Bożydar Iwanow: Co żona mówi o męskości van Gaala

Holandia to dość ekscentryczny, a jednocześnie bardzo liberalny kraj. Ludzie żyją w nim na dużo większym luzie niż w innych częściach Europy i mają dystans do kwestii traktowanych poważniej przez resztę mieszkańców Starego Kontynentu.
Dotyczy to także języka. Dlatego część osób na konferencji prasowej po meczu „Pomarańczowych” z Chile mogła być w lekkim szoku.
W Polsce mówimy o „czarodziejskiej różdżce” albo o „Królu Midasie, który wszystko, czego się dotknie zamienia się w złoto” albo „magicznym dotknięciu”. Holendrzy używają innych sformułowań. Dlatego, gdy jeden z dziennikarzy po trzeciej z rzędu wygranej Oranje na mundialu zapytał Louisa Van Gaala, czy ten ma „złotego … członka”, bo czego nie zrobi podczas tego turnieju, to zdaje egzamin, selekcjoner wcale się nie obraził.
Ze znaną sobie swadą odpowiedział: „Nie, moja żona nigdy mi o tym nie powiedziała”! W Polsce dzieci czytają „Historię żółtej ciżemki”, młodzież w Holandii ciesząc się z awansu swojej reprezentacji z pierwszego miejsca do 1/8 finału dziś rano zapoznała się z teorią „złotego członka”!
Fakty są jednak takie, że sztab wicemistrzów świata znów stworzył właściwą receptę by wytrącić z rąk rywala wszystkie jego atuty. Puszczona w eter informacja, że zespół zagra czwórką obrońców była blefem. Drużyna zagrała na piątkę defensorów, rolę lewego przejął … skrzydłowy i napastnik Dirk Kuyt i swe zadanie zrealizował. Chile miało olbrzymi problem żeby dostać się pod bramkę Jaspera Cilessena.
W obronie Holendrzy zostawiali przeciwnikowi bardzo mało miejsca, większość sektorów w okolicach pola karnego była dobrze zabezpieczona, a mając z przodu dwie takie „błyskawice” jak Arjen Robben czy Jermaine Lens można było nastawić się na kontratak. Dziś gra przeciw Holendrom jest bardzo nieprzyjemna. Z zespołu, który przez wiele lat słynął z prowadzenia gry, setek podań, koronkowych kombinacji w ataku pozycyjnym zostało już tylko wspomnienie. Dziś oblicze „Oranje” to gęste zasieki z tyłu, agresja, pressing i długa piłka w kierunku jakiegoś napastnika.
Van Gaal jednak nie byłby sobą gdyby trochę nie ponarzekał. „Wam dziennikarzom wszystko się podoba, ale pewne niuanse są dla was niezauważalne.” Posiadanie piłki go nie zadawala. „Jeśli je poprawimy, będziemy mogli myśleć o sięgnięciu po Puchar Świata”. Taka deklaracja pojawiła się w jego wypowiedzi po raz pierwszy odkąd ponownie objął stery drużyny narodowej. I powiedział to zupełnie serio, a nie z charakterystycznym dla siebie przymrużeniem oka. Jeśli tak faktycznie się stanie, kto wie, czy i żona w sypialni nie zacznie mu się baczniej przyglądać….
W Polsce mówimy o „czarodziejskiej różdżce” albo o „Królu Midasie, który wszystko, czego się dotknie zamienia się w złoto” albo „magicznym dotknięciu”. Holendrzy używają innych sformułowań. Dlatego, gdy jeden z dziennikarzy po trzeciej z rzędu wygranej Oranje na mundialu zapytał Louisa Van Gaala, czy ten ma „złotego … członka”, bo czego nie zrobi podczas tego turnieju, to zdaje egzamin, selekcjoner wcale się nie obraził.
Ze znaną sobie swadą odpowiedział: „Nie, moja żona nigdy mi o tym nie powiedziała”! W Polsce dzieci czytają „Historię żółtej ciżemki”, młodzież w Holandii ciesząc się z awansu swojej reprezentacji z pierwszego miejsca do 1/8 finału dziś rano zapoznała się z teorią „złotego członka”!
Fakty są jednak takie, że sztab wicemistrzów świata znów stworzył właściwą receptę by wytrącić z rąk rywala wszystkie jego atuty. Puszczona w eter informacja, że zespół zagra czwórką obrońców była blefem. Drużyna zagrała na piątkę defensorów, rolę lewego przejął … skrzydłowy i napastnik Dirk Kuyt i swe zadanie zrealizował. Chile miało olbrzymi problem żeby dostać się pod bramkę Jaspera Cilessena.
W obronie Holendrzy zostawiali przeciwnikowi bardzo mało miejsca, większość sektorów w okolicach pola karnego była dobrze zabezpieczona, a mając z przodu dwie takie „błyskawice” jak Arjen Robben czy Jermaine Lens można było nastawić się na kontratak. Dziś gra przeciw Holendrom jest bardzo nieprzyjemna. Z zespołu, który przez wiele lat słynął z prowadzenia gry, setek podań, koronkowych kombinacji w ataku pozycyjnym zostało już tylko wspomnienie. Dziś oblicze „Oranje” to gęste zasieki z tyłu, agresja, pressing i długa piłka w kierunku jakiegoś napastnika.
Van Gaal jednak nie byłby sobą gdyby trochę nie ponarzekał. „Wam dziennikarzom wszystko się podoba, ale pewne niuanse są dla was niezauważalne.” Posiadanie piłki go nie zadawala. „Jeśli je poprawimy, będziemy mogli myśleć o sięgnięciu po Puchar Świata”. Taka deklaracja pojawiła się w jego wypowiedzi po raz pierwszy odkąd ponownie objął stery drużyny narodowej. I powiedział to zupełnie serio, a nie z charakterystycznym dla siebie przymrużeniem oka. Jeśli tak faktycznie się stanie, kto wie, czy i żona w sypialni nie zacznie mu się baczniej przyglądać….
Komentarze