Wadecki: To, co robią Majka i Kwiatkowski jest z kosmosu

Inne
Wadecki: To, co robią Majka i Kwiatkowski jest z kosmosu
Rafał Majka / fot. PAP/EPA

Nie mówi się w mediach o pierwszych trenerach tych chłopaków, a to oni ich znaleźli i szkolili. Zbigniew Klęk w dalszym ciągu jeździ po wioskach wokół Krakowa i wyszukuje zdolnych chłopaków. To tacy ludzie jak on wykonali najcięższą pracę - mówi Polsatsport.pl Piotr Wadecki, dyrektor sportowy CCC Polsat Polkowice.

Łukasz Majchrzyk: Rafała Majkę nazywa się w Polsce "Królem Alp". Zgadza się Pan z tym?

Piotr Wadecki: To jest prawdziwe określenie, jedzie w koszulce najlepszego górala Tour de France. Nikt mu tego nie odbierze. Zawodnik, który na Polach elizejskich zakłada koszulkę w czerwone grochy, to jest najlepszy góral świata.

Vincenzo Nibali uciekał, chciał chyba wyrwać jeszcze rzutem na taśmę tytuł najlepszego górala.

Moim zdaniem Nibalemu chodziło nie tyle o koszulkę, co o pokazanie się na koniec gór. Włoch przez poprzednie dni jechał z rezerwą nie chciał rzucać sił na szalę zwycięstwa etapowego, bo najważniejsza jest dla niego klasyfikacja generalna. Tour de France trwa 21 dni i trzeba rozsądnie gospodarować siłami. Teraz Nibali chciał przypieczętować swoją dominację i potwierdzić, że to on jest najlepszy.

W pierwszym tygodniu Majka był bardzo głęboko schowany w peletonie. Od począku było postanowione, że zmobilizuje się na góry?

Rafał w ogóle miał nie jechać w tym roku w Tour de France, bo był przecież liderem ekipy podczas Giro d'Italia. Dopiero na kilka dni przed startem Touru dowiedział się, że wystartuje i nie był z tego zadowolony. Musiał zastąpić Romana Kreuzigera, wycofanego z powodów dyscyplinarnych. Przez pierwszy tydzień miał oszczędzać siły, o ile to możliwe w Tourze i szykować się na Alpy. Pomogło mu też nieszczęście Alberto Contadora. Gdyby Hiszpan nie złamał nogi i dalej jechał w wyścigu, to Majka musiałby mu pomagać, holować na etapach, a potem zostawiać mu pole do popisu.

Kiedy jeździł Pan, Zbigniew Spruch, Cezary Zamana czy Dariusz Baranowski, też były sukcesy, ale teraz to jest chyba jeszcze półkę wyżej?

To jest więcej niż jedna półka. Myśmy próbowali, jakieś sukcesy były, ale to, co robią Majka i Michał Kwiatkowski to najwyższy, światowy poziom. To jest z innej planety. Jeżdżą jak najlepsi kolarze świata.

Skąd nagle taki wysyp polskich sukcesów?

Nie mówi się w mediach o pierwszych trenerach tych chłopaków, a to oni ich znaleźli i szkolili. Zbigniew Klęk w dalszym ciągu jeździ po wioskach wokół Krakowa i wyszukuje zdolnych chłopaków. To tacy ludzie jak on wykonali najcięższą pracę. Kiedy teraz Majka czy Kwiatkowski odnoszą sukcesy, to do wywiadów ustawiają się dyrektorzy sportowi grup. Mam prośbę do zawodników, żeby o swoich trenerach nie zapominali. Mamy Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Świdnicy, Toruniu, Żyrardowie. Na zachodzie zawodnicy tylko szlifują to, czego nauczyli się w Polsce. Majka i Kwiatkowski nie są jedyni. Są jeszcze Michał Gołaś, Paweł Poljański, a dorastają Przemysław Kasperkiewicz czy Łukasz Wiśniowski. Wiele zmieniło się także od kiedy w kolarstwie zaczęto ostro walczyć z dopingiem. Kolarstwo jako pierwsza dyscyplina zabrała się do tego na serio. Teraz jest tak, że jeśli ktoś ciężko pracuje, dba o siebie, współpracuje z fizjologiem, to ma szansę osiągnąć sukcesy.

Doczekamy się niedługo zwycięstwa Polaka w generalnej klasyfikacji Tour de France?

Rafał Majka znakomicie wspina się po górach, jechał znakomicie na Giro d'Italia. Poprawił też jazdę indywidualną na czas. Jeśli dostanie szansę bycia liderem ekipy, to może wygrać w jednym z wielkich wyścigów. Contador jest sporo od Rafała starszy. Trzeba tylko pamiętać, że do wygrania Tour de France potrzeba nie tylko sił, ale też ogromnego szczęścia. Wszyscy się zastanawiali, kto wygra: Contador czy Chris Froome, a tymczasem obaj mieli wypadki i już w wyścigu nie jadą.
Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze