Pacquiao nie zdołał się już podnieść.

Alvarado nie może się pochwalić tak ciekawą karierą, jak Marquez, jednak Meksykanin i tak docenia klasę rywala. – Alvarado będzie niebezpieczny przez całą walkę. Ostatnio przegrywał, więc będzie chciał wrócić na zwycięską ścieżkę. Wie, że kolejna porażka przybliży go do emerytury, dlatego będzie naciskał, boksował, kontrował. Będę jednak gotowy na wszystko, co zrobi w ringu – zapewnia legenda meksykańskiego pięściarstwa.

Pokonać legendę

Amerykanin ma na koncie ponad trzydzieści walk mniej, niż Marquez. Przygodę z boksem zawodowym rozpoczął dekadę temu. Od tego czasu stoczył 36 pojedynków  i poniósł tylko dwie porażki. W 2013 roku przez techniczny nokaut w siódmej przegrał z Brandonem Riosem, jednak zaledwie pół roku później mu się zrewanżował. W kolejnej walce poniósł zdecydowanie bardziej dotkliwą porażkę, a jego pogromcą był Rusłan Prowodnikow, który zakończył to starcie w dziesiątej rundzie.

– Było wtedy naprawdę ciężko. Psychicznie nie mogłem się podnieść przez kilka tygodni. Teraz muszę wrócić na właściwe tory. Chcę przywrócić starego Mike’a, podstawy, które uczyniły mnie tym, kim jestem – twierdzi 33-latek.

Alvarado, który jest o siedem lat młodszy od Meksykanina, ciągle podkreśla, że jest wielkim fanem Marqueza, ale twierdzi, że w sobotę zakończy jego karierę. – Jestem nakręcony tym, że spotkam się z taką legendą jak Marquez. Dzięki temu wzrasta ranga tego wydarzenia, a to sprawia, że i ja dużo ciężej trenuję. Jestem jeszcze mocniej zmotywowany i zdeterminowany by robić co do mnie należy. To dla mnie świetna okazja na odkupienie, a osiągnę to wszystko wysyłając Marqueza na sportową emeryturę – deklaruje „Mile High”.

Transmisja gali w Inglewood 17.05 (sobota) w Polsacie Sport od godziny 3.00
Karolina Owczarz, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze