Zatoka sportu, czyli dlaczego sport w Trójmieście zawsze się miał, ma i będzie miał dobrze

Inne
Zatoka sportu, czyli dlaczego sport w Trójmieście zawsze się miał, ma i będzie miał dobrze
Gdańsk z lotu ptaka/ Fot. PAP

Dziś i jutro polscy siatkarze stoczą z Iranem arcyważne spotkania decydujące o awansie do turnieju finałowego Ligi Światowej 2014. Stoczą je w gdańskiej Ergo Arenie. No właśnie gdańskiej, czy sopockiej? A może trójmiejskiej? - Patrzmy na Gdańsk przez pryzmat metropolii - mówi w reportażu "Zatoka sportu" wiceprezydent Gdańska ds. polityki gospodarczej Andrzej Bojanowski. Jeśli tak zrobimy okaże się, że Trójmiasto przede wszystkim sportem stoi... Zapraszam więc na wycieczkę po "Zatoce sportu".

W najnowszej historii Polski wszystkie drogi prowadzą do… Gdańska. Tu swoją działalność rozpoczął Lech Wałęsa, tu powstała Solidarność i tu zapoczątkowano ostateczny upadek komunizmu. Gdańsk, a właściwie całe trójmiasto tworzone wraz z Sopotem i Gdynią, to jednak nie tylko wielka polityka, ale także dobra rozrywka i wielki SPORT.

Tylko w ostatnich kilku latach trójmiejscy kibice byli świadkami jednych z najważniejszych wydarzeń w historii polskiego sportu. Turniej finałowy ligi światowej i pierwszy medal Polaków w tej imprezie; piłkarskie EURO 2012; mistrzostwa Europy siatkarzy; halowe mistrzostwa świata w lekkiej atletyce czy uwielbiane przez kibiców wielkie gale boksu i KSW - to tylko niektóre z wydarzeń, które zawitały do ERGO i na PGE Arenę.

– My chcemy właśnie takiej rozrywki. Te obiekty powstały po to, żeby gdańszczanie, metropolia, Pomorze miało ciekawe atrakcje i mogło w ciekawy sposób kształtować swoje emocje, te pozytywne emocje – tłumaczy wiceprezydent Gdańska ds. polityki gospodarczej Andrzej Bojanowski.

- Dobrze to zostało, jeśli chodzi o taki marketing sportowy, pomyślane. Mamy wielką - PGE Arenę, który przy okazji meczów piłkarskich, czy koncertów mieści ponad 40 tysięcy widzów, mamy Ergo Arenę – wspaniałą halę, na którą maksymalnie na meczach bokserskich może zasiąść 15 tysięcy widzów lub 10 tys. podczas zmagań piłkarzy ręcznych czy koszykarzy i ten mniejszy obiekt pięciotysięczną Gdynia Arenę, w której chociażby gimnastyczki nam się tak pięknie prezentują podczas zawodów Baltic Cup – tłumaczy fenomen trójmiejskich obiektów dziennikarz sportowy Radia Gdańsk Włodzimierz Machnikowski.

Ten średni obiekt, 11-tysięczna Ergo Arena jest również wyjątkowy z innego powodu. Stojąca dokładnie na granicy Gdańska i Sopotu jest symbolem znakomitej współpracy między prezydentami sąsiadujących miast.

- To też dla nas dziennikarzy jest taka ciekawostka, bo czasem nie wiemy, kto jest organizatorem imprezy. Jeśli chodzi o siatkówkę, to organizatorem jest Gdańsk, jeśli chodzi o koszykówkę, to organizatorem jest Sopot. Jak mieliśmy mistrzostwa Europy w tenisie stołowym to to też był Sopot, ale już kolejne imprezy znowu organizowane były przez Gdańsk – uśmiecha się Machnikowski.

Dobra relacja także z sąsiadującą z Sopotem Gdynią, tylko udowadnia, że Trójmiasto spokojnie można traktować jako jeden organizm. Jeśli tak zrobimy, okaże się, że ten twór o trzech głowach jest sportową potęga.

- Tak naprawdę patrzmy na Gdańsk przez pryzmat metropolii, mamy tych drużyn chyba z 9, które grają w najwyższej klasie rozgrywkowej, lub bezpośrednio na jej zapleczu. Mamy wszystko i jesteśmy najlepsi – podkreśla z entuzjazmem Bojanowski.

Będąc precyzyjnym... W ośmiu najpopularniejszych ligach (piłka nożna, żużel, koszykówka żeńska i męska, siatkówka kobiet i mężczyzn, piłka ręczna kobiet i mężczyzn) trójmiasto ma ośmiu reprezentantów. Jeśli dodamy do tego niezwykle popularne na Pomorzu męskie rugby tych drużyn robi się 11, a od jesieni będzie ich nawet 12, bo awans do elity wywalczyli marzący o powrocie do wielkich klubowych tradycji, piłkarze ręczni Wybrzeża…

I właśnie od spotkania z legendami, a zarazem twórcami „nowego” Wybrzeża rozpoczynamy wędrówkę przez najbardziej utytułowane trójmiejskie kluby, będące ostoją drużynowych dyscyplin halowych. Podczas tej niespełna 20-minutowej podróży okaże się, że za tworzeniem się wielkiej historii niejednokrotnie stoi... przypadek. Daniel Waszkiewicz przyjechał do Gdańska za… żoną, Bogdan Wenta nie lubił wf-u, a Kazimierz Wierzbicki założył koszykarskiego Trefla, by zarejestrować w Sopocie działalność gospodarczą. To tylko niektóre historie niektórych cudotwórców trójmiejskiego sportu…

Bo właśnie ci wyjątkowi, pełni pasji i lokalnego patriotyzmu ludzie, wszyscy razem i każdy z osobna sprawiają, że sport w Trójmieście zawsze się miał, ma i będzie miał dobrze…

------

Reportaż „Zatoka sportu” (wideo główne)
Aleksandra Szutenberg, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze