Borek o Polanskim: To wielka strata. Mógł być nawet kapitanem kadry!

Szkoda i przykro mi, jako komentatorowi, ale i kibicowi reprezentacji, że tak fajny facet, tak dobry piłkarz, rezygnuje z gry w kadrze. Ta drużyna straciła właśnie bardzo charakternego człowieka – komentuje dla Polsatsport.pl decyzję Eugena Polanskiego Mateusz Borek.
Za chwilę zacznie się ping-pong i spychologia, mówienie kogo wina jest większa, a kogo mniejsza. Warto skupić się jednak na fakcie, że ze wszystkich farbowanych lisów to Polanski najbardziej podporządkował się wyborowi Polski. Świetnie mówi w naszym języku, w żadnej chwili nie był gorszym rodakiem, zaakceptowała go grupa, a on utożsamiał się z tą drużyną. Rozmawiałem z nim kilka razy i Eugen zawsze złościł się na słabe wyniki kadry. Był zaangażowany.
Od początku było jednak widać, że trener Nawałka ma innych faworytów: Mączyńskiego, Pazdana. Widać, że Polanski nie mógł się z tym pogodzić. Też zresztą byłem zdziwiony jego pozycją w gronie środkowych pomocników. Sztab kadry twierdził, że na mecz z Niemcami Eugen mógł przejechać, a mi się wydaje, że nie mógł. Tak jak Lech nie puścił Kaspera Hämäläinena i Gergő Lovrencsicsa, tak Hoffenheim nie puścił Polanskiego. Czy to się komuś podoba, czy nie, to nie interes klubu, aby piłkarz grał w sparingu poza terminem FIFA. Powiedzieli „nie” i koniec.
Mecz z Litwą był wyborem Eugena. On nie czuł się jednak trenerowi potrzebny. Potrzebował od Nawałki zaufania, którego nie otrzymał. Przeanalizował sobie powołania, zobaczył Jodłowca, Starzyńskiego i pomyślał, że znów otrzyma epizod, kilka minut i tyle. Dlatego też podjął taką, a nie inną decyzję. Wiedział, że jest nie piątym, czy dziesiątym, a dwudziestym piłkarzem u Nawałki. Selekcjoner natomiast, moim zdaniem, nie ma w tej chwili poczucia, że właśnie osłabiła się jego drużyna. Każdy kibic oglądający Bundesligę pewnie tak właśnie czuje, ale Nawałka – on ma inną optykę.
Szkoda, bo twierdzę, że jako jeden z niewielu Polanski miał cechy przywódcze. Pewnie byłoby to źle odebrane, ale moim zdaniem Polanski mógłby pełnić funkcję kapitańską! Jest w kadrze obóz Lewandowskiego, jest też obóz Błaszczykowskiego, ale to właśnie Polanski obok tej dwójki i bramkarzy - Boruca oraz Szczęsnego - posiada cechy przywódcze. Można było je wykorzystać.
Obserwowałem karierę Polanskiego od wielu lat. Pamiętam go jeszcze z Borussii Mönchengladbach, gdy chwilę później szedł do Getafe i Bernda Schustera. Ten klub miał być dla niego przystankiem w drodze do największych potęg: Barcelony albo Realu. Jego grę porównywano nawet do Lothara Matthäusa. Niestety, Polanski złapał poważną kontuzję, cofnął się, stracił na kreatywności. Odkąd wrócił do Niemiec, od Mainz po Hoffenheim, ten sezon w jego wykonaniu jest jednak zdecydowanie najlepszy! Gra skutecznie, stabilnie, strzela bramki, asystuje, lideruje. Patrząc tylko na umiejętności powinien mieć miejsce w pierwszym składzie reprezentacji! Ale nie ma i jak już wiemy, w najbliższym czasie mieć nie będzie.
Od początku było jednak widać, że trener Nawałka ma innych faworytów: Mączyńskiego, Pazdana. Widać, że Polanski nie mógł się z tym pogodzić. Też zresztą byłem zdziwiony jego pozycją w gronie środkowych pomocników. Sztab kadry twierdził, że na mecz z Niemcami Eugen mógł przejechać, a mi się wydaje, że nie mógł. Tak jak Lech nie puścił Kaspera Hämäläinena i Gergő Lovrencsicsa, tak Hoffenheim nie puścił Polanskiego. Czy to się komuś podoba, czy nie, to nie interes klubu, aby piłkarz grał w sparingu poza terminem FIFA. Powiedzieli „nie” i koniec.
Mecz z Litwą był wyborem Eugena. On nie czuł się jednak trenerowi potrzebny. Potrzebował od Nawałki zaufania, którego nie otrzymał. Przeanalizował sobie powołania, zobaczył Jodłowca, Starzyńskiego i pomyślał, że znów otrzyma epizod, kilka minut i tyle. Dlatego też podjął taką, a nie inną decyzję. Wiedział, że jest nie piątym, czy dziesiątym, a dwudziestym piłkarzem u Nawałki. Selekcjoner natomiast, moim zdaniem, nie ma w tej chwili poczucia, że właśnie osłabiła się jego drużyna. Każdy kibic oglądający Bundesligę pewnie tak właśnie czuje, ale Nawałka – on ma inną optykę.
Szkoda, bo twierdzę, że jako jeden z niewielu Polanski miał cechy przywódcze. Pewnie byłoby to źle odebrane, ale moim zdaniem Polanski mógłby pełnić funkcję kapitańską! Jest w kadrze obóz Lewandowskiego, jest też obóz Błaszczykowskiego, ale to właśnie Polanski obok tej dwójki i bramkarzy - Boruca oraz Szczęsnego - posiada cechy przywódcze. Można było je wykorzystać.
Obserwowałem karierę Polanskiego od wielu lat. Pamiętam go jeszcze z Borussii Mönchengladbach, gdy chwilę później szedł do Getafe i Bernda Schustera. Ten klub miał być dla niego przystankiem w drodze do największych potęg: Barcelony albo Realu. Jego grę porównywano nawet do Lothara Matthäusa. Niestety, Polanski złapał poważną kontuzję, cofnął się, stracił na kreatywności. Odkąd wrócił do Niemiec, od Mainz po Hoffenheim, ten sezon w jego wykonaniu jest jednak zdecydowanie najlepszy! Gra skutecznie, stabilnie, strzela bramki, asystuje, lideruje. Patrząc tylko na umiejętności powinien mieć miejsce w pierwszym składzie reprezentacji! Ale nie ma i jak już wiemy, w najbliższym czasie mieć nie będzie.
Komentarze