Lepa: Ta kadra to duma narodowa Argentyńczyków

Nie wiem dlaczego wicemistrzostwo świata Argentyńczyków spotkało się falą krytyki - bo styl nie był najpiękniejszy, bo Messi nie odcisnął piętna na brazylijskim mundialu, bo potomkowie Maradony byli nieskuteczni w finałowym starciu z Niemcami. Choć w Buenos Aires wybuchły zamieszki kilkuset zawiedzionych chuliganów, to generalnie pierwszy od 24 lat finał mundialu wywołał w Argentynie euforię!
Przylot Leo Messiego i jego kompanów transmitowany był przez największe stacje telewizyjne w Argentynie. Jedna z nich relację z lotniska w Buenos Aires zatytułowała: "Reprezentacja Sabelli. Duma narodowa"! No właśnie - rodacy Diego Armando Maradony są dumni w wyczynu ukochanej drużyny. Przed wylotem do Brazylii Albicelestes nie byli bowiem stawiani w pierwszym szeregu faworytów. Ba, niektórzy uważali, że nawet z Ameryki Południowej są drużyny groźniejsze od Argentyny - Brazylia, bo gospodarz; Urugwaj, bo bronił miejsca w pierwszej czwórce, wywalczonego w RPA; Chile, bo w reprezentacji tego kraju występuje wyjątkowo utalentowane pokolenie. Tymczasem to Argentyna ukończyła tuż za plecami Niemców.
Pechowe jedenastki
No właśnie Niemców - Mundial w Brazylii to trzeci kolejny, który Albicelestes kończą meczem z tą reprezentacją. W 2006 roku Argentyna z siedmioma punktami wygrała "grupę śmierci" z Holandią, Wybrzeżem Kości Słoniowej oraz Serbią i Czarnogórą, aby w fazie pucharowej ograć jeszcze Meksyk 2:1. W ćwierćfinale nasi zachodni sąsiedzi okazali się jednak skuteczniejsi w serii rzutów karnych. W Berlinie padł wynik 1:1, a z jedenastu metrów spudłowali Roberto Ayala i Esteban Cambiasso.
Messi tydzień wcześniej skończył 19 lat i był dopiero wschodzącą gwiazdą. Przeciw Niemcom nie zagrał nawet minuty, a w całym Mundialu zaliczył tylko jedno trafienie z Serbią i Czarnogórą. Jego czas miał nadejść cztery lata później. Tymczasem podopieczni Juergena Klinsmanna ukończyli ostatecznie na trzecim miejscu.
Pogrom
Podczas mundialu w Republice Południowej Afryki los ponownie skojarzył Argentyńczyków i Niemców w ćwierćfinale. Messi był już gwiazdą ekipy i poprowadził kompanów do czterech kolejnych wygranych: z Nigerią, Koreą Południową, Grecją oraz Meksykiem już w fazie pucharowej. W 1/4 finału Niemcy rozbili jednak podopiecznych Diego Maradony aż 4:0. Messi tym razem nie trafił na Mundialu ani razu. Niemcy ponownie skończyli z brązowym medalem.
Historię z Brazylii wszyscy mają świeżo w pamięci, warto jednak zauważyć, że łącznie Argentyna w trzech kolejnych imprezach mistrzowskich rozegrała 17 meczów z czego przegrała tylko dwa (17=12-3-2; bilans bramkowy 29:13)! Dwukrotnie uległa więc tylko Niemcom. Skoro chwalimy złote pokolenie zachodnich sąsiadów uznajmy, że Messi nie może znaleźć sposobu tylko i wyłącznie na Niemców.
Olimpijska kopalnia
Przypomnę także, że dzisiejsza reprezentacja w dużej mierze bazuje na ekipach, które w 2004 i 2008 roku zdobywały złote medale olimpijskie! Choć wielu lekceważy turniej piłkarski najważniejszej imprezy sportowej czterolecia, to jednak w Atenach i Pekinie pierwsze szlify i trofea w narodowych barwach wywalczyli: Javier Mascherano, Sergio Romero, Ezequiel Garay, Pablo Zabaleta, Fernando Gago, Angel Di Maria, Ezequiel Lavezzi, Sergio Aguero i Messi. Łącznie więc aż 9 wicemistrzów świata wcześniej wywalczyło złote medale olimpijskie pod wodzą Sergio Batisty.
Gdyby cztery lata temu prezesi argentyńskiej federacji nie porwali się na szalony pomysł powierzenia reprezentacji Maradonie, kto wie, czy już w Republice Południowej Afryki to pokolenie nie świętowałoby sukcesu. Tymczasem ekipa Albicelestes, mając stosunkowo łatwą drogę do ćwierćfinału, prezentowała mierny styl i była kompletnie nieprzygotowana taktycznie, co Niemcy wykorzystali do bólu.
Obiecujące zaplecze
W przeciwieństwie do poprzednich imprez tym razem na szczęście dla Argentyńczyków drużyna Joachima Loewa stanęła na ich drodze dopiero w finale. I - paradoksalnie grając najlepszy mecz w turnieju - Messi i towarzysze z reprezentacji ponownie musieli uznać wyższość. A jednak w Argentynie nikt nie przejmuje się słowami Maradony, który krytykuje Messiego za decydujący mecz. Większość obserwatorów widzi wielki potencjał w Albicelestes.
Wszak Messi ma dopiero 27 lat, a więc spokojnie może myśleć przynajmniej o turnieju w Rosji. A może i w Katarze. W 2022 roku będzie miał już 35 lat, ale... Z podstawowej "jedenastki" na finałowe starcie tylko Martin Demichelis (33 lata) powoli może myśleć o końcu reprezentacyjnej kariery. Pozostali piłkarze nie przekroczyli jeszcze "trzydziestki". Podstawa ekipy Sabelli może zostać ta sama: Messi (27 lat), Di Maria (26), Romero (27), Garay (27), Rojo (24), Biglia (28), Higuain (26) i Lavezzi (29). Najstarszy Mascherano (30) też jeszcze może wytrwać kolejne lata.
W Brazylii nie zachwycili, ale mogą być ważnymi aktorami w przyszłości Aguero (26) oraz Gago (28). Na horyzoncie już błysnął Mauro Icardi. Obecny selekcjoner z różnych powodów nie powołał Javiera Pastore i Carlosa Teveza, a następca Sebelli może także myśleć o Franco Di Santo, Ademasie de Fernandezie, Ricardo Alvarezie, Jose Basancie, Enzo Perezie czy Augusto Fernandezie. Nie można zapominać także o Eriku Lameli, czy Jose Sosie. Zaplecze jest.
Kto wodzem?
Pytanie tylko, kto poprowadzi Argentynę w Copa America 2015, igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro i przede wszystkim podczas mundialu w Rosji? Sabella od dawna zapowiadał, że po mistrzostwach w Brazylii zakończy przygodę z reprezentacją. I zdania chyba nie zmieni. W ciągu kilku dni przedstawiciele federacji powinni więc ogłosić nazwisko jego następcy. Zadanie będzie miał niełatwe, bowiem oczekiwania będą większe. Z drugiej strony teraz do dyspozycji będzie miał srebrne pokolenie i Messiego zdeterminowanego, aby wywalczyć ostatni brakujący skalp...
Komentarze