Dramaty gigantów futbolu. Kartki, które zniszczyły marzenia

Wystarczy jeden błąd, chwila dekoncentracji, a marzenie, które z każdym dniem stawało się wręcz obsesją, pozostanie niespełnione. Historia półfinałów Ligi Mistrzów jest pełna takich przypadków. Xabi Alonso, który nie zagra w tegorocznym finale, jest 22. piłkarzem w historii, który musi pokutować przez otrzymaną kartkę.
Ostatni gwizdek sędziego. Zwycięska drużyna zaczyna szaleńczą radość. W końcu przed chwilą udało się wywalczyć awans do finału Ligi Mistrzów. Cieszą się wszyscy, oczywistość – jednak niecała grupa jest w stu procentach szczera. Coś poszło nie tak. Kamery są bezwzględne. Łapią wszystko. Jeden piłkarz promienieje radością w momencie uścisków z kolegą, lecz po chwili zwiesza głowę. No tak, nie zagra w finale. Największy dramat piłkarski.
W tegorocznych derby Madrytu zabraknie Xabiego Alonso. Bask, przy korzystnym już wyniku w rewanżowym starciu z Bayernem, odrobinę przesadził i sfaulował Bastiana Schweinsteigera. Po meczu był zdruzgotany. Zresztą podobnie jak jego klub. Najlepiej świadczy o tym reakcja i Florentino Pereza, i Carlo Ancelottiego, którzy od razu ruszyli, by pocieszyć piłkarza.
"Niepokonany" kapitan jednak poległ
Po tym zdarzeniu doszło do kolejnej debaty – czy na finał kartki nie powinny się „kasować”, by zespoły mogły grać w najmocniejszych składach? Większość kibiców jest na „tak”. Przypadek Alonso nie jest pierwszym tego typu. Cofnijmy się w czasie o 20 lat. Ateny, Milan gra z Barceloną.
Co pamięta się z tego meczu? Absolutną demolkę faworyta, dwa gole Daniele Massaro, cudowne trafienie Dejana Savicevica czy pierwszą bramkę obrońcy, autorstwa Marcel Desailly’ego, w historii finału LM. Tamten Milan był zbombardowany kontuzjami czy też przepisami. Ale było coś jeszcze.
W półfinale łatwo ograne zostało AS Monaco. Cena była jednak ogromna. Pod koniec pierwszej połowy Włosi stracili dwóch ważnych zawodników. Najpierw żółtą kartkę otrzymał kapitan Franco Baresi, zwany "Niepokonanym", a po chwili czerwoną ujrzał Alessandro Costacurta. Milan wygrał jednak 3:0, a potem wspomniany finał. W związku z tymi absencjami Puchar podnieść musiał Mauro Tasotti.
Lider, który był natchnieniem
Dwa lata później podobna sytuacja. Obrońca trofeum Ajax Amsterdam gra na wyjeździe z Panathinaikosem Ateny (w składzie Józef Wandzik i Krzysztof Warzycha). Dwudziesta minuta, wynik dwumeczu był pod kontrolą, jednak Michaelowi Reizigerowi się nie udało. Żółta kartka i w finale siedział tylko na trybunach. Holendrzy przegrali po karnych z Juventusem.
W pamiętnym finale sezonu 1998/1999, gdzie Manchester United w kilkadziesiąt sekund wbił Bayernowi dwa gole, nie mogli zagrać Roy Keane oraz Paul Scholes – liderzy środka pola. Pierwszy dał sygnał do pogoni za Juventusem – zdobył bramkę na 1:2, a chwilę przed wyrównaniem otrzymał eliminującą go z finału żółtą kartkę. Drugi pojawił się na boisku z ławki rezerwowych, by grę uspokoić. Temperament był silniejszy – Anglik wytrzymał tylko kilka minut. Faul taktyczny i napomnienie stało się faktem. Mimo to dwójka pomocników swój cel osiągnęła – Manchester wygrał 3:2.
Roy Keane - jak to on - nie potrafił przyjąć do wiadomości decyzji sędziego
O postawie Keane’a najlepiej świadczą słowa sir Alexa Fergusona. Obecnie obaj panowie raczej za sobą nie przepadają, ale wtedy ich relacje były zdecydowanie inne. - Z chwilą, kiedy dostał żółtą kartkę i stało się jasne, że nie zagra w finale, podwoił swoje wysiłki, by drużyna jednak tam dotarła. Był to najbardziej empatyczny pokaz altruizmu, jaki kiedykolwiek widziałem na boisku. Walczył o każde źdźbło trawy, rywalizował, jakby raczej wolał umrzeć z wycieńczenia, niż przegrać. Zainspirował wszystkich wokół siebie. Poczułem, że to zaszczyt być kojarzonym z takim graczem.
Czeskie łzy
Rok później z finału wypada podpora Valencii Amedeo Carboni, a za kolejne dwa lata motor napędowy Bayeru Leverkusen Ze Roberto. Te drużyny łączy ich finałowy rywal – Real Madryt. I także to, że właśnie „Królewscy” byli górą w obu przypadkach. Kto wie, może obecność tych dwóch ważnych postaci odmieniłaby losy meczów?
2003 rok był świetny dla Pavla Nedveda. Czech na koniec sezonu otrzymał Złotą Piłkę. Razem z Juventusem także odnosił sukcesy. Jednak w półfinale przydarzyła się jego osobista tragedia. Mimo że zaczęło się dobrze, bo zdobył bramkę na 3:1 w meczu z Realem Madryt, to po kilkunastu minutach sfaulował Steve’a McManamana. Po przewinieniu już wiedział, co się święci. Ukrył twarz w dłoniach. W finale na pewno by się przydał. A tak Juventus przegrał w karnych z Milanem.
Pavel Nedved był zdruzgotany po otrzymaniu kartki
Następna taka historia miała miejsce dopiero 6 lat później. Za to zebrała więcej poszkodowanych. Na polu bitwy padli Eric Abidal, Daniel Alves – po stronie Barcelony – i Darren Fletcher – po stronie Manchesteru United. Pecha miał szczególnie ten ostatni, który przy korzystnym wyniku sfaulował Cesca Fabregasa z Arsenalu i otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę. Bez najlepszego pomocnika Manchester nie dał rady w finale. Barcelona wygrała 2:0.
Rekordowy rok 2012
W decydującym meczu rok później naprzeciwko sobie stanęły ekipy Bayernu Monachium i Interu Mediolan. Większe problemy mieli Niemcy. Ze składu wypadł im Franck Ribery, który otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę za brutalny faul na Lisandro Lopezie. Po stronie Włochów nie mógł zagrać Thiago Motta, który padł ofiarą nieczystego zagrania Sergio Busquetsa, który udał, że został trafiony. To nie była jednak aż tak poważna strata. Jose Mourinho triumfował. Jego Inter wygrał finał 2:0.
Rok później czerwoną kartką, mimo że nie wszedł nawet na boisko, w starciu z Realem obejrzał Jose Pinto. Barcelona jednak nie narzekała i pewnie wygrała finał z Manchesterem 3:1. W 2012 roku, kiedy w Monachium spotkały się ekipy Bayernu i Chelsea, byliśmy świadkami bezprecedensowego zdarzenia. Zawieszonych było aż siedmiu piłkarzy, z czego sześciu pauzowało przez żółte kartki!
Ramires, Branislav Ivanovic, Raul Meireles po stronie Chelsea oraz David Alaba, Luiz Gustavo i Holger Badstuber z ekipy Bayernu. Bolesna była szczególnie kartka dla Meirelesa, który otrzymał ją pod koniec gry. Do tego za czerwony kartonik zagrać nie mogła legenda Anglików John Terry. Mimo olbrzymich osłabień londyńczycy niespodziewanie wygrali finał po rzutach karnych.
Raul Meireles "skasował" atak Javiera Mascherano w 89 minucie. Próbował jeszcze wybłagać arbitra
Rok temu i Bayernowi, i Borussii się upiekło - żaden z graczy nie był zawieszony. W tym roku finał opuści Xabi Alonso. To znowu wywoła dyskusję o sensie karania zawodników za żółte kartki na tak wielki mecz.
W tegorocznych derby Madrytu zabraknie Xabiego Alonso. Bask, przy korzystnym już wyniku w rewanżowym starciu z Bayernem, odrobinę przesadził i sfaulował Bastiana Schweinsteigera. Po meczu był zdruzgotany. Zresztą podobnie jak jego klub. Najlepiej świadczy o tym reakcja i Florentino Pereza, i Carlo Ancelottiego, którzy od razu ruszyli, by pocieszyć piłkarza.
"Niepokonany" kapitan jednak poległ
Po tym zdarzeniu doszło do kolejnej debaty – czy na finał kartki nie powinny się „kasować”, by zespoły mogły grać w najmocniejszych składach? Większość kibiców jest na „tak”. Przypadek Alonso nie jest pierwszym tego typu. Cofnijmy się w czasie o 20 lat. Ateny, Milan gra z Barceloną.
Co pamięta się z tego meczu? Absolutną demolkę faworyta, dwa gole Daniele Massaro, cudowne trafienie Dejana Savicevica czy pierwszą bramkę obrońcy, autorstwa Marcel Desailly’ego, w historii finału LM. Tamten Milan był zbombardowany kontuzjami czy też przepisami. Ale było coś jeszcze.
W półfinale łatwo ograne zostało AS Monaco. Cena była jednak ogromna. Pod koniec pierwszej połowy Włosi stracili dwóch ważnych zawodników. Najpierw żółtą kartkę otrzymał kapitan Franco Baresi, zwany "Niepokonanym", a po chwili czerwoną ujrzał Alessandro Costacurta. Milan wygrał jednak 3:0, a potem wspomniany finał. W związku z tymi absencjami Puchar podnieść musiał Mauro Tasotti.
Lider, który był natchnieniem
Dwa lata później podobna sytuacja. Obrońca trofeum Ajax Amsterdam gra na wyjeździe z Panathinaikosem Ateny (w składzie Józef Wandzik i Krzysztof Warzycha). Dwudziesta minuta, wynik dwumeczu był pod kontrolą, jednak Michaelowi Reizigerowi się nie udało. Żółta kartka i w finale siedział tylko na trybunach. Holendrzy przegrali po karnych z Juventusem.
W pamiętnym finale sezonu 1998/1999, gdzie Manchester United w kilkadziesiąt sekund wbił Bayernowi dwa gole, nie mogli zagrać Roy Keane oraz Paul Scholes – liderzy środka pola. Pierwszy dał sygnał do pogoni za Juventusem – zdobył bramkę na 1:2, a chwilę przed wyrównaniem otrzymał eliminującą go z finału żółtą kartkę. Drugi pojawił się na boisku z ławki rezerwowych, by grę uspokoić. Temperament był silniejszy – Anglik wytrzymał tylko kilka minut. Faul taktyczny i napomnienie stało się faktem. Mimo to dwójka pomocników swój cel osiągnęła – Manchester wygrał 3:2.
Roy Keane - jak to on - nie potrafił przyjąć do wiadomości decyzji sędziego
O postawie Keane’a najlepiej świadczą słowa sir Alexa Fergusona. Obecnie obaj panowie raczej za sobą nie przepadają, ale wtedy ich relacje były zdecydowanie inne. - Z chwilą, kiedy dostał żółtą kartkę i stało się jasne, że nie zagra w finale, podwoił swoje wysiłki, by drużyna jednak tam dotarła. Był to najbardziej empatyczny pokaz altruizmu, jaki kiedykolwiek widziałem na boisku. Walczył o każde źdźbło trawy, rywalizował, jakby raczej wolał umrzeć z wycieńczenia, niż przegrać. Zainspirował wszystkich wokół siebie. Poczułem, że to zaszczyt być kojarzonym z takim graczem.
Czeskie łzy
Rok później z finału wypada podpora Valencii Amedeo Carboni, a za kolejne dwa lata motor napędowy Bayeru Leverkusen Ze Roberto. Te drużyny łączy ich finałowy rywal – Real Madryt. I także to, że właśnie „Królewscy” byli górą w obu przypadkach. Kto wie, może obecność tych dwóch ważnych postaci odmieniłaby losy meczów?
2003 rok był świetny dla Pavla Nedveda. Czech na koniec sezonu otrzymał Złotą Piłkę. Razem z Juventusem także odnosił sukcesy. Jednak w półfinale przydarzyła się jego osobista tragedia. Mimo że zaczęło się dobrze, bo zdobył bramkę na 3:1 w meczu z Realem Madryt, to po kilkunastu minutach sfaulował Steve’a McManamana. Po przewinieniu już wiedział, co się święci. Ukrył twarz w dłoniach. W finale na pewno by się przydał. A tak Juventus przegrał w karnych z Milanem.
Pavel Nedved był zdruzgotany po otrzymaniu kartki
Następna taka historia miała miejsce dopiero 6 lat później. Za to zebrała więcej poszkodowanych. Na polu bitwy padli Eric Abidal, Daniel Alves – po stronie Barcelony – i Darren Fletcher – po stronie Manchesteru United. Pecha miał szczególnie ten ostatni, który przy korzystnym wyniku sfaulował Cesca Fabregasa z Arsenalu i otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę. Bez najlepszego pomocnika Manchester nie dał rady w finale. Barcelona wygrała 2:0.
Rekordowy rok 2012
W decydującym meczu rok później naprzeciwko sobie stanęły ekipy Bayernu Monachium i Interu Mediolan. Większe problemy mieli Niemcy. Ze składu wypadł im Franck Ribery, który otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę za brutalny faul na Lisandro Lopezie. Po stronie Włochów nie mógł zagrać Thiago Motta, który padł ofiarą nieczystego zagrania Sergio Busquetsa, który udał, że został trafiony. To nie była jednak aż tak poważna strata. Jose Mourinho triumfował. Jego Inter wygrał finał 2:0.
Rok później czerwoną kartką, mimo że nie wszedł nawet na boisko, w starciu z Realem obejrzał Jose Pinto. Barcelona jednak nie narzekała i pewnie wygrała finał z Manchesterem 3:1. W 2012 roku, kiedy w Monachium spotkały się ekipy Bayernu i Chelsea, byliśmy świadkami bezprecedensowego zdarzenia. Zawieszonych było aż siedmiu piłkarzy, z czego sześciu pauzowało przez żółte kartki!
Ramires, Branislav Ivanovic, Raul Meireles po stronie Chelsea oraz David Alaba, Luiz Gustavo i Holger Badstuber z ekipy Bayernu. Bolesna była szczególnie kartka dla Meirelesa, który otrzymał ją pod koniec gry. Do tego za czerwony kartonik zagrać nie mogła legenda Anglików John Terry. Mimo olbrzymich osłabień londyńczycy niespodziewanie wygrali finał po rzutach karnych.
Raul Meireles "skasował" atak Javiera Mascherano w 89 minucie. Próbował jeszcze wybłagać arbitra
Rok temu i Bayernowi, i Borussii się upiekło - żaden z graczy nie był zawieszony. W tym roku finał opuści Xabi Alonso. To znowu wywoła dyskusję o sensie karania zawodników za żółte kartki na tak wielki mecz.
Komentarze