Hellada poległa! Kolumbijczycy wygrywają z Grecją 3 do 0!

Kolumbia na Mistrzostwa Świata wróciła po 16 latach nieobecności i od razu jest typowana na „czarnego konia” turnieju. Grecy jeszcze nigdy w swojej historii nie przeszli fazy grupowej Mundialu, a próbowali dwa razy. Tym razem powiedzenie "do trzech razy sztuka" nie miało potwierdzenia w rzeczywistości.
Pod wodzą Jose Pekermana Kolumbia zajęła drugie miejsce w grupie kwalifikacyjne Mistrzostw Świata. 9 z 27 bramek w eliminacjach zdobył Radamel Falcao - na Mundial jednak nie pojechał. Wykluczyła go kontuzja. Nie oznacza to jednak, że po starcie takie zawodnika Kolumbia nie ma kim straszyć. Wystarczy wspomnieć, że w meczu z Grecją na ławce zasiedli tacy piłkarze jak: Carlos Bacca, Jackson Martinez czy następca Roberta Lewandowskiego w Borussi - Adrian Ramos.
W składzie Grecji próżno szukać nazwisk o podobnym kalibrze. Fernando Santos w ataku postawił na doświadczonych Theofanisa Gekasa i Giorgosa Samarasa. Na ławce został Konstantinos Mitroglou, który niemal w pojedynkę zapewnił Grekom zwycięstwo w barażach przeciwko Rumunii. Poprzednie starty na Mundialach zawodnicy z Hellady rozpoczynali od porażek, nigdy nie wyszli z grupy. W Brazylii trafili na przystępnych rywali, zatem stanęli przed szansą na złamanie złej passy.
Wymarzony początek
Pierwsze minuty absolutnie nie zapowiadały spotkania, w którym oba zespoły będą się wzajemnie badały. Już w 4 minucie Kolumbijczycy kilkoma szybkimi podaniami przedostali się w pole karne rywala. Kibice nie doczekali się jednak strzału gdyż Gutierrez został skutecznie wypchnięty z „szesnastki” Kilkadziesiąt sekund później na bramkę Ospiny uderzał Maniatis.
Podopieczni trenera Pekermana nie chcieli zostać w tyle. Sprawy w swoje nogi wziął Cuadrado. Tuż przy linii końcowej zakręcił Holevasem i odegrał piłkę w pole karne. Formalności dopełnił Armero. Futbolówka w zasadzie toczyła się w stronę bramki, ale Karnezis i tak nie zdążył z interwencją. Rzut rozpaczy nie uchronił Greków przed stratą bramki. Przy linii bocznej rozpoczął się szaleńczy taniec radości.
Raptem minutę później na tablicy wyników mógł widnieć już remis. Kone otrzymał dokładne podanie od Samarasa, ale jego strzał nie był już tak precyzyjny. Piłka powędrowała obok bramki. Kolejne szanse Greków nie były już tak dobre. Strzał głową w wykonaniu Torosidisa powędrowała obok bramki, a uderzenia Samarasa bez problemu obronił Ospina.
Kone nadzieją Grecji
W pierwszej połowie największy popłoch w szeregach obronnych Kolumbijczyków siał Kone. Urodzony w Albanii pomocnik tuż przed przerwą posłał „bombę” w stronę Ospiny, ale bramkarz „Los Cafateros” popisał się świetną paradą. Kilka chwil wcześniej ten sam zawodnik zdecydował się na rajd w stronę pola karnego. Zatrzymał się dopiero na czwartym rywalu.
Tymczasem Kolumbijczycy spokojnie czekali na okazje do kontrataku. Przewaga dynamiki i szybkości była aż nadto widoczna. Zwłaszcza jeżeli chodzi o Cuadrado. Nie dziwi fakt, że tym zawodnikiem interesuje się Barcelona i Real. Pomocnik Fiorentiny sprawiał wiele kłopotów greckim obrońcom, ale przed przerwą ani on, ani jego koledzy nie byli w stanie podwyższyć wyniku.
Stałe fragmenty siłą… Kolumbii
Mogłoby się wydawać, że goniący wynik Grecy szansy na wyrównanie będą szukać w stałych fragmentach gry. W końcu piłkarze z Hellady nie są mistrzami ataku pozycyjnego. Tymczasem to właśnie Kolumbijczycy zdobyli bramkę po rzucie rożnym. Piłkę zagrywana z narożnika boiska na bliższym słupku przedłużył Aguilar, w „piątce” czekał już Gutierrez, który tylko musiał tylko dobrze dostawić stopę.
Podobnie jak w pierwszej połowie Grecy bardzo szybko mieli okazję na skuteczną odpowiedź. Torosidis znakomicie zgrał piłkę do kompletnie niepilnowanego Gekasa. Przed 34-letnim napastnikiem nie było nawet bramkarza, ale i tak szczytem jego możliwości w tej sytuacji było uderzenie w poprzeczkę.
Chcieć, a nie móc
Prowadzenie dwoma bramkami pozwoliło Kolumbijczykom na spokojną grę. Ewidentnie żaden z piłkarzy z Ameryki Południowej nie chciał niepotrzebnie marnować sił. Z kolei Grecy chcieli odrobić straty, ale nie bardzo wiedzieli jak się do tego zabrać. W drugiej połowie zdecydowanie przygasł Kone – co poskutkowało zmianą. W tłumie kolumbijskich obrońców co rusz przewracał się Samaras. Raz uderzał również sprzed pola karnego, ale piłka powędrował obok lewego słupka.
Piłkarze Pekermana mogli tylko dobić bezradnego rywala. W doliczonym czasie gry wynik spotkania ustalił James Rodriguez. Kolumbijczycy na koniec meczu wręcz ośmieszyli obrońców rywala i przypieczętowali swoje zasłużone zwycięstwo.
Powiedzieli po meczu:
- Jose Pekerman (trener reprezentacji Kolumbii) - To był bardzo dobry start w naszym wykonaniu. To ważne, zwłaszcza dla piłkarzy, którzy na takiej imprezie debiutują. To dla mnie wielka satysfakcja. Zresztą udało się zrobić dokładnie tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Moja drużyna była od pierwszej do ostatniej minuty skoncentrowana i pokazała, że trzeba się z nią liczyć. Musimy jednak zachować spokój, bo czekają nas bardzo trudne kolejne pojedynki.
- Fernando Santos (trener reprezentacji Grecji) - Niektórzy moi piłkarze chyba zapomnieli, na jakim turnieju teraz grają. Nie mówię tu o wszystkich. Byli i tacy, którzy byli skoncentrowani, ale niestety tych była garstka. Inni chyba pomyśleli już po pierwszej straconej bramce, że jest po wszystkim. Teraz jednak już tego nie zmienimy, dlatego musimy skupić się na kolejnych rywalach.
Kolumbia - Grecja 3:0 (1:0)
Bramki: Pablo Armero (5'), Teófilo Gutiérrez (58’), James Rodriguez (93’)
Żółte kartki: Carlos Sanchez (26') - Sokratis Papasthathopoulos (52’), Dimitris Salpingidis (55’)
Kolumbia: David Ospina - Juan Zuniga, Mario Yepes, Cristian Zapata, Pablo Armero (Santiago Arias 74’) - Abel Aguilar (Alexander Mejía 69’), Juan Cuadrado, James Rodriguez, Carlos Sanchez, Victor Ibarbo - Teofilo Gutierez (Jackson Martínez 76’)
Grecja: Orestis Karnezis - Vassilis Torosidis, Sokratis Papasthathopoulos, Kostas Manolas, Jose Holevas - Dimitris Salpingidis (Ioannis Fetfatzidis 57’), Giorgos Katsouranis, Yannis Maniatis, Panagiotis Kone (Georgios Karagounis 78’) - Giorgos Samaras, Theofanis Gekas (Konstantinos Mitroglou 64’)
Sędzia: Mark Geiger (USA)
W składzie Grecji próżno szukać nazwisk o podobnym kalibrze. Fernando Santos w ataku postawił na doświadczonych Theofanisa Gekasa i Giorgosa Samarasa. Na ławce został Konstantinos Mitroglou, który niemal w pojedynkę zapewnił Grekom zwycięstwo w barażach przeciwko Rumunii. Poprzednie starty na Mundialach zawodnicy z Hellady rozpoczynali od porażek, nigdy nie wyszli z grupy. W Brazylii trafili na przystępnych rywali, zatem stanęli przed szansą na złamanie złej passy.
Wymarzony początek
Pierwsze minuty absolutnie nie zapowiadały spotkania, w którym oba zespoły będą się wzajemnie badały. Już w 4 minucie Kolumbijczycy kilkoma szybkimi podaniami przedostali się w pole karne rywala. Kibice nie doczekali się jednak strzału gdyż Gutierrez został skutecznie wypchnięty z „szesnastki” Kilkadziesiąt sekund później na bramkę Ospiny uderzał Maniatis.
Podopieczni trenera Pekermana nie chcieli zostać w tyle. Sprawy w swoje nogi wziął Cuadrado. Tuż przy linii końcowej zakręcił Holevasem i odegrał piłkę w pole karne. Formalności dopełnił Armero. Futbolówka w zasadzie toczyła się w stronę bramki, ale Karnezis i tak nie zdążył z interwencją. Rzut rozpaczy nie uchronił Greków przed stratą bramki. Przy linii bocznej rozpoczął się szaleńczy taniec radości.
Raptem minutę później na tablicy wyników mógł widnieć już remis. Kone otrzymał dokładne podanie od Samarasa, ale jego strzał nie był już tak precyzyjny. Piłka powędrowała obok bramki. Kolejne szanse Greków nie były już tak dobre. Strzał głową w wykonaniu Torosidisa powędrowała obok bramki, a uderzenia Samarasa bez problemu obronił Ospina.
Kone nadzieją Grecji
W pierwszej połowie największy popłoch w szeregach obronnych Kolumbijczyków siał Kone. Urodzony w Albanii pomocnik tuż przed przerwą posłał „bombę” w stronę Ospiny, ale bramkarz „Los Cafateros” popisał się świetną paradą. Kilka chwil wcześniej ten sam zawodnik zdecydował się na rajd w stronę pola karnego. Zatrzymał się dopiero na czwartym rywalu.
Tymczasem Kolumbijczycy spokojnie czekali na okazje do kontrataku. Przewaga dynamiki i szybkości była aż nadto widoczna. Zwłaszcza jeżeli chodzi o Cuadrado. Nie dziwi fakt, że tym zawodnikiem interesuje się Barcelona i Real. Pomocnik Fiorentiny sprawiał wiele kłopotów greckim obrońcom, ale przed przerwą ani on, ani jego koledzy nie byli w stanie podwyższyć wyniku.
Stałe fragmenty siłą… Kolumbii
Mogłoby się wydawać, że goniący wynik Grecy szansy na wyrównanie będą szukać w stałych fragmentach gry. W końcu piłkarze z Hellady nie są mistrzami ataku pozycyjnego. Tymczasem to właśnie Kolumbijczycy zdobyli bramkę po rzucie rożnym. Piłkę zagrywana z narożnika boiska na bliższym słupku przedłużył Aguilar, w „piątce” czekał już Gutierrez, który tylko musiał tylko dobrze dostawić stopę.
Podobnie jak w pierwszej połowie Grecy bardzo szybko mieli okazję na skuteczną odpowiedź. Torosidis znakomicie zgrał piłkę do kompletnie niepilnowanego Gekasa. Przed 34-letnim napastnikiem nie było nawet bramkarza, ale i tak szczytem jego możliwości w tej sytuacji było uderzenie w poprzeczkę.
Chcieć, a nie móc
Prowadzenie dwoma bramkami pozwoliło Kolumbijczykom na spokojną grę. Ewidentnie żaden z piłkarzy z Ameryki Południowej nie chciał niepotrzebnie marnować sił. Z kolei Grecy chcieli odrobić straty, ale nie bardzo wiedzieli jak się do tego zabrać. W drugiej połowie zdecydowanie przygasł Kone – co poskutkowało zmianą. W tłumie kolumbijskich obrońców co rusz przewracał się Samaras. Raz uderzał również sprzed pola karnego, ale piłka powędrował obok lewego słupka.
Piłkarze Pekermana mogli tylko dobić bezradnego rywala. W doliczonym czasie gry wynik spotkania ustalił James Rodriguez. Kolumbijczycy na koniec meczu wręcz ośmieszyli obrońców rywala i przypieczętowali swoje zasłużone zwycięstwo.
Powiedzieli po meczu:
- Jose Pekerman (trener reprezentacji Kolumbii) - To był bardzo dobry start w naszym wykonaniu. To ważne, zwłaszcza dla piłkarzy, którzy na takiej imprezie debiutują. To dla mnie wielka satysfakcja. Zresztą udało się zrobić dokładnie tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Moja drużyna była od pierwszej do ostatniej minuty skoncentrowana i pokazała, że trzeba się z nią liczyć. Musimy jednak zachować spokój, bo czekają nas bardzo trudne kolejne pojedynki.
- Fernando Santos (trener reprezentacji Grecji) - Niektórzy moi piłkarze chyba zapomnieli, na jakim turnieju teraz grają. Nie mówię tu o wszystkich. Byli i tacy, którzy byli skoncentrowani, ale niestety tych była garstka. Inni chyba pomyśleli już po pierwszej straconej bramce, że jest po wszystkim. Teraz jednak już tego nie zmienimy, dlatego musimy skupić się na kolejnych rywalach.
Kolumbia - Grecja 3:0 (1:0)
Bramki: Pablo Armero (5'), Teófilo Gutiérrez (58’), James Rodriguez (93’)
Żółte kartki: Carlos Sanchez (26') - Sokratis Papasthathopoulos (52’), Dimitris Salpingidis (55’)
Kolumbia: David Ospina - Juan Zuniga, Mario Yepes, Cristian Zapata, Pablo Armero (Santiago Arias 74’) - Abel Aguilar (Alexander Mejía 69’), Juan Cuadrado, James Rodriguez, Carlos Sanchez, Victor Ibarbo - Teofilo Gutierez (Jackson Martínez 76’)
Grecja: Orestis Karnezis - Vassilis Torosidis, Sokratis Papasthathopoulos, Kostas Manolas, Jose Holevas - Dimitris Salpingidis (Ioannis Fetfatzidis 57’), Giorgos Katsouranis, Yannis Maniatis, Panagiotis Kone (Georgios Karagounis 78’) - Giorgos Samaras, Theofanis Gekas (Konstantinos Mitroglou 64’)
Sędzia: Mark Geiger (USA)
Komentarze