Gol króla, ręka Boga - legendarne ćwierćfinały mistrzostw świata

Piłka nożna
Gol króla, ręka Boga - legendarne ćwierćfinały mistrzostw świata
Francja - Brazylia (1986) - jeden z najlepszych ćwierćfinałów w historii MŚ. / fot. PAP

Ćwierćfinały mistrzostw świata przyniosły wiele znakomitych, rozpamiętywanych po latach konfrontacji. Kibice byli świadkami pięknej gry, zjawiskowych bramek, popisów futbolowych herosów, ale również licznych kontrowersji: stronniczego sędziowania, nieczystych zagrań i czerwonych kartek.

Oto najbardziej pamiętne spotkania ćwierćfinałowe w historii mistrzostw świata:

W konfrontacji Włochy - Hiszpania 1:1, 1:0 (1934) - po raz pierwszy w mistrzostwach świata nawet dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i o awansie do półfinału musiało zadecydować dopiero drugie spotkanie. W pierwszej grze Włosi toczyli walkę z legendarnym bramkarzem Ricardo Zamorą. W drugim meczu dla odmiany Hiszpanie - już bez kontuzjowanego Zamory - musieli toczyć nierówną walkę z gospodarzami wspieranymi przez szwajcarskiego arbitra Rene Merceta. Nacisk na sukces Włochów był tak duży, że Hiszpanie nie mogli tego meczu wygrać...

W meczu Szwajcaria - Austria 5:7 (1954) padło najwięcej bramek w historii MŚ. Aż dziewięć goli zostało strzelonych w pierwszej części gry, a ta liczba mogła być większa, gdyż austriacki napastnik Alfred Körner nie wykorzystał rzutu karnego. Szwajcarzy dokonali nie lada wyczynu: zdobyli pięć goli i przegrali mecz, podobnie jak... Polacy w spotkaniu z Brazylią w 1938 roku. 

Przed meczem Węgry - Brazylia 4:2 (1954) więcej pewności siebie wykazywali piłkarze z Ameryki Południowej. Podopieczni Gustawa Sebesa szybko jednak pokazali, że nie bez powodu uznawani są za faworytów  imprezy: po bramkach Nándora Hidegkutiego i Sándora Kocsisa po siedmiu minutach gry było już 2:0. Brazylijczycy wrócili jednak do gry: kontaktowa bramka z karnego sprawiła, że mecz do ostatnich minut trzymał w napięciu. Emocje nie były zresztą natury wyłącznie sportowej: z powodu ostrej gry arbiter wyrzucił z boiska aż trzech piłkarzy.


Węgrzy wygrali z Brazylią (1954). / fot. PAP

Droga Canarinhos do pierwszego tytułu nie była wcale lekka, łatwa i przyjemna, czego dowodem chociażby niezwykle wyrównany ćwierćfinał Brazylia - Walia 1:0 (1958). Mecz warty zapamiętania z dwóch powodów: 1/ swoją pierwszą (z dwunastu) mundialową bramkę zdobył przyszły Król futbolu - Pelé, który do dziś pozostaje najmłodszym strzelcem gola w finałach MŚ; 2/ był to ostatni po dziś dzień mecz Walijczyków na wielkiej międzynarodowej imprezie. Reprezentacja, która dorobiła się wielu piłkarzy światowej klasy (Ian Rush, Ryan Giggs, Gareth Bale) nie mogła w późniejszych latach przebrnąć żadnych eliminacji...

Spotkanie Brazylia - Anglia 3:1 (1962) pamiętany jest z powodu pojedynku Garrinchy z Anglikiem Flowersem, na którego podpuścili go dziennikarze. Na nieszczęście dla Wyspiarzy Brazylijski piłkarz nie miał bladego pojęcia, który z nich to Flowers i kiwał wszystkich po kolei, strzelając przy okazji dwa gole...

Teatrem jednego aktora było również spotkanie Portugalia - Korea Północna 5:3 (1966). Koreańczycy po 24. minutach prowadzili już trzema bramkami, gdy do gry wkroczył Eusebio. Piłkarz rodem z Mozambiku zaaplikował rywalom aż cztery gole, przesądzając o awansie swej reprezentacji do półfinału. Wiele kontrowersji, ze względu na stronnicze sędziowanie wywołały mecze: RFN –Urugwaj 4:0 oraz Anglia – Argentyna 1:0. Angielski arbiter Jim Finney pomógł Niemcom wyrzucając z boiska dwóch Urusów, a w rewanżu niemiecki sędzia Rudolf Kreitlein dopilnował zwycięstwa Anglików, usuwając  z placu gry kapitana reprezentacji Argentyny Antonio Rattína.

Rewanż za finał MŚ 1966, spotkanie RFN - Anglia 3:2 (1970) zakończył się sukcesem Niemców, chociaż podopieczni Alfa Ramseya prowadzili już 2:0. Trener Anglików zdjął w 70. minucie Bobbyego Charltona, a piłkarze RFN wrócili do gry. W dogrywce rywali pogrążył Gerd Müller.


Uwe Seeler i Bobby Moore przed ćwierćfinałem MŚ 1970. / fot. impromptuinc.wordpress.com

Mecz Włochy - Brazylia 3:2 (1982) nie był formalnie ćwierćfinałem (II faza grupowa), ale to właśnie to spotkanie, nazywane przedwczesnym finałem hiszpańskiego mundialu, zadecydowało o awansie do najlepszej czwórki.  Powrót Paolo Rossiego po dwuletniej dyskwalifikacji był dla piłkarzy Canarinhos niezwykle bolesny.  Brazylijczycy przywieźli do Hiszpanii najlepszą drużynę w historii, na dodatek do awansu wystarczył im remis. Do 74. minuty, dzięki trafieniom Falcão i Sócratesa byli w najlepszej czwórce. Wówczas Rossi ukąsił po raz trzeci…


Najlepsza drużyna w historii brazylijskiej reprezentacji przegrała z Włochami... / fot. PAP

Spotkanie Francja - Brazylia 1:1, karne: 4-3 (1986), to mecz, w którym było niemal wszystko, czego tylko mogą oczekiwać kibice po widowisku piłkarskim. Znakomita gra, piękne akcje, bramki (Careca, Michel Platini), ale również kontrowersje. Arbiter Ioan Igna z Rumunii holował Canarinhos do półfinału, dyktując Brazylijczykom karnego z sufitu (nie strzelił Zico), a kompletnie ignorując faul bramkarza  Carlosa na francuskim napastniku Bruno Bellone…  Do historii przeszedł również konkurs rzutów karnych, w którym pomyliły się dwie wielkie gwiazdy światowej piłki:  Sócrates i Platini.

Na tym samym mundialu rozegrano równie pamiętną konfrontację Argentyna - Anglia 2:1. Gole  Diego Maradony przeszły do historii futbolu.  Pierwszy to słynna ręka Boga, drugi zdobyty po imponującym rajdzie przez ponad połowę boiska. Trzecia bramka – honorowe trafienie dla Anglii, zapewniła tytuł króla strzelców Garemu  Linekerowi.

Najciekawszym spośród ćwierćfinałów Italia ’90 był mecz Anglia - Kamerun 3:2. Pierwsza ekipa z Afryki w  najlepszej ósemce mundialu postawiła Wyspiarzom twarde warunki. Nieposkromione Lwy prowadziły już  2:1, lecz w ich grze zabrakło wyrachowania i  w końcówce meczu z karnego wyrównał Gary Lineker. Ten sam piłkarz dobił Kameruńczyków w dogrywce.

Wiele emocji przyniosły kibicom ćwierćfinały mundialu w USA. W meczu Brazylia - Holandia 3:2, piłkarze Oranje odrobili stratę dwóch goli, ale pogrążyło ich wspaniałe trafienie Branco z rzutu wolnego. W spotkaniu Bułgaria – Niemcy 2:1 piłkarze z Półwyspu Bałkańskiego, po znakomitej końcówce wypunktowali aktualnych mistrzów świata. Ogromnych emocji dostarczyła również konfrontacja Szwecja - Rumunia 2:2, karne 5-4.

Podobnie było cztery lata później, podczas turnieju we Francji. Najwięcej emocji wzbudził mecz Holandia – Argentyna 2:1, w którym trafienie Dennisa Bergkampa w ostatniej minucie gry wyeliminowało Albicelestes z turnieju. Największą sensację wywołało spotkanie Chorwacja – Niemcy 3:0, podziw wzbudziły nie tylko rozmiary zwycięstwa, ale i gra podopiecznych Miroslava Blaževića.

Ćwierćfinał Brazylia – Anglia 2:1 był jednym z najlepszych spotkań przeciętnego turnieju w Korei i Japonii. O sukcesie Canarinhos zadecydował piękny gol Ronaldinho z rzutu wolnego.  Ten sam piłkarz kilka minut po tym trafieniu obejrzał czerwoną kartkę. Z innych, niż czysto piłkarskie, względów przeszedł do annałów mecz Korea Południowa – Hiszpania 0:0, karne 5:3. Sprzyjający gospodarzom arbiter Gamal Ghandour z Egiptu nie uznał Hiszpanom dwóch prawidłowo zdobytych bramek…

Aż dwa spotkania 1/4 finału mistrzostw świata w Niemczech zakończyły się rzutami karnymi, jednak największym widowiskiem był mecz Francja – Brazylia 1:0, w którym znakomity popis piłkarskiego kunsztu pokazał kapitan Trójkolorowych Zinédine Zidane.

Bohaterem ćwierćfinałowego boju w MŚ 2010 - Urugwaj - Ghana 1:1, karne: 4-2, był Luis Suárez. Niby był to bohater negatywny, bo po wybiciu piłki ręką z linii bramkowej obejrzał czerwoną kartkę, ale dla Urusów zagranie to okazało się zbawienne w skutkach. Karny Gyana  zatrzymał się na poprzeczce urugwajskiej bramki, a  piłkarze Celestes zameldowali się w półfinale po serii jedenastek.


Ręka Luisa Suáreza w 120. minucie meczu z Ghaną. / fot. PAP

Luis Suárez goni Diego Maradonę, niestety póki co nie w liczbie zdobytych mundialowych trofeów, lecz w ilości skandali wywołanych na mistrzostwach świata. Boski Diego również pojawił się w 1/4 afrykańskiego turnieju, ale w spotkaniu Niemcy - Argentyna 4:0 jego podopieczni nie mieli nic do powiedzenia.

Robert Murawski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze