Kołtoń: Mundial radości? Mundial oburzenia!

Piłka nożna
Kołtoń: Mundial radości? Mundial oburzenia!
fot. PAP

Mundial cieszy wszystkich, tylko nie Brazylijczyków! Tego jeszcze nie było w historii futbolu! Brazylia jest najpotężniejszą piłkarską nacją globu. Aż pięć razy triumfowała w finałach mistrzostw świata. W czasie XX finałów może wygrać po raz szósty, ale problemem są nie tyle przeciwnicy, ale własne społeczeństwo, które jest oburzone na drogie stadiony i własnych polityków.

 Rok temu – w czasie Pucharu Konfederacji – demonstrowały setki tysięcy ludzi. Wznoszono okrzyk: „Nao vai ter Copa do Mundo no Brasil”, czyli „Nie będzie Pucharu Świata w Brazylii”. Jeden z aktywistów protestów – cytowany przez magazyn „Der Spiegel” - Hamilton Moraes Theodoro mówi: „Rzecz jasna Mundial odbędzie się, ale nie będzie to taki Mundial, jaki wyobrażała sobie FIFA”. Już w czasie Pucharu Konfederacji zginęło sześć osób, a setki było rannych. Czy teraz dojdzie do zdarzeń, które przyćmią najważniejsze piłkarskie mecze globu?

Siódma gospodarka świata, ale...

Prezydent Brazylii, Dilma Rousseff zjawi się oczywiście na spotkaniu otwarcia finałów w Sao Paolo, ale nie zamierza przemawiać do tłumów, obawiając się gwizdów. Czym są jednak gwiazdy wobec przemocy, na którą zdecydują się obywatele, co z kolei z pewnością spotka się z brutalną reakcją państwa? „Der Spiegel” pisze: „Największa impreza świata – w dodatku zorganizowana w kraju autentycznych sympatyków piłki nożnej - może okazać się fiaskiem”. W wielu innych państwach ludzie już kupują flagi na samochody, przygotowywane są wydawnictwa zwane „skarbami kibica”, w których można znaleźć portrety gwiazd i zestawienia poszczególnych reprezentacji. Nawet w Polsce powoli daje się odczuć atmosferę Mundialu - choćby przez reklamy telewizyjne, a także takie imprezy jak „FIFA World Cup 2014 Trophy Tour” (Puchar Świata trafił nad Wisłę dzięki Coca-Coli), czy prezentację dwukolorowych butów Pumy (reklamowanych przez czołowego reprezentanta Polski, Grzegorza Krychowiaka). Jeden z potentatów telekomunikacyjnych postawił na reklamę z Robertem Lewandowskim i małżonką, wykorzystując zbliżającą się koniunkturę piłkarską, choć Polski zabraknie w finałach...

Brazylia uczestniczyła dotychczas we wszystkich finałach – jako jedyna nacja. Pięć razy wygrała, jednak znany pisarz, 53-letni Luis Ruffato podkreśla: „Futbol to nasza miłość, ale ludzie zadają sobie kluczowe pytanie, czy naprawdę potrzebny był nam Mundial? Czy ktokolwiek zapytał o zdanie normalnych ludzi? Zresztą to już taka nasza tradycja. Wystąpiliśmy o mistrzostwa, chwaląc się siódmą gospodarką świata. Tyle, że siódma gospodarka świata nie oznacza, że ludzie są bogaci”.

Teraz strzelają z łuków, a co za kilkanaście dni?


W Brazylii regularnie dochodzi do zamieszek i strajków. Niedawno w Sao Paolo zdewastowano 400 autobusów, ponieważ kierowcy strajkowali. Wystąpienia zanotowano także w Belem, Fortalezie i Belo Horizonte, a kolejne wybuchają w Rio de Janeiro, Salvadorze, czy ostatnio w stolicy kraju, Brasilii. „To przedsmak, tego co nas czeka w czasie Mundialu!” - zapowiada „Der Spiegel” w tekście „Samobój Brazylii”. 64 spotkania finałów Mundialu? Komitety niezadowolonych zapowiadają 64 demonstracje! I za wszelką cenę chcą uniemożliwić rozegranie przynajmniej jednego meczu! Takiej sytuacji nie było nigdy wcześniej! Niemiecki magazyn cytuje Christophera Gaffney'a - amerykańskiego wykładowcę uniwersytetu Fluminense – należącego do organizacji Comite Popular da Copa, która kontestuje XX finały Mundialu. Pojawia się scenariusz zablokowania dojazdu ekipy Anglii na lotnisko z ich kwatery w Sao Conrado. Plan zakłada atak na tunel z autokarem Anglików w środku! Gaffney podkreśla: „Uniemożliwienie rozegrania spotkania finałów, to byłaby historyczna chwila”.

Dziennik z Madrytu „AS” relację z ostatnich zajść w Brasilii umieszcza na okładce, pisząc: „To uderzające obrazy, w których 2500 Indian starło się z 700 funkcjonariuszami policji. Indianie - ubrani w tradycyjne stroje - strzelali z łuków!”. Demonstranci na same finały Mundialu przygotowują rzecz jasna koktajle Mołotowa. Policja na razie strzela gumowymi kulami, ale jeden Bóg raczy wiedzieć, co będzie się działo w najbliższych dniach, gdy nastąpi eskalacja protestów.



Brazylia wydała, FIFA zarobi

Brazylia w infrastrukturę bezpośrednio związaną z XX finałami Mundialu zainwestowała około 10 miliardów euro – stadiony to 2,7 miliarda, porty lotnicze 2,6 miliarda, komunikacja publiczna 3,3 miliarda, kolejne 300 milionów pochłonęły porty morskie. Wydatki na bezpieczeństwo szacowane są na 700 milionów euro, a koszty inwestycji telekomunikacyjnych na 200 milionów. Zasada finałów Mundialu czy finałów EURO jest taka sama. Państwo przygotowuje scenę, a na tej scenie spektakl organizuje odpowiednio FIFA (Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej) lub UEFA (Europejska Unia Piłkarska). I to te organizacje czerpią zyski. FIFA na Mundialu w Brazylii zarobi 3,1 miliarda euro - 1,9 miliarda przyniesie dystrybucja praw telewizyjnych, a 1,2 miliarda marketing i sprzedaż licencji. A co z tego będzie miała Brazylia? Reklamę na całym świecie. Niewymierną, ale jednak realną. Tak jak Polska w przypadku finałów EURO 2012. Tyle, że ludzie w Brazylii chcą czegoś innego – poprawy ich losu tu i teraz. Chcą być beneficjentami boomu gospodarczego, który trwał dwie dekady.

Brazylia w ostatnich dwudziestu latach rozwinęła się niesamowicie. Zaczęło się od „Plano Real”, czy stabilizacji finansów i rozwoju gospodarczego, który w 1994 roku przedstawił prezydent Henrique Cardoso. Prawdziwy wzrost zaczął się w czasie rządów jego następcy, Lula da Silvy. Brazylia skorzystała z koniunktury na gaz ziemny i produkty rolne. Szczególne zyski przyniosły soja, mięso i rudy żelaza. Do Kraju Kawy zaczęły płynąć miliardy dolarów. W 2004 roku Lula da Silva postanowił ukoronować swoje dzieło i wystąpił o XX finały Mundialu. Kiedy FIFA przyznała Brazylii organizację imprezy, prezydent publicznie uronił łzę wzruszenia. Tyle, że wzrost gospodarczy uległ wyhamowaniu. W ubiegłym roku wynosił tylko 2,3 procenta, a wcześniej regularnie sięgał 6 i więcej procent. Dzięki wzrostowi gospodarczemu podniosły się płace. W 2003 roku 49 procent społeczeństwa zarabiało poniżej 320 euro, a 38 procent od 320 do 1120 euro. Obecnie liczba zarabiających poniżej 320 euro spadła do 24 procent. Pomiędzy 320 a 1120 euro zarabia ponad połowa społeczeństwa – 54 procenta. Jednak znowu powoli rośnie inflacja, która zawsze była zmorą Brazylii. Lula przeinwestował. Wiele gigantycznych pomysłów to dziś ruiny w szczerym polu – dotyczy to linii kolejkowych, kanałów, czy mostów, które czasami nawet postawiono, ale do których brakuje dobrego dojazdu. Jednego Luli nie sposób odebrać – przez lata dopieszczał normalnych obywateli, których po raz pierwszy w życiu stać było na mieszkanie, auto, czy urlop. Jednak ci obywatele wcale nie oczekiwali piłkarskiego Mundialu, a dalszego rozwoju kraju – w tych sferach najbardziej palących dla zwykłego obywatela...

Czyja jest legendarna Maracana?


Już rok temu społeczeństwo wyrażało niezadowolenie z gigantycznego planu, który zakładał budowę aż 12 stadionów, a także z korupcji, która temu towarzyszyła. FIFA miała rzecz jasna swoje warunki, ale wcale nie forsowała budowy, czy renowacji 12 stadionów. Prezydent FIFA, Sepp Blatter uznawał, że turniej o mistrzostwo świata można rozegrać na 8 obiektach, jednak rząd Brazylii uparł się przy 12 ośrodkach. Proszę sobie wyobrazić, że powstały stadiony w trzech miejscowościach, w których nie ma zespołu ani w pierwszej, ani w drugiej lidze! Manaus, Cuiaba i Brasilia, to obiekty które łącznie mają ponad 150 tysięcy miejsc. Stadion w Brasilii mieści 68 tysięcy i będzie areną czterech meczów grupowych, spotkania 1/8 finału, ćwierćfinału oraz meczu o III miejsce. Pytanie jednak, co po Mundialu? My Polacy doskonale zdajemy sobie sprawę, jaki jest problem ze Stadionem Narodowym w Warszawie, do którego państwo dokładnie rocznie kilkadziesiąt milionów złotych...

Wręcz symboliczny charakter ma przebudowa Maracany w Rio de Janeiro, która powstała na IV finały Mundialu w 1950 roku. To był wówczas największy stadion świata. Mecz finałowy Brazylii z Urugwajem oglądało 200 tysięcy widzów, a niektóre źródła podają nawet 240 tysięcy. Zdjęcia i filmy dokumentują niezwykły ścisk – taki, jaki już nigdy się nie powtórzył, choć były mecze, które oglądało po 150 tysięcy ludzi. Maracanę w końcu lat czterdziestych budowało 11 tysięcy robotników. Europa powoli podnosiła się z gruzów, a Brazylia błyskawicznie postawiła stadion, który stał się mityczny. To był też symbol zjednoczenia ludzi – przeciwko rasizmowi i dyktaturze. Trybuny były zbudowane jako okrąg, aby każdy był równy. Widoczność nie była idealna, ale... demokratyczna, jak głosili sami Brazylijczycy. Były dwa poziomy trybun, ale żadnych sektorów, nie mówiąc już o miejscach dla VIP-ów, czy lożach. Kibice oglądali spotkania na stojąco, a w przerwie meczów klubowych następowała „wędrówka ludów” - kibice zamieniali się miejsca za bramkami. Maracana już wcześniej trzy razy przeżywała gruntowną modernizację. W 1999 roku górny okrąg wyposażony został w miejsca siedzące. W 2007 roku cały stadion zapełniły krzesełka. Siedem lat temu przebudowała pochłonęła 107 miliardów euro. Przed zbliżającym się Mundialem rząd – naciskany przez FIFA – postanowił dokonać jeszcze jednej modernizacji. Złamano zasadę owalności trybun, wyposażając je w 125 lóż, każda o wielkości 50 metrów kwadratowych – z barem i balkonem. Pierwotnie zakładano, że koszty zmian sięgną 200 milionów euro, ale ostatecznie przekroczyły 400 milionów! Maracana wygląda teraz jak każdy inny stadion świata. Cytowany już wcześniej Gaffney podkreśla: „Maracana stała się centrum handlowym z murawą na środku. To arena dla telewizji, a nie dla Brazylijczyków. Dokonano mordu na dobru kultury”. Nic dziwnego, że protestom wokół stadionu towarzyszą ogromne transparenty z hasłem: „O Maraca e nosso”, czyli „Maracana jest nasza”. Brazylijczyków, czy raczej rządu i FIFA? Rząd powołał specjalną formację policji – Riot Force. Każdy mecz będzie zabezpieczać kilka tysięcy funkcjonariuszy. Niektóre nawet 10 tysięcy ludzi z bronią w ręku!



Konsumenci, ale nie obywatele – to przyczyna!

Ruffato – autor bestsellerowej książki „Eles eram muitos cavalos” („Było wiele koni” - 7 wydań w Brazylii, wiele tłumaczeń na świecie) – diagnozuje: „W ostatnich latach Brazylijczycy zaczęli mieć trochę więcej pieniędzy – mogli sobie pozwolić na telewizory, czy auta. To zwiększyło konsumpcję, ale fakt, że ludzie stali się konsumentami, nie znaczy, że jednocześnie stali się obywatelami. W takich dziedzinach życia, jak opieka zdrowotna, kształcenie, komunikacja, czy bezpieczeństwo nic się nie zmieniło”. To tego dochodzi problem rasizmu. Ruffato mówi bez ogródek: „To iluzja, że w Brazylii jest przyjacielskie współżycie ras (-). Piłkarz Ronaldo swego czasu na pytanie, czy w Brazylii jest rasizm, odparł, że cierpiał z tego powodu dopóki był czarny. Miał na myśli fakt, że już nie jest, ponieważ ma kasę. To jest coś, co określa się mianem . I proszę mi wierzyć, że to nie oznacza, że biała elita akceptuje czarnych”. „Der Spiegel” cytuje opinię o najwybitniejszym piłkarzu w historii Brazylii, Pele - „czarny o białej duszy”. Ruffato odpowiada: „Dokładnie! To najgorsza postać rasizmu, jaką można sobie wyobrazić”.

Na koniec jeszcze jedno zdanie pisarza, który przejmująco – w 69 scenach swojej najgłośniejszej książki opisał życie Sao Paolo: „Na stadionach zabraknie społeczeństwa Brazylii. To doskonale widać było już w czasie finału Pucharu Konfederacji. Stadion był pełen białych widzów, a tymczasem nasza kadra składa się przede wszystkim z czarnych piłkarzy. To metafora dla Brazylii – czarnoskórzy pocą się, aby elita miała swój ubaw”.

Jak daleko w tłumieniu protestów posunie się prezydent Rousseff, która trzy lata temu wygrała wybory pod hasłem walki z korupcją? Wiele wskazuje na to, że ostatnio państwowy koncern Petrobras, wyprowadzał miliardy do USA, z czego część środków zasilała „czarną kasę” partii politycznych w Brazylii. A wybory już w październiku... Mundial radości mógł się przyczynić do zwycięstwa na następną kadencję. Mundial oburzenia może oznaczać wstrząsy, jakich jeszcze niedawno nie przewidywali najwięksi krytycy obecnego systemu politycznego Brazylii.

Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze