Psychiatra: Suarez psychopatą? Nie, to co innego

Wcale niewykluczone, że piłkarz pokroju Suareza mógłby być psychopatą. To przecież nie tylko seryjni mordercy – a panuje takie przekonanie – lecz też prawnicy, a nawet politycy. Takie osoby często osiągają wysokie pozycje, dzięki zupełnemu braku poczucia winy, czy znikomemu poziomowi lęku. Jednak u niego widzę tylko nadmierną impulsywność. Gryzie, bo jest bezradny – mówi Polsatsport.pl Piotr Wierzbiński, specjalista do spraw psychiatrii sportowej.
Incydent z Suarezem był jednak tylko pretekstem. Wspólnie z doktorem przeanalizowaliśmy cały szereg zaburzeń wśród sportowców – od zespołu Aspergera u Leo Messiego po schizofrenię Andy'ego Gorama. Sport i psychiatria – tym razem w jednym.
Rafał Hurkowski: Co dolega Luisowi Suarezowi?
Piotr Wierzbiński: Nie mogę panu podać konkretnej diagnozy. Etyka lekarska. Suarez na pewno ma problem z kontrolowaniem impulsów, nie radzi sobie w trudnych sytuacjach, przegrywa ze stresem. Kluczowe jest tu właśnie pojęcie impulsu – pod jego wpływem człowiek staje się nieprzewidywalny, nie myśli o konsekwencjach. Przecież – nauczony doświadczeniami z Holandii (7 meczów zawieszenia) i Anglii (10 meczów zawieszenia) – wiedział co mu grozi... No właśnie, ale w tym momencie nie myśli się o takich rzeczach. Jego zespół żegnał się z mundialem. Musiał odreagować. I ugryzł.
Etyka lekarska, rozumiem, ale mimo wszystko jest pan bardzo powściągliwy. Pod wpływem impulsu można na kogoś nakrzyczeć, w ostateczności uderzyć, ale ugryźć? I to już trzeci raz? Przypadek zupełnie absurdalny. Media od trzech dni wysyłają go na obserwację psychiatryczną. Roman Kołtoń stwierdził, że jest psychopatą. Pojawiły się głosy o zaburzeniach osobowości...
Psychiatra nie powinien nikogo stygmatyzować. Ale jeśli mowa o psychopatii – naprawdę nie szedłbym tak daleko. Osobowość dyssocjalną cechuje przede wszystkim niezdolność do trwałych związków uczuciowych, brak poczucia winy, wstydu, małe poczucie lęku, nieumiejętność odraczania satysfakcji, brak krytycyzmu, mitomania. Wcale niewykluczone, że piłkarz pokroju Suareza mógłby być psychopatą. To przecież nie tylko seryjni mordercy – a panuje takie przekonanie – lecz także zwykli ludzie. Osobowości dyssocjalne, z powodu wyżej wymienionych cech, w obecnych warunkach kulturowych i ekonomicznych są w stanie osiągnąć większe pozycje społeczne niż osoby z innymi cechami osobowości. A najlepsi piłkarze świata to już przecież sam szczyt. Jednak u Suareza widzę tylko ten nieszczęsny brak kontroli. Czemu akurat gryzie? Jest to dziwne, ale impulsy przybierają rozmaite formy.
Źródłem tej impulsywności może być trudne dzieciństwo? Szybko poznał brutalność życia, walczył o przetrwanie i po latach wszedł na sam szczyt. Teraz gdy czuje się bezradny, wzbiera w nim frustracja – zawsze wygrywał, nagle nie może zrobić nic. W końcu eksploduje.
Zostawił go ojciec, musiał szybko dorosnąć. Ta teza wydaje się dość prawdopodobna. Ale źródła nadmiernej impulsywności to temat bardziej złożony. Owszem, bierze się pod uwagę czynniki środowiskowe, społeczne czy demograficzne, ale coraz więcej badań sugeruje, że niektórzy mają wrodzoną predyspozycję do takich zachowań. Ich ujawnienie w dużym stopniu zależy jednak od czynników kulturowych i cech osobowości. A więc trudne dzieciństwo na pewno się do tego przyczyniło.
Jak mu pomóc?
W takich przypadkach stosuje się głównie terapię. Słyszałem, że Angielski Związek Piłkarzy zaproponował mu ją zaraz po zajściu z Ivanoviciem, ale widocznie na efekty trzeba jeszcze poczekać.
Przykład Suareza potwierdził, że sportowcy to nie tylko depresja. Jakie inne zaburzenia/choroby towarzyszą im najczęściej?
W wyczynowym sporcie jest szereg problemów natury psychiatrycznej. Oprócz depresji, głównie zaburzenia odżywiania, zaburzenia lękowe, nie wspominając już o wszystkim dobrze znanych alkoholizmie i narkomanii. Szczególny wpływ na poziom sportowy zawodnika mają jednak zaburzenia lękowe. Wyobraźmy sobie piłkarza, którego przed wejściem na boisko paraliżuje niewyobrażalny strach. Nie jest w stanie pokazać się, powiedzmy, 20-tysięcznej publiczności. A gdy jakimś cudem nawet wyjdzie, zobaczymy najwyżej kilka procent z tego, co prezentuje na treningach. Niezbędne jest odpowiednie leczenie. Są też oczywiście przypadki dużo poważniejsze.
No właśnie, zaburzenia lękowe to przeszkoda, ale czy poważna choroba psychiczna/upośledzenie może uczynić sportowca lepszym? Inna optyka, niekonwencjonalne myślenie, zaburzony obraz rzeczywistości. Nie wiem, na przykład schizofrenik, któremu wewnętrzne głosy podpowiadają, jak ma grać?
Dotyka pan bardzo istotnej kwestii – czy zaburzenie psychiczne może wpływać korzystnie na pewne aspekty życia. Niektórzy badacze uważają, że takim zaburzeniem jest choroba afektywna dwubiegunowa. Oczywiście, nie we wszystkich przypadkach. Przyznawało się do niej wielu znanych z historii artystów, ludzi sztuki. Zgadzam się z wynikami badań, gdzie wykazano, że osoby z zaburzeniem dwubiegunowym, w którym dominują objawy hipomaniakalne, osiągają wyższe zarobki i pozycje społeczne. W pewnych okolicznościach niekonwencjonalność, szybkość myślenia, błyskotliwość, brak lęku, inna ocena sytuacji, mogą być przydatne w osiągnięciu sukcesu. W sporcie też znajdziemy przykłady.
Może nim być zespół Aspergera u Messiego?
Rzeczywiście, swego czasu pojawiły się takie doniesienia. W jakimś stopniu mogą nawet tłumaczyć jego geniusz. Asperger to między innymi wąskie, czasem wręcz obsesyjne zainteresowanie jakąś konkretną dziedziną, funkcjonowanie według ustalonych schematów i czasem ponadprzeciętna inteligencja. Możliwe, że właśnie dzięki temu Messi osiągnął szczyt, a jego wspaniałe dryblingi to nic więcej, jak dopracowane do perfekcji schematy. Ale Asperger to także zaburzenia interakcji społecznych, problemy z nawiązywaniem kontaktu wzrokowego etc.
Jest też zespół sawanta – nadzwyczajne zdolności w jednej dziedzinie, upośledzenie we wszystkich pozostałych aspektach życia. Są sawanci plastyczni, muzyczni, są też sportowi?
Myślę, że to nawet możliwe, ale na pewno zdarza się dużo rzadziej niż w innych dziedzinach życia. Sawant ma zwykle fenomenalną pamięć wzrokową, przestrzenną, matematyczną. W tej kwestii jest nie do pokonania. Też działa według schematów, ale tych schematów ma w głowie tysiące, wszystkie bardzo dobrze znając. I nigdy się nie myli.
Zachwycamy się Messim, próbuję sobie wyobrazić, jak musiałby grać piłkarz z zespołem sawanta. Ale czy poziom upośledzenia pozwoliłby mu uprawiać sport zawodowo?
To, jak i pytanie: co się dzieje w głowach takich osób, chyba jeszcze długo pozostanie dla nas tajemnicą. Jednak upośledzenie intelektualne i społeczne jest tu naprawdę znaczące...
A schizofrenia, królowa chorób psychicznych – można z nią zawodowo uprawiać sport? Psychoza przecież nie trwa wiecznie.
Tu akurat nie widzę najmniejszych przeszkód. Znam nawet dwa przypadki schizofrenii w sporcie – Andy Goram (bramkarz Glasgow Rangers, 40-krotny reprezentant Szkocji) oraz Lionel Aldridge (gwiazda futbolu amerykańskiego). Na przestrzeni ostatnich lat w leczeniu schizofrenii zaszły kolosalne zmiany. Wystarczy dobrać odpowiedni lek i nikt nawet nie zauważy, że człowiek jest chory. Ponadto jak mówię – nawet osoba cierpiąca na schizofrenię jest w stanie osiągnąć wysoki poziom sportowy. Wszystko zależy od leków oraz wsparcia terapeutycznego i społecznego.
Leki, o których pan mówi, to neuroleptyki. Nie jest tajemnicą, że rujnują organizm. Zdecydowanie nie idą z wyczynowym sportem w parze, tym bardziej że trzeba je przyjmować regularnie.
Zgodzę się z panem, że chorzy na schizofrenię powinni stosować je systematycznie. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że rujnują organizm. Dotyka pan trudnej kwestii – czy jeśli byśmy nie leczyli pacjenta, to komfort jego życia byłby lepszy, a życie dłuższe? Praktyka pokazuje, że odpowiednio dobrane leki przeciwpsychotyczne znakomicie poprawiają funkcjonowanie pacjenta, który nie ma nawrotów i z czasem wraca do normalnego życia.
Absolutnie nie podważam tego, że chorzy powinni przyjmować je regularnie. Po prostu głośno myślę - czy neuroleptyki idą w parze ze sportem wyczynowym?
Proszę mi wierzyć na słowo – tak. Powstały nowoczesne leki, mające coraz mniej objawów niepożądanych, które znakomicie pozwalają kontrolować chorobę. To już nie jest taki obraz pacjentów, który znamy z kilku niefortunnych dla psychiatrii filmów. Chorzy mogą uprawiać wyczynowy sport na równi ze zdrowymi.
O to mi tylko chodziło. Słyszałem, że w leczeniu schizofrenii stosuje się nawet terapię piłką nożną. Jeden z chorych powiedział takie fajne zdanie: „Demony opuszczają twoje ciało. Grasz przeciwko nim i możesz je pokonać”.
Jestem zwolennikiem aktywności fizycznej pod każdym względem. Sam staram się cały czas uprawiać sport i to samo usiłuję przekazać moim pacjentom. W wielu ośrodkach psychiatrycznych w Europie i USA chorzy mają zajęcia fizyczne wpisane do codziennego harmonogramu. Doniesienia naukowe wykazały, że zwiększenie aktywności fizycznej poprawia wyniki leczenia. Dlatego powinno się zachęcać pacjentów, aby po wyjściu z ostrego okresu choroby byli bardziej aktywni. Sport to zdrowie... nawet psychiatra ci to powie.
Rafał Hurkowski: Co dolega Luisowi Suarezowi?
Piotr Wierzbiński: Nie mogę panu podać konkretnej diagnozy. Etyka lekarska. Suarez na pewno ma problem z kontrolowaniem impulsów, nie radzi sobie w trudnych sytuacjach, przegrywa ze stresem. Kluczowe jest tu właśnie pojęcie impulsu – pod jego wpływem człowiek staje się nieprzewidywalny, nie myśli o konsekwencjach. Przecież – nauczony doświadczeniami z Holandii (7 meczów zawieszenia) i Anglii (10 meczów zawieszenia) – wiedział co mu grozi... No właśnie, ale w tym momencie nie myśli się o takich rzeczach. Jego zespół żegnał się z mundialem. Musiał odreagować. I ugryzł.
Etyka lekarska, rozumiem, ale mimo wszystko jest pan bardzo powściągliwy. Pod wpływem impulsu można na kogoś nakrzyczeć, w ostateczności uderzyć, ale ugryźć? I to już trzeci raz? Przypadek zupełnie absurdalny. Media od trzech dni wysyłają go na obserwację psychiatryczną. Roman Kołtoń stwierdził, że jest psychopatą. Pojawiły się głosy o zaburzeniach osobowości...
Psychiatra nie powinien nikogo stygmatyzować. Ale jeśli mowa o psychopatii – naprawdę nie szedłbym tak daleko. Osobowość dyssocjalną cechuje przede wszystkim niezdolność do trwałych związków uczuciowych, brak poczucia winy, wstydu, małe poczucie lęku, nieumiejętność odraczania satysfakcji, brak krytycyzmu, mitomania. Wcale niewykluczone, że piłkarz pokroju Suareza mógłby być psychopatą. To przecież nie tylko seryjni mordercy – a panuje takie przekonanie – lecz także zwykli ludzie. Osobowości dyssocjalne, z powodu wyżej wymienionych cech, w obecnych warunkach kulturowych i ekonomicznych są w stanie osiągnąć większe pozycje społeczne niż osoby z innymi cechami osobowości. A najlepsi piłkarze świata to już przecież sam szczyt. Jednak u Suareza widzę tylko ten nieszczęsny brak kontroli. Czemu akurat gryzie? Jest to dziwne, ale impulsy przybierają rozmaite formy.
Źródłem tej impulsywności może być trudne dzieciństwo? Szybko poznał brutalność życia, walczył o przetrwanie i po latach wszedł na sam szczyt. Teraz gdy czuje się bezradny, wzbiera w nim frustracja – zawsze wygrywał, nagle nie może zrobić nic. W końcu eksploduje.
Zostawił go ojciec, musiał szybko dorosnąć. Ta teza wydaje się dość prawdopodobna. Ale źródła nadmiernej impulsywności to temat bardziej złożony. Owszem, bierze się pod uwagę czynniki środowiskowe, społeczne czy demograficzne, ale coraz więcej badań sugeruje, że niektórzy mają wrodzoną predyspozycję do takich zachowań. Ich ujawnienie w dużym stopniu zależy jednak od czynników kulturowych i cech osobowości. A więc trudne dzieciństwo na pewno się do tego przyczyniło.
Jak mu pomóc?
W takich przypadkach stosuje się głównie terapię. Słyszałem, że Angielski Związek Piłkarzy zaproponował mu ją zaraz po zajściu z Ivanoviciem, ale widocznie na efekty trzeba jeszcze poczekać.
Przykład Suareza potwierdził, że sportowcy to nie tylko depresja. Jakie inne zaburzenia/choroby towarzyszą im najczęściej?
W wyczynowym sporcie jest szereg problemów natury psychiatrycznej. Oprócz depresji, głównie zaburzenia odżywiania, zaburzenia lękowe, nie wspominając już o wszystkim dobrze znanych alkoholizmie i narkomanii. Szczególny wpływ na poziom sportowy zawodnika mają jednak zaburzenia lękowe. Wyobraźmy sobie piłkarza, którego przed wejściem na boisko paraliżuje niewyobrażalny strach. Nie jest w stanie pokazać się, powiedzmy, 20-tysięcznej publiczności. A gdy jakimś cudem nawet wyjdzie, zobaczymy najwyżej kilka procent z tego, co prezentuje na treningach. Niezbędne jest odpowiednie leczenie. Są też oczywiście przypadki dużo poważniejsze.
No właśnie, zaburzenia lękowe to przeszkoda, ale czy poważna choroba psychiczna/upośledzenie może uczynić sportowca lepszym? Inna optyka, niekonwencjonalne myślenie, zaburzony obraz rzeczywistości. Nie wiem, na przykład schizofrenik, któremu wewnętrzne głosy podpowiadają, jak ma grać?
Dotyka pan bardzo istotnej kwestii – czy zaburzenie psychiczne może wpływać korzystnie na pewne aspekty życia. Niektórzy badacze uważają, że takim zaburzeniem jest choroba afektywna dwubiegunowa. Oczywiście, nie we wszystkich przypadkach. Przyznawało się do niej wielu znanych z historii artystów, ludzi sztuki. Zgadzam się z wynikami badań, gdzie wykazano, że osoby z zaburzeniem dwubiegunowym, w którym dominują objawy hipomaniakalne, osiągają wyższe zarobki i pozycje społeczne. W pewnych okolicznościach niekonwencjonalność, szybkość myślenia, błyskotliwość, brak lęku, inna ocena sytuacji, mogą być przydatne w osiągnięciu sukcesu. W sporcie też znajdziemy przykłady.
Może nim być zespół Aspergera u Messiego?
Rzeczywiście, swego czasu pojawiły się takie doniesienia. W jakimś stopniu mogą nawet tłumaczyć jego geniusz. Asperger to między innymi wąskie, czasem wręcz obsesyjne zainteresowanie jakąś konkretną dziedziną, funkcjonowanie według ustalonych schematów i czasem ponadprzeciętna inteligencja. Możliwe, że właśnie dzięki temu Messi osiągnął szczyt, a jego wspaniałe dryblingi to nic więcej, jak dopracowane do perfekcji schematy. Ale Asperger to także zaburzenia interakcji społecznych, problemy z nawiązywaniem kontaktu wzrokowego etc.
Jest też zespół sawanta – nadzwyczajne zdolności w jednej dziedzinie, upośledzenie we wszystkich pozostałych aspektach życia. Są sawanci plastyczni, muzyczni, są też sportowi?
Myślę, że to nawet możliwe, ale na pewno zdarza się dużo rzadziej niż w innych dziedzinach życia. Sawant ma zwykle fenomenalną pamięć wzrokową, przestrzenną, matematyczną. W tej kwestii jest nie do pokonania. Też działa według schematów, ale tych schematów ma w głowie tysiące, wszystkie bardzo dobrze znając. I nigdy się nie myli.
Zachwycamy się Messim, próbuję sobie wyobrazić, jak musiałby grać piłkarz z zespołem sawanta. Ale czy poziom upośledzenia pozwoliłby mu uprawiać sport zawodowo?
To, jak i pytanie: co się dzieje w głowach takich osób, chyba jeszcze długo pozostanie dla nas tajemnicą. Jednak upośledzenie intelektualne i społeczne jest tu naprawdę znaczące...
A schizofrenia, królowa chorób psychicznych – można z nią zawodowo uprawiać sport? Psychoza przecież nie trwa wiecznie.
Tu akurat nie widzę najmniejszych przeszkód. Znam nawet dwa przypadki schizofrenii w sporcie – Andy Goram (bramkarz Glasgow Rangers, 40-krotny reprezentant Szkocji) oraz Lionel Aldridge (gwiazda futbolu amerykańskiego). Na przestrzeni ostatnich lat w leczeniu schizofrenii zaszły kolosalne zmiany. Wystarczy dobrać odpowiedni lek i nikt nawet nie zauważy, że człowiek jest chory. Ponadto jak mówię – nawet osoba cierpiąca na schizofrenię jest w stanie osiągnąć wysoki poziom sportowy. Wszystko zależy od leków oraz wsparcia terapeutycznego i społecznego.
Leki, o których pan mówi, to neuroleptyki. Nie jest tajemnicą, że rujnują organizm. Zdecydowanie nie idą z wyczynowym sportem w parze, tym bardziej że trzeba je przyjmować regularnie.
Zgodzę się z panem, że chorzy na schizofrenię powinni stosować je systematycznie. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że rujnują organizm. Dotyka pan trudnej kwestii – czy jeśli byśmy nie leczyli pacjenta, to komfort jego życia byłby lepszy, a życie dłuższe? Praktyka pokazuje, że odpowiednio dobrane leki przeciwpsychotyczne znakomicie poprawiają funkcjonowanie pacjenta, który nie ma nawrotów i z czasem wraca do normalnego życia.
Absolutnie nie podważam tego, że chorzy powinni przyjmować je regularnie. Po prostu głośno myślę - czy neuroleptyki idą w parze ze sportem wyczynowym?
Proszę mi wierzyć na słowo – tak. Powstały nowoczesne leki, mające coraz mniej objawów niepożądanych, które znakomicie pozwalają kontrolować chorobę. To już nie jest taki obraz pacjentów, który znamy z kilku niefortunnych dla psychiatrii filmów. Chorzy mogą uprawiać wyczynowy sport na równi ze zdrowymi.
O to mi tylko chodziło. Słyszałem, że w leczeniu schizofrenii stosuje się nawet terapię piłką nożną. Jeden z chorych powiedział takie fajne zdanie: „Demony opuszczają twoje ciało. Grasz przeciwko nim i możesz je pokonać”.
Jestem zwolennikiem aktywności fizycznej pod każdym względem. Sam staram się cały czas uprawiać sport i to samo usiłuję przekazać moim pacjentom. W wielu ośrodkach psychiatrycznych w Europie i USA chorzy mają zajęcia fizyczne wpisane do codziennego harmonogramu. Doniesienia naukowe wykazały, że zwiększenie aktywności fizycznej poprawia wyniki leczenia. Dlatego powinno się zachęcać pacjentów, aby po wyjściu z ostrego okresu choroby byli bardziej aktywni. Sport to zdrowie... nawet psychiatra ci to powie.
Komentarze