Matej Zagar stracił „dziewictwo” w Tampere. Słoweniec wygrał GP Finlandii

France Zagar ścigał się na żużlu jeszcze w czasach kiedy Jugosławią rządził Josip Broz Tito. 34 lata po śmierci Tito, syn France'a Zagara – Matej, wygrał po raz pierwszy turniej z cyklu Grand Prix.
Byli tacy, którzy przyglądając się młodziutkiemu Matejowi podkreślali, że jeździ zbyt brawurowo. Nie brakowało takich ekspertów, którzy posądzali Zagara o przelitrażowane silniki. Nikt mu nigdy niczego nie udowodnił. Niektórzy złorzeczyli widząc jak Matej macha lewą nogą na pierwszym wirażu i chcieli, żeby medycy zrobili mu akcję pt. Tito. Josip Broz Tito stracił lewą nogę na skutek ciężkiej choroby, a wrogowie Zagara pragnęli, aby nie pracował lewą nogą tak agresywnie, bo doprowadzi do tragedii na torze. Jakoś nikogo Matej nie staranował na przestrzeni lat, ale fakt, że Słoweniec ze starożytnej Emony ściga się niezwykle widowiskowo. Przed laty kiedy Krsko zaczynało przygodę z cyklem GP, Matej zakładał obie nogi za cięgna i próbował robić figurę lazyboy na motocyklu żużlowym. To chłopak z fantazją. Jak przystało na człowieka z kraju wspaniałego poety – France Preserena, stać go na szaleństwo. Kocha tradycję, dlatego związał się z najstarszym brytyjskim klubem – Belle Vue Aces Manchester. Lubi antyki, ale kocha też szybkie tempo życia, taniec i zabawę. Długo pracował, żeby stanąć na najwyższym stopniu podium GP. A gdy już to uczynił, wyrzekł znamienne słowa: „Nie jestem już dziewicą”…
Odrodzenie Woffindena
Tai Woffinden wspina się na południową ścianę Lhotse. Tak wygląda ten sezon w wykonaniu indywidualnego mistrza świata. Najpierw bolesne lądowanie na torze w Leicester. Następnie lot w klasie ekonomicznej do Auckland. Męczarnie na torze, które mimo wszystko zaowocowały 7 punktami. Problemy ze sprzętem w Europie, marny dorobek w Bydgoszczy (5 oczek) i nagle… olśnienie. Jacek Trojanowski i Konrad Darwiński jako ostatni wyjeżdżali z parku maszyn w Bydgoszczy, ale za to bogatsi o rzeczową i dogłębną analizę. Woffinden wygrał półfinał brytyjski z kompletem punktów, rozjeździł się na Wyspach, w Polsce i Szwecji, porozmawiał z tunerem, ale nade wszystko uratował go wiatr wiejący ze stolicy Dolnego Śląska i Rzeszowszczyzny… W fińskim Tampere, na układanym torze, który przytulał się do lekkoatletycznej bieżni przez całą zimę, Tai miał fatalne wyjście z bazy. Ostro wiało, była mgła, nie było widać kopuły szczytowej Lhotse… W czwartym wyścigu Woffinden wpadł pod segment dmuchanej bandy i trzeba go było szukać jakby utknął w szczelinie lodowca. Jacek Trojanowski zanurkował pod bandę, wyciągnął Taia, a Martin Smolinski, który zahaczył o Brytyjczyka, wstał, otrzepał się z kurzu i pomaszerował do parku maszyn. Freddie Lindgren też udał się do parkingu. Chris Holder, który w czasach juniorskich jeździł w parze z Woffindenem, zaczął czyścić gogle Taia. Piękna scena. Kangur wspierający Anglika. Rywale na torze, a kumple poza nim.
Woffinden genialnie pojechał w powtórce. Mknął jak szalony do mety. Tai przywiózł 3 oczka, odsapnął podczas równania toru i zdobył cenne 2 punkty przegrywając w 5 wyścigu z Holderem. A potem Woffy miał dłuższą przerwę. Mógłby w niej zapoznać się z historią występów legendarnego Kai Niemi, bo zawody ciągnęły się niczym guma do żucia z czasów PRL. W dwunastym wyścigu Woffinden wystartował rewelacyjnie spod taśmy, ale pod bandą jeszcze szybciej przemknął Australijczyk Troy Batchelor. Woffy stoczył ciekawy bój, wyprzedził kangura na przeciwległej prostej drugiego okrążenia i wszedł do ogrodu szczęśliwości kiedy okazało się, że pani kierownik startu z Glasgow zbyt wcześnie pokazała szachownicę Pedersenowi i Jonssonowi. Nastała konsternacja. Tai i Troy pomknęli dalej, a Nicki i Andreas przymknęli gaz po 3 okrążeniach… A całe zamieszanie przez panią z Glasgow…
Tajemnicza panna Heather McNeilly
W lutym zadzwonił telefon do panny McNeilly. Szkotka odebrała, a w słuchawce usłyszała głos Fina Jarno Kosonena. Jarno to współpromotor żużlowego święta w Tampere. Wraz z byłym żużlowcem Kai Laukkanenem wpadł na pomysł zorganizowania GP w Finlandii. Jarno poszukiwał dziewczyny, która okiełznałaby żużlowców pod taśmą. „Wszyscy zaczęli mi gratulować, choć ja nigdy nie pracowałam w tej roli podczas GP. Z reguły tą funkcję pełnią tubylcy. Po cóż ciągnąć przez pół Europy dziewczynę ze Szkocji, skoro można bazować na lokalnych kierownikach startu? Mam 24 lata, spokojną pracę w firmie ubezpieczeniowej, kocham speedway, ale wystarczy mi rola start marshalla w Glasgow podczas ligowych pojedynków. Jednak przekonano mnie, że mam być pierwszą kobietą, która stoi pod taśmą na zawodach GP, więc się skusiłam. Bardzo wspierał mnie Barry Simpson, który pracował już na starcie podczas GP w Cardiff i na imprezie rocznicowej Jamesa Grievesa” – wyznała przejęta debiutantka.
Nie wiadomo, czy zawodnicy zapatrzyli się na szpilki panny Heather. O ile Tai i Batch mknęli naprzód, o tyle jadący wolniej Skandynawowie, dostrzegli szachownicę po trzecim okrążeniu. Szwedzki sędzia, były żużlowiec Krister Gardell, zarządził powtórkę wyścigu. Pofrunęło kilka przekleństw w powietrze, ale mechanicy szybko schłodzili sprzęgła i Tai w powtórce znów szalał na torze. Woffinden przywiózł 3 punkty, ale biedny Batchelor stracił drugie miejsce na rzecz Pedersena. Przedziwna historia, a wszystko przez rozkojarzenie panny Heather…
Woffinden rozmawiał na ten temat z Tonym Olssonem, byłym zawodnikiem Swindon Robins, a dziś dyrektorem GP. Przepisy są klarowne. W przypadku złej sygnalizacji flagami, sędzia musi powtórzyć wyścig. Nicki skorzystał na całym zamieszaniu, ale oliwa i tak okazała się sprawiedliwa. Batchelor odrodził się w Tampere. Po dwóch nieudanych turniejach, pierwszych śliwkach robaczywkach, Troy pojechał na dobrym poziomie. Pewnie pomogła dobra nuta na koncercie w Belgii, świetna praca mechanika Roberta Mikołajczaka i wizyta u tunera. Troy wjechał do półfinału, zdobył ogółem 10 punktów, a więc ostatecznie panna Heather nie ograbiła go z cennych oczek…
A mistrz świata? Prowadził wyraźnie w finale, a gdyby nie trafił w dziurę na wirażu z pewnością świętowałby drugie zwycięstwo w cyklu GP. I tak nie ma nad czym rozpaczać. Tai wraca do gry. Był najskuteczniejszy w Tampere, zgromadził 16 punktów.
W krainie Kai Niemi
Przed laty Finlandia miała fenomenalnego żużlowca – Kai Niemi. Kai Juhani Niemi urodził się w Pori w 1955 roku. Śmigał jak natchniony na Wyspach Brytyjskich. Cztery razy wywalczył awans do finału światowego. Szalał na Ullevi w Goeteborgu w 1980 i w 1983 roku. Jeździł w Los Angeles na słynnym Coliseum w 1982 roku kiedy tytuł zdobył Bruce Penhall. Jednak nade wszystko Kai Niemi zasłynął świetną jazdą na Odsal Stadium w Bradford w 1985 roku. Zajął wówczas czwarte miejsce. Przed nim same tuzy i artyści speedwaya: Erik Gundersen, Hans Nielsen, Sam Ermolenko…
Dziś Finlandia nie ma żużlowca pokroju Niemi, ba próżno szukać choćby kogoś na miarę Olli Tyrvainena. Jednak w Krainie Tysiąca Jezior jest klimat sprzyjający motocyklom. Wokół cisza, więc motory są miłym przerywnikiem. Kylmaekorpi to spec od longtrack’u, Nieminen to fachowiec od brytyjskich agrafek. W Tampere nie było tragedii, bo Joonas zdobył 5 oczek, a Kauko 4, a gdyby nie rynna na jaką natrafił Nieminen w 16 wyścigu, byłoby jeszcze lepiej.
Niemniej jednak zawody w Tampere nie mogły nikogo zachwycić. Układany tor nie należał do idealnych. Darcy Ward chciał ocalić lewą nogę i wolał nie szafować siłami. Dźwigało Nickiego Pedersena i Jarka Hampela. To nie był spektakl godny Speedway Grand Prix. Całe szczęście, że Krzysztof Kasprzak odpoczął. On, miłośnik MotoGP byłby przerażony stanem toru w Tampere. Kontuzja więzadeł krzyżowych to wyjątkowo bolesna dolegliwość. Lepiej ją wyleczyć niż stwarzać zagrożenie dla rywali. Zdrowie jest tylko jedno i syn Zenona, dobrego tunera silników, doskonale o tym wie.
Kolejna runda GP odbędzie się 31 maja nieopodal klasztoru benedyktynów w przepięknej czeskiej Pradze. Rok temu na Markecie wygrał Tai Woffinden…
Odrodzenie Woffindena
Tai Woffinden wspina się na południową ścianę Lhotse. Tak wygląda ten sezon w wykonaniu indywidualnego mistrza świata. Najpierw bolesne lądowanie na torze w Leicester. Następnie lot w klasie ekonomicznej do Auckland. Męczarnie na torze, które mimo wszystko zaowocowały 7 punktami. Problemy ze sprzętem w Europie, marny dorobek w Bydgoszczy (5 oczek) i nagle… olśnienie. Jacek Trojanowski i Konrad Darwiński jako ostatni wyjeżdżali z parku maszyn w Bydgoszczy, ale za to bogatsi o rzeczową i dogłębną analizę. Woffinden wygrał półfinał brytyjski z kompletem punktów, rozjeździł się na Wyspach, w Polsce i Szwecji, porozmawiał z tunerem, ale nade wszystko uratował go wiatr wiejący ze stolicy Dolnego Śląska i Rzeszowszczyzny… W fińskim Tampere, na układanym torze, który przytulał się do lekkoatletycznej bieżni przez całą zimę, Tai miał fatalne wyjście z bazy. Ostro wiało, była mgła, nie było widać kopuły szczytowej Lhotse… W czwartym wyścigu Woffinden wpadł pod segment dmuchanej bandy i trzeba go było szukać jakby utknął w szczelinie lodowca. Jacek Trojanowski zanurkował pod bandę, wyciągnął Taia, a Martin Smolinski, który zahaczył o Brytyjczyka, wstał, otrzepał się z kurzu i pomaszerował do parku maszyn. Freddie Lindgren też udał się do parkingu. Chris Holder, który w czasach juniorskich jeździł w parze z Woffindenem, zaczął czyścić gogle Taia. Piękna scena. Kangur wspierający Anglika. Rywale na torze, a kumple poza nim.
Woffinden genialnie pojechał w powtórce. Mknął jak szalony do mety. Tai przywiózł 3 oczka, odsapnął podczas równania toru i zdobył cenne 2 punkty przegrywając w 5 wyścigu z Holderem. A potem Woffy miał dłuższą przerwę. Mógłby w niej zapoznać się z historią występów legendarnego Kai Niemi, bo zawody ciągnęły się niczym guma do żucia z czasów PRL. W dwunastym wyścigu Woffinden wystartował rewelacyjnie spod taśmy, ale pod bandą jeszcze szybciej przemknął Australijczyk Troy Batchelor. Woffy stoczył ciekawy bój, wyprzedził kangura na przeciwległej prostej drugiego okrążenia i wszedł do ogrodu szczęśliwości kiedy okazało się, że pani kierownik startu z Glasgow zbyt wcześnie pokazała szachownicę Pedersenowi i Jonssonowi. Nastała konsternacja. Tai i Troy pomknęli dalej, a Nicki i Andreas przymknęli gaz po 3 okrążeniach… A całe zamieszanie przez panią z Glasgow…
Tajemnicza panna Heather McNeilly
W lutym zadzwonił telefon do panny McNeilly. Szkotka odebrała, a w słuchawce usłyszała głos Fina Jarno Kosonena. Jarno to współpromotor żużlowego święta w Tampere. Wraz z byłym żużlowcem Kai Laukkanenem wpadł na pomysł zorganizowania GP w Finlandii. Jarno poszukiwał dziewczyny, która okiełznałaby żużlowców pod taśmą. „Wszyscy zaczęli mi gratulować, choć ja nigdy nie pracowałam w tej roli podczas GP. Z reguły tą funkcję pełnią tubylcy. Po cóż ciągnąć przez pół Europy dziewczynę ze Szkocji, skoro można bazować na lokalnych kierownikach startu? Mam 24 lata, spokojną pracę w firmie ubezpieczeniowej, kocham speedway, ale wystarczy mi rola start marshalla w Glasgow podczas ligowych pojedynków. Jednak przekonano mnie, że mam być pierwszą kobietą, która stoi pod taśmą na zawodach GP, więc się skusiłam. Bardzo wspierał mnie Barry Simpson, który pracował już na starcie podczas GP w Cardiff i na imprezie rocznicowej Jamesa Grievesa” – wyznała przejęta debiutantka.
Nie wiadomo, czy zawodnicy zapatrzyli się na szpilki panny Heather. O ile Tai i Batch mknęli naprzód, o tyle jadący wolniej Skandynawowie, dostrzegli szachownicę po trzecim okrążeniu. Szwedzki sędzia, były żużlowiec Krister Gardell, zarządził powtórkę wyścigu. Pofrunęło kilka przekleństw w powietrze, ale mechanicy szybko schłodzili sprzęgła i Tai w powtórce znów szalał na torze. Woffinden przywiózł 3 punkty, ale biedny Batchelor stracił drugie miejsce na rzecz Pedersena. Przedziwna historia, a wszystko przez rozkojarzenie panny Heather…
Woffinden rozmawiał na ten temat z Tonym Olssonem, byłym zawodnikiem Swindon Robins, a dziś dyrektorem GP. Przepisy są klarowne. W przypadku złej sygnalizacji flagami, sędzia musi powtórzyć wyścig. Nicki skorzystał na całym zamieszaniu, ale oliwa i tak okazała się sprawiedliwa. Batchelor odrodził się w Tampere. Po dwóch nieudanych turniejach, pierwszych śliwkach robaczywkach, Troy pojechał na dobrym poziomie. Pewnie pomogła dobra nuta na koncercie w Belgii, świetna praca mechanika Roberta Mikołajczaka i wizyta u tunera. Troy wjechał do półfinału, zdobył ogółem 10 punktów, a więc ostatecznie panna Heather nie ograbiła go z cennych oczek…
A mistrz świata? Prowadził wyraźnie w finale, a gdyby nie trafił w dziurę na wirażu z pewnością świętowałby drugie zwycięstwo w cyklu GP. I tak nie ma nad czym rozpaczać. Tai wraca do gry. Był najskuteczniejszy w Tampere, zgromadził 16 punktów.
W krainie Kai Niemi
Przed laty Finlandia miała fenomenalnego żużlowca – Kai Niemi. Kai Juhani Niemi urodził się w Pori w 1955 roku. Śmigał jak natchniony na Wyspach Brytyjskich. Cztery razy wywalczył awans do finału światowego. Szalał na Ullevi w Goeteborgu w 1980 i w 1983 roku. Jeździł w Los Angeles na słynnym Coliseum w 1982 roku kiedy tytuł zdobył Bruce Penhall. Jednak nade wszystko Kai Niemi zasłynął świetną jazdą na Odsal Stadium w Bradford w 1985 roku. Zajął wówczas czwarte miejsce. Przed nim same tuzy i artyści speedwaya: Erik Gundersen, Hans Nielsen, Sam Ermolenko…
Dziś Finlandia nie ma żużlowca pokroju Niemi, ba próżno szukać choćby kogoś na miarę Olli Tyrvainena. Jednak w Krainie Tysiąca Jezior jest klimat sprzyjający motocyklom. Wokół cisza, więc motory są miłym przerywnikiem. Kylmaekorpi to spec od longtrack’u, Nieminen to fachowiec od brytyjskich agrafek. W Tampere nie było tragedii, bo Joonas zdobył 5 oczek, a Kauko 4, a gdyby nie rynna na jaką natrafił Nieminen w 16 wyścigu, byłoby jeszcze lepiej.
Niemniej jednak zawody w Tampere nie mogły nikogo zachwycić. Układany tor nie należał do idealnych. Darcy Ward chciał ocalić lewą nogę i wolał nie szafować siłami. Dźwigało Nickiego Pedersena i Jarka Hampela. To nie był spektakl godny Speedway Grand Prix. Całe szczęście, że Krzysztof Kasprzak odpoczął. On, miłośnik MotoGP byłby przerażony stanem toru w Tampere. Kontuzja więzadeł krzyżowych to wyjątkowo bolesna dolegliwość. Lepiej ją wyleczyć niż stwarzać zagrożenie dla rywali. Zdrowie jest tylko jedno i syn Zenona, dobrego tunera silników, doskonale o tym wie.
Kolejna runda GP odbędzie się 31 maja nieopodal klasztoru benedyktynów w przepięknej czeskiej Pradze. Rok temu na Markecie wygrał Tai Woffinden…
Komentarze